Kiedy w 2011 roku firma Sports Interactive wydała oświadczenie informujące, że nowy Football Manager będzie wymagał aktywacji za pośrednictwem systemu Steam, wśród społeczności eFeManiaków słychać było liczne głosy niezadowolenia. Tego typu pomysł budził kontrowersje już rok wcześniej, na etapie wolnego wyboru - gracze mieli przede wszystkim problemy ze zrozumieniem różnicy pomiędzy instalacją przez Steam a tą klasyczną, za pomocą płyty. Nie zdawali też sobie sprawy z podstawowej korzyści, jakie niósł nowy sposób korzystania z gry - FM, użytkowany przez Steam, gwarantował bowiem szybszy proces przetwarzania danych, a co za tym idzie, płynniejszą rozgrywkę. Dodatkowo gracze korzystający z platformy otrzymywali do dyspozycji specjalną galerię osiągnięć i niedostępny dla pozostałych skin retro.
Mimo niejednogłośnego poparcia dla nowej metody, ostatecznie rozwiązanie to odniosło wystarczający sukces, by SI zdecydowało się uczynić grę przez Steam obowiązkową. W dniu ogłoszenia tej rewolucyjnej decyzji wydawało się, że twórcy popełniają duży błąd. Dziś wiemy już, że stało się odwrotnie - była to najlepsza decyzja w ich karierze.
Piractwo jest podstawową zmorą producentów gier piłkarskich. Najpopularniejsza z nich FIFA była czwartą najczęściej piraconą grą komputerową ubiegłego roku - z Internetu, zamiast z półki sklepowej, do końca 2011 r. ściągnęło ją 3,39 miliona osób, a przecież premiera produktu EA miała miejsce dopiero we wrześniu! Na wysokich lokatach tego typu rankingów regularnie przewija się również seria Pro Evolution Soccer, jednak obie gry są mimo wszystko wysokobudżetowymi produkcjami i odsetek skradzionych egzemplarzy nie jest dla kieszeni ich twórców aż tak odczuwalny. W przypadku Football Managera nie wygląda to już tak różowo - tutaj właśnie od rocznego zysku firmy zależy, w jakim tempie rozwijać się będzie gra w następnych latach. Sports Interactive szczególnie zależy więc na zredukowaniu liczby spiraconych FM-ów do minimum.
Nie każdy eksperyment kończy się jednak powodzeniem. SI przekonało się o tym przy okazji Football Managera 2009, gdy antypiracki system zabezpieczeń Uniloc, zamiast uprzykrzać życie piratom, okazał się komplikować instalację posiadaczom... oryginalnej wersji gry. Projekt okazał się tak spektakularną klapą, że rok później programiści zdecydowali, by wydać fix do FM-a 2009, na dobre usuwający niewygodny instalator. Tym bardziej graczy nie przekonało późniejsze stanowisko twórców, którzy decyzję o całkowitym przeniesieniu FM-a na Steam ponownie tłumaczyli koniecznością walki z piractwem. Część z nich nie tylko postanowiła zbojkotować najnowszego FM-a, ale nawet... zrobić Brytyjczykom na złość i pobrać grę z Internetu. To jednak okazało się trudniejsze niż sądzili.
Według moich prywatnych obserwacji FM 2012 został zcrackowany dopiero miesiąc po światowej premierze. Hakerom rozgryzienie nowego zabezpieczenia i znalezienie metody na oszukanie Steama zajęło tym samym dłużej, niż w przypadku jakiejkolwiek innej gry! Okazało się również, że piraci w dalszym ciągu mieli ręce pełne roboty - a wszystko za sprawą faktu, że Football Managera crackować trzeba było od nowa wraz z każdą wydaną aktualizacją. W czasach, gdy oficjalne patche i hotfixy gracze musieli pobierać ręcznie, rosnąca liczba łatek potrafiła irytować. Jednak wraz z nastaniem ery Steama (który patche ściąga i wgrywa automatycznie) intensywne łatanie stało się lekarstwem na całe zło - krótko po premierze FM 2013 największa ekipa piracka
oficjalnie się poddała i
zaprzestała prac nad regularnym piraceniem nowego Football Managera!
Tym samym wszyscy gracze, którzy do tej pory nie płacili za kolejne wersje FM-a, mają dwa wyjścia - albo swoją przygodę przez najbliższy rok kontynuować będą na edycji 2012, albo pójdą do najbliższego sklepu i jak uczciwi eFeManiacy odwdzięczą się twórcom gry, uiszczając stosowną opłatę za FM 2013. Zachęcam gorąco do obierania drugiej ścieżki - ponieważ każda złotówka i każdy dolar to dla Sports Interactive dodatkowy bodziec do odważniejszego ulepszania swojego dzieła. Jak widać,
pierwsze efekty już są. Brawo SI! Wygraliście pierwszą bitwę i jesteście na najlepszej drodze do wygrania wojny.
Twórcom serii FIFA i Pro Evolution Soccer sugeruję zaś podjęcie podobnych kroków. Może pieniędzy im nie brakuje, za to odwagi do wprowadzenia widocznych zmian już owszem. Im więcej osób zapłaci za gry EA i KONAMI, tym więcej spojrzy na nie krytycznym okiem i przyciśnie twórców, domagając się ulepszeń wartych zapłacenia 140 złotych.
Więcej moich notek znajdziecie Na zielonym dywanie
Do polubienia na Facebooku i śledzenia na Twitterze
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ