Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Anglia

sezon 2014

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1313 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Poniedziałek, 20.11.2014 r., godzina 13.00 -> lotnisko Heathrow w Londynie.

- Witam panowie, widzę, że nie było problemów z dotarciem – zacząłem rozmowę z powołanymi graczami.

- Hejka trenerze, co tam? – spytał Lennon.

- Wszystko w porządku, mam nadzieję, że nie nażarłeś się pizzy przed przyjazdem, tak jak to było ostatnim razem.

- Nie, tym razem zjadłem spaghetti.

- Czekajcie...

- Na co? – spytali chórem piłkarze.

- Na to, aż mi ręce opadną. O, już. Dobra, na czym to my... Aha! Witam debiutantów w naszym zespole, mam nadzieję, że zarówno ty, Jason jak i Danny spiszecie się na miarę moich oczekiwań i dacie mi powód do kolejnych powołań. Witam również Vaughana, z którym ostatni raz widzieliśmy się na konsultacji krajowej przeciw Arabii Saudyjskiej rok temu.

- Emm.. dziękujemy za to powitanie, oczywiście mamy nadzieję spisać się na tyle dobrze, żeby trener nas dostrzegł po raz kolejny.

- Dobra, dzięki za elementy perswazji, teraz kto mi powie, która jest godzina?

- Zbliża się 13.10 – stwierdził słusznie Rodwell. 

- Znakomicie, mam nadzieję, że wszyscy macie paszporty. – mówiąc to, spojrzałem wymownie na Shawcrossa.

- Gdzieś tu miałem, noo! Miałem na pewno. Nie no, zgubiłem.

- Dobra, Joe, możesz już mu oddać. Kazałem Cole’owi ci go ukraść, żebyś znowu wpadł w panikę. Głowę byś zgubił, gdyby ktoś ci jej za młodu nie przyspawał do szyi. Dobra, ku odprawie marsz!  Ja zaraz do was dołączę.

- A gdzie pan idzie? – spytał Young.

- Ty już nie udawaj, że się o mnie troszczysz, idź na odprawę, bo nie wsiądziesz do samolotu.

Oddaliłem się od chłopaków i wykonałem jeden telefon.

- Haloo?

- Hej Liz, co słychać?

- Wszystko w porządku, uprzedzając twoje pytanie, czuję się bardzo dobrze.

- To świetnie, emm... jest Jenny gdzieś koło ciebie?

- Jest, dać ci ją do telefonu?

- Dobrze by było. Trzymaj się skarbie.

- No, do usłyszenia.

Po chwili w słuchawce usłyszałem głos Jenny.

- Hej, czemu chcesz ze mną rozmawiać?

- Jak tam Liz? Wiesz, tak mi się wydaje, że próbuje mnie na siłę zapewniać, że jest w porządku.

- Bo wszystko jest w porządku. Cały czas chodzi uśmiechnięta, na nic się nie skarży, może czasami za tobą zatęskni, ale poza tym ma się całkiem dobrze.

- To super, słuchaj, mam prośbę. Zostawiłem włączonego laptopa, a jest tam parę rzeczy, o których wolałbym ,żeby Liz się nie dowiedziała. Mogłabyś go wyłączyć?

- Nie ma sprawy, ale co tam właściwie jest?

- Zobaczysz. Proszę cię, żebyś nikomu o tym nie mówiła, przecież każdy człowiek robi w życiu parę dziwnych rzeczy.

 - Matko, czyżbyś znowu zaczął rozmawiać z nią?

- A skąd, to się raczej nigdy nie wydarzy. Nie będę mówił na głos, dowiesz się wszystkiego sama.

- Coś jeszcze?

- Nie, chyba wszystko, jak coś, to jeszcze do ciebie przedzwonię, okej?

- Jasne. Do zobaczenia Michał.

- Trzymaj się Jenny. A, pamiętajcie o naszej umowie.

- Spokojnie, wszystko będzie z Liz w porządku, nie martw się. Na razie.

Po usłyszeniu zapewnień od Jenny byłem niewątpliwie spokojniejszy. W dodatku nikt oprócz niej nie dowie się o moich tajemniczych pertraktacjach. Całkowicie wyluzowany przeszedłem przez odprawę i po przesiedzeniu kilkunastu minut w poczekalni udaliśmy się na pokład. Podczas lotu grałem sobie w FIFĘ 98 na „pożyczonym” od Rooney’a laptopie. Wykorzystałem to, że kapitan Anglii zasnął, więc zabrałem z jego torby laptopa i napocząłem zdobywanie kolejnych tytułów reprezentacją Polski. Lot do Wiednia trwał niecałe półtorej godziny, więc nie udało mi się wygrać mistrzostwa świata, ale zrobi się to w drodze powrotnej. Zameldowaliśmy się w jednym z lepszych hoteli wybudowanych w ramach EURO 2008, czyli ponad 6 lat temu. Nazywał się Gross wurst, czyli po polsku Wielka kiełbasa – wdzięcznie, nie? Uznałem, że dam grajkom dzień wolnego na powłóczenie się po Wiedniu. Oczywiście bardzo chętnie przystali na tą propozycję i w zamian za to kupili mi sześciopak wybornego piwa, które oczywiście wypiłem. Jakby automatycznie po dwóch butelkach lekko mi szumiało, a po skończeniu ostatniej padłem nieprzytomny na łóżko, skądinąd niesamowicie wygodne. Dzięki temu całkiem wyspany wkroczyłem w nowy dzień.

Wtorek, 21.11.2014 r., godzina 9.00 -> hotel Gross wurst w Wiedniu.

Lekko skacowany wszedłem na stołówkę, gdzie oczywiście zgraja ludzi uważająca się za znakomitych piłkarzy gadała coś o podrywaniu jakichś dziewczyn z pierwszych stron gazet. Musiałem trochę stonować zapędy tych napalonych pajacy, a zwłaszcza Rodwella.

- Rodwell, ja wiem, że się stęskniłeś za twoim chłoptasiem Skjelbredem, ale daruj sobie te teksty o tym, kogo to ty byś nie wyrwał. Naprawdę, nikogo to nie interesuje. Lans zostaw sobie dla przyszłych pokoleń.

- Ło, widzę, że trener w dobrym humorze – odparł pomocnik United. – Chyba piwko posmakowało.

- Ło, widzę, że Rodwell nauczył się przyjmować moje obelgi z honorem. I tak po śniadaniu pójdziesz do pokoju i albo zaczniesz płakać albo przedzwonisz do mamy i wtedy zaczniesz płakać, już ja cię znam. Ale nie martw się, w tej sytuacji wszyscy jesteśmy Rodwellami.

- Uu... pocisk, pocisk... To było mega podłe – stwierdził Shawcross.

- Ryan, ja wiem, że nie było cię na ostatnim zgrupowaniu, ale mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że zasady się nie zmieniły.

- A już myślałem, że trener zmiękł.

- O nie nie, ja nie mięknę, nigdy. Zagramy teraz w jedną z moich ulubionych gier – „Biegający numerek”. Proszę o zwolnienie blokady... i zaczynamy losowanie jednej liczby... O! Mamy zwycięzcę! Dzisiejszy biegający numerek to... 12! Czyli... tak! Joe Hart pobiegnie dzisiaj... do sklepu po skrzynkę piwa i z powrotem!

- Pan żartuje? – spytał bramkarz City.

- Czy ja wyglądam, jakbym się śmiał? Szzz... odpowiedź brzmi: nie, kochaneczku! Spokojnie, nie musisz tego zrobić teraz.

- Wcale mi się to nie podoba – stwierdził Hart.

- Jak się nie ma co się lubi...

- ...to się kradnie, co popadnie, hahahaha – wtrącił mi się Tomkins.

- James, ty lepiej nie żartuj dzisiaj – powiedziałem do obrońcy Evertonu.

- Bo co, nie jestem zabawny?

- Pamiętasz co powiedziałeś wcześniej o swojej kawie?

- Że smakuje jak crack, hahaha. No mówię wam, rzeczywiście tak smakuje.

- Właśnie. Jesteś zabawny, kiedy używasz sarkazmu i ironii. Idąc dalej, Shawcross jest zabawny, bo robi z siebie kompletnego debila. Zaś Mattock jest genialny, kiedy się przechwala.

- Staram się jak mogę, a że jestem w tym znakomity, to już inna sprawa.

- Proszę bardzo. Dalej, z Campbella można się pośmiać, bo zazwyczaj nigdy nie słucha i gdy się go wyrwie ze sfery marzeń, mówi coś głupiego. Obserwuj, Frazier!

- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Ja nie chcę!!

- Widzisz? Niektórzy nie są zabawni, ale mają śmieszne nazwiska i ksywki. Steele nie na darmo jest nazywany Stalowym Lalusiem, Johnsonowie zazwyczaj są myleni i do tego porównuje się ich do tych olejków dla dzieci. Do tego jest jeszcze trzecia grupa: Lennon strasznie się przejmuje swoim wyglądem i jest komiczny, gdy coś jest nie tak z jego włosami, no a Rodwell to reprezentacyjny smutas.

- Jestem smutasem?

- Tak – odparłem.

- Ooo....

- Dobrze, po tym przemówieniu czas na trochę konkretów.

- Krokietów? – spytał Campbell.

 - Frazier, skończyłem już wypowiedź na temat tego dlaczego każdy jest zabawny. Okej, macie sobie teraz wolne, ale o 16.30 idziemy na stadion Ernsta Happela, na tradycyjną inspekcję. Weźcie ze sobą zielone dresy, które przygotowała FA. Tyle ode mnie.

Po udanym przemówieniu skierowałem się w kierunku wyjścia z Wielkiej kiełbasy i poszedłem do centrum, pozwiedzać Austrię. Bycie menedżerem oprócz korzyści finansowych jest też pozytywne ze względu na możliwość odwiedzenia naprawdę wielu krajów i wspaniałych miejsc. Nie ukrywam, że jest to wielki plus tej roboty, gdyż osobiście lubię zwiedzać, a gdy do tego mogę wykonwyać swoją pracę to chyba nie ma lepszego zawodu dla mnie niż bycie menedżerem, gdyż gdybym został grajkiem, to pewnie chodziłbym cały czas zmęczony, a tak to cud, miód i malina. Wszedłem do jakiejś restauracji i zostałem na dłużej. Gdyby nie inspekcja stadionu, to pewnie po kilku głębszych mówiliby do mnie „Panie kierowniku”. No ale trzeba było się pożegnać ze skądinąd niezwykle przyjaznymi Austriakami i udać się na stadion Ernsta Happela.

Wtorek, 21.11.2014 r., godzina 16.30 -> stadion Ernsta Happela w Wiedniu.

- A czemu te dresy są właściwie zielone? – spytał Rooney.

- Bo włamujemy się na stadion.

- Że cooo w ogóle? – wydarł się Gibbs.

- Zamknij się Kieran. Nikt nie wie, że tu jesteśmy, więc macie zachować ciszę. Dresy są zielone, bo Austriacy nie pozwolili nam na inspekcję stadionu i musimy się włamać, a ten ubiór ma być formą kamuflażu.  Comprende?

- Jasne – wyszeptali chórem piłkarze.

- No to super. Możecie się tylko przebiec. Nie gadać, bo ubiję jak jajka na kogiel-mogiel. Wychodzicie za 40 minut. Ja wracam do moich kumpli w restauracji, więc zakładam, że spotkamy się jutro. Bywajcie.

- A jak nas przymknie policja? – spytał spanikowany Guthrie

- Chyba SS tumanie – odparł Michael Johnson.

- Ty to Johnson jesteś przybity jak gwóźdź do drewna. Jakie SS? Gestapo, ty ośle – odparł drugi z Johnsonów -> Glen.

- Oboje jesteście idiotami. SS i Gestapo nie istnieją już 60 lat. Więc zamknijcie się, bo o historii wiecie tyle, co o piłce nożnej w Kambodży. Wchodzić na stadion i nie dyskutować – przymknąłem obu.

Sam zgodnie z tym, co powiedziałem wcześniej, wróciłem do restauracji. Ludzie przebywający w tym lokalu praktycznie się nie zmienili, więc gdy wszedłem do środka powitało mnie gromkie „OLE!!”. Nie wiem, czemu to zrobili, ale nie ukrywam, że mi się to podobało. Dopiero potem Hans, jeden z kelnerów, objaśnił mi, że ten okrzyk był niejako docenieniem zwycięstwa z Niemcami w finale MŚ w Brazylii. Okazało się, że cała Austria świętowała utarcie nosa swoim sąsiadom przez Anglię. Oczywiście nie zdziwiło mnie to, że wszystko co zamówiłem było na koszt firmy, ale postanowiłem nie korzystać aż tak bardzo z okazji i pozbawiłem restauracji ledwie stu euro, czyli równowartości mojej trzygodzinnej pensji w United. Po obejrzeniu kolejnej powtórki z finału MŚ (który według Hansa jest w zbiorach domowych każdego szanującego się Austriaka) udałem się do hotelu. Było już dość późno, więc w holu nie dostrzegłem już ani jednej żywej duszy, co spowodowało, że udałem się bez szemrania na drugie piętro i postanowiłem się zabawić. Wyjąłem ukradzioną Hansowi zapalniczkę i przystawiłem do czujnika przeciwpożarowego. Wszyscy po chwili znaleźli się przed hotelem.

- Dzień dobry panowie!

- Nie no, to już jest k***a przesada, idę do łóżka – wykrzyknął Davies.

- Sam przesadzasz. Ale dobra. Reszta też niech idzie, chciałem sprawdzić, czy zareagujecie. Dobranoc ludzie.

- Pan jest nienormalny – odrzekli chórem.

- Wiem, ale nic nie poradzicie.

Wraz z chłopakami wróciłem do hotelu i tym razem położyłem się spać.

Środa, 22.11.2014 r., godzina 19.15 -> stadion Ernsta Happela w Wiedniu.

- Okej, nie chce mi się z wami dzisiaj rozmawiać, macie skład.

Potraktujcie ten mecz raczej szkoleniowo, wynik jest tutaj absolutnie nieważny.

- Serio? – spytali jakby jednym głosem piłkarze.

- Serio serio. Odmaszerować.

Mecz rozpoczął się dość wolno, Anglicy chyba wzięli sobie do serca me słowa i nie kwapili się do jakichś nadzwyczajnych ataków. Za to Austriacy za punkt honoru przyjęli sobie ogranie nas, więc ruszali na bramkę Steele’a z wielkim animuszem. Jedna z tych akcji została wykończona przez Mattiasa Irmschera, który dobił strzał Christiana Leitgeba odbity od słupka. Więcej bramek nie uświadczyliśmy i mecz skończył się wynikiem 1-0 dla Austrii.

Ważne, że było fajnie. Wciąż prowadzimy w tabeli kwalifikacyjnej, więc mogliśmy sobie pozwolić na tą przegraną. Następne kilka spotkań będzie łatwe, co powinno nam pozwolić na powiększenie naszej przewagi w tabeli.

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.