Mało kto jest tak odważny, by wyjechać do RPA i zająć się trenowaniem tamtejszych piłkarzy. Jednak Polacy, jak wiadomo zawsze poszukują nowych przygód. Odkąd w Afryce zaczął trenować Henryk Kasperczak, polscy trenerzy od razu zainteresowali się tym rynkiem. Jednym z nich jest Robert Kozień. Nigdy nie osiągnął on oszałamiającej kariery piłkarskiej, lecz braku sukcesów nie sposób mu odmówić. Choć w naszej rodzimej lidze nie wiodło mu się za dobrze, to po wyjeździe do Afryki w 1994 roku ustanowił nową, ciekawą alternatywę dla poszukujących zatrudnienia polskich piłkarzy. Naszej redakcji udało się przeprowadzić krótki, acz ciekawy wywiad.
Redakcja: Od jak dawna poszukiwał Pan pracy menedżera?
Robert Kozień: Odkąd odszedłem z Kaizer Chiefs, gdzie zakończyłem karierę. Czyli gdzieś tak od 4 miesięcy.
R: Praca w takim klubie jak Black Leopards jest z pewnością wyzwaniem, lecz dlaczego zatrudnili tak niedoświadczonego menedżera jak Pan?
RK: Widocznie byli bardzo zdesperowani (śmiech).
R: Czy to oznacza, że będziecie walczyć wyłącznie o utrzymanie w lidze?
RK: To akurat czas pokaże, póki co nie jestem w stanie ocenić naszych szans.
R: Tęskni Pan za Polską?
RK: Szczerze mówiąc bardzo. Już miałem podpisać kontrakt jako trener SMS Łódź, kiedy pozyskali jakiegoś obcokrajowca…ja zostałem wtedy na lodzie. Dzięki Bogu, że pojawiła się oferta z Black Leopards. Inaczej chyba bym nie przeżył.
R: Dziękujemy za wywiad, obiecujemy obserwować Pańskie poczynania
RK: Niezwykle mi to pochlebia, dziękuję.
Dowiedzieliśmy się też, że Polak dostał do dyspozycji 45 tys. funtów na transfery. Zarząd oczekuje, że klub zajmie przyzwoitą pozycję w tabeli.
- Mam nadzieję, że spełnię oczekiwania. - krótko skomentował Polak
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ