Premier League
Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 8902 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
[w poprzednim sezonie]
TRANSFERY Z KLUBU
Nadszedł czas na rewolucję. Po dołożeniu tylko jednego trofeum do klubowej gabloty nie mogłem podjąć innej decyzji. Na zasadzie wolnego transferu klub opuścili: Luke Garbutt, Hallam Hope, Matthew Pennington, Matthew Kennedy, Ben McLaughlin, bracia Courtney i Tyrone Duffus, Magaye Gueye i Sylvain Distin. To właśnie z Francuzem ciężko było nieprzedłużać kontraktu, ale 37-letni stoper nie prezentował już poziomu gwarantującego mu występy w meczach o najwyższą stawkę.
Żeby zrealizować niezbędną transfuzję młodej i głodnej sukcesów krwi potrzebowaliśmy pieniędzy. Udało się sprzedać Darrona Gibsona i Bryana Oviedo do Lille (odpowiednio 6 i 5 milionów €), obaj nie mieścili się w pierwszym składzie, więc lepiej było sprowadzić na ich miejsce bardziej utalentowanych zawodników. Te dwa ruchy to jednak nic wobec tego, co stało się 4 lipca 2015. Tego dnia kontrakt z Borussią Dortmund podpisał nasz najlepszy zawodnik, Kevin Mirallas. Wycisnęliśmy z Niemców ostatniego eurocenta, jakiego byli w stanie zaoferować, w rezultacie kupili 27-letniego Belga za 30 milionów €. W zimie odszedł od nas także Pierre-Michel Lasogga, którego w lipcu sprowadziliśmy na zasadzie wolnego transferu. West Bromwich Albion przelało na nasze konto 3 miliony. Łącząc przychód ze sprzedaży ze środkami, które mieliśmy już na koncie, mogliśmy zawojować rynek.
wszystkie kwoty w €
lipiec
1. Diego Reyes (FC Porto -> FC Barcelona) - 33 miliony
2. Kevin Mirallas (Everton FC -> Borussia Dortmund) - 30 milionów
3. Inigo Martinez (Real Sociedad -> Szachtar Donieck) - 30 milionów
4. Antonio Candreva (Arsenal -> Juventus Turyn) - 22,5 miliona
5. Steven Caulker (Cardiff City -> AS Monaco) - 22 miliony
sierpień
1. Kurt Zouma (Chelsea -> Paris Saint-Germain) - 26 milionów
2. Ricardo Rodriguez (FC Barcelona -> Chelsea) - 23 miliony
3. Dani Carvajal (Real Madryt -> Paris Saint-Germain) - 18,75 miliona
4. Dede (Cruzeiro -> Atletico Madryt) - 11 milionów
5. Carlos Fierro (FC Basel -> Granada) - 10,75 miliona
styczeń
1. Luis Suarez (Liverpool FC -> Real Madryt) - 52 miliony
2. Niklas Sule (TSG Hoffenheim -> Bayern Monachium) - 29 milionów
3. Lucas Romero (Sevilla FC -> Paris Saint-Germain) - 26 milionów
4. Matthias Ginter (VfB Stuttgart -> FC Barcelona) - 26 milionów
5. Timo Horn (Borussia Monchengladbach -> Borussia Dortmund) - 20 milionów
ZMIANY W SZTABIE SZKOLENIOWYM
Nie przedłużyłem kontraktów z pięcioma członkami mojego sztabu szkoleniowego, niepotrzebnie obciążali budżet płacowy, nie poprawiając wyników naszego treningu. I tak z końcem czerwca 2015 w klubie nie było już Alana Stubbsa, Stevena Hardwicka, Alana Irvine'a, Martina Waldrona i Iana Irvinga. Umowę z Evertonem podpisał za to wybitny specjalista od szkolenia młodzieży, Alan Carr, który został koordynatorem calego pionu juniorskiego w klubie (kierowanie zespołem 15, praca z młodzieżą 20, ocena potencjału zawodnika 19, wiedza taktyczna 14)
WYKONAWCY
TARCZA WSPÓLNOTY
Pierwszy mecz o stawkę i kto? Manchester United. Sprawca mego upodlenia, obiekt mej zemsty. Przyznam, że zawsze ciężko mi się gra z najbardziej utytułowanym zespołem w Anglii, głównie za sprawą ustawienia preferowanego przez Antonio Conte. Nigdy w naszych meczach nie pada wiele bramek, a jedno przełamanie jest traktowane w kategoriach zdobycia piłkarskiego Mont Blanc. Nie inaczej było w tym spotkaniu, które udało nam się wygrać dopiero za sprawą rzutów karnych. Czasami trzeba też w ten sposób.
PUCHAR LIGI
Nie zamierzaliśmy traktować tych rozgrywek poważnie, dopóki nie dolosowano nam do pary Manchesteru United. Pech chciał, że starcie z Czerwonymi Diabłami miało miejsce tuż po ważnym meczu ligowym. Na szczęście zawodnicy podjęli walkę na obu frontach, odpierając zagrożenie ze strony drużyny Antonio Conte. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Sergi Roberto. Odprawiliśmy najgroźniejszych rywali, ale polegliśmy na kolejnej przeszkodzie, Southampton postawił poprzeczkę za wysoko, a my bez większego żalu pożegnaliśmy się z Pucharem Ligi.
PUCHAR ANGLII
Byliśmy obrońcą tytułu, a wiadomo, że od drużyny występującej w tej roli wymaga się najwięcej. Na szczęście stanęliśmy na wysokości zadania. Aż do ćwierćfinału trafialiśmy na niżej notowane zespoły, radząc sobie z nimi zaskakująco łatwo. Pierwszy poważny płotek do przeskoczenia to Arsenal. Szybko objęliśmy w tym meczu prowadzenie, a potem absolutnie oddaliśmy inicjatywę rywalowi, stawiając na kontratak. To ryzykowne podejście na szczęście zdało egzamin. Na Wembley czekał już na nas arcyrywal - Liverpool. Wiadomo, że derby Merseyside w każdych rozgrywkach są niezwykle ważne, a moi piłkarze nie zawodzą, gdy przychodzi im grać o awans do finałów. Wyznaję zasadę, że można odpaść wcześniej, ale w półfinale to już nie wypada. Zdominowaliśmy The Reds i to mimo tego, że kilka dni wcześniej walczyliśmy w Lidze Mistrzów. Finał to na szczęście mecz z Tottenhamem. Piszę na szczęście, bo mogliśmy zmierzyć się w nim z Manchesterem United (oczywiście). Niespodziewanym bohaterem okazał się Shane Duffy, który wobec niedyspozycji Jagielki i Strandberga wyszedł w pierwszym składzie. Wyprowadził nas na prowadzenie, potem podwyższył Allione i nawet kontaktowy gol Erika Lameli nie wybił nas z obranego kursu. Dołożyliśmy drugie trofeum w sezonie.
LIGA MISTRZÓW
Cóż to była za przygoda! Na początek grupa śmierci - Anderlecht (który nigdy nam nie leżał), Juventus i Paris Saint-Germain. W pierwszym meczu zanotowaliśmy wpadkę, ulegając Belgom na wyjeździe. Potem udało się pokonać Juve, lecz z Parku Książąt znowu musieliśmy wracać z tarczą. Rewanż na Goodison dał nam nadzieję, ale nic nie przebije dwóch ostatnich spotkań. Anderlecht zapłacił wiele za upokorzenie, jakiego doznaliśmy na ich stadionie, przyjmując cztery bramki jako najniższy wymiar kary. Na Delle Alpi rozegraliśmy jeden z trzech najlepszych meczów w sezonie. Do przerwy nie zanosiło się na to, co ostatecznie miało miejsce. W drugiej polowie, jakby to powiedział Artur Szpilka, zrobiliśmy Juventusowi dziecko. Dwukrotnie Barkley i po razie Allione z Bainesem. Przed przerwą Nicola Leali wyjmował piłkę z siatki już dwukrotnie, więc sami przeliczcie, co się stało z wicemistrzem Włoch. Nawet gol Hatema Ben Arfy nie pozwolił im na zachowanie honoru.
Faza pucharowa to dwie wycieczki do Niemiec - najpierw naszą formę przetestował wicemistrz kraju - Borussia Dortmund, jednak spokojnie przebrnęliśmy tę przeszkodę. Pierwsze skrzypce grali Allione i Jagielka. Ćwierćfinał to starcie ze zwycięzcą Bundesligi, napakowanym gwiazdami po brzegi Bayernem Monachium. Na Goodison Park spektakularnie zagrali Baines i Sigurdsson, natomiast w rewanżu musieliśmy drżeć o wynik, bo to gospodarze prowadzili spotkanie i dyktowali warunki gry. Na szczęście w swoich szeregach mieliśmy Lorenzo Insigne, który w ostatnich chwilach spotkania wybił Niemcom z głowy mocarstwowe ambicje. Byliśmy w półfinale.
Tam znowu dostaliśmy przywilej gry u siebie w pierwszym spotkaniu i wykorzystaliśmy go najlepiej jak można było. Naprawdę, zero w tym przesady. Po czterech minutach od pierwszego gwizdka tureckiego sędziego byliśmy w finale. Serio. Coleman. Insigne. Allione. Paris Saint-Germain nie wiedziało, co się z nimi dzieje, czy to już jest mecz czy może jeszcze rozgrzewka. Zupełnie sobie nie radzili, nie istnieli, grali jak juniorzy - długo mógłbym wymieniać. Istotny jest wynik, a ten został jeszcze ustalony w 72 minucie przez Phila Jagielkę, jak mówi stare piłkarskie przysłowie - kapitan ostatni pakuje piłkę do siatki. Cud nad Mersey stał się faktem. Rewanż to tylko formalność.
Finał - 21.05.2016 - Millenium Stadium w Cardiff.
Everton: Zieler - Coleman, Jagielka, Williams, Silva - Allione, McCarthy, Tiote, Insigne - Benzia, Ferreyra.
Chelsea: Cech - Bertrand, Luiz, Terry, Rodriguez - Chalobah, Ramires, Oscar, Lampard, Hazard - Lukaku.
Sędzia - Jonas Eriksson.
Chelsea od początku dyktowała warunki gry, już w 9 minucie obejmując prowadzenie za sprawą starego znajomego, Romelu Lukaku. Przed upływem pół godziny było już 2-0, tym razem do siatki trafił Oscar. Byliśmy w tarapatach. Na szczęście tuż przed przerwą swoją najważniejszą bramkę dla Evertonu zdobył Facundo Ferreyra, co całkowicie zmieniło układ sił na boisku. Do czasu tego gola gracze z Londynu byli pełni zwycięstwa, na szczęście Argentyńczyk zasiał w nich ziarnko niepewności. Ruszyliśmy do ataku wraz z rozpoczęciem drugiej połowy. No, przynajmniej próbowaliśmy, bo Chelsea nadal w dużym stopniu kontrolowała spotkanie. Powietrze powoli z nas schodziło, ale w 80 minucie znowu ktoś z góry nas napomopował. Piłkę w środku pola przejął Tiote, dograł do wprowadzonego za Insigne Sigurdssona, który znalazł w polu karnym drugiego z rezerwowych - Rescaldaniego. Włoch przyjął futbolówkę i posłał ją tuż przy długim skłupku bramki strzeżonej przez Cecha. Mecz zaczynał się od nowa. Dogrywka. Oba zespoły traciły siły, coraz wolniej i coraz rzadziej wybierając się do ataku. Nam starczyło energii tylko na pierwszą odsłonę, w której zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby zapewnić sobie zwycięstwo bez uciekania się do rzutów karnych. W 99 minucie Allione pognał prawym skrzydłem i przerzucił piłkę wszerz pola karnego, a akcję zamknął potężnym strzałem Sigurdsson. Byliśmy dwadzieścia minut od pierwszego w historii klubu zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Niestety w połowie tej drogi błąd popełnił Seamus Coleman, a jego pomyłkę wykorzystał Christian Benteke - 3-3. Karne.
Lampard. W lewy róg. Zieler wyczuł, ale strzał był za silny - 1-0 Chelsea.
Rescaldani. W lewy róg. Cech zupełnie zmylony. 1-1.
Benteke. W lewy róg. Zieler poleciał w prawy. 2-1 Chelsea.
Sigurdsson. Również w lewy róg. Cech zgadł, ale takiej bomby nie da się wyciągnąć. 2-2.
Ramires. Wreszcie w prawo. Zieler znowu odgadł, miał swój dzień, ale 3-2 Chelsea.
Allione. W prawo. Pewnie. 3-3.
Willian. Sugerował, że pójdzie w prawo, huknął w lewo. Zieler znowu wiedział. Nic z tego. 4-3.
Ferreyra. W prawo, a Cech w lewo. 4-4. Nerwy coraz większe.
Rakitić, krótki rozbieg, ustawienie podobne do Williana. Strzał taki sam. Zieler ZNOWU WIEDZIAŁ. Ale tym razem wreszcie zdążył, wreszcie wypiąstkował. Nadal 4-4.
Wszystko przed Johnem Stonesem. Dwudziestojednolatek ma zadecydować o zwycięstwie w Lidze Mistrzów. Do piłki podszedł pewnie. Spory rozbieg, będzie strzelał na siłę. Mocno, w lewy górny róg. Nie dał Cechowi żadnych szans.
Everton triumfatorem Ligi Mistrzów 2015/2016!
PREMIERSHIP
Już na starcie musieliśmy potwierdzić swoją wartość, grając trzy mecze pod rząd z wymagającymi przeciwnikami. Na szczęście w dwóch z trzech przypadków wracaliśmy do ośrodka treningowego z tarczą. Najważniejsze, że nie przegraliśmy żadnego spotkania. Po sześciu kolejkach zajmowaliśmy trzecie miejsce. Oczywiście liderem był Manchester United. Na drugim miejscu zaskakująco, Tottenham.
Październik to spokony miesiąc, a jednak zaliczyliśmy wpadkę z beniaminkiem z Huddersfield. Prawdziwe wyzwania czekały na nas w listopadzie, najpierw Manchester United na wyjeździe, a następnie Liverpool u siebie. Dwa równie ciężkie mecze. Na Old Trafford głównym solistą był Ezequiel Rescaldani, któremu udało się zdobyć bramkę po szturmie na zasieki postawione przez drużynę Antonio Conte. Liverpool to przy defensywie Manchesteru pikuś i znalazło to odzwierciedlenie w wyniku. Obok będącego w gazie Rescaldaniego za strzelanie wzięli się obrońcy - Stones i Baines.
Grudzień to w Premiership miesiąc kluczowy. Jeżeli potrafisz przejść ten okres bez strat w ludziach i w punktach, jesteś na znakomitej drodze do osiągnięcia postawionego przed sezonem celu, niezależnie od tego, jaki on jest. Bogowie futbolu chcieli dla nas jak najlepiej, układając nam na pierwszy zimowy miesiąc niezwykle łatwy terminarz. Po prostu nie wypadało sobie z nim nie poradzić. Siedem spotkań - siedem zwycięstw. Bramki 18-3. Tak to się robi po niebieskiej stronie Merseyside. Po dwudziestu kolejkach nadal byliśmy niepokonani.
W styczniu nie mieliśmy wielu spotkań, za to były one niezwykle ważne. Na dobrą sprawę był to make-or-break time. Podobnie jak w końcówce zeszłego lata, udało nam się wybrnąć z ciężkiego kombo tylko z jednym remisem. Po meczu z Southampton uwierzyliśmy, że losy mistrzostwa po raz drugi w ciągu trzech sezonów zależą głównie od nas...
I to nas w dwóch kolejnych miesiącach zgubiło. Posypaliśmy się kompletnie. Na pewno równoległy udział w Lidze Mistrzów i FA Cup nie pomógł w odnalezieniu właściwego ligowego rytmu. Ciągłe rotowanie składem sprawiało duże problemy, bez zgrania to i Real Madryt może mieć problemy. Cztery remisy w siedmiu spotkaniach to strata ośmiu punktów. Na szczęście w najważniejszym z tych pojedynków nie przegraliśmy. Gdyby nie podział punktów w starciu z Manchesterem United, mogło być różnie, jednak James McCarthy nie pozwolił mojej wyobraźni uciec za daleko, dając nam remis spektakularnym strzałem w końcówce pojedynku z United.
Dzięki temu remisowi wybiliśmy United z rytmu. Byli gotowi mordować, żeby obronić mistrzostwo i zdobyć tym samym 22 tytuł. Mieli tylko jeden ogromny problem. Terminarz. Nasza ostatnia prosta to mecze z drużynami, które w większości zajmowały miejsca w dolnej części tabeli. Tymczasem przed podopiecznymi Conte były jeszcze pojedynki z Manchesterem City, Arsenalem czy Chelsea. Nie dali rady. Wykończyła ich końcówka. Po meczu z Sunderlandem byliśmy już pewni. Jedenasty tytuł Mistrza Anglii trafił do naszej gabloty. Nie mogliśmy jednak odpuścić końcówki sezonu, przeznaczając ją na eksperymenty taktyczne. O nie nie. Musieliśmy zakończyć tę kampanię mocno. Wciąż mieliśmy szansę na zakończenie rozgrywek bez porażki. Potrzebowaliśmy trzech zwycięstw. I... dostaliśmy to, czego chcieliśmy.
TABELA KOŃCOWA
NAGRODY W ANGLII
Król strzelców: Bony Wilfried (Norwich) - 22 gole
Zawodnik roku wg piłkarzy: Oscar (Chelsea)
Zawodnik roku wg dziennikarzy: Alex Oxlade-Chamberlain (Arsenal)
Młody zawodnik roku: Mateo Kovacic (Manchester United)
Bramka sezonu: Ignacio Scocco (Sunderland vs. Arsenal)
Złota rękawica: David de Gea (Manchester United) - 25 razy czyste konto
Menedżer sezonu: Michał Rygiel (Everton) - 1241 punktów, Mark Hughes (Stoke) - 744 punkty, Chris Hughton (Norwich) - 558 punktów
11 sezonu: David de Gea (Manchester United) - Rafael, Raphael Varane (Manchester United), Phil Jagielka, Leighton Baines (Everton) - Alex Oxlade-Chamberlain, Mesut Ozil (Arsenal), Oscar, Eden Hazard (Chelsea) - Sergio Aguero (Manchester City), Bony Wilfried (Norwich)
EUROPA
Anglia: Everton, Manchester City, Manchester United
Francja: Paris Saint-Germain [87], AS Monaco [76], Olympique Marsylia [68] - 4 tytuł z rzędu dla PSG
Hiszpania: Barcelona [87], Real Madryt [84], Atletico [80] - 2 tytuł z rzędu dla Barcelony
Niemcy: Schalke 04 [67], Bayer Leverkusen [65], Bayern Monachium [61] - pierwszy od 1958 roku tytuł dla Schalke
Polska: Legia Warszawa [46], Lech Poznań [41], Śląsk Wrocław [37] - 10 mistrzostwo Legii
Włochy: Napoli [78], Juventus Turyn [66], AS Roma [64] - pierwsze mistrzostwo Napoli od czasów Maradony
Liga Mistrzów: Everton 3-3 Chelsea (karne 5-4)
Liga Europy: Juventus 4-1 Monaco
11 marzeń Ligi Mistrzów: Petr Cech (Chelsea) - Seamus Coleman, Phil Jagielka, Leighton Baines (Everton), Benedikt Hoewedes (Schalke) - Lionel Messi, Neymar (Barcelona), Shinji Kagawa (Schalke), James McCarthy (Everton) - Sergio Aguero (Manchester City), Robert Lewandowski (Bayern Monachium)
Złota Piłka: Lionel Messi (Barcelona)
ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE
PODSUMOWANIE
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozmawiaj z reprezentantem |
---|
Do rozmów między menedżerem a zawodnikiem powinno dochodzić nie tylko w klubie, ale również w reprezentacji. Wybierając opcję "Prywatna rozmowa (rep.)", możesz zasygnalizować graczowi, że musi grać lepiej, by pozostać w kręgu Twoich zainteresowań. Najczęściej są dumni ze swoich występów, ale zdarza się, że odnosi to pożądany skutek. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ