Ladbrokes Premiership
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 2238 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Ojciec zabrał mnie po raz pierwszy na Pittodrie Stadium gdzieś pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. To był prezent na moje szóste urodziny. Wizyta na tym stadionie jakoś nieszczególnie zapadła mi w pamięć. Wtedy piłka nożna nie była wcale moim ulubionym sportem. Zapewne dlatego, że mieszkając w Aberdeen nie mogłem być świadkiem jakichś wielkich sukcesów klubu z tego miasta i otoczki z tym związanej. Zazdrościłem ludziom z Glasgow, którzy mieli i Celtic i Rangers. Moja zazdrość nie trwała długo. To właśnie wtedy zaczął się okres panowania „The Dons" w Szkocji. Sukcesy pojawiły się też na arenie międzynarodowej. Pokochałem ten klub. Kibic sukcesu? Byłem wtedy dzieckiem, więc nie ma się co dziwić. Ale byłem z tym zespołem wtedy, jestem i teraz. Era Alexa Fergusona to najwspanialsze czasy na Pittodrie Stadium, to chwile euforii, to... przeszłość.
A było tak pięknie. Wszystko skończyło się w listopadzie 1986 roku, gdy Ferguson odszedł do Manchesteru United. Ta opowieść jest znana wszystkim. To co się w tym czasie działo z „The Dons" nikogo już nie obchodziło. A klub po prostu zaczął bardzo powolny proces staczania się. Apogeum tego procesu nastąpiło w sezonie 1999/2000 gdy FC Aberdeen zajęło ostatnie miejsce w lidze. Na szczęście z powodu rozszerzenia ligi z 10 do 12 klubów oraz w związku z problemami ekipy Falkirk pozostaliśmy w Scottish Premier League. Światełko w tunelu zaświeciło w 2004 roku, gdy managerem klubu został Jimmy Calderwood. W sezonie 2006/2007 zajęliśmy trzecie miejsce w lidze i zakwalifikowaliśmy się do Pucharu UEFA. Co prawda dość szybko odpadliśmy, ale mecze z Bayernem Monachium przeszły do historii. Kolejne lata były równie udane - dwa razy z rzędu finiszowaliśmy na czwartym miejscu awansując znów do europejskich rozgrywek. 24 maja 2009 roku, zaledwie kilka godzin po zakończeniu rozgrywek w szkockiej lidze Calderwood został zwolniony. Ta decyzja bardzo nie spodobała się kibicom „The Dons". Żądaliśmy przywrócenia Jimmiego na stanowisko. Ponieważ Zarząd stanowczo odmówił zaczęliśmy bojkot. Trwał dokładnie do 29 marca 2011 roku. Wtedy wreszcie Prezes Stewart Milne podał się do dymisji. Jego miejsce zajął białoruski biznesmen Valentin Belkevich.
Mieliśmy nadzieję, że wzorem Rosjanina Abramowicza i jego Chelsea w Aberdeen pojawią się gigantyczne pieniądze, a tym samym klub nawiąże do sukcesów ery sir Alexa. Niestety nic takiego się nie stało, Białorusin aż takimi środkami nie dysponował. Praktycznie z miejsca zmienił się również manager. Zwolnionego Marka McGhee zastąpił Gary McAllister. Został z nami przez 4,5 roku. Początek miał niesamowity. Od razu w pierwszym pełnym sezonie pod jego wodzą „The Dons" zajęli trzecie miejsce w lidze, by po roku zdobyć wicemistrzostwo Szkocji. Niestety nie poszły za tym sukcesy w Europie. Piąte miejsce w sezonie 2014/15 oraz fatalny początek kolejnego przesądziły o zwolnieniu McAllistera 14 grudnia 2015 roku. Trzy dni później oficjalnie zaprezentowano nam nowego managera, był nim Malky Mackay. I była to jedna z najgorszych decyzji, jakie kiedykolwiek zapadły w klubie z Pittodrie Stadium.
Pomijając fakt totalnie zmarnowanego czasu (Mackay był z nami na szczęście tylko 15 miesięcy), był to manager, który kompletnie nie liczył się z kibicami. Za jego rządów wszystkie treningi drużyny były zamknięte dla publiczności, a piłkarze zostali całkowicie odcięci od fanów. Malky przeliczył się jednak nie doceniając naszych możliwości. Obaliliśmy samego Prezesa kilka lat wcześniej, więc marny manager nie był dla nas godnym rywalem. Pożegnał się z klubem w lutym 2017 roku. O tym jak wybitnym jest trenerem niech świadczy fakt, że obecnie prowadzi klub szkockiej pierwszej ligi - Airdrie Utd. Są na dziewiątym miejscu... na dziesięć zespołów. Do końca minionego sezonu drużynę prowadził tymczasowo asystent managera Scott Leitch. Dla nas było jasne, że nie ma on szans na stałe objąć zespół. Zastanawialiśmy się kto teraz obejmie „The Dons".
Odpowiedź poznaliśmy 1 czerwca 2017 roku. Nie byliśmy zachwyceni... chociaż jakoś wybitnie rozczarowani też nie. W Szkocji Gilbert był oczywiście osobą praktycznie nieznaną, bo mało kto interesuje się tu polską piłką. Co prawda triumfy na krajowych boiskach z Gwardią (2 mistrzostwa Polski, Puchar Polski i Superpuchar Polski) oraz dojście do 1/8 finału Ligi Mistrzów mogły robić na nas wrażenie, ale szkocka piłka to zupełnie inna bajka. Tym bardziej, że ze swoim poprzednim klubem Gilbert pracował aż 8 lat. Miał więc czas zbudować silną ekipę. A tutaj... morale drużyny sięgające dna, brak funduszy na transfery. W „The Dons" działo się po prostu źle, klub potrzebował wstrząsu. W naszych oczach Gilbert nie był tym, który mógłby tego dokonać, ale bardzo szybko przekonaliśmy się, że nie mieliśmy racji.
Zaczęło się jednak od nas, kibiców, od Red Army. Nie spotkaliśmy wcześniej managera, który miałby z nimi tak dobry kontakt. Bardzo szybko dowiedzieliśmy się, że tak samo było w Gwardii, gdzie Gilbert miał fantastyczne relacje z fanami. Chciał aby tak samo było w Aberdeen. Jedną z jego pierwszych decyzji było otwarcie treningów dla nas. Obiecał również comiesięczne spotkania z kibicami i słowa póki co dotrzymuje. Już na wstępie oznajmił nam, że nie ma zamiaru składać obietnic bez pokrycia i abyśmy nie nastawiali się na sukcesy w pierwszym sezonie. Klub miał walczyć w lidze o wejście do grupy mistrzowskiej, o nic więcej. Kadra miała zostać zreformowana i od razu zostaliśmy uprzedzeni, że niektóre decyzje nie przypadną nam do gustu. Ale swoją szczerością wobec nas Gilbert zasłużył na kredyt zaufania. A był on potrzebny gdy z klubem rozstawali się kolejni piłkarze stanowiący kręgosłup drużyny wystawieni na sprzedaż przez nowego managera. Gilbert miał wtedy plan dla FC Aberdeen, chociaż mało kto wiedział jaki. Jak zwykle w takich przypadkach potrzeba było też trochę szczęścia, a to przyniósł nam transfer Ilko Mateva. Dodatkowo trener potwierdził, że ma również smykałkę do interesów. Zabłysnął już tym w Gwardii, teraz przeniósł to na Pittodrie Stadium. Wystarczy powiedzieć, że rok temu w meczach towarzyskich nasz klub grał z takimi zespołami jak Blackburn czy Crystal Palace. Obecnie gościliśmy Liverpool, Arsenal, Manchester United. Powoli niektórzy z nas zaczęli się zastanawiać czy nie oglądamy następcy sir Alexa. Sam Gilbert za każdym razem podkreśla, że daleko mu do wielkiego Fergusona. Ale czy na pewno? To co się dzieje w klubie potwierdza, że mamy do czynienia z trenerem wybitnym. Bardzo szybko docenił go również poczytny „Aberdeen Citizen". Nic dziwnego, gdy w debiucie ligowym demoluje się Celtic 6:0. Potem było równie ciekawie. Potwierdzają to artykuły z ostatnich dni.
Premier League - 7. kolejka
Rangers - Aberdeen
Ten mecz miał być testem charakteru dla naszej drużyny. I był. Rangersi chcieli w końcu odbić się od dna. Paradoksalnie najgorsza drużyna ligi, która jeszcze nie odniosła w lidze zwycięstwa podejmowała niespodziewanego lidera, który meczu jeszcze nie przegrał. Dla gospodarzy był to idealny moment aby odbudować morale, które osiągnęło poziom zerowy i dalej spadało. Gilbert jednak był tego świadom i uczulił swoich piłkarzy na możliwości zawodników z Ibrox Stadium, grających z nożem na gardle. Ataki piłkarzy „The Gers" były umiejętnie rozbijane przed drużynę Aberdeen, która z biegiem czasu sama zaczęła śmielej atakować. Kibice gospodarzy przeżyli szok, gdy ich ulubieńcy w 38 minucie stracili bramkę i na przerwę schodzili z rezultatem 0:1. Paul Sturrock prowadzący Rangersów musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności przywódczych, bo już w pierwszej minucie po przerwie jego podopieczni wyrównali stan meczu i zdecydowanie przejęli inicjatywę co skończyło się drugą bramką i objęciem prowadzenia w 65 minucie spotkania. „The Dons" jednak grali dalej swoje i najlepszy zawodnik tego pojedynku Gauthier Mahoto w 74 minucie doprowadził do remisu. Status quo zostało zachowane - Rangers nadal na końcu tabeli bez zwycięstwa, Aberdeen nadal na czele bez porażki. Nasza drużyna prezentuje w tym roku bardzo dojrzały futbol. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie w piątym miesiącu prowadzenia zespołu Gilbert odcisnął na nim takie piętno. Belkevich miał nosa zatrudniając Polaka brazylijskiego pochodzenia. Mamy wrażenie, że pod jego wodzą mogą nastać dla „The Dandies" piękne czasy.
8.10.2017r. - Ibrox Stadium: Rangers - Aberdeen 2:2
Premier League - 8. kolejka
Aberdeen - Hamilton
Siłę drużyny można poznać gdy gra słabo. Tak właśnie było w tym meczu. Tak słabego spotkania w wykonania FC Aberdeen w tym roku jeszcze nie oglądaliśmy. Ale i tak nasi chłopcy potrafili zwyciężyć i zgarnąć kolejne 3 punkty. Zadziwia spokój z jakim to wszystko na ławce trenerskiej oglądał Gilbert. Tak jakby wiedział, że prędzej czy później padnie ta jedna jedyna bramka oddzielająca zwycięzców od przegranych. Nie zawsze można wygrywać w pięknym stylu. Ważne jednak by po prostu wygrać. Aberdeen nadal przoduje w tabeli ligi z bezpieczną przewagą nad całą resztą stawki. Warto odnotować debiut w naszej drużynie napastnika Michała Kucharczyka. Polak został sprowadzony zaledwie dwa dni temu z wolnego transferu. Regularnie dostaje powołania do kadry reprezentacji Polski, ale na razie wystąpił w niej tylko raz. Zagrał pierwsze 45 minut, niczym szczególnym się nie wyróżnił, ale jak już napisaliśmy cała drużyna zagrała poniżej możliwości.
23.10.2017r. - Pittodrie Stadium: Aberdeen - Hamilton 1:0
Premier League - 9. kolejka
Motherwell - Aberdeen
Drugi mecz z rzędu, w którym Aberdeen nie gra zbyt przekonująco, ale wygrywa dzięki jednej bramce. Było jednak bardzo blisko do wyniku remisowego. Bohaterem „The Dons" został grający zaledwie po raz drugi w barwach naszej drużyny Michał Kucharczyk. To właśnie on wykazał się sprytem na trzy minuty przed końcem meczu pakując piłkę do bramki gospodarzy w zamieszaniu w polu karnym. Z pewnością drużynie Motherwell nie pomogły kontuzje. Już w 7 minucie trener Gordon Chrisholm musiał dokonywać roszad w składzie, by czynność tę powtórzyć wraz z końcem pierwszej połowy. Wymuszone zmiany nie pozwoliły w pełni rozwinąć skrzydeł gospodarzom, co skwapliwie wykorzystali podopieczni Gilberta. „The Dons" powiększają swoją przewagę w tabeli. Wygląda na to, że założony przed sezonem cel, czyli awans do grupy mistrzowskiej uda się zrealizować bez żadnych problemów.
29.10.2017r. - Fir Park: Motherwell - Aberdeen 0:1
Puchar Ligi Szkockiej - Ćwierćfinał
Rangers - Aberdeen
Gilbert już na początku sezonu oznajmił wszystkim, że te rozgrywki są dla niego bez znaczenia. Udowodnił to wystawiając na spotkanie z „The Gers" zespół Aberdeen II. Efekt był łatwy do przewidzenia. Ani jednego celnego strzału piłkarzy naszej drużyny i sromotna porażka czterema bramkami. Nikt jednak nie rozpaczał, na nikim ten wynik nie zrobił wrażenia. Tak miało być. Wyraźnie było widać czemu akurat ci piłkarze grają na co dzień w rezerwach naszego klubu. Dla Aberdeen w tym sezonie najważniejsza jest liga i Puchar Szkocji, do którego przystąpimy dopiero w późniejszej fazie rozgrywek.
1.11.2017r. - Ibrox Stadium: Rangers - Aberdeen 4:0
Premier League - 10. kolejka
Aberdeen - St. Mirren
Powrót na ligowe boiska był bardzo emocjonujący, chociaż wydawać by się mogło, że wszelkie emocje zakończyły się wraz z 4 minutą spotkania. Tyle bowiem czasu zajęło naszym piłkarzom strzelenie dwóch bramek. Gdy Marcone strzelał potem na 3:0 wszyscy zastanawialiśmy się czy powtórzy się wynik potyczki z Celtikiem. „The Dandies" całkowicie przejęli inicjatywę i kontrolowali grę. Jednak początek drugiej połowy przyniósł trzęsienie ziemi. W przeciągu kilku minut rywale zdobyli dwie bramki. I wtedy się zaczęło. Piłkarzom St. Mirren taki rozwój sytuacji dodał skrzydeł zupełnie jak Red Bull. Zapomnieli oni jednak o tym, że rzucając wszystkie siły do ataku osłabia się obronę. Wykorzystał to niezawodny w tym spotkaniu, jak i w cały sezonie Ilko Matev, który skrzydełka zawodnikom gości podciął w 65 minucie. Ilko to transfer stulecia w Aberdeen. Za nami zaledwie 10 ligowych spotkań, a on ma już 12 trafień na koncie. Zadziwiający jest fakt, że rok temu grając na wypożyczeniu w klubie Scunthorpe w Championship w 20 meczach strzelił zaledwie 2 bramki. Jeżeli będzie nadal trafiał z taką częstotliwością obawiamy się, że już wkrótce opuści Pittodrie Stadium. Mając zaledwie 19 lat już jest uważany za najlepszego napastnika ligi szkockiej. Niedługo cała Europa stanie przed nim otworem.
4.11.2017r. - Pittodrie Stadium: Aberdeen - St. Mirren 4:2
Premier League - 11. kolejka
Falkirk - Aberdeen
Tym razem na boisku było spokojnie. Chociaż nie wiadomo jak potoczyłoby się spotkanie gdyby już w 1 minucie gospodarze wykorzystali rzut karny. Ale nie wykorzystali. Potem inicjatywę przejęli piłkarze Aberdeen. Spokojnie i cierpliwie wyczekiwali swoich szans. Ponownie brylował w tym Ilko Matev, który popisał się pięknymi bramkami. Szczególnie pierwszy gol, przelobowanie bramkarza z 40 metrów, zapadł nam w pamięć. Sytuacja ta z pewnością będzie kandydować do miana bramki sezonu. Zawodnicy „The Bairns" nie potrafili przeciwstawić się mądrej i spokojnej grze Aberdeen. Gilbert nie miał powodów do narzekań, nawet gdy w ostatniej minucie „The Dons" pozwolili sobie wbić bramkę. Zdarza się. Kolejne pewne zwycięstwo pozwoliło podopiecznym Polaka odskoczyć w tabeli już na 8 punktów. Takiego rozwoju sytuacji nikt się nie spodziewał. Dziewięć zwycięstw i dwa remisy to bilans naszego zespołu w pierwszej rundzie meczów. Zniknął jednak tym samym element zaskoczenia, wszyscy już wiedzą na co stać Aberdeen. Teraz będzie już tylko pod górkę. Wierzymy jednak, że Gilbert nie zawiedzie. Pokazał na co go stać prowadząc przez 8 lat warszawską Gwardię. Jeśli podobnie będzie wyglądać jego kariera u nas to szybciej niż myślimy doczekamy się następcy sir Alexa Fergusona. Tymczasem już za 4 dni przyjdzie się nam zmierzyć na Celtic Park z mistrzami kraju. „The Bhoys" z pewnością będą żądni rewanżu za blamaż z pierwszej kolejki. Nie liczymy znów na wynik 6:0, ale mamy nadzieję, że passa meczów bez porażki zostanie podtrzymana. Drugą rundę Premier League czas zacząć.
11.11.2017r. - The Falkirk Stadium: Falkirk - Aberdeen 1:3
No właśnie, pierwsza runda ligi za nami. Z niecierpliwością czekamy na kolejne pojedynki. Nikt z nas absolutnie nie mówi o mistrzostwie. Nie mówi o tym sam Gilbert, chociaż wiemy, że on już taki jest. Po prostu robi swoje. A co będzie, to będzie. My wierzymy jednak, że prędzej czy później „The Dandies" dojdą na szczyt... że będziemy mistrzami... że mamy w klubie drugiego sir Alexa Fergusona. I nic tu nie zmienią porażki reprezentacji Albanii prowadzonej przez Gilberta z Bułgarią 1:3 i Szkocją 0:5 na zakończenie eliminacji Mistrzostw Świata. Nie będzie jednak łatwo. Wszystko w nogach i głowach piłkarzy oraz w naszych gardłach. Red Army pokaże na Celtic Park jak kochamy swój klub.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Powołania dla ogranych! |
---|
Jeżeli jesteś selekcjonerem reprezentacji, zwracaj uwagę na procentową wartość ogrania zawodnika. Znajdziesz ją w ekranie taktyki przy wyborze składu. Wystawiając do gry piłkarza o niskiej wartości tego współczynnika, sporo ryzykujesz - może nie znajdować się w odpowiednim rytmie meczowym. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ