Kto zasługuje na miano najlepszego piłkarza? Odnosimy wrażenie, że twórcy gier komputerowych rzetelnie odpowiadają na to pytanie, z roku na rok osiągając coraz większy realizm. W teorii o tym, czy Ronaldo będzie lepszy od Messiego, czy może odwrotnie, powinno rozstrzygnąć po prostu podsumowanie ich atrybutów. Kto jednak wierzy, że dzieje się tak naprawdę, ten całe dzieciństwo żył w wielkim złudzeniu.
Każdy zna serię FIFA od EA Sports. To niekwestionowany lider sprzedaży na rynku gier piłkarskich - niezmienna od osiemnastu lat formuła, polegająca na rozgrywaniu meczów z komputerem lub drugim graczem, sprawdza się do dziś. Silnik gry ewoluował jednak do tego stopnia, że ważniejsze od indywidualnych umiejętności zawodników stały się niuanse taktyczne i sprawne wciskanie kombinacji klawiszy. Inaczej było przed dziesięcioma laty, gdy o sile gracza decydowali piłkarze, jakich miał do dyspozycji. Dlatego też dawniej należało sięgać po... piłkarzy z okładki!
W grach sportowych umiejętności zawodników określane są za pomocą atrybutów liczbowych. Czy zastanawialiście się więc, co decyduje o tym, że dany piłkarz góruje nad innym lub odwrotnie? Na ogół jest to racjonalna opinia zespołu odpowiedzialnego za jak najdokładniejsze opracowanie bazy danych gry. Istnieją jednak przypadki, w których są oni zmuszeni przekłamać rzeczywistość - mowa o zawodnikach z okładek tych gier, którzy są w nagrodę "ulepszani" przez ich twórców.
Ta praktyka to w środowisku tajemnica poliszynela, a FIFA jest jej prekursorem. Żaden producent nigdy otwarcie nie przyznał się, że piłkarze, którzy reklamują jego grę swoim wizerunkiem, otrzymują w niej podniesione atrybuty. Tymczasem już gołym okiem widać, że tzw. gwiazdy okładki są przez twórców faworyzowane.
Pierwszy taki przypadek zaobserwowaliśmy w 2001 roku, gdy najwyższy współczynnik w grze otrzymał widniejący na jednej z wersji okładek Paul Scholes, a drugim z ulubieńców EA Sports była inna twarz serii Edgar Davids.
W latach 2006-2009 równych nie mieli sobie Ronaldinho oraz Wayne Rooney. Nieprzypadkowo.
Dziś najbardziej "przepakowanym" w stosunku do rzeczywistej formy piłkarzem jest Kaká. Zawodnik ten, mimo wielkiego spadku formy w Realu Madryt, dzięki obecności na okładach w wirtualnej rzeczywistości cały czas trzyma się doskonale.
Co prawda teraz, w czasach gdy dla jednej wersji gry wydaje się kilka lub nawet kilkanaście wersji okładek, ta reguła przestaje obowiązywać. Gwiazdy różnych narodowości reklamują produkt w swoich krajach dla większych obrotów, więc podnoszenie umiejętności im wszystkim byłoby ze strony programistów niepoważne. FIFA 13 wydaje się pierwszym wydaniem od dawna, które wygląda pod tym względem na w miarę obiektywne.
Nadal nie można jednak powiedzieć tego o serii Pro Evolution Soccer. Dzieło Japończyków ze studia Konami to bowiem zupełnie inna bajka - tutaj bój o palmę pierwszeństwa od dawna toczy się jedynie pomiędzy Ronaldo a Messim, zaś sami programiści od kilku lat nie mają żadnego problemu z decyzją, po czyjej stronie się opowiedzieć. W 2008 na okładce PES-a znalazł się CR7, czyli to on dominował nad Argentyńczykiem. Przez kolejne dwa lata grę reklamował jednak Messi, tak więc w tych wydaniach Portugalczyk nie miał nic do powiedzenia. Sytuacja ponownie odwróciła się w 2012, kiedy to Konami jeszcze raz podpisało umowę z Ronaldo, która trwa po dziś dzień.
Dziś gramy PES 2013, w którym overall Messiego wynosi 98, a CR7: 99. Jakie to proste!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ