Obudziwszy się w sobotę, w głowie miałem jedną myśl: "Jak to będzie?". Myśl prosta i banalna, mająca jednocześnie miliony różnych rozwiązań. Spotkanie z chłopakami miałem zaplanowane na 11⁰⁰, więc miałem jeszcze prawie trzy godziny. Jakoś specjalnie się do niego nie przygotowywałem. Miałem szczęście, bo całą sobotę miałem wolną. Z kolei w niedzielę szedłem na nockę. Pracowałem wtedy na stacji paliw w w Gnieźnie.

Gniezno, ul. Strumykowa 9, ok. godz. 11

Zawodnicy Mieszka w pełnym składzie, włącznie z drużyną rezerw i do lat 20 mieli stawić się na tym spotkaniu. Ucieszyłem się. Jeszcze podczas porannego spotkania z prezesem, wspomniałem, że będę chciał zakończyć współpracę z dotychczasowym asystentem - Piotrem Musiałem, trenerem - Cezarym Dylewskim i fizjoterapeutą - Grzegorzem Domżalskim. Kwadrans później dostałem SMS-a, że żaden z nich nie jest już pracownikiem Mieszka Gniezno. Był to kolejny pozytyw.

W końcu wszyscy, co do jednego, przybyli do klubu. Najpierw ja się im przedstawiłem, a potem każdy z nich zrobił to samo. Kojarzyłem dwóch z nich, mianowicie Krzyśka Piskułę i Przemka Urbaniaka.

 - Dobra panowie, poznaliśmy się. Teraz powiem wam, że choć nie wiem jak było u mojego poprzednika, to u mnie na pewno nie będzie opierdalania się. Nie chce ci się ćwiczyć? Nie przychodź na treningi! Proste? Proste!

 - Panie trenerze, ile razy w tygodniu będą treningi? - spytał nieśmiało Kuba Bajor.

 - Ile? Codziennie! Oczywiście oprócz dni meczowych i niedziel.
   Jeszcze jakieś pytania? Nie? No to żeby nie było, że jestem takim ostrym trenerem, to dziś będzie tylko wewnętrzna gierka. Dwa razy po pół godziny i do domów. Podzielcie się na dwa zespoły. Każdy ma zagrać.

W chłopakach widać było bardzo duże zaangażowanie. Każdy chciał się pokazać. Mimo, że tych chłopaków widziałem praktycznie pierwszy raz w akcji, to nazwiska paru z nich zapisałem sobie w notesie. Zanotowałem także, na które pozycje potrzebne były wzmocnienia. Spodobała mi się zwłaszcza prawa flanka, gdzie w obronie Mriusz Piotrowski, a w pomocy Kuba Bajor pokazywali wysokie umiejętności. Jak na 4. ligę polską, oczywiście. W środku pola dzielił i rządził Krzysiek Piskuła, a na środku obrony - Przemek Urbaniak. Z kolei do gry w ataku było czterech kandydatów, jednak tylko jeden pokazywał jako takie umiejętności. Był to Marcin Michałowski. Wzmocnień potrzebowała cała lewa strona. Zarówno obrona, jak i pomoc. Na nowych, dobrych partnerów liczyli na pewno także Urbaniak, jak i Piskuła. Bramka też potrzebowała nowego "pana". Ponadto do klubu powinien przyjść minimum jeden, a najlepiej dwóch solidnych napastników.

Chłopaki skończyli. Nikt nie wiedział nawet, jaki był ostateczny wynik. Gracze się wykąpali i wszyscy rozjechali się do swoich domów.

Dom, bardzo późne godziny nocne

Bardzo długo siedziałem nad notesem i do każdego z zawodników próbowałem zrobić sobie krótką notkę:

 - bramkarze:

• Robert Raszewski - już nie najmłodszy, a szału nie robi, jednak na pewno na ten moment "jedynka",
• Dawid Szmuc - młody i słaby. Do wywalenia z klubu, a minimum do drużyny U-20,

- obrońcy:

• Przemysław Urbaniak - zdecydowanie najlepszy obrońca w drużynie, z epizodem nawet w kadrze. Pewniak do gry,
• Szymon Gul - ma szansę na walkę na prawej stronie z Piotrowskim, a w razie biedy można go przesunąć na lewo,
• Mariusz Piotrowski - prawa obrona powinna należeć do niego, choć nigdy nic nie wiadomo. Niezłe umiejętności, jak na niski szczebel rozgrywek,
• Stanisław Kaszubowski - nastolatek nie powalający umiejętnościami, próbujący nadrobić jednak walecznością. Z powodu braku kandydatów, może także pograć na lewej obronie,
• Przemysław Markowski - nie ma czego szukać w pierwszym zespole,
• Marcin Sporakowski - na dzień dzisiejszy może powalczyć o miejsce obok Urbaniaka,
• Rafał Ditbrener - kolejny niezły prawy defensor, który jednak raczej będzie musiał nauczyć się gry na lewej stronie,

- pomocnicy:

• Krzysztof Piskuła - pewniak do gry, mimo swojego wieku. W centrum boiska powinien dzielić i rządzić,
• Marcin Stawowy - kolejny niepotrzebny gracz,
• Jakub Bajor - świetny skrzydłowy, wykonujący bardzo dobrze rzuty wolne,
• Łukasz Polerowicz - raczej bez szans na walkę z Bajorem. Obok Piskuły też nie powinno znaleźć się dla niego miejsce. Jednak solidny rezerwowy,
• Kamil Sylwestrzak - do śmieci,

- napastnicy:

• Wojciech Brenk - coś może z niego jeszcze być. Na pewno powalczy o miejsce w składzie,
• Marcin Mazurek - jak wyżej,
• Marcin Michałowski - młody napastnik, ale powinien wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce,
• Adam Nawrot - podobnie, jak z Brenkiem i Mazurkiem.

Tak wyglądała pierwsza drużyna przed moim przybyciem. Będą czystki i wzmocnienia. Jednak gdybym musiał się obyć bez nich, zrobiłem wstępną jedenastkę:

Później zapadłem w głęboki sen. Jednak nie na tyle głęboki, żeby nie myśleć we śnie o klubie. Przebudziłem się o piątej rano z pomysłem, o nawiązaniu z jakimś większym klubem współpracy. Wiadomo, że w Wielkopolsce najlepszym zespołem jest Kolejorz, jednak jest kilka innych klubów, od których moglibyśmy wypożyczyć paru grajków, którzy od razu wzmocniliby kadrę naszego zespołu. Jednak nie zadzwoniłem z tym pomysłem do prezesa. Wolałem poczekać na poranek...