Vanarama National League North/South
Ten manifest użytkownika rakowiec89 przeczytało już 15397 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Meczem z Dorchester udowodniliśmy, że co jak co, ale bramki to My potrafimy strzelać (4:1). Nie możemy jednak zachłysnąć się wynikiem, ponieważ dużymi krokami zbliża się "mecz sezonu" z Dover. Nastroje w druzynie znakomite, które udzieliły się mojemu nieobliczalnemu scout'owi. Stephen Fennell znowu "zaszalał" i znalazł mi → bramkarza, który idealnie pasował do mojego klubu. W raporcie wspomniał, że jest dwukrotnie lepszym zawodnikiem niż nasz Steve Arnold, więc nie zwlekałem z podjęciem decyzji o jego zakupie. Atutem tego "goalkeeper'a" było to, że aktualnie pozostawał bez klubu. Dodatkowo, jego sprowadzenie miało charakter natychmiastowy, zatem mógłby pomoć nam w ostatnich meczach sezonu.
Na stadion "Crabble Athletic Ground" wychodzimy w nastepującym zestawieniu:
W obecnej sytuacji to nasza najlepsza "jedenastka". Nie ukrywam, jednak, że będziemy wzmacniać się na kilku pozycjach. Pierwszym krokiem jest złożenie oferty Anthony'emu Busso, który ze swoimi umiejętościami powinien z miejsca wskoczyć do "klatki", zastepując himerycznego Arnolda, chociaż nie można zapominać o ciągle kontuzjowanym Matthews'ie. Najpewniej będę musiał zdecydować, który z tej ostatniej dwójki opuści bramy "Silverlake", ponieważ trzymanie trójki bramkarzy, według mnie, mija się z celem.
Co do poleceń taktycznych, postaramy się jak najbardziej "uprzykrzyć" życie Sammy'iemu Moore'owi (środkowy pomocnik Dover), który jest motorem napędowym wszystkich akcji, naszego dzisiejszego przeciwnika. Jako, że Moore gra na środku, to te zadanie, w dużej mierze, przypadło Bartkowiakowi, któremu nakazałem mocno "skopać" rywala.
Od początku spotkania, z natarczywością zaatakowaliśmy przeciwnika, co pozwoliło nam do przerwy prowadzić różnicą dwóch bramek(Ściebura i Giel). Dover praktycznie nie istniało, a w szatni, przed drugą odsłoną meczu, moi piłkarze tryskali humorem. Do '57 minuty gry prowadzilismy już 4:0(! -2xOlszowiak). Zawodnicy Dover pokusili się tylko o jednego gola, a autorem honorowego trafienia był... mój bramkarz, Steve Arnold.
To co wydawało się niedorzeczne, stało się faktem. Pokonaliśmy dotychczasowego lidera na ich terenie, a radości nie było końca. Całość dopełniła informacja z "Ship Lane", gdzie Hampton & Richmond "tylko" zremisowało z miejscowym Thurrock, które sześć kolejek wcześniej "pogoniliśmy" wynikiem 3:1. Wobec powyższych okoliczności, po raz pierwszy w sezonie zasiedliśmy na fotelu lidera.
Na dwadzieścia jeden dni przed końcem ligi, w tabeli, jak widać zrobiło się bardzo gęsto. Dover, tu uprzedzę fakty, po porażce jakiej doznali w konfrontacji z naszym zespołem, tak "przyzwyczili" się do przegrywania, że na cztery ostatnie mecze wygrali tylko jeden ze słabiutko spisującym się Weymouth. Dodatkowo przegrali baraż półfinałowy o awans z Chelmsford i na nastepny sezon ponownie zmierzą się w "Blue Square Southern", a przecież przez większość czasu utrzymywali się na pierwszym miejscu w rozgrywkach.
Nastepnym naszym rywalem jest Woking FC, o którym wspomniałem wcześniej. Do tego meczu przystępowaliśmy niemal z marszu, ponieważ mieliśmy tylko dzień na regeneracje sił po poprzednim pojedynku. W czasie oczekiwania na następne spotkanie, udało się sfinalizować przyjście Busso, który od razu wskakuje między słupki.
Spotkanie zaczynamy w składzie: Busso(debiut) - Mazur, Jackson, Sobieraj, Grabowski - Taggart, Paulewicz, Bartkowiak, McAuley - Olszowiak, Giel.
Na ławce, tym razem, znalezli się Doherty i Ściebura, ze względu na zmęczenie meczem z Dover, no i oczywiście Arnold, który ustąpił miejsca doswiadczonemu, Busso.
Podobnie jak w poprzednim meczu, zaczynamy od mocnego uderzenia. Juz w '3 minucie Bartkowiak wyprowadza nas na prowadzenie. Dwadzieścia pięć minut pózniej, Olszowiak podwyższa na 2:0 i z takim wynikiem kończymy pierwszą połowę. W przerwie, poobijanego Taggart'a zmienia Doherty. Reszta bez zmian. W drugiej odsłonie kontrolowaliśmy przebieg spotkania, a wynik w '72 minucie ustalił Piotr Giel. Chwilę pózniej, na boisku pojawili się Kington i Ściebura, odpowiednio za Paulewicza i McAuley'a, lecz nie udało się im podwyższyć rozmiarów wygranej.
Po przekonująco odniesionym zwycięstwie, do samego rana słychać było, w okolicy, chóralne śpiewy kibiców - "GLORY, GLORY EASTLEIGH".
Wynik ten stawiał nas w komfortowej sytuacji przed następnymi meczami. Mieliśmy już cztery "oczka" przewagi nad drugim Hampton & Richmond. Tak "rysowały" się nasze spotkania przed ostatecznymi roztrzygnięciami:
Zapowiada się ciekawie. Dwa wyjazdy i jeden mecz u siebie. Z moich obliczeń wynika, że jeśli uda się nam pokonać Welling, a Chelmsford i Hampton doznają porażek - to zapewnimy sobie bezpośredni awans do Conference(!)
Jeszcze przed Welling, bez ogródek zareagowałem na wypowiedzi Cook'a...
Po chwili, było jednak po kłopocie...
Na koferencji prasowej twarde postanowienia wysunął James Young (mój asystent)...
W sumie, po ostatnich dwóch zwycięstwach - odpowiedz Younga zbytnio mnie nie zdziwiła. Tak jak ja, wierzył w nasz zespół. W samej szatni można było dostrzec podekscytowanie, które wiązało się z nadchodzącymi zmianami.
Przed batalią z Welling najbardziej zaskoczony byłem notowaniami bukmacherów, którzy ustawiając stawki na ten mecz, chyba nie wzięli pod uwagę naszej ostatniej formy. Byliśmy, jedynie nieznacznymi faworytami w starciu z wyżej wymienionym przeciwnikiem, co jeszcze bardziej wzmagało we mnie, chęć pokazania, jak bardzo się mylą.
Samo spotkanie, niczym szczególnym nie zachwyciło. Obydwie drużyny oddały sporo strzałów z dystansu, oczywiście, w większości niecelnych. Do przerwy przegrywalismy 2:1, a bramkę dla nas strzelił niezmordowany Olszowiak. Po wyjściu na drugą połowę dosyć szybko doprowadziliśmy do remisu, ponieważ minutę po rozpoczęciu do siatki trafił Piotr Giel. Wydarzenie te skończyło jakiekolwiek emocje na stadionie "Park View Road". W całym spotkaniu trudno doszukać się pozytywów, ponieważ każdy z moich piłkarzy zagrał przeciętnie. Tyczy sie to również Anthony'ego Busso, który w tym spotkaniu w niczym nam nie pomagał. Warto wspomnieć, że w ostatniej minucie czerwonym kartonikiem został ukarany Danny Jackson, co było potwierdzeniem jak sfrustrowani są moi zawodnicy tym wynikiem. Po kolejnych żółtych kartkach, oprócz "czerwonego" Jackson'a, w następnych spotkaniach nie zobaczymy, także - Sobieraja i Paulewicza. Szkoda, ponieważ rozsypał mi się, totalnie, środek obrony.
Wiedziałem, tylko jedno, że kiedyś dojdzie do takiej sytuacji, ponieważ święci to My nie byliśmy...
Wiadomości o zawieszeniu zawodników zostały zdecydowanie przyćmione przez fakt, iż na dwie kolejki przed końcem, mamy zapewniony udział w barażach.
Tak przedstawiały się mecze 41 kolejki "Blue Square Southern":
Najbardziej, z wiadomych względów, interesował Nas czwarty mecz od góry, gdzie mieliśmy podejmować drużynę, która ostatnio sprawiła już jedną niespodziankę, wygrywając z Dover. Jednak, jak to się mówi, zrobili to pierwszy i ostatni raz. U Nas niech nie szukają taryfy ulgowej, chociaż mamy mały kłopot z zestawieniem środka obrony. Dziennikarze, też poświęcali dużo uwagi kończącej się lidze. To najciekawszy fragment, który opowiadał nam, co zobaczymy w nadchodzących dniach.
"I stało się. Do końca juz niewiele czasu, najprawdopodobniej na czele stawki zakończy zmagania "ekipa" Adriana Malarczyka. Ten młody menadżer już wcześniej pokazywał, że jego dryżyna ma niesamowity potencjał. Uwidocznił się on w poprzednich meczach. Jeżeli wygrają z Bishop's, to awansują, czego im serdecznie zyczę, ponieważ nie na darmo mają najmniej przegranych w sezonie, tylko sześć razy znajdowali pogromcę. Do ciekawych wydarzeń dojdzie, także w meczu, gdzie Dover "skrzyżuje" miecze z Newport Co., na boisku tej drugiej drużyny. Duże emocje będziemy mieli zapewne na boisku Weymouth, które podejmie zespół Hampton & Richmond. To najciekawsze wydarzenia 41 kolejki spotkań szóstej ligi angielskiej, ponieważ wszystkie wymienione wyżej mecze będą miały wpływ na końcowy rezultat tabeli. Teraz trochę o Premiership..."
Tak media relacjonowały zbliżający się układ gier. Na boisku ujrzymy takich "grajków". W bramce od początku zobaczymy Busso, boki obrony w porównaniu do poprzednich meczów bez zmian. Środek obrony "okupowali" Janus i nasz naczelny "histeryk", Cook. W pomocy i ataku nie uświadczymy jakichkolwiek korekt.
Cały mecz gramy z polotem, więc nie powninno nikogo dziwić zwycięstwo mojego zespołu. Pokonujemy Bishop's 2:0 po bramkach Giela('45; '59) i po tej łatwej konfrontacji zapewniliśmy sobie bezposredni awans szczebel wyżej. Niespodziewanie dobrze zagrała eksperymentalna dwójka środkowych obrońców. Na pochwały, oczywiście, zasłużył też strzelec obu bramek dla naszej "ekipy". Piotrek tymi trafieniami zasłuzył na koronę króla strzelców, którą najprawdopodobniej dostanie, ponieważ rywale musieliby strzelić w ostatnim meczu po 8 bramek, co jest raczej nierealne.
Uff...Nareście wszystko jasne. Do rozegrania pozostało nam jeszcze spotkanie z Worcester, ale nie będzie ono miało żadnego ciężaru gatunkowego. Dopieliśmy swego, w następnym sezonie zagramy w Conference. Obrót wydarzeń był nieprzewidywalny, ponieważ przez niemal cały sezon na pierwszym miejscu było Dover, które czasami powiększało swoją przewagę nad naszym zespołem nawet do dwunastu punktów, dlatego mój sukces "smakuje" zdecydowanie lepiej.
Przed ostatnim pojedynkiem ogłoszono nominacje na najlepszego piłkarza sezonu. Cieszył fakt, że wśród faworytów do nagrody znalało się trzech moich podopiecznych. Jako, że nie mogłem głosować na swoich piłkarzy, zgłosiłem kandydaturę John'a Maisano z Hampton & Richmond. Maisano wybrałem z dwóch powodów. Po pierwsze, robił na mnie duże wrażenie swoimi umiejętnościami, a po drugie...nie miał szans na tę nagrodę, więc takim posunięciem dałem możliwość wygrania któremuś z moich zawodników.
Nadszedł też czas pożegnań. Nie czekałem do końca trwania wypożyczenia i napastnik Portsmouth, Paris Cowan-Hall przedwcześnie opuśił bramy "Silverlake". Przez cały sezon mógł "pochwalić" się tylko dwoma bramkami dla naszego klubu, a że z trafień rozliczam napastników - to powyższa decyzja jest całkowicie uzasadniona. Raczej nie będziemy też starać się o Ashley'a Kington'a, który choć zaliczał zdecydowanie lepsze występy od Cowan-Hall'a - to wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił. Z naszym zespołem pożegnają się także pełnoprawni gracze Eastleigh. Podziękowalismy za grę Adeniyi'owi, Brown'owi, Challis'owi, Goodhind'owi, Cook'owi i ...Matthews'owi. Ten ostatni przegrał rywalizację o pozycję drugiego bramkarza z Arnoldem. Matthews pobierał lwią część z budżetu płacowego, a poza tym był już raczej u schyłku swojej kariery, dlatego to on opuści nasze szeregi. Co do reszty - są po prostu za słabi na grę w moim klubie. Szczególnie zawiodłem się na Adeniyi'im, który jeszcze przed sezonem wydawał się absolutnym numerem jeden wśród środkowych pomocników. Podsumuje krótko - czekamy na jakieś oferty, jak ich nie będzie to rozstaniemy się z każdym za porozumieniem stron.
Ostatnią potyczkę traktowałem zdecydowanie "wakacyjnie". Szansę pożegnania z kibicami dostali: Adeniyi i Goodhind, a także Brown, który wszedł w drugiej połowie z ławki. Sam mecz wogóle mnie nie emocjonował, myślami byłem już przy potencjalnych wzomcnieniach.
W gwoli formalności, wygraliśmy 3:1, prowadząc do przerwy 1:0(2xOlszowiak, Taggart). Szczególnie dobrze zaprezentował się Basso, który mimo puszczenia bramki dostał notę "7.6".
TO JUŻ KONIEC! Tak wygląda końcowa tabela:
Nie spodziewałem się, że na koniec będziemy widzieć Eastleigh na pierwszym miejscu. Powiem szczerze, że bardziej przygotowywałem się na baraże, bowiem w pewnym momencie uważałem, że dogonienie Dover będzie graniczyło z cudem. Strzeliliśmy najwięcej bramek, co pokazywało potencjał ofensywy mojego klubu. Koronę króla strzelców założył anonsowany wcześniej Giel. Sezon zakończył z 28 bramkami na koncie.
Nagrodę piłkarza sezonu zdobył niespodziewanie...Wojciech Olszowiak. Niby domyślałem się, że "statuetka" trafi w ręce mojego "player'a", ale sądziłem, że będzie to Giel, ale jak widać eksperci docenili innego gracza mojego zespołu.
I "laur", który był podsumował moją pracę...
Wszystkie najważniejsze wyróżnienia trafiły pod moje "skrzydła", z czego mogę być szczególnie dumny.
Warunki nowej umowy ustalił Adeniyi i został piłkarzem Basingstoke, z którym rywalizowaliśmy podczas zakończonego sezonu.
Należy wspomnieć, także o naszym rekordzie...
Tym akcentem, kończymy miesiąc "maj". Wchodzimy w okres, który lubię szczególnie. Wyruszamy na "zakupy" ! Oby okres transferowy był tak samo udany jak końcówka tego sezonu!
by Rakowiec89®
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozmawiaj z reprezentantem |
---|
Do rozmów między menedżerem a zawodnikiem powinno dochodzić nie tylko w klubie, ale również w reprezentacji. Wybierając opcję "Prywatna rozmowa (rep.)", możesz zasygnalizować graczowi, że musi grać lepiej, by pozostać w kręgu Twoich zainteresowań. Najczęściej są dumni ze swoich występów, ale zdarza się, że odnosi to pożądany skutek. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ