***
- No, powinni się już wszyscy schodzić
– rzekł Jasiatis odciągając rękaw swojego munduru, aby spojrzeć na zegarek.
W tym samym czasie, drzwi od głównej sali konferencyjnej naszego garnizonu otworzyły się, i do środka pomieszczenia, wpadło jak stado baranów, rzesza naszych trzecioligowych kopaczy. Część z nich zajęta była rozmową, część zaś, rzuciła krótkie dzień dobry w naszą stronę, i zasiadła na plastikowych krzesełkach głośno przy tym chrząkając. Wszyscy ubrani byli w mundury z logiem Żelaznych Wilków. Spojrzałem wymownie na prezesa Stankeviciusa, który tylko spiął wargi i przytaknął lekko głową.
- Ekhem. Proszę o ciszę!
– zwróciłem uwagę grupce siedzącej po lewej stronie, w której znajdowali się między innymi Bielskis i Simkus.
- Jak wiecie, sezon ligowy się skończył. Nadszedł czas na pewne podsumowania, na zebranie tego wszystkiego do kupy, co działo się przez ostatnie miesiące. Uzgodniliśmy wspólnie ze sztabem, iż takie zebrania od przyszłego roku będą odbywać się częściej. Większość z was i tak w tym czasie nic nie robi, bo woli sobie ostro dać w cyngiel albo powydurniać się jeden z drugim, nie prawda?! No, także tego… myślę, że możemy zacząć. Pracuję tutaj od niedawna, jednak z wojskiem jestem związany niemalże od takiego małego dzieciaka – uniosłem prawą dłoń, wymierzając wysokość jaką osiągnąłem za małolata.
- Dobrze wiem, na czym polega praca żołnierza, jakie obowiązki należy spełniać, i co robić by nie przynieść wstydu całemu kraju. Ale oprócz obowiązków, jest też czas na przyjemności. Wszyscy z was, jak mniemam… Kochają grać w piłkę nożną, interesują się futbolem, i tak dalej. Panem tych przyjemności jestem ja. Więc mam nadzieję, że do tej sprawy podejdziecie jak profesjonaliści, także w przyszłym roku, i pokażecie, że nawet oddział sportowy piłki nożnej, tej jednostki jest w stanie awansować do drugiej ligi! Bardzo chciałbym móc, pochwalić się… zresztą wy chyba też, jakimś osiągnięciem w tej dziedzinie, i nie słuchać przechwałek pułkownika Gardasa, czego to nie osiągnął w tym roku ze swoją sekcją koszykarską. Jesteśmy zwartą grupą, umiejętnie grającą w piłkę, co potwierdziły wyniki na przełomie ostatnich 10 miesięcy. Dlatego chciałbym skorzystać z okazji aby móc podziękować wszystkim swoim pracownikom, a w szczególności Robertowi, Igorowi i Aleksandrisowi, za wsparcie, oraz wiedzę jaką przekazali mi, na temat psychologii, taktyki i przebiegu treningów.
– Nagle usłyszałem leniwe jak maturzysta brawa, i szereg uśmiechów na twarzach swoich współpracowników.
- Przez ostatnie dwa tygodnie, wspólnie ze starszym chorążym Jasaitisem i podporucznikiem Skinderisem, opracowaliśmy szczegółowy raport, na temat gry naszego zespołu. Zaraz każdy z was, otrzyma kopię materiału na pamiątkę. Mamy także dla was prezentację motywującą. To taki mały ukłon z naszej strony, i nagroda dla was. Możecie spojrzeć jak graliście. Myślę, że takie niuanse, dobrze oddziaływają na morale zespołu
– Chodziłem tak od czasu do czasu wzdłuż ,sceny’ Sali konferencyjnej, mając założone ręce z tyłu pleców. Podszedłem do stanowiska multimedialnego i nakazałem Skinderisowi włączyć prezentacje.
- Klimavicius, zgaście światło.
Film nie był długi, zawierał zarówno te najlepsze jak i najgorsze momenty z przebiegu wszystkich ligowych i towarzyskich spotkań. Bramki, kłótnie i wyzwiska z sędziami oraz trenerami innych zespołów. To wszystko zarejestrowała amatorska kamera, naszego pseudo kibica, który po każdym spotkaniu, publikował materiały na swoim blogu. Wśród oglądających, dało się odczuć zaciekawienie, a uśmiech wśród moich zawodników nie schodził z twarzy ani na chwilę.
- Haha Manti wygrał nie! ,Kurwa sędzio ja go kopnąłem, ale sam się przewrócił!’
– zażartował Rackus, naśladując nagraną sytuację wymiany zdań pomiędzy sędzią a Lukoseviciusem.
- Mam nadzieję, że prezentacja przypadła wam do gustu. Chciałbym teraz jednak, oddać głos naszemu podpułkownikowi, ponieważ ma on wam do przekazania kilka ważnych kwestii.
Stankevicius wstał ze swojego miejsca za biurkiem, i stanął tuż obok mnie, poprawiając swoje okulary. Spojrzał w prawą stronę, gdzie znajdował się stoliczek z błyszczącymi złotymi pucharkami i paroma dyplomami obitymi w drewnianą ramkę.
- Jak wiecie, co roku honorujemy najlepszych zawodników w zespole. W tym roku nie omieszkaliśmy, zapomnieć o tym, i przeznaczyliśmy część przychodów z biletów na nagrody indywidualne. Jest to także czas, na odebranie należytych wam premii. Ale do rzeczy! Chciałbym prosić o wystąpienie i o odebranie nagrody, za najlepszego zawodnika sezonu według sztabu i kolegów a zarazem najlepszego strzelca z drużyny: szeregowego Mantasa Lukoseviciusa! Brawa!
Wyraźnie speszony Lukosevicius, wstał z miejsca, gdzieś pośrodku sali i żwawym krokiem zawitał u boku Stankeviciusa, odbierając gratulacje oraz nagrodę.
- Mam nadzieję, że nie zmarnujesz swojego potencjału, i w przyszłości przyniesiesz wiele chwały naszemu zespołowi – oznajmił prezes.
- Uuu! Brawa, Manti!
- Tylko tego pucharku nie sprzedaj! Ha-ha!
- Chciałbym także wyróżnić bardzo ważne ogniwo zespołu, za ogromny wkład w wyniki, za świetną grę, i elegancję, oraz postawę godną naśladowania. Starszy szeregowy Solomin proszę!
Zacząłem mocno bić brawo. Rzeczywiście, Solomin w tak krótkim czasie, stał się ostoją drużyny. Miał niebywały talent, a jego osobowość i podejście do wykonywanego zawodu, budziły podziw. Zdecydowanie, zasłużył na wyróżnienie. Spotkanie powoli dobiegało końca, a ja spoglądałem na resztę dyplomów, które spokojnie leżały na stoliczku ubranym w biały obrus.
- Mam także wyróżnienie, dla trenera Andriusa Radkauskasa, za godne wywiązanie się z obowiązków, i pokazanie, że mimo braku doświadczenia potrafił stworzyć drużynę, walczącą do samego końca o awans! Brawo!
A jednak, dostałem kawałek ładnie opakowanego papierka. Trochę pewnie nad wyrost, bo osiągnięcie to do wielkich nienależy, ale jest to zdecydowanie moja pierwsza otrzymana nagroda. Czekałem jeszcze na srebrne medale, za zajęcie 2 miejsca w rozgrywkach grupowych, oraz złote za wygranie rozgrywek zespołów rezerwowych. Reszta sztabu, otrzymała podobne wyróżnienia, a my po chwili rozmowy, zaprosiliśmy wszystkich do stołówki na mały ,bankiet’. Pewnie wielu zastanawia się, co kryła zawartość mojego pierwszego raportu. Mimo tego, że prowadziłem mało znany klub, podszedłem do sprawy profesjonalnie, i stworzyłem - trochę na pamiątkę, tabelkę ze statystykami zespołu i poszczególnych graczy.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ