Informacje o blogu

Jak Feniks z popiołów?

Stade Rennais

Ligue 1 Conforama

Francja, 2015/2016

Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 2330 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Chorwat #1023.04.2013 18:01, @Gilbert

16

***

To już było:
Chorwat #1 – wstęp
Chorwat #2 – pierwsze wrażenia
Chorwat #3 - podsumowanie sezonu 2012/13
Chorwat #4 - wstęp do sezonu 2013/14
Chorwat #5 - nowy klub: Metalurh Donieck
Chorwat #6 - podsumowanie sezonu 2013/14
Chorwat #7 - wstęp do sezonu 2014/15
Chorwat #8 - podsumowanie sezonu 2014/15
Chorwat #9 - wstęp do sezonu 2015/16

 

***

Davor Milijevic, urodzony w Splicie 19 sierpnia 1971 roku. Chorwacka nadzieja lekkoatletyczna w biegach sprinterskich. Tak przynajmniej było dopóki naiwnie nie uwierzyłem, że mogę być wielką gwiazdą piłkarskich boisk. Byłem szybki, naprawdę szybki. Jako dzieciak odnosiłem już swoje małe sukcesy i wtedy nasłuchałem się, że dzięki swoim walorom fizycznym mogę być wspaniałym piłkarzem, wystarczy popracować na treningach nad techniką. Chyba nie muszę mówić jak takie słowa działają na młodego chłopaka.
 
Wybór mógł być tylko jeden. Hajduk. Przeszedłem po kolei przez wszystkie kategorie wiekowe, ale im dalej tym tak naprawdę było coraz gorzej. W drużynie U-21 już wyraźnie odstawałem od swoich kolegów, marzenia o wielkiej karierze można było włożyć między bajki. Oczywiście przebiłem się w końcu do pierwszego zespołu, ale nigdy nie odgrywałem tam wielkiej roli. Potwierdza to liczba zaledwie dziewięćdziesięciu trzech spotkań ligowych rozegranych dla Hajduka, co zaowocowało strzeleniem ośmiu bramek. Jak na napastnika to trzeba przyznać, że dorobek marny. Cały czas żałowałem, że nie zostałem przy lekkoatletyce.

 
Czternaście lat temu, gdy stuknęła mi trzydziestka, prezes i ówczesny manager zaprosili mnie na rozmowę, która na początku całkiem podcięła mi skrzydła. Usłyszałem, że nie ma już dla mnie miejsca w składzie. Jestem po prostu za słaby. Wspaniałomyślnie dostałem możliwość wyboru – szukam sobie nowego klubu na własną rękę albo obejmuję zespół U-17 jako ich trener. Nie mogłem uwierzyć, że mój ukochany Hajduk nie pozwala mi już założyć mojej koszulki z numerem 71. Ale z drugiej strony nie chciałem występować w żadnej innej ekipie. Tak oto zaczęła się moja kariera szkoleniowa.
 
Nie byłem żadną gwiazdą murawy, ale wśród moich podopiecznych miałem poważanie, byłem z tym klubem bądź co bądź związany od najmłodszych lat, doceniali moją miłość do Hajduka, którego sami przecież kochali. Początki były trochę trudne, ale dość szybko polubiłem swoje nowe obowiązki i nawet nieźle się z nich wywiązywałem. Już w pierwszym roku pracy zajęliśmy trzecie miejsce w Chorwacji, a dwa kolejne lata przyniosły mi mistrzostwo kraju w tej kategorii wiekowej. W nagrodę dostałem awans – powierzono mi naszą drużynę U-19. Od razu z marszu Hajduk i tutaj mógł się pochwalić pierwszym miejscem. I znów czekała na mnie niespodzianka. Prezes zaproponował mi objęcie naszej ekipy U-21. W wieku trzydziestu pięciu lat powtórzyłem sukces z młodszych kategorii wiekowych i nastąpił przełom.

 
Kolejna zmiana na najważniejszym stanowisku w klubie mało mnie obeszła. Manager przychodzi, popracuje i odchodzi albo go zwalniają. Tym razem nowy sternik Hajduka zaoferował mi posadę swojego asystenta. Byłem wniebowzięty. Możliwość pracy z pierwszym zespołem, miejsce na ławce trenerskiej w każdym spotkaniu swojej ukochanej drużyny. I gdzieś tam z tyłu głowy ta świadomość, że i ja obejmę ten klub. Minął rok, minął kolejny. Łącznie sześć wspaniałych lat byłem asystentem łącznie dwóch managerów klubu. Gdy w 2012 roku prezes Hajduka oznajmił, że pożegna się z kolejnym, poczułem, że przyszła pora na mnie, że to mój dzień. Nikt bardziej nie zasłużył na tę posadę. Wybór był dla mnie oczywisty. I chyba tylko dla mnie.
 
W piłce nożnej nie ma miejsca na sentymenty. Przyszła nowa fala, która zmiotła wszystko co miała na drodze. Nie dostałem mojej wymarzonej propozycji. Mało tego, nowa twarz w Hajduku nie życzyła sobie mnie na stanowisku asystenta, mając na to miejsce swojego człowieka. Klub stwierdził z kolei, że mam zbyt duże kwalifikacje, żeby powierzyć mi jakąś juniorską drużynę. Podziękowano mi więc za dotychczasową współpracę, dostałem długopis na pamiątkę i… tyle. Ot tak, tyle były warte moje lata spędzone w Hajduku. Moje serce krwawiło.
 
Właśnie wtedy przysiągłem sobie, że nigdy nie zwiążę się z żadnym klubem na zbyt długi okres czasu, by znów nie przeżyć rozczarowania. To ma być tylko moja praca. A bardzo jej wtedy potrzebowałem, bo moja sytuacja finansowa do najlepszych nie należała. Byłem gotów by wreszcie rozpocząć samodzielną karierę managera, ale jaki zespół zatrudni człowieka bez odpowiedniego doświadczenia? Oczywiście słaby. Na szczęście takich nie brakuje. Zgłaszałem się gdzie popadnie i po jakimś czasie wyselekcjonowałem sobie trzy oferty, które najbardziej mi odpowiadały. Jedna z Anglii, jedna z Portugalii i ostatnia z Ukrainy, gdzie ostatecznie trafiłem. Wybrałem tę opcję głównie ze względu na bliskość Chorwacji, do której miałem nadzieję jeszcze wrócić.
 
Co tu dużo mówić, ukraińska druga liga nie była szczytem marzeń, ale przecież od czegoś trzeba zacząć. Nigdy nie ukrywałem swoich ambicji, prędzej czy później chciałem zostać znanym na kontynencie managerem odnoszącym sukcesy i prowadzącym największe kluby. Chciałem nadrobić za moją nieudaną karierę piłkarza. Już na początku jednak przekonałem się, że błędem było zaniedbanie nauki języków obcych. Nie znam angielskiego, niemieckiego, nie znałem również rosyjskiego, ale w sumie dość szybko załapałem o co chodzi. Załapali również piłkarze, z którymi dobrze się rozumiałem, wiedzieli czego od nich oczekuję. Przyznam, że byłem zaskoczony z jaką łatwością wygraliśmy ligę i awansowaliśmy do grona najlepszych. Nie prezentowaliśmy pięknego futbolu, ale skutecznie gromadziliśmy punkty, jednak przez wszystkich ekspertów byliśmy skazywani na pożarcie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Oj, bardzo się zdziwili.
 
Krymtepłycia Mołodiżne nie miała odpowiedniego zaplecza by stać się czołowym klubem ukraińskim, więc prędzej czy później nasze drogi by się rozeszły. Możliwość przejścia do Metalurha Donieck pojawiła się w najlepszym możliwym momencie. Od razu było widać potencjał w tej ekipie, trzeba było tylko go wydobyć. Najlepszym dowodem takiego myślenia był fakt, że z marszu włączyliśmy się do walki o mistrzostwo pomimo faktu, że objąłem ten zespół w momencie gdy znajdował się tuż nad strefą spadkową. Zauważyłem, że na Ukrainie raczej nie lubi się osób zbyt pewnych siebie, dlatego przed kolejnym sezonem wypowiadałem się dość ostrożnie o szansach na wysokie miejsce. Wiedziałem jednak, że wygranie ligi jest w naszym zasięgu. W zaledwie trzecim roku mojej profesjonalnej kariery managerskiej miałem już za sobą występy w Lidze Europejskiej oraz tytuł najlepszej ekipy na Ukrainie.
 
Niestety to, co wystarcza w kraju nie jest wystarczające na poważne rozgrywki. Liga Mistrzów to wspaniałe doświadczenie, ale z tym akurat zespołem nie miałbym szansy na podjęcie rywalizacji. Myślę, że tylko Szachtar ma ku temu odpowiedni potencjał. Był taki okres, że liczyłem na posadę u rywala zza miedzy. Nic takiego się jednak nie stało, dlatego już od jakiegoś czasu wiedziałem, że moja przygoda w tym regionie dobiega końca. Chciałem dotrwać do zakończenia sezonu, zdobyć kolejne mistrzostwo, ale okazało się, że musiałem zweryfikować swoje plany.
 
Wolfsburg, Bayer Leverkusen, Ajax, PSV, Valencia, Sevilla, AC Milan, Arsenal. To i tak nie wszystkie kluby, do których wysłałem swoje aplikacje albo oficjalnie wyraziłem zainteresowanie ich objęciem. Oczywiście zarząd Metalurha szalał. I nic więcej zrobić nie mógł. Po tym co dzięki mnie osiągnęli nikt nie śmiałby mnie zwolnić. Pycha? Nie, taka prawda. Miałem już tam ugruntowaną pozycję. Do Francji jakoś mnie nie ciągnęło i bardzo się zdziwiłem, że tamtejszy Stade Rennais FC zaoferował mi posadę managera. Propozycja była ciekawa, ale miałem mieszane uczucia. Z jednej strony Ligue 1, czyli jedna z najsilniejszych lig Starego Kontynentu. Z drugiej jednak… Francja. Wiem jak to brzmi, ale jakoś akurat te rejony mnie odpychały. Szczerze mówiąc nie wiem czemu. Musiałem więc zwalczyć moje obiekcje. To praca, dziś tam, jutro gdzie indziej. Chociaż i tak bałem się nieznajomości języka. Oceniając jednak sytuacje na chłodno znalazłem więcej plusów niż minusów.
 
Zacznę od siebie. Z dotychczasowej pensji o równowartości 8.250€ wskoczyłem na poziom 45.500€. Prezes chciał by umowa została podpisana do lata 2017 roku, ale stanęło na moim – kontrakt wygaśnie już 30 czerwca przyszłego roku. To takie moje zabezpieczenie na wypadek gdyby nie spodobały mi się francuskie klimaty. Poza tym mam wątpliwości co do realizacji celów, jakie zostały przede mną postawione. Zawsze to będzie ładniej wyglądało gdy odejdę, bo umowa się skończy, niż gdybym miał zostać zwolniony. A co wymyślił dla mnie Zarząd? Najgorzej może być w lidze, bo chcą awansu do LE, tymczasem obecnie zespół błąka się w dolnych rejonach tabeli. A sam skład pomimo drzemiącego w nim potencjału wymaga poważnego przemeblowania. Pocieszające jest to, że obecnie Rennes grają z powodzeniem w Lidze Europejskiej. W czterech meczach zaliczyli komplet zwycięstw i mają już pewny awans z grupy. Zarząd oczekuje dojścia do 1/8 finału. O Puchar Ligi mam się w ogóle nie martwić, ale za to Puchar Francji mamy zakończyć w najgorszym razie na półfinale. I to mnie akurat nie dziwi bo czerwono-czarni to ostatnio rewelacja tych rozgrywek. Zeszły sezon to porażka w finale z PSG, a w roku 2014 okazali się najlepsi. Zresztą w Ligue 1 ostatnio też zaprezentowali się ciekawie zajmując czwarte miejsce. Coś się jednak posypało. Ja postaram się to naprawić.
 
Bardzo spodobała mi się baza treningowa klubu. Nacisk na szkolenie młodzieży jest tu ogromny, więc można liczyć na ciekawych wychowanków. W końcu doczekałem się również możliwości grania dla większej publiczności niż pięć tysięcy, które mogły wejść na stadiony Krymtepłyci czy Metalurha. Kolejnym wielkim plusem ligi francuskiej jest brak przerwy zimowej. Bo dwa tygodnie bez gry na przełomie grudnia i stycznia to praktycznie nic w porównaniu z trzema miesiącami bezczynności, które czekały na mnie na Ukrainie. Terminarz jest dzięki temu napakowany do granic możliwości, trzeba będzie stosować umiejętną rotację składu. Wreszcie też nie będę musiał od podstaw budować sztabu szkoleniowego. Nawet jakbym miał możliwość póki co i tak nie będę mocno tu ingerować. Nastąpi tylko jedna poważniejsza zmiana, z pracą pożegna się dotychczasowy asystent. Moje rozstanie z Donieckiem spowodowało masowe odejście kolejnych pracowników, łącznie aż siedmiu rozwiązało kontrakty, w tym Jaap Stam, z którym zdążyłem się już zaprzyjaźnić i to on będzie mi teraz pomagał w Rennes. Szczegóły są już dograne, od jutra ostro będzie się musiał zabrać do roboty.
 
Liga francuska ma bardzo przystępne zasady. Na Ukrainie obostrzenia sprawiały czasami problemy, tutaj takowych praktycznie nie będzie. Przede wszystkim brak limitu liczby zawodników bardzo ułatwia sprawę. Przy takiej liczbie spotkań do rozegrania w sezonie jest to dla mnie idealne rozwiązanie. Trzeba będzie tylko skupić się na umiejętnym poskładaniu drużyny. Niestety poważnym problemem są kontuzje. Jeden z ofensywnych pomocników ma złamaną nogę i nie pogra jeszcze przez 4-5 miesięcy. Nie wiem czy po powrocie w ogóle będzie się jeszcze nadawał do gry. Ma 29 lat, zarabia 180 tysięcy € i trzeba się będzie poważnie zastanowić nad jego przyszłością w klubie. Ogólnie mamy dużo środkowych obrońców i pomocników, gorzej jest z piłkarzami mającymi grać po bokach i te braki trzeba będzie jakoś uzupełnić. Nie jestem przekonany czy uda się nam wywalczyć miejsce gwarantujące udział w Lidze Europejskiej, ale na pewno jest tu kim grać.
 
Jeśli chodzi o bramkarzy to najprawdopodobniej Benoît Costil oraz Abdoulaye Diallo będą występować na zmianę. Ten pierwszy jest co prawda wyraźnie lepszy, ale trzeba młodszym dawać szanse gry. Środek obrony to wręcz nadmiar bogactwa. Najstarszy jest Guirane N’Daw, co dodatkowo z faktem, że kończy mu się wkrótce kontrakt sprawia, że jest to numer 1 jeśli chodzi o konieczność sprzedaży także momentalnie został przeze mnie wystawiony na listę transferową. Mam nadzieję na kilka udanych transakcji, bo w kasie klubu pustki – jesteśmy na minusie 4,6 mln €. Kolejnym zawodnikiem do pozbycia się jest John Boye. Z kolei z pewnością zostaną Lee Jae-Seong, Hassen Ben Salem oraz Ludovic Gicquel. Na szczęście obecnie przed nami przerwa na mecze reprezentacji narodowych, więc na spokojnie będę miał czas przyjrzeć się piłkarzom w rezerwach oraz w zespole U-19. Być może wyłuskam tam jeszcze kogoś ciekawego, a jeśli nie to postaram się kogoś sprowadzić. Obrońców, którzy mogą grać na bokach mamy zaledwie czterech w pierwszym zespole i tutaj trzeba koniecznie coś wymyślić. Tym bardziej, że Onyekachi Apam jest wystawiony na listę transferową na własne życzenie. Może uda mi się go jednak przekonać by zrezygnował z zamiaru odejścia. Podejrzewam, że na razie prawą stronę będzie obstawiał Facundo Roncaglia, z kolei o miejsce na lewej flance walczyć będą Chris Mavinga oraz Kévin Théophile-Catherine, którego już nazwałem Théo. Nie przepadam za zbyt trudnymi i skomplikowanymi nazwiskami.
 
Środek pomocy mamy bardzo silny, musiałem dla przejrzystości na razie trzech piłkarzy tej formacji spuścić do rezerw, ale podejrzewam, że prędzej niż później wrócą do nas. Gwiazdą ekipy i jej najdroższym piłkarzem jest Vincent Pajot. Tuż za nim jest Héctor Canteros… i on musi z nami się pożegnać. Wiem, że jest świetny, ale potrzebuję pieniędzy na przemeblowanie składu. Podejrzewam, że kibice, szczególnie z grupy Roazhon Celtic Kop nie będą zachwyceni i być może narobię sobie wrogów, ale taka jest praca managera. Zadziwia mnie z kolei obecność w składzie Rigoberto Joachima. Chłopak ma zaledwie szesnaście lat, a już regularnie gra w lidze. I zapewne już tak zostanie. Pokazać będzie się też mógł Abdoulaye Doucouré. Skrzydła to z kolei wg mnie najsłabsza formacja w drużynie. Najgorzej wygląda Jonathan Pitroipa. To właśnie jego kariera wisi teraz na włosku. Dodatkowo przez około 1,5 miesiąca nie będę mógł skorzystać z Quentina Rougera. Na lewej stronie widzę na chwilę obecną tylko jednego zawodnika. Nicolas Maurice-Belay nie ma zbyt wielkiej konkurencji, ponieważ Romain Alessandrini nie robi na mnie wrażenia. Jeśli uda mi się zakontraktować kogoś ciekawego to ten drugi raczej się z nami pożegna. Najgorsze jest to, że na prawej stronie został mi na razie tylko Abidin Türkaslan. Będę musiał się ratować nominalnym napastnikiem, którym jest Franck Julienne.
 
Na napastników z kolei narzekać na pewno nie mogę. Na chwilę obecną w podstawowym składzie wyjdą najprawdopodobniej Léonard Kweuke oraz Abdoulaye Saye. Pierwszym rezerwowym będzie Athman Odhiambo, bo jeszcze przez jakiś czas Wesley Saïd nie będzie w stanie wybiec na boisko. Natomiast Víctor Montaño będzie musiał sobie szukać nowego klubu. Dodatkowo w rezerwach jest kilku ciekawych piłkarzy i być może dojdzie jeszcze do małych przetasowań. Muszę po prostu poznać ten zespół.
 
Mój wyjazd do Francji to jak na razie wielka niewiadoma. Na razie nie czuję się tu zbyt pewnie, ale nie ma co za bardzo nad tym rozmyślać. Jeszcze tylko musiałem przebrnąć przez konferencję prasową, odpowiedzieć na kilka głupich pytań, uśmiechać się i przytakiwać.

 
Teraz po prostu trzeba po prostu brać się do roboty. Czy będzie to kolejny krok w drodze do sławy? Zobaczymy co życie przyniesie…

 

  
   

FACEBOOK

TWITTER

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.