Kuba otworzył oczy, ale przez dłuższą chwilę nie widział gdzie się znajduje.
Ogromne dwuosobowe łóżko, w którym właśnie leżał, znajdowało się dokładnie naprzeciwko szerokiego okna. Podejrzewał, że obudziły go wpadające do sypialni ciepłe promienie przedpołudniowego słońca. Przymknął na chwilę oczy, a wszystkie wydarzenia z poprzedniego dnia, przeleciały przez jego głowę niczym krótkometrażowy film. Jeszcze wczoraj o tej porze, siedząc w swojej kawalerce odbierał wiadomość od Woodwarda. Zapoczątkowała ona lawinę kolejnych, coraz to bardziej ekstremalnych zdarzeń. Podróż samolotem, następnie niewinna rozmowa z prezesem klubu i nagle BOOM! – usiadł na łóżku i zatoczył ręką koło - Budzę się w pięknym apartamencie, do którego dojechałem najnowszym Chevroletem Camaro, a co najważniejsze, zostałem managerem Manchesteru United.
Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe? Jednak James Wilson tu był i siadając na łóżku zastanawiał się, czym sobie na to zasłużył. Nigdy wcześniej nie myślał o sobie, jako o kimś wyjątkowym. Prawdę powiedziawszy, to wcale się nie doceniał. Wszyscy dookoła ciągle powtarzali mu, że ma talent, z którego musi zrobić użytek. On sam, nigdy go jednak nie dostrzegał. Po śmierci matki, na długo utracił wiarę we własne umiejętności, aż do teraz. Dzięki doświadczeniom z poprzedniego dnia, Kuba poczuł się silny i zdeterminowany jak nigdy wcześniej. Ogromne pokłady ukrytej gdzieś w nim energii wybuchły, a wraz z nimi wróciła chęć do życia i spełniania marzeń.
- Może jestem młody i niedoświadczony, ale mam zamiar pokazać kilku osobom, że jestem wart zaoferowanej mi posady. Udowodnię wszystkim, że jestem wystarczająco dobry, aby poprowadzić wielki Manchester United! – wstał, a mocno zaciśnięte pięści symbolizowały jego twarde postanowienie.
Około godziny 13.00 zadzwoniła służbowa komórka, którą Kuba otrzymał przy podpisaniu umowy. Na ekranie, wyświetliło się nazwisko Woodward…
- Halo – powiedział odbierając telefon.
- Cześć James, wyspałeś się? Jak Ci się podoba mieszkanie?
- Hej, dzięki, apartament jest fantastyczny. Podoba mi się tak bardzo, że nie wiem, czy w ogóle chcę szukać sobie czegoś innego. Może mógłbym zostać tutaj, co?
- Wiedziałem, że Ci się spodoba. Zobaczę, co da się zrobić. Tymczasem, wykorzystaj dzisiejszy dzień na załatwienie wszystkich swoich niedokończonych spraw. Wykonaj telefony, napisz e-maile, zrób zakupy i wszystko, co tylko możesz, bo od jutra na nic nie będziesz miał czasu.
- Jutro mój pierwszy dzień? – zapytał podekscytowany.
- Tak, przyjedziesz na 09:00 rano do Carrington, gdzie odbędzie się spotkanie z zarządem, który przedstawi Ci swoje oczekiwania wobec strategii i stylu prowadzenia drużyny. Następnie, zapoznasz się ze swoimi współpracownikami oraz asystentem. Reszty dowiesz się jutro. Pamiętaj, żeby wykorzystać dzisiejszy dzień do maksimum. Trzymaj się!
- Do zobaczenia jutro – zakończył rozmowę klikając czerwoną słuchawkę na swoim nowiutkim smartfonie.
Wygląda na to, że faktycznie mam sporo do zrobienia. Muszę kupić jakiś elegancki garnitur, albo i kilka. Skoro jestem managerem klubu, to muszę się jakoś prezentować. Postanowił także, że do czasu jego oficjalnej prezentacji na stanowisku managera klubu, nie będzie chwalić się swoim przyjaciołom. Będą nieźle zaskoczeni jak zobaczą mnie w telewizji – uśmiechnął się wyobrażając sobie ich miny. Zacznę od krótkiego zwiedzania okolicy, a także szybkich zakupów spożywczych – postanowił. Mieszkanie może i jest super – pomyślał - ale lodówka nic się nie zmieniła. Nadal jest w niej tylko światło…
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ