- Witam.
- Cześć.
- Jak się czujesz? W cztery lata zdobyłeś z Interem wszystko co tylko jest do zdobycia.
- To przyjemne uczucie. Jednak na co dzień moją głowę zaprzątają inne rzeczy. To nie jest tak, że codziennie budzę się z myślą o tym co zdobyliśmy albo, że zasypiam licząc zwycięstwa. Mam inny charakter, skupiam się na porażkach i eliminowaniu błędów.
- Odniosłeś wielki sukces i nie myślisz o tym?
- To przeszłość, liczy się tu i teraz, ewentualnie przyszłe lata.
- Niektórzy twierdzą, że kreujesz się na gwiazdę tej drużyny.
- Ciekawe skąd ta myśl? Chwila namysłu i mógłbym policzyć ilu wywiadów udzieliłem pracując w Interze. Prawie nie bywam na konferencjach prasowych, baaaardzo rzadko odpowiadam na zaczepki innych trenerów w mediach. Ten facet, który prowadził Sunderland już nie istnieje. Wtedy mogło tak być, dziś jestem profesjonalistą.
- Ale Twoje zachowania w trakcie spotkań, unikanie mediów i kolegów po fachu…
- To co? Pewnych rzeczy się nie zmieni. Widzicie to co chcecie widzieć. Posłuchaj, Inter to nie jest Gołębiewski przychodzący co rano do klubu kawka, gazetka i bajera z paniami asystentkami. My tu ciężko pracujemy. Podkreślam MY. Bo Inter, to także nie są setki milionów euro wydane na transfery i pensje. Inter to nie Rooney, Di Maria, Sneijder czy inni mniej lub bardziej medialni i kochani przez kibiców piłkarze. Inter to dziesiątki tysięcy fanów na naszych spotkaniach i setki milionów sympatyków na całym świecie. Inter to zarząd podejmujący ważne decyzje, to sztab ludzi pracujących wokół drużyny, a także z samą drużyną. Mamy dwudziestu pięciu trenerów, w większości byłych piłkarzy. Są wśród nich byłe gwiazdy naszego klubu – Zanetti, Lucio, Stankovic, Materazzi. To naprawdę ważne, buduje doskonałą atmosferę w klubie. To nieoceniony czynnik jeżeli ktoś chce osiągnąć sukces. W końcu są również piłkarze, ale nie pojedyncze gwiazdy, tylko cała drużyna. Nie wygrasz poważnej ligi pięcioma zawodnikami, musisz mieć przeszło dwudziestu.
- Aha, a Ty nie masz żadnego wkładu? Czy liczysz się jako sztab?
- Menadżer musi to wszystko ładnie poukładać. Ponoszę odpowiedzialność za wyniki drużyny, więc muszę dobrać odpowiednich ludzi i przydzielić im zadania. Przecież sam nigdy w życiu nie udźwignąłbym na swoich barkach tego wszystkiego co się dzieje w klubie. Każdy krok konsultuję z ludźmi ze sztabu i asystentem. Transfery? Mamy dziesięciu scoutów i każdy z nich ma swoja robotę do wykonania. Jak jest do wzięcia ktoś ciekawy ja muszę o tym wiedzieć. Tak było z Rooney’ em, Di Marią, Szczęsnym i teraz niedawno z Felipe Andersonem. Zdolni nastolatkowie? Mam cały zeszyt nazwisk. Wypada mi ktoś z drużyny, chce albo musi odejść. Moment po tym jak się o tym dowiaduję mam już listę potencjalnych następców. Podobnie treningi, każdy trener ma coś do zrobienia, ja nie wtrącam się w szczegóły. Po to zatrudniam fachowców, żeby osiągali zamierzone efekty. Najważniejsze, żebym zauważył problem i go rozwiązał, zanim będzie to musiał zrobić mój szef. Ten system doskonale się sprawdza. W tej chwili jak widać wszystko chodzi jak w zegarku, wyniki widzi każdy – trzy tytuły pod rząd, Liga Mistrzów, Klubowe Mistrzostwo Świata, Liga Europejska i kilka innych pucharów. Ale zdobył je Inter Mediolan, a nie Przemek Gołębiewski. Ja jestem tylko częścią tej maszyny.
- No dobra, wszystko pięknie, ale spodziewałeś się tego? Kiedy pojawiłeś się w Mediolanie, wiele osób pukało się w czoło.
- Pamiętam, ale wierzyłem, że mi się uda. Nie zakładałem pewnych faktów, nie powiedziałem – wygramy ligę, Ligę Mistrzów i takie tam. Usiadłem i wziąłem się do roboty, ale wszystko po kolei, bo troszkę się mylisz. O moim pojawieniu się w Mediolanie wiedziało niewielu kibiców i fachowców. Pracowałem tam jeszcze zanim dostałem posadę menadżera i doskonale znałem sytuację w klubie.
- To znaczy?
- Kiedy odszedłem z Sunderlandu wszyscy o mnie zapomnieli, a ja jeździłem po świecie, uczyłem się fachu. Podglądałem najlepszych trenerów, w najlepszych klubach. W końcu trafiłem do Mediolanu, jeszcze za czasów Mourinho, i tak zostałem. Powoli piąłem się po szczebelkach. Dlatego miałem łatwiejszą sytuację niż ktoś, kto dopiero poznaje drużynę i sztab. Doskonale wiedziałem co i jak chcę zmienić.
- No proszę, ciekawa sprawa. Długo tam byłeś?
- Prawie dwa lata. Najpierw staż, a później to już najróżniejsze sprawy w sztabie. Zależnie od menadżera. Byłem gościem od wszystkiego. Znam języki, naprawdę sporo potrafię. Massimo Moratti polubił we mnie wizję zbudowania silnej drużyny opartej na znanych, dobrych zawodnikach. Marzył mu się mały Manchester City albo Real. Przekonałem się o tym gdy pierwszy raz poprosiłem o rozbudowanie szkółki.
- No tak, odmówił Ci wtedy.
- Dokładnie, a ja już wiedziałem, że tak się nie da budować klubu. Wcześniej nie miałem takich doświadczeń, dopiero jak zostałem menadżerem zobaczyłem jak wyglądają finanse w klubie, co się skąd bierze i którędy znika. Nie można co sezon wydawać po 60- 70 milionów euro. To nie jest tak jak kibice sobie wyobrażają. Są to olbrzymie zobowiązania, ciągną się latami i przy takim sposobie rządzenia narastają z roku na rok. Do tego trzeba dorzucić pensje piłkarzy, a najlepsi cenią się bardzo wysoko.
- Nie rozumiem Cię teraz. A ostatnie transfery? Niang podobno kosztował więcej niż Rooney, 55 mln €. Felipe Anderson prawie 40. Sam sobie przeczysz. Mówisz jedno, a kasę wydajesz dalej.
- To może tak wyglądać, ale musisz zrozumieć pewną rzecz. Inter musi wygrywać, ja nie mogę wprowadzić do drużyny czterech czy pięciu nastolatków i wymagać od nich, żeby mieli takie same wyniki jak ich doświadczeni koledzy. Zawodnicy, których wymieniłeś mają zastąpić tych, którzy odejdą z drużyny. To młodzi, ale już na tyle ograni faceci, że spokojnie sobie poradzą. A, że kosztowali sporo? No sorry, ale zobacz kto to jest. Nianga nie trzeba przedstawiać nikomu kto w tym sezonie interesuje się Serie A. Facet wywindował Udinese na szczyt tabeli strzelając 26 bramek w 16 meczach. Obserwowaliśmy go dwa lata, fakt, że byliśmy w małym dołku jesienią tylko przyspieszył decyzję o transferze. Wiem, że z czasem nie byłby tańszy, a może nawet podkupiłbym nam go ktoś jak Joveticia czy Cavaniego. Co do Felipe to doskonały playmaker, przyda nam się ktoś taki. Wychowanek Santosu, obecnie w Realu Madryt, jest młody i bardzo utalentowany. Bajeczna technika, kreatywność. Nie możemy mieć na środku samych defensywnych zawodników.
- Czyli to prawda, że Sneijder odchodzi?
- To jeszcze nic pewnego. Są pewne rozbieżności w sprawie nowego kontraktu, zobaczymy jak to będzie. Do końca sezonu jest jeszcze daleko. Anderson chciał odejść z Realu, a że to ciekawy piłkarz i z pewnością się u nas przyda, to złożyliśmy ofertę.
- Jak widać do tej pory strata Udinese była większa niż wasz zysk. Niang zdobył dopiero jedną bramkę po transferze.
- Dajcie mu troszkę czasu, ma dopiero 21 lat. Poza tym w Udine wszystko było ustawione pod niego, nie dziwię się temu, ale tutaj jest inaczej. Jest jednym z kilku napastników, jest inna taktyka i musi się do niej dostosować. Może mu to chwilkę zająć, nie róbmy z tego tragedii. Wierzę, że strzeli dla nas wiele ważnych bramek.
- Jak zmieniała się drużyna pod Twoją wodzą?
- Ciężko to powiedzieć, minęło kilka lat. Skład musiał się zmienić. Wydaje mi się, że przebiegało to bardzo płynnie.
- Jakie transfery były kluczowe?
- Z pewnością Rooney, to było coś wielkiego. Facet naprawdę gra doskonale i dużo daje tej drużynie. Poza tym Rossi, Willian, Di Maria i Love. To dojrzali piłkarze, którzy pokazali i nadal pokazują wielką klasę. Następni w kolejce są młodzi zawodnicy – M’Vila, Papadopoulos, Posada, Romario, Piccinetti i Luengo, oni już teraz są świetni, a będą prawdziwymi gwiazdami. Pozostali jak Szczęsny czy Niang są z nami zbyt krótko aby ich wyróżnić. U Wojtka już teraz widać spore postępy w grze, bardzo się cieszę, że z nami jest. Inni jak Mena i Perotti, grali zbyt mało, ale doceniam ich wkład w nasze zwycięstwa. Sam Diego to dobry zawodnik i pokazał się z dużo lepszej strony niż Navas. Na ocenę Damiao trzeba będzie jeszcze poczekać, tak jak on czeka z tym aby pokazać nam pełnię swoich umiejętności.
- Wymieniłeś praktycznie wszystkich.
- No tak, ale kogo z nich miałem pominąć? Odnieśliśmy sporo sukcesów i każdy z nich dołożył swoją cegiełkę.
- To jak teraz oceniasz swoją drużynę? Pomimo olbrzymich wydatków - zdecydowanie największych w Serie A na transfery jak i na pensje, musicie gonić Milan. Gdybyś nie wykupił Nianga z Udinese, to pewnie nadal byliby na pierwszym miejscu. Jak to jest?
- Nie można wiecznie wszystkiego wygrywać. Taka jest piłka nożna, na tym polega jej piękno. Nie zawsze kasa ustawia wszystko i najwyższe kontrakty czy najdrożsi piłkarze nie mogą dać nam abonamentu na trofea, dopóki nie znajdzie się ktoś bogatszy. To byłoby bez sensu. Mamy jakieś tam możliwości finansowe, inni nie mają? Spójrz na Manchester City, ma zdecydowanie najbogatszych właścicieli i co? Odkąd są u nich szejkowie, tylko raz wygrali ligę, raz puchar i raz byli w finale Ligi Mistrzów.
- Ale to inna bajka, liga angielska jest bardzo wyrównana, bogata i ciężko tam o to co teraz mamy w Hiszpanii czy we Włoszech.
- Masz sporo racji, ale czy to moja wina, że Milan, Roma, Juventus, Palermo, Napoli czy Fiorentina nie potrafią zrobić dobrego użytku ze swoich pieniędzy czy też piłkarzy? Przypominam, że to nie my jesteśmy najbogatsi w lidze. Juventus wyciąga najwięcej od swoich sponsorów.
- Masz najlepszych zawodników w lidze?
- Na kilku pozycjach z całą pewnością.
- Na których?
- To już jest dyskusyjne. Szczęsny czy będący w życiowej formie Handanovic? Ranocchia, Papadopoulos czy Thiago Silva albo Chiellini? Di Maria czy Giovinco? M'Vila czy Tissone lub Poli? Lodeiro czy Sneijder? Rooney czy Pato? To jest nie do rozstrzygnięcia, ja powiem, że na siedmiu, ośmiu, a może i nawet dziewięciu pozycjach, mam najlepszych zawodników w lidze i wtedy usłyszę – to czemu jesteście za Milanem? Tak jak przed chwilą.
- Nikogo nie wyróżnisz?
- Nie lubię wyróżniać ani krytykować poszczególnych piłkarzy w mediach, chyba, że po konkretnym spotkaniu.
- Dlaczego?
- Różni ludzie, różnie reagują. Krytykę należy przekazywać w cztery oczy. Wyjątkiem jest szatnia w przerwie lub po meczu. To nie powinno trafiać do mediów. Inną sprawą jest kwestia, w której przykładem jest Navas. Półtora sezonu, ponad dwadzieścia spotkań i ledwo dwie bramki i trzy asysty. Od takiego piłkarza należy wymagać znacznie więcej i tyle. Dlatego od nas odejdzie. Mógłby zostać, ale musiałby zgodzić się na obniżkę płacy o 60- 70%, ewentualnie do końca sezonu pokazać, że jest wart pieniędzy, które zarabia.
- Kosztowna pomyłka transferowa.
- Niestety. Oczywiście do okienka jeszcze daleko, więc Jesus będzie miał szansę udowodnić, że się mylę. Chciałbym, żeby tak się stało, bo moje rozczarowanie jego grą jest tym większe, że byłem fanem jego talentu gdy grał w Sevilli.
Screeny na życzenie...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ