Gdybym pisał ten manifest w niedzielę tak jak planowałem, to pewnie byłoby to przyjemniejsze. Niestety zapadłem na ciężką odmianę choroby filipińskiej i z pisania nic nie wyszło.

Dwa słowa o przygotowaniach do sezonu. Arka bawiła się w Austrii, Śląsk grał w różnych krajach, Piotr (Zagłębie) zajął się budowaniem wysokiego morale i głównie ogrywał leszczy z naszego podwórka, Widzew nie ruszał się z Łodzi podejmując różnych rywali i nastawiając na zasilenie klubowej kasy. Lechia grała w  kwalifikacjach do Pucharu EURO (na zasadach Ligi Europejskiej, tylko nazwa się nie zgadza), więc miała tylko dwa mecze towarzyskie. Transfery każdy przeprowadzał według "potrzeb" i możliwości. Mi Cacek obciął budżet płacowy i wylądowałem na minusie, więc nie mogłem szaleć. Dokonałem tylko zaplanowanych wcześniej zakupów. Resztę czasu starałem się wcisnąć komuś Mięciela i Yakubu, którzy zarabiają kupę kasy i naturalnie są pierwsi do "odstrzału". Do tej pory znalazł się chętny tylko na Nigeryjczyka, ale jeszcze nie doszli do porozumienia. Ciekawych transferów dokonała Arka wydając 200 tys. € i zarabiając ponad siedem razy tyle. Guezmir jednak nie był (nadal nie jest) zbyt szczęśliwy gdyż zarząd sprzedał jednego z niewielu środkowych obrońców jakich miał w klubie. Teraz poszukuje kogoś na tę pozycję, podobno ani Vidic ani Puyol, nie zgodzili się grać w takim klimacie. Lechia również zarobiła na transferach (właściwie to zarobiła na jednym transferze) sprowadzając piłkarzy głównie zza południowej granicy. Zagłębie nie różniło się od dwóch wcześniej wymienionych drużyn, finansując spore zakupy z zarobionych pieniędzy (właściwie to ciekawa polityka, muszę tego spróbować). Spore wietrzenie szatni odbyło się we Wrocławiu, ale Dolarinho nie płacił za swoich piłkarzy. Zresztą nie sprzedał też nikogo za jakąś zawrotna sumę.

W tym momencie jesteśmy po trzech kolejkach. Na czele tabeli jest świetnie dysponowana Arka z kompletem punktów po spotkaniach z drużynami z Katowic, Bełchatowa i Poznania.  Kłopoty ma Lechia, która po odpadnięciu z europejskich pucharów po dwumeczu z Mladą Bolesłav (1:4), w lidze również nie błyszczy. Aktualny wicemistrz Polski przegrał z Polonią Warszawa w pierwszej kolejce, później zremisował z Odrą i poniósł kolejną porażkę, tym razem z Górnikiem Zabrze.

Moim k**wa zdaniem źle nie było. Wyj**ali mnie co prawda k**wa hanysy, ale miedziaki tysz nie kulawe k**wa. Się k**wa wzionem i awansowałem. I to hiba tyle.

To powiedział Piotr po "odejściu" z Górnika. Już w pierwszej kolejce miał okazję żeby się na nim odegrać i skorzystał z niej. W następnej serii spotkań- pod jego nieobecność- Dolarinho ograł miedziowych 4-0. Oczywiście to spowodowało reakcję menago Zagłębia, który odbił sobie tamtą porażkę na moim Widzewie. Nie ma się co oszukiwać, zagraliśmy bardzo słabo, a to że kończyliśmy w ośmiu (po brutalnej i bezpardonowej grze lubinian ;)) też nam nie pomogło. Wspomniany już Dolarinho zaczął sezon bardzo dobrze. Wygrał w Chorzowie, a później miał mecz z Zagłębiem i Polonią Warszawa, której uległ.  W ogóle to Polonia jest jakaś dziwna, strasznie ciężko się z nimi gra. Ja zaczynałem od zwycięstwa nad Podbeskidziem, przez remis z Ruchem, żeby zaliczyć pogrom w Lubinie w trzeciej kolejce.

Małym problemem jest podejście piłkarzy (gry) do czerwonej kartki po dwóch żółtych. Gdy próbuję ukarać zawodnika po takim "wyczynie", zawsze czuje się pokrzywdzony. Miałem to w dwóch z trzech pierwszych spotkań, Jafaru z Ruchem i Nowak z Zagłębiem. Poza tym transfery Tyrały i Kiełba wyglądają na udane, mam szeroką kadrę, więc jak tylko uspokoi się sprawa z budżetem płacowym (czyt. Mięciel i Yakubu znikną z mojej listy płac) będzie można się skupić na przyjemności płynącej z rozgrywania nowego sezonu. Przynajmniej do momentu w którym sie okaże, że awans do dziesiątki będzie dla mnie największym sukcesem.