Brasileirão Petrobras
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 3215 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
***
Poprzednio:
Na rozstaju dróg [#128]
***
Nie mogłem. Nie pozwalało mi to na serce, nie pozwalało sumienie. Po prostu przez niektóre drzwi nie należy przechodzić. Uważałem, że przyjęcie oferty The Citizens będzie zdradą wobec Manchesteru United. Fani Czerwonych Diabłów nadal uważali mnie za swojego człowieka, pomimo faktu, że już sporo czasu upłynęło od tego feralnego dnia, kiedy o mało nie straciłem życia. To oni wspierali mnie modlitwą, gdy leżałem w szpitalu w stanie śpiączki. Nie mogłem im tego zrobić. Oczywiście objęcie funkcji managera City oznaczałoby powrót do wielkiej piłki, a tym samym wielkich emocji, wielkich zarobków, walki o największe cele, ale w życiu są ważniejsze rzeczy. Prezes Al Mubarak próbował jeszcze wywrzeć na mnie presję przekazując mediom nieprawdziwą informację o objęciu przeze mnie drużyny, ale nic nie wskórał. Nadal pozostawałem bezrobotny.
Ponieważ sezon ligowy w Europie dopiero co się zaczynał nie mogłem już liczyć na jakąś konkretną ofertę pracy. Był to dla mnie czas podróżowania po kontynencie i oglądania niezliczonej liczby meczów. Po prostu dla przyjemności. Chociaż bardzo często moje pojawienie się w niektórych miejscach powodowało pojawianie się pogłosek o rychłym objęciu tego czy innego zespołu. Ja tymczasem byłem świadkiem jak po raz pierwszy w historii Polska miała dwa kluby zarówno w fazie grupowej Ligi Mistrzów (Gwardia Warszawa i Lech Poznań), jak i Ligi Europejskiej (Legia Warszawa i Górnik Zabrze). Kolejne miesiące mijały, a mój rozbrat z funkcją managera coraz bardziej mi doskwierał.
Końcówka listopada przyniosła nieznaczne ożywienie jeśli chodzi o zainteresowanie moją osobą. Liga rosyjska kończyła swój sezon przynosząc tym samym rozliczenie przegranych. Prasa już wciskała mnie do każdego możliwego klubu, ale jedynie Zenit St. Petersburg złożył mi konkretną ofertę. Problem w tym, że kierunek rosyjski był dla mnie całkowicie nie do zaakceptowania, więc wszelkie dywagacje na ten temat były bezcelowe. Tym samym listopad przyniósł tylko jedną dobrą wiadomość – po barażach reprezentacja Polski wywalczyła awans do Mistrzostw Europy.
Grudzień natomiast wywołał u mnie największe emocje. Gruchnęła informacja o poważnych problemach Oscara, managera Borussii Dortmund. Nic dziwnego, bowiem piłkarze BVB spisywali się fatalnie znajdując się tuż nad strefą spadkową. Kibice dortmundzkiego klubu widzieli mnie w roli nowego sternika, media rozpisywały się o moich sukcesach w poprzednich latach, ja sam już praktycznie szykowałem się do przeprowadzki. Kiedy Oscar został ostatecznie zwolniony wszystko wydawało mi się oczywiste… w przeciwieństwie do włodarzy Borussii. To byłaby dla mnie idealna posada, niestety musiałem obejść się smakiem. Rok 2027 skończyłem tym samym na bezrobociu, a tymczasem polskie drużyny w komplecie awansowały do fazy pucharowej na europejskich arenach.
Nowy Rok, nowe nadzieje. Chociaż zdarzały się chwile zwątpienia. Łączono mnie z kolejnymi ekipami, ale były to raczej dziennikarskie kaczki niż wydarzenia mające cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Arsenal, Chelsea, Tottenham, Atletico Madryt, Boca Juniors. Internet, prasa, telewizja co chwila donosiły jaki klub obejmuję. Zaczynało to być męczące. Największa bomba miała jednak dopiero wybuchnąć. W tym samym czasie, gdy Gwardia, Lech, Górnik i Legia odpadały w lutym i na początku marca z Champions League i Ligi Europy, hiszpańska Marca namaściła mnie na nowego managera FC Barcelony.
Pep Guardiola ma już 57 lat na karku. Jest ode mnie starszy o 10 lat, obaj jesteśmy ze stycznia. Z końcem sezonu kończył mu się kontrakt z katalońskim zespołem. Miałem być idealnym następcą wielkiego Pepa, który nieprzerwanie od 1lipca 2008 roku rządzi i dzieli na Camp Nou. Wielokrotnie nasze zespoły stawały naprzeciwko siebie, a nasza rywalizacja sprawiła, że zostaliśmy przyjaciółmi. Sam Guardiola kiedyś powiedział, że byłbym najlepszym kandydatem na przejęcie po nim schedy. Schlebiało mi to. FC Barcelona… wyzwanie, o którym marzy niejeden trener. Bez wahania zgodziłbym się na ich ofertę… gdyby tylko mi ją złożyli. Ofertę dostał jednak Hiszpan. Zacząłem podejrzewać, że dopiero kolejny sezon przyniesie mi wreszcie zakończenie okresu bezrobocia. Kolejnego roku poza piłką już bym nie zniósł.
Urodziłem się w Warszawie. Zawsze czułem się Polakiem. Fakt, że moi dziadkowie pochodzili z Brazylii i sam również miałem obywatelstwo tego kraju jakoś nigdy nie był dla mnie ważny. Mój świętej pamięci dziadek miał z kolei zupełnie inne podejście. Dla niego byłem Brazylijczykiem i odkąd pamiętam starał się, żebym zamieszkał w Ameryce Południowej. Nie miał on żadnych uprzedzeń do kraju znad Wisły, ale nigdy nie potrafił zrozumieć czemu próbowałem swych sił jako piłkarz, a potem trener właśnie tu, skoro mógł w każdej chwili zapewnić mi lepsze życie, oczywiście w jego mniemaniu. Piastował wysokie stanowiska w Ministerstwie Sportu, w późniejszych latach był aż do śmierci gubernatorem Dystryktu Federalnego. Miał poważanie wśród ludzi, w tym kibiców.
Gdy zacząłem odnosić sukcesy w Europie z Wolfsburgiem, a potem Manchesterem United moja osoba stała się bardzo popularna wśród Brazylijczyków. Co jakiś czas pojawiały się informacje, że ten czy inny klub z Campeonato Brasileiro Série A jest zainteresowany zatrudnieniem mnie w roli managera. Nigdy jednak nie doszło do żadnych konkretów. Dziwiło mnie to podejście kibicowskiego świata, bo uważałem się jedynie za człowieka, który ma obywatelstwo kraju nad Amazonką, a nie za jego obywatela, a to jednak wielka różnica. Na Starym Kontynencie brazylijska piłka nie była zbyt popularna. Ciężko było znaleźć kanał TV, który transmitował tamtejsze spotkania. To jednak Europa ma najlepsze ligi, najlepszych piłkarzy, wielkie pieniądze. Dlatego nigdy nie rozważałem wyjazdu za pracą w tamtym kierunku. Sytuacja zmieniła się jednak w marcu 2028 roku.
Czekanie na przełom sezonów w lecie w nadziei, że wtedy jakaś europejska marka futbolowa mnie zatrudni było dość ryzykowne. Im dłużej człowiek jest poza obiegiem, tym większa szansa, że już do niego nie wróci. Brazylia, pomimo o wiele mniejszej medialności i możliwości finansowych, zaczęła kusić. Oczywiście nie pieniędzmi, ale fanatyzmem kibiców, atmosferą wokół ligi. Przecież tutaj piłka nożna to sport narodowy. Sport, który jest dostępny dla każdego. Ogromne dysproporcje wśród społeczeństwa, jeśli chodzi o zarobki sprawiają, że kluby muszą udostępnić bilety w takich cenach, by nawet ci najbiedniejsi byli w stanie przyjść na mecz i dopingować swoją ukochaną drużynę. Dlatego nie ma się co dziwić, że na niektórych obiektach dostępne są miejsca stojące, co na europejskich stadionach w najlepszych ligach byłoby nie do pomyślenia.
Mistrzostwa Brazylii bronić będzie Atlético Paranaense. Dla zrozumienia kwestii finansowych wystarczy powiedzieć, że bilet na ich mecz można kupić od 25,90 brazylijskich reali (R$). Biorąc pod uwagę, że 1R$ to około 0,37€ lub 0,33£, to w przeliczeniu wydać trzeba około 9,58€ lub 8,55£. Z kolei karnet w Atlético kosztuje 211R$. Dla porównania żeby wejść na spotkanie Gwardii Warszawa trzeba wydać równowartość 51,70R$ (karnet 331R$), Aberdeen 76,40R$ (karnet 1450R$), Wolfsburga 75,40R$ (karnet 929R$), Manchesteru United 112R$ (karnet 2390R$). Również przybliżona wartość poszczególnych klubów wyraźnie pokazuje, że w największym kraju Ameryki Południowej ciężko zarobić na piłce: Atlético Paranaense – 39 mln R$, Gwardia - 90 mln R$, Aberdeen - 62 mln R$, Wolfsburg – 400 mln R$, Manchester United – 4,29 mld R$.
Nic więc dziwnego, że gdy dostałem propozycję objęcia szóstej drużyny ubiegłego sezonu to te wartości przedstawiały się jeszcze mniej okazale. Gdy niespełna rok temu Manchester City proponował mi współpracę oferowali mi zawrotne 500 tys. £ miesięcznie. Tym razem na papierze ostatecznie widniała kwota 70 tys. R$ na miesiąc, czyli… 23100£. Do tego budżet transferowy w wysokości 5,5 mln R$ i płacowy na poziomie 1,1 mln R$. Wiedziałem, że przyjęcie tej propozycji da mi jedynie ograniczone możliwości modyfikowania składu, sprowadzenia nowych twarzy, ale to tylko wzmagało chęć odniesienia sukcesu.
Rozmowy rozpoczęły się 30 marca. Jak się okazało Prezes Raul Corrêa to człowiek bardzo konkretny, dążący za wszelką cenę do celu. W najważniejszych kwestiach porozumieliśmy się dość szybko, pozostały do dogadania jedynie szczegóły. Negocjacje zakończyły się na drugi dzień, podpisałem kontrakt do końca 2030 roku. Jeszcze tego samego dnia wszelkiego rodzaju portale internetowe podały tę informację. Nazajutrz obszerne artykuły ukazały się w gazetach. Na Estádio do Pacaembu w São Paulo zawitała nowa miotła. S.C. Corinthians Paulista ma nowego managera…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Scout = dobry taktyk? |
---|
Wyznaczając scouta do obserwacji następnego rywala, zwracaj uwagę na wartość atrybutu Wiedza taktyczna. Dzięki temu będzie on w stanie trafnie zasugerować rodzaj treningu przedmeczowego oraz proponowane ustawienie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ