Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Everton FC

Premier League

Anglia, 2011/2012

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1871 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

NIE OCZEKIWAĆ FAJERWERKÓW

 

Screeny zostały skadrowane i wrzucone w hiperłącza, ponieważ są w rozdzielczości 1920x1080, przez co niemożliwe jest ich wrzucenie tutaj. Jeden jednak zostanie umieszczony (będzie to skład), i jeżeli to wypali (czyt. Wam się spodoba), to wszystkie będą wrzucane do tekstu na takiej zasadzie. W ostateczności zmienię rozdzielczość, choć wolałbym tego uniknąć. 

 

***

- Ile razy mam panu powtarzać, że nie obchodzi mnie, jak, kiedy i gdzie grają inne zespoły dopóki nie grają przeciwko naszemu klubowi? Czy naprawdę tak ciężko panu zrozumieć, że nie jestem ich trenerem i ich wyniki latają mi jak kilo kitu u sufitu? Okej, można zadać to pytanie raz, drugi, nawet trzeci. Ale panie, to już chyba dziesiąty raz w tym sezonie! I za każdym razem odpowiedź jest taka sama. Może zatem warto sobie wreszcie wbić do tej głowy, że skupiam się na grze mojego zespołu? Jeżeli to wszystko, to dziękuję serdecznie za zebranie się i zapraszam następnym razem, może tym razem z lepszym zestawem pytań.

***

- Mówię Ci chłopie, te dziennikarskie kurwiszony kiedyś mnie wykończą. Pieprzone mendy, cały czas wypytują o to samo. Trzeba mieć do nich świętą cierpliwość – powiedziałem do mojego asystenta, Steve’a Rounda.

- Ale trochę się chyba przyzwyczaiłeś, no nie?

- Trochę… Znasz mnie, ja jestem generalnie bardzo cierpliwym człowiekiem, ale jak przychodzi taki pajac jeden z drugim i zawracają gitarę pytaniami o jakiś śmieszny Manchester City czy żałosną Chelsea, to po prostu ręce opadają. Najgorsze jest to, że oni nie rozumieją odmowy. I jak tu z takimi współpracować?

- Może od czasu do czasu ja będę chodził na te konferencje, skoro tak bardzo Cię one denerwują?

- Steve, jesteś moim ulubionym asystentem. Pewnie, że bym chciał, ale media lubią, jak się na nich wyżywam. Taki PR czy coś w tym stylu, mówił mi to ten nasz wybitny ekspert od marketingu. Podobno jesteśmy już… siódmym najbardziej rozpoznawalnym klubem w Anglii. Przed nami tylko United, Arsenal, Chelsea, City, Liverpool i Tottenham. Chociaż tych Kogutów to powinniśmy po sezonie wyprzedzić, kupi się jakichś znanych graczy i nabijemy kasę z koszulek.

- To Sanchez, Gignac czy Azpilicueta nie wystarczą?

- Najwyraźniej nie, w sumie to nie wiem dlaczego. Zwłaszcza Sanchez to taki bardziej gwiazdor już. Ale widzisz, Szity w tym czasie wyłożyło kasę na Rossiego, Cattermole’a, Vidala czy Nasriego. Tottenham kupił Necida i Tardelliego, Chelsea zabuliła za Derdiyoka, M’Vilę czy Sissoko, a United za Kalou i Vertonghena. Niby nasze nazwiska ich w większości przebijają, głównie pod względem sportowym, ale wiesz… renoma klubu i takie tam.

- Ale z drugiej strony my inwestujemy w przyszłość i to głównie angielską przyszłość.

- Dobra, ale Chamberlain, Cleverley, Henderson, Beevers, Mattock, czy inne Kadlece, Lukaki albo Odegaardy to jeszcze co najmniej trzy-cztery lata. A ludzie chcą sukcesów już teraz! Co ja powiem mediom, ludziom co ja powiem?! Wiesz, jaka jest teraz opinia o nas na ulicy? Jeżeli chcesz dać komuś w mordę, to najlepiej graczowi Evertonu – nie odda, bo nie ma osiemnastki na karku!

- Nie bo nie ma osiemnastu lat, tylko wszędzie kamery i presja…

- No właśnie, a oni mają mieć w dupie presję. Czy to tak trudno zrozumieć, że w Premiership trzeba napieprzać? Jak to mówi koksu – nie ma opierdalania się! Trzeba na sto procent ładować, nie ma lipy! Mają przychodzić do nich ludzie na ulicy i się pytać – kto jest lepszy?! A oni mają odpowiadać, że takich nie znają, bo oni są najlepsi. O to chodzi, o mentalność zwycięzców, a nie siusiumajtków.

- To może im to powiedz?

- Dobry pomysł, zwołaj zebranie w szatni za czterdzieści minut.

***

- Panowie, z kim gramy jutro?

- Ze Stoke, trenerze.

- No, to jakie macie przeczucia przed tym meczem?

- Teoretycznie powinniśmy wygrać – powiedział Arteta.

- Teoretycznie powinniśmy wygrać – ironicznie powtórzyłem. Nie, ośle. Mamy wygrywać bez żadnej teorii, trzeba nawalać w bramkę ile wlezie, kopać po nogach ile trzeba, macie być mordercami – macie być bezlitośni, zero odpuszczania, nawet ogórkom.

- No ale trenerze, przecież dotychczasowa taktyka radosnej piłki się sprawdza – zauważył Mattock.

- Co z tego, co z tego, ja się pytam? Nie mamy wygrywać, mamy zwyciężać i być rozpoznawalnym klubem! Jesteście tu po to, żeby wypromować nasz klub – jak już będziemy na topie, to możecie sobie kopać jak Barcelona, bo na razie to nie jesteście nawet blisko tych cyrkowców. Mamy być jak Adam Małysz, macie po dwadzieścia kilka lat, waszym celem jest zostanie na szczycie przez kolejne dziesięć mimo kryzysów i nowych wiązań i zbrojeń City, Chelsea i Liverpoolu. Czy to, co ja do was mówię jest jasne?

- W stu procentach. Jasne jak słoneczko – odparli chórem.

- A tak w ogóle, to ten… trenerowi się coś stało czy co? Bo to tak ten… dawno pan na nas nie krzyczał, ostatnio to ten… po meczu z City – spytał Coleman.

- Nie, wszystko w porządku. A ty czemu tak mówisz? Przecież nigdy nie robiłeś tego ‘ten…’.

- To ten… ze strachu. Jak ktoś na mnie krzyczy, to ten… zaczynam właśnie tak mówić.

- Co za ludzie, co za ludzie… Totalnie… jesteśmy na ostrej. Za dwadzieścia cztery godziny zagramy ze Stoke. Pieprzonym Stoke w pieprzonym finale pieprzonego Carling Cup, warto dodać. Jak będziesz się Coleman jąkał, to ja się boję o naszą prawą obronę w tym meczu.

- To ja ten… zaczynam w pierwszym składzie?

- Tak, cymbale. Przypominam Ci, że Beevers leczy złamaną przez tego holenderskiego pedała Kuyta nogę, Yobo podczas zrywania bananów spadł z drzewa na biodro, a Azpilicueta chce sobie odpocząć, więc na środku obrony zjawi się Heitinga z Jagielką, zaś ty, mój irlandzki przyjacielu, znajdziesz się na prawej flance. Czy mam Ci coś powtórzyć?

- Nie, nie trzeba.

- No to bardzo mnie to cieszy. Chyba nie muszę wam przypominać, co się stanie, jak nie wygracie tego meczu, prawda? Wolę się upewnić. Phil, z racji tego, że jesteś kapitanem, powiedz chłopakom kolejny, jeśli dobrze liczę, to już szesnasty raz, co się stanie, gdy to Stoke otrzyma puchar?

- Wszyscy będziemy musieli wpłacić na pana konto nasze dwutygodniowe pobory, bo zarząd zabierze pańskie miesięczne – odparł Neville.

- W dziesiątkę. Wyliczyłem, że łączna kwota, którą zarobię gdy wy przegracie, to ponad półtora miliona funtów. Niestety, sam będę musiał oddać połowę z tego, więc wyjdzie mi wasza cała tygodniowa pensja. Zwłaszcza nie mogę się doczekać miny Gignaca, któremu po jednej przegranej z kieszeni wyparuje sto pięćdziesiąt tysięcy!

- Peut-être pas parler moi s'il n'y a pas d'interprète? (Może nie będzie pan do mnie mówił, gdy nie ma tłumacza?)

- Przestań gadać jakieś niestworzone rzeczy. Przecież Bruno już ci powiedział, że dopóki nie będzie go przy tobie, to się nie dogadamy. NAUCZ SIĘ ANGIELSKIEGO. APPRENDE EN ANGLAIS, IMBECILE. (Na tym moja znajomość języka żabojadów dobiegła końca, choć i tak w ogóle jestem dumny, że powiedziałem cztery słowa, które ściągnąłem z tłumacza i nie wiem, czy są dobre...) Dobra, podam wam jeszcze skład i żegnam.

Skład na Stoke.

***

To nie pierwszy finał w mojej karierze, gdzie tam. Rok temu przegraliśmy bardzo dotkliwie ten sam puchar z Chelsea, odgryzając się bardzo skutecznie dwukrotnie – w maju i sierpniu tego roku, pokonując ich w FA Cup i Community Shield.

Potem okazało się, że Chelsea to frajerzy, a na prawdziwą siłę naszej kochanej Premiership wyrastają nasi serdeczni przyjaciele z Manchesteru, tylko że tego niebieskiego. Sponsorowani petrodolarami kupili sobie podobno najlepszych piłkarzy w lidze i teraz tracą do nas tylko dwanaście punktów. Tuż za nimi, na zaszczytnym miejscu trzecim uplasował się Arsene Wenger ze swoim Arsenalem, ale oni już tracą dwadzieścia sześć oczek, choć mają dwa mecze zaległe, więc chyba będą tylko dwajścia do tyłu. O Ligę Mistrzów walczy jeszcze sprawca mego upodlenia, obiekt mej zemsty – Looserpool Frajer Klap i jeśli zwycięsko wyjdziemy z zaległego pojedynku, nasi serdeczni wrogowie powinni być za nami o okrągłe trzy dychy.

W Champions League bijemy się z HSV o awans do ćwierćfinału (3-2 dla nas po pierwszym meczu), zaś wcześniej pokazaliśmy plecy Bayernowi, Genui oraz Valencii. Pokażę wam jeszcze skład i na dzisiaj to tyle. Nazywam się Michał Rygiel i jestem menedżerem Evertonu. Powinienem tu wrócić już jutro.

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

SONDA

Co ma się znaleźć w następnej notce?

Zagłosuj

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.