LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 1918 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Poznaliśmy się w 2008 roku. Gilbert wtedy dopiero co dostał papiery. Mógł oficjalnie zostać managerem dowolnej drużyny piłkarskiej. A miał zaledwie 27 lat. Jest o rok starszy ode mnie. Pałętałem się w tamtym okresie po A-klasowych drużynach. Myślałem o zakończeniu kariery, bo nie bawiło mnie udawanie gry w piłkę. Gilbert z kolei jeździł po całym kraju obserwując, rozmawiając. Zaczepił między innymi i mnie. Chętnie by mnie widział w swojej drużynie... jak już jakąś obejmie. Sprawiał wrażenie sympatycznego gościa. Niestety sympatyczni raczej kariery w piłce nie robią. Jego podejście pokazało mi jak bardzo się myliłem. Po roku odebrałem od niego telefon: „Giku, to jak? Buduję zespół, chciałbym Cię mieć w ataku." Wahałem się, bo dostałem w tym samym czasie ofertę od Sparty Kazimierza Wielka, oni grali w IV Lidze, Gilbert proponował grę niżej - w okręgówce. Ale wreszcie mógłbym zostać na dłużej w stolicy, tu się urodziłem, ale nigdy wcześniej w żadnej stołecznej ekipie nie grałem, tak się jakoś złożyło. Miała się narodzić nowa Gwardia. Miałem stać się jej częścią. Przyznam szczerze, że na początku nie bardzo wierzyłem w nasz sukces. Ale tak zachowuje się ktoś kto nie zna jeszcze zbyt dobrze Gilberta. Szliśmy jak burza... moja kariera niespodziewanie też. 19 bramek i 13 asyst w okręgówce, 35 i 19 w IV Lidze. III Liga to kolejnych 15 bramek i 10 asyst, by po roku w II Lidze zdobyć ich po 11. Na zapleczu Ekstraklasy udało mi się dołożyć 8 trafień i 2 asysty. Aż w końcu awansowaliśmy na sam szczyt. Wszyscy byli ciekawi czy i na tym poziomie strzelę choć jedną bramkę. To byłby ewenement. Udało mi się. Zdobyłem dokładnie jedną. Obecnie jestem najstarszym piłkarzem w barwach Gwardii i już jedynym, który jest z nią odkąd Trenerem jest Gilbert. To już mój siódmy sezon. Zdrowie już nie te, więc rzadko gram, głównie oglądam mecze z trybun. Ale nadal czuję się częścią tej drużyny. Poza tym w tym roku gra Harpagonów przyprawia wszystkich o szybsze bicie serca, jest co oglądać... a czasem nawet mogę to przeżyć.
9 kolejka - 26.09.2015r.
Mecz z Zagłębiem był dość dziwny. Ciężko się grało z Miedziowymi. Dwa razy jednak zdekoncentrowali się w końcówkach. I tak Piotrek strzelił bramkę zarówno w doliczonym czasie pierwszej, jak i drugiej połowy meczu. Jednak gdy na pięć minut przed końcowym gwizdkiem Masinga zdobył bramkę dla Zagłębia zrobiło się trochę nerwowo. Gwardia jednak w tym sezonie gra zabójczo z kontry. To nasz wielki atut, z którym praktycznie nikt nie daje sobie rady. Zapewne mój rekord 89 bramek strzelonych dla klubu zostanie jeszcze w tym roku pobity przez Piotrka.
Zagłębie Lubin - Gwardia Warszawa 1:3 (0:1)
Bramki: Masinga (85) - Pałys (45+1, 90+1), Vucinic (50)
Widzów: 4497
Po meczu powiedzieli:
Piotr Pałys: „Wszyscy wspominają o tym rekordzie „Giku" Ja nie gram dla rekordów, gram dla klubu. Najważniejsze są trzy punkty. Mamy nadzieję zdobyć kolejne w następnym meczu."
Gilbert: „Nie grało się nam dziś łatwo, ale pokazaliśmy charakter. Warto grać do końca, nie można odpuszczać. Wielkie brawa należą się nie tylko napastnikom, ale i Djuricowi, który nie dawał dziś pograć rywalom."
10 kolejka - 4.10.2015r.
Oczywiście znów na ustach wszystkich był Piotrek. Często jest porównywany do mnie z czasów okręgówki i IV Ligi. Mnie bardziej jednak interesował występ 19-letniego Paulinho. Gilbert sprowadził go w tym roku z rosyjskiego Salut Biełgorod. Miał walczyć o miejsce w ataku obok Pałysa. Niestety dla siebie odważył się już po pierwszym meczu towarzyskim, w którym zagrał, skrytykować Trenera. No i wylądował natychmiast w ekipie U-21. A u Gilberta nie ma przeproś. Gdy Brazylijczyk zaczął prosić o danie mu szansy Gilbert mu ją dał... tylko po to by udowodnić młodziakowi jak wiele mu jeszcze brakuje. Po meczu ze Śląskiem Paulinho znów trafił do U-21. Póki co na stałe.
Gwardia Warszawa - Śląsk Wrocław 4:0 (4:0)
Bramki: Pałys (4, 16, 43), Majo (30)
Widzów: 7303
Po meczu powiedzieli:
Piotr Pałys: „To niesamowite, naprawdę. To chyba najlepszy sezon w mojej dotychczasowej karierze. Krótkiej póki co, ale jednak. Już trzeci raz zdobywam trzy bramki w jednym meczu w tegorocznych rozgrywkach."
Gilbert: „Brak mi słów na to co wyczynia Pałys. Zagraliśmy dziś kosmos. Znów Djuric brylował w obronie. Mamy fantastyczną drużynę, szykuje się chyba najwspanialszy rok w historii Gwardii."
11 kolejka - 7.10.2015r.
Ciężko mówić tu o zimnym prysznicu. Po prostu chłopakom nie wyszło. A byli wyraźnie lepsi. GKS przez cały mecz oddał dwa celne strzały na naszą bramkę. My na ich - pięć. No i dwa razy gospodarzy ratowała poprzeczka i raz słupek. Ale ta porażka się przydała. Chłopakom nie uderzyła woda sodowa do głowy.
GKS Katowice - Gwardia Warszawa 1:0 (1:0)
Bramki: Fidziukiewicz (38)
Widzów: 6017
Po meczu powiedzieli:
Djordje Djuric: „No cóż, nie zagraliśmy dziś źle, nie mogę do siebie mieć zbytnich pretensji. Rywale dwa razy dziś strzelali na naszą bramkę i to im starczyło. Ich bramka z kolei była dziś chyba zaczarowana."
Gilbert: „Szkoda tych punktów, tym bardziej, że nasi najwięksi rywale również nie wygrali. W końcówce była szansa na remis. Niestety nie wszystko da się wygrać. Każda seria musi się kiedyś kończyć."
12 kolejka - 17.10.2015r.
Na szczęście w spotkaniu z Górnikiem skuteczność nie zawiodła. Mecz z GKS-em okazał się jedynie wypadkiem przy pracy. Trochę się obawiałem tej potyczki, Górnik jest jedną z rewelacji tych rozgrywek (oczywiście my jesteśmy tą drugą). Jednak i oni musieli uznać wyższość naszej drużyny. Znów koncert dał Piotrek.
Gwardia Warszawa - Górnik Zabrze 3:1 (1:0)
Bramki: Łanucha (25), Pałys (50, 82) - Hleb (kar. 70)
Widzów: 7630
Po meczu powiedzieli:
Piotr Pałys: „Nie nudzi się tak wam ciągle rozmawiać tylko ze mną? Mając takich partnerów w drużynie wystarczy dostawiać nogę i bramki same wpadają. Oby było ich jak najwięcej. Myślę, że stać nas mistrzostwo."
Gilbert: „Pałys wspominał o mistrzostwie? Cieszę się, że chłopak ma ambicje. Ale spokojnie, do tego jeszcze bardzo daleko. Musimy robić co do nas należy. I musimy być przy tym cierpliwi. Wszystko w swoim czasie."
13 kolejka - 25.10.2015r.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu Gilbert wystawił mnie w podstawowej jedenastce. Zagraliśmy rezerwowym składem, bo w najbliższą środę czekał nas pucharowych pojedynek z Polonią Warszawa przy Konwiktorskiej. To właśnie cały nasz Trener. Nie boi się ryzyka. Może poświęcić jeden mecz aby drużyna w pełni była gotowa na inny pojedynek. Ale my niczego nie chcieliśmy poświęcać. Oczywiście chciałem się pokazać z jak najlepszej strony, przecież nie zapomniałem jak się gra w piłkę. Dostałem ogromne brawa od kibiców na rozpoczęcie meczu. Odwdzięczyłem się już w pierwszej minucie. Lunev podał do mnie, stałem przed polem karnym, w które wbiegał Havojic. Byłem odwrócony tyłem do bramki Ruchu. Szybki zwód, podanie w tempo... „Havoj" strzela... 1:0. Radość na trybunach i „Giku-gol! Giku-gol!" wśród kibiców. Chcieli bym też coś strzelił. Dziesięć minut potem było 2:0... a bramkę zdobył... Gikiewicz. To była moja druga bramka w Ekstraklasie, pierwsza w tym sezonie. Tym razem to „Havoj" podawał do mnie, nie sposób było zmarnować takiej piłki. Przez kolejnych 15 minut na trybunach słychać było tylko „Arek Gikiewicz!". To naprawdę wspaniałe uczucie gdy czujesz miłość kibiców. Gdy wiesz, że na to zasłużyłeś. Jestem tu przecież już siódmy rok. A oni z nami. Na dobre i na złe. To moja 90 bramka dla Gwardii. Pałys będzie musiał jeszcze trochę poczekać na pobicie mojego rekordu. Przed przerwą na 3:0 strzelił jeszcze Szuprytowski. Zanosiło się na pogrom, ale drugie 45 minut Gilbert kazał grać spokojnie, swoje już zrobiliśmy. Niestety humor popsuł mi Nick Meace, który nie dość, że rozgrywał fatalny mecz w barwach Ruchu to jeszcze tak mnie skopał, że musiałem zejść z boiska. Moja przygoda z tym meczem skończyła się w 68 minucie. Kibice wstali, gdy schodziłem kulejąc z boiska. Na szczęście uraz ukazał się niegroźny. Wspaniale było znów poczuć meczową atmosferę.
Gwardia Warszawa - Ruch Chorzów 4:0 (3:0)
Bramki: Havojic (1), Gikiewicz (11), Szuprytowski (23, 76)
Widzów: 7058
Po meczu powiedzieli:
Tomislav Havojic: „Dziękuję bardzo za wyróżnienie, ale jak dla mnie graczem meczu był dziś Arek. Myślę, że jeszcze nie raz udowodni na co go stać. To ważne zwycięstwo, bo pokazuje jaki potencjał jest w naszej drużynie."
Gilbert: „To była szansa dla zmienników i w pełni ją wykorzystali. Pokazali, że w każdej chwili mogę na nich liczyć. Wielkie brawa dla Gikiewicza. Ręce same składały się do oklasków po tym co dziś pokazał. Nadal jest przykładem dla całej rzeszy młodszych kolegów. Mam nadzieję, że teraz oni nie dadzą pograć Polonii."
Puchar Polski - 1/8 finału (9 runda) - 28.10.2015r.
Nie byliśmy zbyt zadowoleni gdy okazało się, że w Pucharze naszym rywalem będzie Polonia. To dla nas niezbyt wygodny rywal, zawsze się ciężko z nimi grało. Lepsze oczywiście humory mieliśmy po zwycięstwie w lidze u siebie 3:0, ale tym razem czekał nas pojedynek na ich terenie. Polonia w Ekstraklasie się nie liczy, w Lidze Europejskiej gra fatalnie, więc Puchar Polski był dla piłkarzy Czarnych Koszul ostatnią szansą na jakikolwiek sukces. Ale sukcesu nie będzie. Gilbert przewidział, że Polonia zaatakuje od pierwszego gwizdka i ustawił drużynę na kontratak. W tym sezonie nie mamy sobie równych jeśli chodzi o ten styl gry. Wystarczyło chłopakom 10 minut by objąć prowadzenie. Piłkarzy gospodarzy ta bramka podłamała i z ledwością konstruowali jakieś sensowne akcje. Łanucha dopełnił dzieła zniszczenia i ćwierćfinał stał się faktem. Szansa na półfinał jest ogromna.
Polonia Warszawa - Gwardia Warszawa 0:2 (0:1)
Bramki: Vucinic (10), Łanucha (56)
Widzów: 8309
Po meczu powiedzieli:
Jovan Vucinic: „Po raz drugi w tym sezonie derby z Polonią dla nas. Obyśmy jeszcze wygrali te z Legią wkrótce u siebie i będzie dobrze. Zneutralizowaliśmy dziś rywali, moja bramka szybko ustawiła mecz. Cieszy kolejne zwycięstwo, mamy szansę nawet na dublet."
Gilbert: „Pokonanie rywala w tak prestiżowym pojedynku i to na ich terenie sprawia ogromną radość i daje olbrzymią satysfakcję. Życzę Polonii szybkiego wyjścia z dołka, bo nie chciałbym oglądać tylko dwóch warszawskich drużyn w Ekstraklasie. Pokazaliśmy dziś kawał dobrego futbolu. To cieszy w perspektywie meczu z Legią, który już coraz bliżej. To chyba właśnie ta potyczka zadecyduje kto wygra pierwszą rundę ligi."
Pary ćwierćfinałowe:
14 kolejka - 31.10.2015r.
Dosłownie kilka sekund dzieliło Gwardię od spadku z fotela lidera. Ale ta drużyna ma charakter. W końcu. Właśnie tego zabrakło w końcówce zeszłego sezonu gdzie nie potrafiliśmy grać ze słabszymi rywalami i stawaliśmy w najważniejszych momentach. Po tamtej drużynie śladu nie ma. Tym razem to chłopaki pokazali jak się powinno grać do końca. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, na początku drugiej dopisało nam szczęście, dzięki czemu udało się zdobyć bramkę z niczego. No i ta końcówka. Bilic zagrał „na aferę" w pole karne Cracovii, a tam nie wiadomo jakim cudem nie był przez nikogo pilnowany Gladson. Główka była precyzyjna i trzy punkty pojechały do Warszawy. To było bardzo ważne zwycięstwo, które pokazało siłę Gwardii tuż przed najważniejszym meczem tej rundy - czekała nas walka z Legią.
Cracovia Kraków - Gwardia Warszawa 1:2 (1:0)
Bramki: Dudzic (26) - Lucas (49), Gladson (90+4)
Widzów: 5601
Po meczu powiedzieli:
Ante Bilic: „Jeden błąd przy rzucie rożnym dał Cracovii bramkę. Potem już graliśmy bezbłędnie i trochę szczęśliwie, tak jak przy moim podaniu. Ale jak wiadomo szczęście sprzyja lepszym."
Gilbert: „Prawdziwy horror i wspaniały comeback. Jestem dumny z moich piłkarzy. Pokazali swój profesjonalizm. Praca z taką drużyną to prawdziwa przyjemność. Zwycięstwa bardziej cieszą, porażki mniej bolą. Mam nadzieję, że po meczu z Legią też będziemy mieć okazję do świętowania."
15 kolejka - 8.11.2015r.
Mecz z Legią trafił się nam w najlepszym możliwym momencie. Wojskowi w środku tygodnia rozgrywali mecz Ligi Europejskiej. My mieliśmy wolne. To był dla legionistów ciężki mecz wyjazdowy z Almerią, w dodatku zakończony porażką. Idealny układ dla nas. Z pewnością chcieli wyładować sportową złość w meczu z nami. Ale czasami jak się bardzo chce to nie wychodzi. Gilbert nastawił drużynę bardzo ofensywnie, chłopaki zaatakowali od pierwszego gwizdka. Ale te ataki nie stwarzały większego zagrożenia pod bramką Legii. W dodatku legioniści zyskiwali przewagę. Około 30 minuty Trener nakazał grę z kontry. Trochę to pomogło, ale do przerwy żadna z drużyn nie stworzyła sobie klarownej sytuacji. Trochę niespodziewanie więc po 45 minutach bramek nie było. Nie wiem co Gilbert powiedział chłopakom w przerwie, ale pierwsze 6 minut drugiej połowy zadecydowało o losach tego spotkania. Z każdego miejsca, z każdej dogodnej pozycji zaczęli napieprzać na bramkę Legii. W zaledwie dwie minuty oddali trzy strzały. Wojskowi nie wiedzieli co się dzieje. Tak samo gdy Pałys markując dwukrotnie strzał oszukał obrońców Legii i znalazł się sam na sam z Muchą... po chwili było 1:0 i szał radości na trybunach. Gwardia nie zwalniała tempa i nadal ostrzeliwała bramkę Legii. Jeden z takich strzałów zza pola karnego Łanuchy okazał się nie do obrony. Znów szał wśród kibiców. Prowadziliśmy z Legią już 2:0. W tym momencie momentalne Gilbert nakazał grę z kontry i cofnięcie się do obrony, bo wiedział, że legioniści nie mając nic do stracenia zaatakują. Tak też oczywiście się stało. Niestety Vucinic tego dnia był dobrze kryty przez obrońców Legii, więc ciężko mu było w kontratakach się wykazać. Zmienił go więc w 62 minucie Lucas. Wystarczyły mu dwie minuty by wykończyć akcję Gwardii i zrobiło się 3:0. Wojskowi byli na kolanach. Tak przynajmniej się wszystkim wydawało, bo udało im się uśpić czujność Harpagonów. W 72 minucie Larrondo zmniejsza rozmiary porażki na 1:3. Było wiadomo, że Legia rzuci się do huraganowych ataków. Po chwili o mało nie zrobiło się 2:3, ale na posterunku był Szumski. Legioniści kompletnie się odsłonili i kolejna kontra pozbawiła ich złudzeń. Druga bramka Lucasa, 4:1 i po meczu. To było wielkie zwycięstwo. Stadion zgotował bohaterom tego meczu długą owację na stojąco, dopiero godzinę po meczu trybuny opustoszały. Tego dnia Gwardia pokazała, że nie ma z nią żartów. Zostaliśmy najlepszą drużyną pierwszej rundy spotkań. Nie było już wątpliwości, że tylko my albo Legia zdobędziemy mistrzostwo Polski. Trzydziesta, ostatnia kolejka Ekstraklasy to mecz Legia - Gwardia... czy ten właśnie pojedynek zadecyduje o tytule?
Gwardia Warszawa - Legia Warszawa 4:1 (0:0)
Bramki: Pałys (48), Łanucha (51), Lucas (64, 78) - Larrondo (72)
Widzów: 8459
Po meczu powiedzieli:
Damian Łanucha: „Nikogo specjalnie na ten mecz nie trzeba było motywować. Wiedzieliśmy z kim gramy i o co gramy. Cieszę się, że Trener stawia na mnie co raz częściej, i że postawił na mnie właśnie w tym meczu. Myślę, że moją postawą odwdzięczyłem mu się za zaufanie. Idziemy po Mistrza!"
Gilbert: „To wspaniały dzień dla Gwardii. Myślę, że dziś postawiliśmy pierwszy krok w drodze do historycznego wyczynu klubu. Pozostało tych kroków jeszcze piętnaście. Mam nadzieję, że nie zaliczymy żadnego potknięcia czy upadku. To może być dla nas cudowny sezon."
Jesteśmy na półmetku rozgrywek. Mamy cztery punkty przewagi nad Legią i aż dwanaście nad Lechią i Górnikiem. Mamy najmłodszą drużynę w lidze. Pełną ambicji i niespożytych chęci do gry. I najlepszego Trenera jakiego można by sobie wymarzyć. Myślę, że Gwardia skazana jest na sukces. Jeśli nie dziś, to jutro. Chłopaki dali z siebie wszystko w meczu z Legią. Ponieważ już w najbliższą środę gramy z Odrą Gilbert będzie chciał dać im odpocząć. Już mi zapowiedział, że wystąpię od pierwszej minuty. Może znów uda się strzelić bramkę?
Czeka nas jeszcze pięć spotkań rundy rewanżowej do rozegrania jesienią. Wszystko dlatego, że w przyszłym roku są Mistrzostwa Europy, na które wszyscy mamy nadzieję pojedzie i reprezentacja Polski. Właśnie po meczu z Odrą rozegrane zostaną barażowe mecze z Rosją. Niestety Włosi byli od nas lepsi w grupie, ale nikt nie wyobraża sobie, że nie będzie nas na boiskach w Danii.
Polska piłka bardzo się zmieniła w ostatnich latach. Nowe stadiony, sukcesy polskich drużyn w europejskich pucharach, dobre występy reprezentacji. Znów liczymy się w Europie, w końcu nie jesteśmy chłopcami do bicia. Ćwierćfinał Mistrzostw Świata w zeszłym roku, półfinał Mistrzostw Europy w 2012. Polskie kluby co roku grają w Lidze Mistrzów, bo Mistrz Polski ma zapewniony udział od razu w fazie grupowej. Ponadto wicemistrz występuje w eliminacjach do Champions League. To może być historyczny rok dla Gwardii. Co prawda szybko odpadliśmy z Ligi Europejskiej w tym sezonie po dwóch porażkach z Manchesterem, ale to doświadczenie też na pewno czegoś nas nauczyło. Czy będzie nam dane grać wśród najlepszych drużyn Europy? Czy ja zdążę zagrać w Lidze Mistrzów? Bardzo bym chciał. Pod wodzą Gilberta jesteśmy zdolni do wszystkiego.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ