Ten manifest użytkownika przemkoo przeczytało już 1227 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Wróciłem.
Na CM Revolution w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo wpisów dotyczących reprezentacji, często jednoznacznie wskazujących kto jest winny ostatnich słabych wyników naszej kadry. Chodzi oczywiście o Franciszka Smudę, selekcjonera kadry, którego połowa Polaków już nie znosi. Smuda pracę z kadrą zaczął w listopadzie zeszłego roku, debiutując w przegranym meczu z Rumunią. Paradoksalnie, Franciszek Smuda został wybrany na selekcjonera przez nas – Kibiców. Po sukcesach z Lechem Poznań, a potem szybkiej przemianie Zagłębiu Lubin wielu z nas uwierzyło, że Franz jest jedynym człowiekiem na Ziemi, który może pomóc beznadziejnej reprezentacji Polski. Prosty, nie owijający w bawełnę - niemalże przeciwieństwo Leo Beenhakkera, jeśli chodzi o charakter (bo jeśli chodzi o sukcesy to... sorry). A rok temu Holender w Polsce nie kojarzył się najlepiej, mimo pierwszego w historii awansu na Euro.
Zatem - skoro wybraliśmy Smudę, to czemu na niego narzekamy? Czy nie powinniśmy, kierując się zasadami logiki, wspierać naszego kandydata cały czas? I tu właśnie odzywa się natura typowego, zrzędliwego Polaka, który w rok chciał z gówna ukręcić bicz.
Wiadomo było, że jeśli chcemy liczyć się na naszym domowym Euro 2012, to musimy zmienić znacząco kadrę, wprowadzić nowych, młodych zawodników. Jak to często bywa, żeby powstała dobra piłkarska drużyna, najpierw musi dostać solidnie w dupę, aby wyciągnąć wnioski. Takimi kopami w dupę niewątpliwie był mecz z Hiszpanią w Murcii (przypomnę wynik: 0:6), z Kamerunem w Szczecinie (0:3) i z Australią w Krakowie (1:2), choć w tym ostatnim meczu zabrakło tylko szczęścia i skuteczności Roberta Lewandowskiego. Styl drużyny był już znacznie lepszy, widać było rękę Smudy - radosny styl drużyny, cały czas do przodu. Szkoda tylko, że obrona było, nie owijając w bawełnę, beznadziejna...
Właśnie, obrona. Jednym z większych sukcesów Smudy jest jak na razie nakłonienie do gry w kadrze lewego obrońcy Werderu Brema, Sebastiana Boenischa. Nie trzeba chyba dodawać ile mieliśmy kłopotów z tą pozycją. Przez lata grało na niej kilku zawodników: Tomasz Rząsa, Grzegorz Bronowicki, przez pewien czas także Paweł Golański. Ale zawodnika tej klasy jeszcze nie było. Bardzo wysoki, biegający jak trójboista, a do tego dysponujący dobrym dośrodkowaniem - jak na polskie warunki ideał. Szkoda, że Sebastian bardzo szybko doznał kontuzji, ale to nie zmienia faktu, że Polska będzie miała z niego pociechę. Kolejnym zawodnikiem, który może pomóc polskiej defensywie jest Damien Perquis. Środkowy obrońca FC Sochaux w tym sezonie gra dobrze we Francji, choć może nie należy do czołówki światowej, to jak na Polskę - jest bardzo dobry.
Temat naturalizacji zawodników grających w dobrych ligach zagranicznych powiązanych z Polską rodzicami/dziadkami/pradziadkami jest coraz popularniejszy. W końcu, skoro polska młodzieżówka przegrywa z Luksemburgiem czy innym Iranem to znaczy, że już naprawdę nie ma kim grać. A jednak, i w Polsce można znaleźć talenty. Artur Sobiech, Maciej Sadlok, Patryk Małecki - przy tym tempie rozwoju niebawem znajdą się zagranicą, a przecież są jeszcze bardzo młodzi. A przecież są jeszcze nieco gorzej grający Maciej Rybus, Ariel Borysiuk, czy zdolny Grzegorz Sandomierski. Talenty można mnożyć, nie powinniśmy długo czekać nim trafią do reprezentacji i staną się ich silnymi punktami.
Bramkarze - za kadencji Smudy stało się o nich tak głośno, jakby co najmniej Smuda miał wystawić jedenastu bramkarzy. Jeszcze jakiś czas temu wszystko było jasne - mimo wahania formy, numerem jeden był Artur Boruc. Dziś Król Artur jest bramkarzem numer 2 we Włoszech, ostatniej w tabeli Fiorentinie. Za młodych, zdolnych przez lata uznawano Tomasza Kuszczaka i Łukasza Fabiańskiego - zawodników odpowiednio Manchesteru United i Arsenalu Londyn. Czas jednak leci, tak samo jak status młodzieńca. Kuszczak już co najmniej od półtora roku poważnie myśli o byciu podstawowym golkiperem Czerwonych Diabłów - jednak jego konkurentem jest nie kto inny, tylko słynny Edwin van der Sar. Teoretycznie łatwiej ma Fabiański - Almunia do gwiazd nie należy, Mimo popełnienia mnóstwa błędów, Fabian powoli wraca do formy. W ostatnich meczach jest podstawowym bramkarzem Arsenalu, a kibice chwalą jego grę. Nieoczekiwanie, jego konkurentem jest młody Wojciech Szczęsny, który coraz częściej udowadnia, że ma potencjał być bramkarzem dużo lepszym od swojego ojca, Maćka. Jego interwencje z pewnie wygranego spotkania z Newcastle (4:0):
Podsumowując: do Euro pozostało nam ponad półtora roku. Rok selekcji Franciszka Smudy już za nami podczas którego nie osiągaliśmy najlepszych wyników. Wygrywać powinniśmy zacząć już od grudnia - kiedy to Liga Polskich Rodzin, złożona z zawodników grających w Ekstraklasie zagra ze Słowacją. I wygramy. Tylko trochę wiary i optymizmu...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zasada ograniczonego zaufania |
---|
Jeżeli nie jesteś przekonany co do umiejętności swojego asystenta, nie pozostawiaj mu przedłużania kontraktów. Może sprawić, że zwiążesz się z niechcianym zawodnikiem na dłużej lub możesz przeoczyć koniec kontraktu kluczowego gracza. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ