Premier League
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 1638 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Okres przygotowawczy przed zbliżającymi się rozgrywkami nie był tak intensywny jak w poprzednich latach. Głównie przez to, że doszedłem już do takiego punktu, że nie muszę w przerwie pomiędzy sezonami dokonywać rewolucji w składzie. Oczywiście zmiany są konieczne, ale obecne okienko transferowe było raczej spokojne. Dzięki temu bez większych problemów mogliśmy przepracować cały lipiec i początek sierpnia, a ja z kolei miałem więcej czasu dla mediów, które wręcz zaczęły na mnie polować. Każdy chciał się dowiedzieć co się dzieje na Old Trafford, poznać plotki i fakty z Teatru Marzeń. Na kilka dni przed meczem o Tarczę Wspólnoty, który miał zapoczątkować rozgrywki miałem okazję udzielić obszernego wywiadu dla jednej z angielskich gazet…
- Jak samopoczucie Pana i drużyny po ostatnim sparingu z Barceloną?
- Humory nam dopisują. Ten mecz jest dowodem na to, że jesteśmy gotowi do rozpoczęcia rozgrywek.
- Wynik pokazuje, że w tym sezonie może być ciężko komukolwiek pokonać Pana drużynę.
- Spokojnie. Nie zapominajmy na jakim etapie przygotowań są Katalończycy. Ich Iiga startuje dopiero za trzy tygodnie, także mają jeszcze dużo czasu żeby popracować nad formą. Ale rzeczywiście aż tak okazałego zwycięstwa się nie spodziewałem. Chyba nasza drużyna nie była jeszcze nigdy wcześniej tak silna.
- Mecz z tak mocnym rywalem na koniec przygotowań oczywiście miał za zadanie sprawdzić na co stać Manchester, ale jaki był sens już na samym początku grać z Realem Madryt?
- Szczerze mówiąc głównie ciekawość. Chciałem zobaczyć na co nas stać w potyczce z silnym rywalem, gdy nie możemy zagrać w optymalnym ustawieniu i nie mogąc tak naprawdę zaprezentować na 100% swoich możliwość. Poza tym Real musiał się wywiązać z umowy, bo ten sparing mieliśmy zagwarantowany w związku ze sprzedażą w styczniu Necipa Uysala.
- Jak ogólnie ocenia Pan sparingi? Wyniki mówią same za siebie.
- W meczach towarzyskich wynik schodzi na drugi plan. Przede wszystkim chodzi o zrealizowanie pewnych założeń. Pracowaliśmy nad stałymi fragmentami, nad skutecznością. Z kolei pojedynek z Anderlechtem pokazał, że nas nigdy nie można lekceważyć. Wyciągnęliśmy mecz z wyniku 1:3 na 4:3.
- Ale masakra z AFC Liverpool, pomimo że to tylko sparing, nie uszła uwadze nikomu. To obecnie, z tego co mi wiadomo, największe zwycięstwo jakie kiedykolwiek udało się Panu odnieść?
- Tak, ale tak jak mówię to tylko sparing i osobiście nie przywiązuje do tego większej wagi. Wynik 18:0 może robić wrażenie, ale z pewnością nie jest to mecz, który będę rozpamiętywał do końca życia.
- Dlaczego nie pojechał Pan na Mistrzostwa Świata do Meksyku? Zawsze to jakaś okazja, żeby obejrzeć potencjalnych kandydatów do gry w United.
- To nie te czasy. Od tego mam scoutów. Mógłbym tam pojechać tylko i wyłącznie jako kibic. Przyznam szczerze, że nie poleciałem głównie z lenistwa, wolałem sobie wygodnie zasiadać przed telewizorem i w ten sposób delektować się mundialem.
- Starzeje się Pan.
- Nie przesadzajmy, będzie mógł tak Pan powiedzieć, gdy będę się zbliżał do sześćdziesiątki.
- Kibicował Pan Serbii, jakoś szczególnie interesował się jej wynikami?
- Nie bardzo, to naprawdę zamknięty rozdział. Jeżeli kiedykolwiek jeszcze miałbym poprowadzić jakąś reprezentacją to pięć razy się zastanowię przed objęciem funkcji selekcjonera.
- A czy to prawda, że po Mistrzostwach Świata dostał Pan właśnie takie oferty?
- Tak. Nie zdradzę od kogo, ale rzeczywiście miałem dokładnie trzy propozycje z różnych federacji krajowych. Oczywiście odmówiłem.
- Polska na tę imprezę nie pojechała, liczył Pan na to, że Czesław Michniewicz pożegna się z posadą i wreszcie spełnią się marzenia?
- Nigdy nie ukrywałem, że jeśli chodzi o moją narodową kadrę to jej prowadzenie jest moim celem, ale nigdy też źle nikomu nie życzę. Cierpliwie czekam i mam nadzieję, że w odpowiednim czasie dostanę swoją szansę.
- A gdyby stało się to teraz, to nie żal byłoby opuszczać Teatr Marzeń?
- Jeżeli już gdybaniem się zajmujemy, to nie sądzę, że musiałbym opuszczać ten klub w takiej sytuacji. Myślę, że w dzisiejszych czasach spokojnie można pogodzić rolę managera i selekcjonera. Ogólnie, żebyśmy się w ten temat nie zagłębiali – będę myślał o takich sprawach, gdy rzeczywiście zajdzie taka potrzeba.
- Wracając do mundialu – jak ogólnie ocenia Pan turniej i postawę swoich podopiecznych?
- Zwycięstwo Hiszpanów z pewnością nikogo nie zaskoczyło. Powetowali sobie porażkę w ostatnich Mistrzostwach Europy. Z pewnością jednak sensacją jest wicemistrzostwo świata Turków. Trzeba jednak przyznać, że ich grupa do najsilniejszych nie należała, a i potem drabinka pucharowa była dla nich w miarę łaskawa. Osobiście kompletnie rozczarowali mnie Włosi i Anglicy, którzy odpadli już w 1/8 finału, podobnie zresztą jak gospodarze. Co do piłkarzy, to oczywiście przede wszystkim jestem dumny, że mamy w składzie Mistrza Świata i ogólnie trzech medalistów mundialu, bo przecież do Meksyku pojechali Ali Riza Aksu i Bruno Moraes.
- Zresztą nie tylko oni, Czerwone Diabły były dość licznie reprezentowane na tym turnieju.
- Rzeczywiście. Bekking z Holandią zajął czwarte miejsce, w samej tylko reprezentacji Niemiec, która dotarła do ćwierćfinału mieliśmy czterech piłkarzy Manchesteru. O całej reszcie nie wspominając.
- Po mundialu mieliśmy jeszcze okazje emocjonować się pomniejszymi rozgrywkami, ale Pan z pewnością z ich wyniku jest zadowolony.
- Z samego wyniku rzeczywiście tak. Po raz pierwszy od 2001 roku Polska została Mistrzem Europy U-19. Ale ogólnie zarówno gra tej kadry, jak i pozostałych na tym turnieju nie powalała na kolana. To chyba pierwszy przypadek w historii tej imprezy, że jej zwycięzca tak naprawdę wygrał tylko jeden mecz.
- Pojawiły się w Pana notesie jakieś ciekawe nazwiska juniorów?
- Niestety, ale pod tym względem jestem całkowicie rozczarowany. Póki co nie zobaczyłem tam nowych gwiazd futbolu.
- A w drużynie juniorów United? Coroczny nabór podobno mocno zawiódł Wasze oczekiwania?
- Ja osobiście nie czuję się zawiedziony. Rzeczywiście przyszło trochę piętnasto i szesnastolatków, po prostu będziemy się bacznie przyglądać ich rozwojowi.
- Wśród nowych twarzy w ekipie U-19 jest dwóch Polaków, to jakaś nowa moda, będzie Pan faworyzował swoich rodaków?
- Absolutnie nie. Po prostu Polacy mieszkający na Wyspach uznają obecnie Manchester United za „swój” klub, ponieważ jest on najbardziej polski ze wszystkich angielskich drużyn, głównie oczywiście przez moją tu obecność. Wysyłają więc swoje dzieci do naszych szkółek. Nie należy się dziwić, że im też uda się przebić do naszej drużyny.
- Ale ich liczba ogólnie wzrosła odkąd Pan przybył do United.
- Tak samo jak liczba Niemców czy Włochów. Obecnie w pierwszej drużynie jest tylko dwóch moich rodaków, więc nie widzę sensu podnosić tego typu argumentów.
- W nadchodzącym sezonie zmienił się nie tylko skład Czerwonych Diabłów, ale również sztab szkoleniowy. Widać wyraźnie, że docenia Pan osoby zasłużone dla tej drużyny.
- Zawsze uważałem, że piłkarz, który związał się z jakimś klubem i który wręcz stał się jego legendą powinien kontynuować swą dalszą karierę, tym razem trenerską właśnie w tej ekipie. Dlatego też mamy dwóch nowych trenerów juniorów. Cristiano Ronaldo oraz Wayne Rooney z wielką chęcią zgodzili się na podjęcie pracy z naszą młodzieżą.
- A jakie cele przed tymi wszystkimi ludźmi, no i oczywiście przed Panem postawił Zarząd?
- Po zeszłorocznym fantastycznym sezonie oczywiście oczekiwania rosną. Cele minimum to walka o mistrzostwo kraju, finał FA Cup, półfinał Ligi Mistrzów i zwycięstwo w Superpucharze Europy. Pozostałe rozgrywki są niżej na liście priorytetów Prezesa. Ja osobiście chcę dołożyć do tego po raz drugi w mojej karierze Tarczę Wspólnoty, natomiast Carling Cup najprawdopodobniej odpuścimy, bo przecież czekają nas jeszcze pojedynki w Klubowych Mistrzostwach Świata.
- Jakie macie szanse właśnie w tym turnieju?
- Oczywiście będziemy faworytami, więc interesuje nas walka o zwycięstwo.
- Tym samym tegoroczny terminarz będzie jeszcze bardziej napięty.
- No cóż, jeśli chce się być najlepszym to trzeba podejmować kolejne wyzwania.
- Będzie chyba łatwiej ze świadomością, że został Pan nagrodzony za wielkie sukcesy z minionego sezonu, bo chyba tak można powiedzieć o nowym kontrakcie, który zaoferował Prezes Bernardino?
- Mogę powiedzieć jedynie tyle, że kontrakt kończył mi się za rok, została mi przedstawiona nowa propozycja i obecnie umowa wiąże mnie z klubem do 2024 roku.
- Z tego co udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć, to dostał Pan trzykrotną podwyżkę i jest Pan obecnie najlepiej zarabiającym pracownikiem United, to prawda?
- Szczegóły kontraktu są oczywiście tajemnicą. I nic więcej na ten temat nie powiem.
- A jak długo planuje Pan pozostać managerem na Old Trafford? W Gwardii ten okres trwał osiem lat, ale tylko trzy w najwyższej klasie rozgrywkowej, w Aberdeen zaledwie rok, a w Wolfsburgu trochę ponad dwa lata. Fakt nie podpisywania umów na dłuższy okres wprowadza kibiców w stan niepokoju, obawiają się, że za chwile stracą managera.
- Póki mam kontrakt to nikt obawiać się nie musi. Poza tym po prostu nie lubię długich umów, nie doszukiwałbym się tutaj drugiego dna. Będę z United dopóki ta praca będzie przynosić mi satysfakcję. Nigdzie w każdym bądź razie się nie wybieram.
- Nawet do Barcelony? Co jakiś czas tu i ówdzie słychać, że będzie Pan następcą Guardioli.
- Zdaję sobie z tego sprawę i naprawdę nie mam już siły dementować tych plotek. Gdybym odszedł z United do Barcelony zapewne mógłbym już nie pokazywać się w tym mieście, a tego naprawdę bym nie chciał.
- Marzy się Panu kariera na miarę Sir Alexa Fergusona?
- Oczywiście, że tak. Kto by nie chciał osiągnąć takich sukcesów. Jest to celem każdego managera. Natomiast jeśli chodzi o długość jego pracy z Czerwonymi Diabłami… nie myślę o tym, wizja 25 lat spędzonych z jednym klubem z jednej strony jest fascynująca, ale z drugiej również przytłaczająca. Żyję dniem dzisiejszym.
- Jak ogólnie wygląda życie w klubie ze świadomością, że Sir Alex już nigdy nie zasiądzie na trybunach Old Trafford, że nigdy nie odwiedzi tego miejsca?
- Jego odejście było dla wszystkich bardzo smutnym przeżyciem. Myślę jednak, że uczciliśmy go w najlepszy z możliwych sposobów. Pomimo tej wielkiej straty nadal czujemy tu jego obecność, tak jakby nas doglądał. Wierzymy, że pod tą „opieką” sięgać będziemy po kolejne trofea.
- Eliminacje do Ligi Mistrzów wkroczyły w ostateczną fazę, wcześniej doszło oczywiście do opublikowania rankingu klubów, który to między innymi zadecyduje o rozstawieniach w losowaniu fazy grupowej. Po wielu latach Manchester znów będzie losowany z pierwszego koszyka.
- Po wielkim sukcesie z zeszłego sezonu United zanotował znaczny skok do góry, obecnie jesteśmy na dziewiątym miejscu, a ponieważ nie wszystkie kluby przed nami wystąpią w Champions League, to rzeczywiście mamy pewność, że będziemy w końcu rozstawieni wśród najlepszych. To również z pewnością ułatwi sprawę.
- Jakie to uczucie widzieć Wolfsburg na trzecim miejscu tego zestawienia?
- Wspaniałe. Przecież też się do tego przyczyniłem wygrywając z Wilkami Ligę Europejską. To wspaniała drużyna i w sumie cieszę się, że nie trafimy na nich w fazie grupowej.
- Jest natomiast szansa na mecze z Legią Warszawa. Szanse Górnika Zabrze w eliminacjach z Lyonem, czyli finalistą zeszłorocznej edycji są bowiem nikłe. Chciałby Pan trafić na warszawski klub?
- Oczywiście. Udało mi się zagrać właśnie z Górnikiem jeden mecz w Lidze Mistrzów tuż po objęciu United, chciałbym zmierzyć się z kolejnym polskim rywalem na europejskiej scenie. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś trafić przede wszystkim na Gwardię. Miło by było wrócić na stadion przy Racławickiej.
- Jednym z wielkich nieobecnych w rozgrywkach nie tylko Champions League, ale i w ogóle w europejskich pucharach będzie Chelsea. Kompromitacja z zeszłego sezonu i zaledwie jedenaste miejsce w lidze skończyło się decyzją Carlo Ancelottiego o przejściu na emeryturę. To też koniec pewnej epoki.
- No cóż, taka jest kolej rzeczy, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Chelsea dominowała w ostatnich latach na angielskich boiskach, ale co ciekawe nigdy nie odnieśli sukcesu w Europie. Podejrzewam, że może jeszcze trochę potrwać zanim wrócą do gry.
- Uważa Pan, że ich obecny manager nie będzie w stanie postawić tej ekipy na nogi?
- Brak awansu do Ligi Mistrzów, co dla Chelsea było przecież normą i fatalna pozycja w lidze sprawiły, że w jednej chwili do budżetu tego klubu nie trafi kilkadziesiąt milionów funtów, a przecież trzeba będzie to jakoś skompensować. Może być im ciężko. Ale to już nie mój problem.
- Z pewnością dodatkowego smaczku tej całej sytuacji dodaje fakt, że obecnie londyńskim klubem kieruje Hristo Stoichkov, którego jest Pan następcą w Manchesterze. Bułgarowi wybitnie nie powiodła się przygoda na Old Trafford. Zresztą Stoichkov już zdążył oświadczyć, że było to Pana ostatnie mistrzostwo Anglii.
- Osobiście nie mam zamiaru wchodzić z nim w tego typu dyskusje. Wszystko zweryfikują wyniki. A póki co on nie za bardzo ma się czym pochwalić.
- W pewnym sensie może być mu jednak łatwiej. Będzie mógł skupić się na rozgrywkach krajowych.
- To tylko jedna strona medalu. Rzeczywiście Chelsea rozegra mniej spotkań w sezonie, ale jeśli chodzi o kondycję to nie spodziewam się problemów po naszej stronie. Natomiast tak naprawdę start tylko na angielskich boiskach może być dla londyńskiej drużyny kłopotem – w obecnej sytuacji oni muszą odnieść sukces, bo kolejny fatalny sezon może być dla nich gwoździem do trumny. Grać więc będą pod olbrzymią presją i przecież nie koniecznie muszą sobie z nią poradzić.
- Kogo Pan upatruje jako największych rywali w walce o obronę tytułu mistrza kraju?
- Nie sądzę, żeby zaszły tu wielkie zmiany. Na pewno Manchester City, Everton. Być może ktoś dołączy do tej dwójki. Szczególnie właśnie “The Citizens” mogą być groźni. Przeprowadzone transfery pokazują, że szykują się do ofensywy. Jestem ciekaw jak zaprezentuje się Fouad Lemrabet na angielskich boiskach. Trzydzieści pięć milionów funtów, jakie wydali na byłego gracza VfL Wolfsburg to z pewnością dobrze zainwestowane pieniądze. Co ciekawe w ostatnich jedenastu latach trzykrotnie wygrywali Champions League, ale na tytuł Mistrza Anglii czekają od 1968 roku.
- Pan również nie próżnował na rynku transferowym. Manchester United wyrównał swój rekord, jeśli chodzi o kwotę kupna. Ale po kolei. Omówmy może każdą z formacji drużyny. Jest nowy bramkarz, ale ponieważ to zmiennik dla swoich starszych kolegów to nie należy się spodziewać zbyt wielu jego występów.
- Skład jest już ustabilizowany, więc i liczba transferów się zmniejsza. Jeśli chodzi o obsadę bramkarzy to tutaj nie mogło być inaczej. Zarówno Marcel Urban, jak i Matthew Calvert jeszcze na lata stanowić będą o sile tej pozycji. Postanowiłem jednak zatrudnić nowego trzeciego bramkarza, stąd przyjście do klubu Joaquína Marinelliego. W meczach sparingowych pokazał się z dobrej strony, zapewne dostanie jakąś szansę zaprezentowania się w oficjalnym meczu Czerwonych Diabłów. Dotychczasowy numer trzy wśród golkiperów, czyli Maciej Janus został wypożyczony na rok do AC Milan, chcę zobaczyć czy poradzi sobie w takim klubie, jego celem jest wywalczenie sobie co najmniej pozycji zmiennika dla pierwszego bramkarza włoskiego klubu.
- Przejdźmy zatem do obrony. Pierwsze o czym trzeba wspomnieć to oczywiście nowy piłkarz w składzie United. Uważa Pan, że wydawanie czterdziestu milionów funtów na tak młodego piłkarza ma sens?
- Gdybym tak nie uważał, to bym go nie sprowadzał. Być może cena jest wygórowana, ale uważam, że te pieniądze się zwrócą i Yaw Amoah na długie lata stanie się naszym środkowym obrońcą. Już trzy lata temu grał w Premiership w Stoke, potem odszedł do Besiktasu, a zeszły sezon miał bardzo udany w Borussii Dortmund. Liczę, że będzie teraz pierwszoplanową postacią w United. Pomimo młodego wieku.
- Co do reszty tej formacji to w sumie nie wiele się zmienia. Jeżeli skład ze sparingu z Barceloną można by uznać za podstawowy w tym sezonie, to nazwiska trzech pozostałych defensorów doskonale znamy.
- To jest właśnie to o czym wspominałem. Mamy ustabilizowaną drużynę, więc zmiany można uznać za niewielkie. Emanuele Di Matteo, Carmine La Rocca oraz David Kelly będą stanowić o sile obrony. Chociaż muszę nadmienić, że być może nastąpi tu jeszcze jedna zmiana, ale nie chciałbym zapeszać.
- Będą jeszcze jakieś wzmocnienia?
- Prowadzimy rozmowy nad ostatnim tegorocznym nabytkiem. Mogę tylko powiedzieć, że jeśli uda nam się je zakończyć powodzeniem, to cały świat napisze o transferowym hicie, obiecuję. Z pewnością nie zdążymy na spotkanie z Sunderland o Tarczę Wspólnoty, ale najprawdopodobniej będziemy mieć debiutanta w pierwszej kolejce ligowej.
- Jeśli uda Wam się sfinalizować transakcję to czy z kimś się pożegnacie?
- Coś za coś. Rzeczywiście będziemy musieli wtedy sprzedać jednego z obrońców, także na razie czekamy.
- Co do innych odejść – ciężko było podjąć decyzję o przesunięciu do drużyny rezerw kapitana drużyny? Jonny Evans z pewnością nie był zadowolony.
- Mam wielki szacunek dla każdego piłkarza, który całą swą karierę poświęca jednemu klubowi. Ale tacy piłkarze też muszą mieć świadomość, że nadchodzi taki moment, w którym trzeba ustąpić miejsca młodszym kolegom. Oczywiście, że Evans nie był szczęśliwy, ale pogodził się z moją decyzją. Tak samo jak Joost Gallo i Marcin Matusiak, którzy odeszli do zespołów Serie A. Dodam tylko, że nowym kapitanem będzie Marcel Urban, a rolę wice będzie pełnił La Rocca.
- Reszta została w pierwszym zespole, ale mamy dwie nowe twarze przesunięte z drużyny rezerw. Będą grali ogony, czy jednak spodziewa się Pan po nich czegoś więcej?
- Ali Riza Aksu, Maurizio Cotroneo, Ron Davis, Dominik Kowal, Sylvain Aguer i Doug Davis będą starali się wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce. Z pewnością łatwo nie będzie, ale wszystko zależy od nich. Myślę, że dodatkowo dochodzi im mocna konkurencja. Simplice Klinkenberg po wielu latach wypożyczeń dostanie szanse pokazania się wśród najlepszych, chociaż zdążył już dwukrotnie wystąpić w barwach Czerwonych Diabłów w latach 2018-2020. Może być mu jednak ciężko, bo stracił ponad połowę okresu przygotowawczego z powodu kontuzji. Jan Kotwica z kolei jest nawet dla mnie zagadką. Sprowadziłem go do Wolfsburga, ale tam nie zagrał ostatecznie w żadnym ligowym spotkaniu. Co ciekawe jednak wypożyczył go na rok Bayern Monachium, w barwach którego wystąpił osiem razy. Nie były to jakieś rewelacyjne występy, ale grał poprawnie. W zeszłym roku, już jako piłkarz MU, został wypożyczony do Newcastle i zdołał tam sobie wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce. Rozegrał dwadzieścia dziewięć spotkań w lidze, a trzeba przecież pamiętać, że Sroki zajęły trzecie miejsce w Premiership. Może więc być ciekawie.
- Pora na środek pomocy. Będzie tutaj tłok, bo liczba zawodników na tej pozycji powiększyła się do sześciu. Marek Bendkowski odszedł do Juventusu, ale mamy dwóch nowych piłkarzy. Nie za dużo?
- Nie wydaje mi się. Ta formacja wykonuje ciężką robotę, więc muszę mieć odpowiednią ilość zmienników. To będzie przecież długi i męczący sezon. Leonardo kupiliśmy z Realu Madryt, jest bardzo młody, ale w sparingach pokazał się z dobrej strony. Musi mieć jednak świadomość, że jeszcze dużo pracy przed nim. Sergey Kalugin z kolei zwrócił naszą uwagę świetnymi występami w Dinamo Mińsk. Też czeka go ciężka walka o przetrwanie. Trzecim młodzieńcem o podobnym statusie w ekipie jest Fernando, na jego korzyść przemawia jednak pół roku, które już zdążył spędzić z drużyną. Lionel Garat i Bruno Moraes to oczywiście podstawowi zawodnicy tej formacji, natomiast Gavriil Chatzifountas ma status pierwszego rezerwowego. Ogólnie mamy bardzo młody środek pola, ale jak widać po grze drużyny jest to jej atut.
- Jeśli z kolei chodzi o skrzydłowych, to tutaj średnia wieku jest większa. Postanowił Pan odsunąć od drużyny Miguela Riverę. Okazał się za słaby?
- To nie o to chodzi. Na prawą stronę szukaliśmy piłkarza, który wniósłby nową jakość do drużyny. Udało się to nam, więc akurat w tym wypadku trzymanie w pierwszej drużynie najmłodszego zawodnika, który praktycznie by nie grał mijało się z celem. Rivera został wypożyczony do Marsylii i tam będzie mógł pokazać na co go stać. Z pewnością jeszcze nie raz wystąpi w podstawowym składzie United, ale wszystko w swoim czasie.
- Sprowadzenie kolejnego włoskiego piłkarza powiększyło ich kolonię w drużynie do czterech. Wygląda na to, że on będzie trzecim w podstawowej jedenastce. Niektórzy już mówią o transferze sezonu, coraz rzadziej udaje się sprowadzić tej klasy zawodnika na zasadzie wolnego transferu.
- Okoliczności rzeczywiście nam sprzyjały. Nie zdarza się już zbyt często, że kluby nie są w stanie zabezpieczyć obecności w swojej ekipie zawodników tego formatu. Inter Mediolan nie potrafił się jednak z nim dogadać, no i Mirko Marchesi chętnie zgodził się na podpisanie umowy z Manchesterem. Mam nadzieję, że będzie rządził na prawej stronie, a reszta chłopaków będzie się miała od kogo uczyć. W tej formacji rywalizacja jest naprawdę duża i tak naprawdę każdy ma tu szanse na podstawową jedenastkę. Na prawej stronie są to jeszcze John Bekking oraz David Quintanilla, natomiast o lewą flankę walczyć będą Ariel Soria, Manuel Schmidt i Lukas Goga.
- No i na koniec atak. Można wręcz powiedzieć, że tutaj aż nudno – wszystko zostaje po staremu.
- Nie ma co się dziwić, ciężko bowiem mieć jakiekolwiek pretensje do linii napadu. Wszystko tutaj działało bez zarzutu w poprzednim sezonie, więc mamy nadzieję na powtórkę. Ilko Matev i Jon Garmendia mają być podstawowymi zawodnikami, ale myślę, że pozostała trójka, czyli Helmut Cordes, Nick Bowden oraz Nico Auer nie odpuszczą. Z pewnością wyjdzie to wszystkim na dobre. Taki skład powinien nam zagwarantować kolejnej sukcesy w tym roku.
- Plus, przypomnijmy, być może jeszcze jeden nabytek.
- Tak, dokładnie. Ale jak już mówiłem musimy tu działać spokojnie i rozważnie. Rozmowy naprawdę nie należą do łatwych, ale jestem dobrej myśli.
- Niektórzy już się obawiają, że Manchester United na lata zdominuje angielską ligę. Niemcy żartują, że mają już dość Wolfsburga. Pana też szybko nudzą takie łatwe sukcesy.
- Żaden sukces nie jest łatwy. Jest okupiony ciężką pracą. Poza tym każdy manager dąży przecież do tego, żeby jego zespół był najlepszy. Jakoś nie słyszałem wcześniej narzekania, gdy Chelsea w ciągu dziesięciu lat aż osiem razy wygrywała Premiership. My ledwo raz zdobyliśmy tytuł mistrza, a już słyszę narzekania. Nie rozumiem tego.
- Będzie to Pana drugi pełny sezon w Anglii. Jak ogólnie się tu Pan odnajduje, jak się czuje obcując z angielską piłką?
- Jeśli chodzi o klimat, to po rocznej przygodzie w Szkocji wiedziałem już czego się spodziewać i nie doskwiera mi to tak bardzo. Jeśli chodzi o całą otoczkę Premiership to czuję się tu wspaniale. Rywalizacja z najlepszymi pomaga mi podnosić własne umiejętności, trzeba ciągle pracować na najwyższych obrotach. Od sierpnia do maja trwa tu prawdziwy festiwal futbolu, dlatego ludzie tak kochają angielską piłkę i dlatego uważają tę ligę za najlepszą na świecie.
- Już wkrótce mecz o Tarczę Wspólnoty. Obecność Sunderland jest tu pewną niespodzianką, to trofeum zdobyli tylko raz w 1936 roku. Jesteście absolutnymi faworytami, spodziewa się Pan ciężkiej przeprawy czy będzie to jednak dla Was spacerek?
- Nigdy nie można lekceważyć rywala. Z pewnością będą chcieli wykorzystać swoją szansę. Ale mam nadzieję na obronę Community Shield i zrobimy wszystko, by wygrać ten mecz. Jak i zresztą każdy następny.
- Ten sezon będzie należeć do Czerwonych Diabłów?
- Mogę obiecać, że damy z siebie wszystko, aby tak właśnie było. Chcę, aby Manchester United wrócił już na stałe na należne mu miejsce. I żeby znów wszyscy mówili o nim największy, najwspanialszy, najlepszy klub na świecie…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ