BH Telecom Premijer Liga
Ten manifest użytkownika Shrek przeczytało już 1960 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Na razie nie ma co myśleć o kolejnym przeciwniku, skoro nawet nie wiemy, czy z nim zagramy. Przede wszystkim trzeba skupić się na Cypryjczykach, a dopiero potem przygotowywać zespół pod kolejnego rywala.
Co ciekawe jeszcze przed losowaniem dostałem zaproszenie na rozmowę do klubu Cadiz – beniaminka drugiej ligi hiszpańskiej. Odrzuciłem, z powodu jaki podałem prezesowi Realu Oviedo.
Trening to coraz większe luzowanie zawodnikom. W końcu sezon ligowy rozpoczynamy za tydzień, prestiżowym spotkaniem z wicemistrzem kraju Zrnijskim, a już w środę gramy rewanż w Zenicy.
Tym razem wyszliśmy odważniej. Od razu dwójka napastników miała robić wszystko, by szybko strzelić bramkę, która pozwoliła by chłopakom uwierzyć w sukces. Za Kuzmanovica pojawił się ten, który robił sporo szumu z przodu w Nikozji – Rakicevic. W środku pola bardziej zabezpieczać tyły miał Husovic, który zajął miejsce Modica. I muszę przyznać, że zmiany okazały się bardzo skuteczne. Salihovic mógł bardziej angażować się w akcje do przodu, a Husovic dobrze przerywał kontrataki gości, oraz zbierał drugie piłki, a gdy miał okazję, próbował strzałów. Na bramce dobrze spisywał się Jajalo, który dobrze się zachowywał przy nielicznych strzałach gości.
W 12 minucie wynik otwiera Castaneda, po silnym strzale głową. Ogromna zasługa w tej bramce Kadusica, który na tyle mocno i dokładnie posłał piłkę w pole karne, że Kolumbijczyk dołożył tylko głowę.
Przez pozostałą resztę meczu prowadziliśmy grę, ale groźne akcje jakie zawiązywaliśmy konczyły się niecelnym strzałami. Im bliżej końca meczu, tym graliśmy odważniej. Od 70 minuty ofensywnie, a od 85 szarżą. W 1 minucie doliczonego czasu gry Castaneda dopada do nieco przeciągniętego dośrodkowania Morrisa i zdobywa drugą bramkę, która daje nam upragniony awans, przy biernej postawie obrońców i bramkarza.
W lidze podejmujemy Zrnijskiego, ale kto by się nim przejmował, gdy w Lidze Mistrzów mamy do wyeliminowania Maccabi Haifa – czyli mistrza Izraela. W lidze wystąpili w zasadzie dublerzy pierwszego składu w Barykadach. Zagrali co prawda Popović, Huseinspahic, Salihovic, Husovic i Castaneda i, ale byli otoczeni zmiennikami. I o ile z występów Kazazica, kczy Milosevica jestem zadowolony, to dwie bramki padły z naszej prawej strony, za która odpowiadali mi Huseinspahic. Tragedii nie ma, a porażką 1:2 jest tylko małym utrudnieniem na drodze.
Ważniejszym zadaniem będzie pokonanie zawodników z Haify.
Mecz ze Zrnijski uzmysłowił mi jedną rzecz. Sanjin Lelic nie ma tak naprawdę wartościowego dublera, kogoś, z kim mógłby rywalizowac o miejsce w podstawowej jedenastce. Co prawda, jest Varesanovic, jednak brakuje mu ogrania i przede wszystkim tężyzny fizycznej. Dlatego postanowiłem wypożyczyć naszego byłego zawodnika Dzenana Burekovica, który po przejściu do słoweńskiego NK Domzale, bardzo rzadko pojawiał się w stroju meczowym. Walczyliśmy o niego z NK Maribor, bo jak się okazało nie byliśmy jedynie, którzy chcieliśmy go mieć u siebie.
W Haifie na stadionie Sammiego Ofera – izraelskiego biznesmena i filantropa, przy dopingu ponad 28 tysięcy kibiców mierzyliśmy się z Mistrzem Izraela. Wyszliśmy na nich ofensywnie usposobieni – w standardowej taktyce z dwójka Castaneda i Kapidzic na środku. Już w 3 minucie mogło się to na nas zemścić, bo tylko fantastyczna interwencja Jajalo uchroniła nas od straty bramki. Zresztą nasz bramkarz wielokrotnie ratował nas przed utratą bramki. Co ciekawe, przy puszczonej bramce mógł i powinien zrobić nieco więcej, ale nie byłem na niego zły. Oberwało się za to Husovicowi, który w ciągu dwóch minutach otrzymał dwie żółte kartki. I nie mam pretensji, o pierwszą z nich, bo dostał ją w ferworze walki, ale druga była za odkopnięcie piłki, jako znak, że nie zgadza się z kolejnym faulem.
Rozmowy z Dzenanem nie zakończyły się powodzeniem. Wybrał walkę w Lidze Europy, niż w Lidze Mistrzów. Dlatego trzeba było ściągnąć kogoś awaryjnie. Wybór padł na Nemanje Tomasevica - wychowanka Crveny Zvezdy Belgrad, który nie mógł liczyć na miejsce w pierwszej drużynie. U nas także nie będzie miał łatwo. Wszedł do drużyny z butą, jaka cechować może tylko Serbów. I dobrze, bo wiedziałem, że nie odpuści łatwo. Postanowiłem tą butę sprawdzić i nieco przygasić rzucają go na głęboką wodę jaką był pierwszy skład na mecz z Rudarem Prijedor – jednym z dwóch beniaminków, którzy jeszcze na parę godzin przed zamknięciem okienka transferowego kompletowali skład. My poza Tomasevicem nie pozyskaliśmy już nikogo nowego, a przynajmniej nikogo kto zadebiutuje w tym sezonie w Celiku. Dopiąłem transfer zdolnego środkowego obrońcy z NK Vitez – Vedrana Vrhovaca, jednak ostatni sezon spędzi w swoim macierzystym klubie. Podobnie sprawa ma się zt – od następnego sezonu będzie reprezentował barwy Sirokiego Brijeg, jednak ten sezon skończy u nas w klubie.
Co do meczu z Rudarem, to Tomasevic pokazał, że jest zrobiony z dobrego materiału. Wygraliśmy po jego golu, a on sam nie przypominał zawodnika, który od dwóch dni trenuje z zawodnikami z klubu. Czyżby trafił mi się talencik do oszlifowania?
Do rewanżowego spotkania z Maccabi przystępowaliśmy w dobrych nastrojach i co najważniejsze w niemalże najsilniejszym składzie. Brakowało Modica i pazującego za kartki Husovica, ale miał ich zastąpić Salcinovic, który w ostatnich dniach sprawiał fantastyczne wrażenie na treningach i co ważniejsze przekładał tą formę na mecze. Dałem także odpocząć Salihovicowi, który lepiej radzi sobie w destrukcji, a na jego miejsce wstawiłem ofensywnego Heco.
Mecz powinniśmy wygrać. Mieliśmy 3 setki, które koncertowo spieprzył Castaneda ( albo fantastycznie wybronił je bramkarz Maccabi), mieliśmy groźniejsze sytuacje i gdyby nie sędzia Damir Skomina, który na początku drugiej połowy wyrzucił Derricka Morrisa, to wcisnęlibyśmy bramkę. Zabrakło wykończenia, zabrakło troszkę cwaniactw, a może doświadczenia, które mieli piłkarze mistrza Izraela. Wynik 0:0 hańby nie przynosi, niestety nie przynosi także awansu do kolejne rundy, po której zagwarantowany mielibyśmy udział w fazie grupowej – czy to Ligi Mistrzów, czy też Ligi Europy.
Niestety teraz musimy walczyć o Ligę Europy z Rapidem Wiedeń – zespołem, który w ubiegłym sezonie w Austrii zajął trzecie miejsce w lidze i przegrał finał o Puchar Austrii. Będzie ciężko, ale powalczymy, bo pierwszy mecz ponownie gramy na wyjeździe.
Powrót do ligowej szarzyzny, to spotkanie ze Slaviją Sarajewo. Wystąpili dublerzy - Bukvic, Kazazić, Mesić. Na prawej stronie zaprezentował się Kadusić, na lewej zaś szansę otrzymał Tipurić.
Ponadto mecz ten, można było nazwać meczem stu. Po raz setny w klubie zagrał Haris Heco, a setny występ w seniorskich barwach zaliczyli także Kuzmanović i Rakicević. Dla Chorwata był to szczególny mecz z jeszcze jednego powodu. Na trybunach zasiadł Djuro Bago – selekcjoner reprezentacji Chorwacji, który przyglądał się Mico, pod kątem ewentualnego powołania.
Niestety Mico w obecny sezonie nie potrafi pokonywać bramkarzy. Na nasze szczęście pracuje sumiennie dla osiągów innych – Rakicevica i Heco. Co z tego jednak, skoro prezenty w postaci odsłoniętego środka pola karnego zostawia swoim byłym partnerom Zlatko Kazazić. 2:2 to wynik, który jest dla nas krzywdzący, ale sprawiedliwy. Cóż niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.
Jeszcze przed meczem ze Zvijezdą Gradacac, zostałem zaproszony na zebranie akcjonariuszy kluby NK Ceik Zenica. Pytali się mnie o wizję klubu za rok, za pięć, czy dziesięć lat. Pytali się mnie czy zostanę, na co odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że kontrakt wypełnię, ale więcej niż 5 lat w klubie nie zostanę. Na pytanie, co powinni zrobić by klub funkcjonował dalej tak dobrze miałem przygotowane dwie odpowiedzi: Rozbudowa obiektów młodzieżowych i obiektów treningowych. Na spotkaniu nie zaszło już nic co by mnie jakoś zainteresowało – ot wyniki finansowe, prognozy itd. itp. Dlatego bardzo ucieszyłem się na wieść o tym, że zarząd dał zielone światło na moje uwagi. Będzie to sporo kosztować – według słów prezesa jakieś 8 milionów marek bośniackich. Cóż ta inwestycja ważna będzie na lata.
Mecz z Zvijezdą Gradacac to spotkanie z dobrym znajomym Elvirem Bolicem. Jednak to, w jaki sposób rozpoczęliśmy spotkanie było dla wszystkich, włącznie ze mną, zaskoczeniem. 8 podań, 7 zawodników, 20 sekund – tyle było potrzebne by objąć prowadzenie w tym meczu, dzięki odpowiedniemu dołożeniu nogi przez Harisa Heco. Potem poszło z górki, a zakończyło się 4 strzelonymi bramkami.
Spotkanie z ostatnim w tabeli Sirokim Brijegiem było kolejną okazja do eksperymentów. Do podstawowej jedenastki wskoczył r, który tym samym stanie się najmłodszym graczem w historii Celika, grający w lidze. Ponadto na prawą stronę obrony wrócił Adam Hero. Z lewej strony pomocy miał szaleć Teodosić, który miał mi pokazać jaka będzie jego odpowiedź na świetne występy Lelica.
I kolejny raz okazało się, że eksperymenty to nie jest najlepszy pomysł. Przegraliśmy 1:0 chociaż prowadziliśmy grę. Zabrakło nam skuteczności i chłodnej głowy Softica, który jeszcze przed przerwa obejrzał drugi żółty kartonik i musiał opuścić plac gry.
Do Wiednia jechałem z ustawieniem, którego dawno nie stosowałem, mianowicie Klinem. Wiem, że jest to najlepsza broń na popularne 4-4-2, które obecnie stosuje Rapid. Ponadto liczyłem, ze zagęszczając środek pola uda mi się postawić zasieki, których nie pokonają gracze austriackiego klubu. Problem był fakt, że dwóch z trzech obrońców, którzy by się nadawali do tej taktyki pauzowało ( Popović i Morris). Z drugiej jednak strony Kazazić i Jusić to nie są niedoświadczeni gracze i będę umiał ich tak ustawić by wydobyć z nich to co najlepsze.
Nie będę ukrywał, ze mecz potoczył się po naszej myśli. Co prawda straciliśmy bramkę, po dośrodkowaniu z prawej strony ( cóż Huseinspahić będzie zawsze lepszy z przodu niż w grze obronnej), ale to my kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Ponadto mieliśmy swoje sytuacje, których nie potrafiliśmy wykorzystać, ale pomógł nam zawodnik gospodarzy i wyjeżdżamy ze stolicy z bramką i remisem.
Spotkanie z Olimpikiem w Sarajewie miało pokazać mi jak sprawują się zawodnicy drugiego wyboru, oraz dać szansę Kapidzicowi na przełamanie się. Niestety, w przypadku Sanela sprawdziła się prawidłowość, że w gra on lepiej, gdy wchodzi na boisko z ławki. My mieliśmy za to innych egzekutorów i pewnie do przerwy prowadziliśmy 3:0, a całe spotkanie wygraliśmy 3:1.
Rewanżowy mecz o wejście do fazy grupowej Ligi Europy, miał dla mnie znaczenie ambicjonalne, bo w trzecim podejściu chciałem pograć troszkę dłużej. Sami zawodnicy byli zaskoczeni, że pod koniec sierpnia grają jeszcze w Pucharach, bo od dawna żaden bośniacki zespół nie miał okazji grać tak długo. Pomimo zmęczenia, wszyscy byli napakowani jak przysłowiowe kabanosy i chcieli wygrać, mimo tego, że wszyscy eksperci przewidywali porażkę. Nikt na nas nie stawiał, a ja bałem się, że brak wiary przeniesie się na moich zawodników.
Początek spotkania to realizacja czarnych planów ekspertów. W 2 minucie Dibon strzela za lekko by pokonać Jajalo. W 9 minucie musiał wykazać się większymi umiejętnościami, bo Choi Kyoung-Rok groźnie zaatakował prawą stroną boiska. Huraganowe ataki przyniosły wymierną korzyść w 14 minucie, gdy Strankla w polu karnym sfaulował Morris. Co prawda jedenastka to jeszcze nie bramka, ale nie w tym wypadku. Strzelona bramka uśpiła czujność Wiedeńczyków, a może to my ruszyliśmy odważnie nie mając już nic do stracenia. Odpowiedzieliśmy błyskawicznie, za sprawą Rakicevica, który minął Larsa Saetra i pewnie pokonał Sergeya Chernika. Poszliśmy za ciosem i w 32 minucie Mico Kuzmanovic wygrywają pojedynek główkowy z Nacho daje nam prowadzenie. Do przerwy mamy wynik, który nas premiuje, dlatego w szatni pogadanka o tym, żeby uważali, bo to jeszcze nie koniec.
Czy pomogła, nie wiem, ale w 47 i 49 minucie tylko dzięki fantastycznej postawie Jajalo, który dwukrotnie wykazał się refleksem, nie straciliśmy prowadzenia. W 51 minucie na boisku pojawił się młodzieżowy reprezentant Niemiec Alessandro Fiore Tapia, który w 68 minucie stanął sam na sam z Jajalo i ten pojedynek przegrał. W 75 minucie doszedł do dośrodkowania Duelunda i z 5 metrów strzelił wprost w Jajalo. My odgryzaliśmy się z rzadka, ale staraliśmy się trzymać piłkę jak najdłużej, nawet kosztem stwarzania zagrożenia pod polem karnym Chernika. I ten stan rzeczy utrzymywał się do 79 minuty ...
CIĄG DALSZY NASTĄPIŁ
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zaskocz pozytywnie |
---|
Na początku gry nie wyznaczaj sobie celów wyższych niż przewidywania mediów. W razie niepowodzenia nie zawiedziesz oczekiwań zarządu, w przypadku nieoczekiwanie dobrej postawy ucieszysz działaczy i kibiców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ