Ten manifest użytkownika maciekigood przeczytało już 1316 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Manifest ten napisałem wczoraj (21.XI.2009), niestety z różnych powodów wydany on został dopiero dziś (22.XI.2009). Serdecznie zapraszam do lektury.
Czy zastanawialiście się kiedyś, czym tak naprawdę jest dla was Football Manager oraz cmrev.com? Czy to jedynie jakieś urozmaicenie, rozrywka? Może coś więcej? Dla niektórych z nas te dwie rzeczy stają się sposobem na życie. Czymś bardzo ważnym, potrzebnym. Bez czego nie możemy się obyć. Piszę to nawiązując do tekstu neste. Jednak nie bójcie się, to nie będzie tematem tego manifestu. Nie będę pisał o tym, o czym zostało już napisane i powiedziane.
Siedząc dzisiejszego wieczoru przy komputerze krążyło mi po głowie wiele myśli. Niby pogrążałem się w wirtualnym świecie, rozgrywając kolejne mecze, jednak raz za razem minimalizowałem grę, aby sprawdzić, co się dzieje na stronie. A dziś panowała „wielka cisza", zupełnie nieodpowiednia do mojego stanu. Nastawiony byłem na żywą dyskusję, wymianę zdań, pomoc innym. Niestety dziś nie mogłem na to liczyć. Nikt nie potrzebował porady. Widocznie są ciekawsze zajęcia od siedzenia przed komputerem w sobotni wieczór. Dziwnie mi to mówić, ale brakowało mi dziś Arka96, czy też MagnificoManagera, którzy rozpętaliby zaraz jakąś burzę, która i tak kończyła się zawsze tak samo. Zwykle początkiem owego kataklizmu jest krytyka ze strony któregoś z podanych user'ów lub jego odmienne zdanie na dany temat.
Jeżeli dyskusję zaczyna Arek96, wtedy natychmiast pojawiają się dwa „obozy":
- „wrogowie/przeciwnicy" - którzy za wszelką cenę starają się udowodnić, jaką to krzywdę robi nasz „bohater" krytykując autora jakiegoś tekstu. Szybko zaczyna się wypominanie wszystkich grzeszków, zarzucanie tych i innych rzeczy. Mam nadzieję, że obejdzie się bez konkretów.
- tzw. „Przyjaciele Arkadiusza" - bronią oni swego guru nawet za cenę własnego życia, tudzież upomnienia (pomarańcz). Jest on dla nich prawdziwym wzorem cnót i ideałem współczesnego menadżera, oczywiści wirtualnego.
Prawdę mówiąc, wiele razy chciałem „dociąć" Arkowi, mówiąc potocznie „pojechać po nim publicznie", tak by każdy mógł to zobaczyć. By pokazać jak bardzo się myli. Działo się to jednak w napływie gniewu i często nieprzemyślanie. Staram się jednak tego nie robić, bo szacunek należy się każdemu, a zwłaszcza tym, którzy zrobili i robią tyle dobrego na scenie lub stronie. Użycie w tej chwili słowa „lub" jest trochę nie na miejscu, ponieważ jedno nie wyklucza drugiego, ale niechaj już tak zostanie. Gdy czasem pomyślę o tym, co chciałem zrobić, robi mi się strasznie wstyd i jest mi głupio, że dałem się tak łatwo sprowokować.
Jeżeli zaczyna Magnifico, zazwyczaj wszystko rozgrywa się bardzo szybko: Krytyka.-->Odmienne zdanie MM, często zawierające ciętą ripostę z dodatkami, niekoniecznie kulturalnymi.-->Włącznie się innych do obławy.-->Wkroczenie jednego z adminów.-->Dalsza krytyka.-->Powtórne wkroczenie, jak się później okazuje, skuteczne.
Wszystko to odbywa się zawsze według tego schematu.
I właśnie było mi dziś trzeba. Jednak z nikąd nie było widać jakiegokolwiek powodu, dla którego mogłoby się coś zacząć dziać. Odświeżają stronę, co pół minuty czekałem na jakiś przełom. Nic, dalej to samo. Znudzony, włączyłem FM'a 06. Po rozegraniu 3 meczy wyłączyłem grę. W ogóle mnie nie wciągnęło. Nie czułem żadnej motywacji. Znów włączyłem stronę. I znów z tą samą nadzieją. W między czasie zaintrygowało mnie wciąż „mrugające" gadu-gadu. Te wszystkie opisy po prostu mnie rozwalają. Gdy poczytam sobie o smutnym życiu moich znajomych robi mi się żal, ale to nie z powodu ich rozterek, a bezmyślności i swoistej głupoty. Właśnie przez takie coś mam coraz gorsze mniemanie o ludziach, zwłaszcza tych „dojrzewających". Dalej szukam czegoś na stronie, jeszcze nie wiem, czego. Wchodzę w manifesty. Kolejna uwaga „odważnego" user'a, który gra teraz rolę administratora, pouczając innych, jakie to ich manifesty są „pfe". Dziwne, że przed „wystąpieniem" M8_PL nikt otwarcie nie odważył się skrytykować tej, praktycznie już codziennej, postawy. Dla mnie jest to owczy pęd i znak totalnego braku własnego zdanie, a zarazem chęć przypodobania się redakcji. Uwierzcie jednak, w taki sposób zbytniej sympatii administratorów nie zdobędziecie. Jest przecież tyle możliwości żeby zaistnieć: sufler, talenty, grafika, możliwość tworzenia nowych lig w FM'ie 2010 i wysyłanie swojego projektu na stronę (Nikt na pewno od razu was nie odrzuci. Jedyne, co może zrobić, to pomóc,poradzić.), a nawet napisanie czegoś ciekawego (manifesty). W natłoku bezmyślności sam zastanawiam się, co zrobić, żeby wreszcie się jakoś wykazać. Napisać? Ale, o czym? Ale, po co? Zresztą, ten mój słomiany zapał. Ledwie coś zacznę i już brak motywacji. Tak jak w przypadku talentów. Niby mam możliwość dodawania jedynie w weekendy i to mnie „usprawiedliwia", ale jakoś nie mogę się zmusić do szukania. Przepraszam, ale już sam nie wiem, co zrobić, by to zmienić. Osobowości przecież nie mogę.
Po pięciu minutach przerwy w myśleniu i słuchaniu muzyki, która także zaczęła się robić monotonna, ponownie włączam FM'a. Tyma razem 2009. Wciskam wczytaj. W międzyczasie zmuszam się do dodania jakiegoś talentu. Kontynuuj. Kontynuuj. Czekam na mecz. Może wreszcie się coś zdarzy. Coś, co sprawi, że ten nudny dzień, a właściwie już wieczór stanie się czymś interesującym. Wreszcie. Analiza rywala. Ostatnie instrukcje. Zaczynamy. 2. Minuta, tracę głupią bramkę po błędzie obrońcy, takie bolą najbardziej. „Nie taki początek wymarzył sobie menadżer" - a żebyś wiedział, mowie sobie w myślach. Dobra, może jeszcze coś się zmieni. Suwak w lewo, suwak w prawo. Nic. Po stracie drugiego gola, nerwy mi puszczają. Głuche uderzenie w blat biurka. Uciszam się w myślach, rodzice już dawno śpią i lepiej by się nie zbudzili. Do końca jakoś wytrwałem. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu, rozgrywanie meczu było dla mnie męka/karą. Przegrywam 2:0. To zdemotywowało mnie jeszcze bardziej. Wyłączam Football Manager'a. Znów strona. Znów manifesty, tym razy „nowy wpis". Tylko, o czym? Spoglądam na zegarek. 01:13. To ładnie. Obok klawiatury leży kartka. Pół strony A4, pisane Arialem, 10 - na blachę na poniedziałek. Właśnie w takich momentach zastanawiam się, co ja właściwie robię? Przecież przez ten czas już 3 razy mogłem się tego nauczyć. A tak tylko tracę nerwy, nie wiadomo, na co i po co. Trudno. Jest jeszcze niedziela.
A teraz? Właśnie, co teraz? Jutro przecież znów wstanę i znów wszystko się powtórzy. Te kłótnie, te mecze, te krytyki, te codzienne zarzekanie się, że pora w końcu wziąć się za realne życie. Jednak ta fikcja stała się dla mnie tak ważna, potrzebna, że nie mogę się bez niej obejść. Mimo że, to wszystko zawsze jest takie same, ta monotonność jest naprawdę swoista. Z jednej strony okropna, obrzydzająca życie, (bo to różnorodności w życiu szukamy), ale z drugiej tak potrzebna, niezbędna. Dopiero teraz zastanawiam się czy ten mój manifest ma jakikolwiek sens. Może i nie, ale żal mi go kasować. Jeżeli to zrobię, będę musiał uświadomić sobie, ile czasu straciłem próbując pisać coś „mądrego". Tak, więc niech zostanie i posłuży, jako „opis typowego dnia fm'aniaka".
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ