Rozdział II
Wśród Czołgów
Sylwester minął mi równie zajebiście jak i święta Bożego Narodzenia. Było hucznie, była zabawa, działo się. Wiadomo, każda impreza w gronie najlepszych kumpli to czas wyjątkowej radochy. Jako, że na Litwie styczeń oznaczał porę mrozu, zamarznięcia i zniszczenia lodem jak na Syberii, rozgrywki piłki nożnej rozpoczynały się dopiero na początku marca. Zresztą bijąc się butelkami wraz z kumplami, życzyliśmy sobie jak najlepszego awansu do I lygi. Padł też zakład – Kto pierwszy znajdzie dziewczynę. Tak, tak może młodzi nie byliśmy, ale jurny wiedźmin gdzieś tlił się w naszych organizmach, a tak się składało, że ja i Vyta do tej pory nie znaleźliśmy swoich wybranek serca, a Jasaitis był nieszczęśliwym rozwodnikiem. W połowie stycznia rozmawiając z prezesem podczas popołudniowej kawy, poruszyliśmy kwestię mojego nowego kontraktu, oraz rozpoczęcia szkolenia o kontynentalną licencję B, dzięki której będę mógł pełnoprawnie prowadzić wszystkie drużyny półprofesjonalne i profesjonalne w kraju. Niestety taki kurs kosztował kupę pieniędzy, stąd inąd podjęliśmy kroki o wspólnym wyłożeniu gotówki (Z mojego portfela jak i kasy klubu)
- Igor załatwi wszystkie formalności, nie masz czym się martwić Andriu – stonował moje zapały prezes Stankevicius.
- Dokładnie sprawa jest w toku, samo szkolenie potrwa około 7, może 8 miesięcy, nawet gdybyś za pierwszym razem oblał te łatwe testy, to masz 2-krotną szansę na poprawę w dodatkowych terminach poprawkowych. Cóż za głupia byłaby sytuacja gdyby nasz głównodowodzący nie mógł pełnoprawnie prowadzić drużyny w I lydze.
Poprawiłem stos papierów na stole i podszedłwszy do okna lekko je uchyliłem w celu ,odzaczadzenia’ pokoju dymem papierosowym.
- No, mam nadzieję, że mi jakoś tam pójdzie. Te szkolenia odbywają się w Wilnie?
- T-tak, na ulicy Vladyskavesa’… tam jak masz ten budynek starej pralni, to naprzeciwko tego masz stacjonarkę naszego ZPN’u. Jeszcze nie wiem kto prowadzić będzie te kursy ale się dowiem i Ci dam znać. Zdasz! Masz to jak w banku.
Igor poklepał mnie po ramieniu, po czym chwilę pokrzątał się po pokoju. Widziałem jego ruchy lekko za pleców. Najwidoczniej czegoś szukał, bo poruszał się od komody do komody, co rusz otwierając jakieś dawno zapomniane szafki.
- Czego szukasz? – spytałem.
- Eee, niczego. Szukam rozpiski na temat naszych najbliższych manewrów. Planujemy chłopaków trochę rozgrzać w te pojebane styczniowe poranki. Aha! Zapomniałem spytać. Wpadasz na ten turniej halowy?
- Ten który organizuje Aleks? Przecież jestem ponoć z Tobą w drużynie – zaśmiałem się, po czym zamknąłem okno i założyłem ręce na pierś.
- A zobacz nic mi nie mówił cwaniaczek! Z tego co słyszałem cała nasza rzesza ze sztabu jest razem. Ojczulka pytałeś czy nie chciałby trochę poskakać z jednego końca słupka na drugi? He-he!
W tej samej chwili do gabinetu wpadł prezes trzymając spięte kartki. Rzucił je na blat stołu, podciągnął spodnie poprawił pasek który lekko wystawał po za klamrę.
- No! Kurwa, podpisuj bo czasu nie ma, mam dosyć latania za tymi wszystkimi zasranymi urzędami. Umowa taka sama jak poprzednio nic się nie zmieniło. Za rok podpiszemy kolejną. Siadaj, siadaj… Jakby szukał mnie ten, jak mu tam… Eliosius, to powiedzcie mu, że mnie dzisiaj w jednostce nie ma. Na prawdę mam ważniejsze rzeczy do roboty niż słuchanie jego pitolenia o nowych gąsienicach do czołgu.
Prezes wtargnął do pokoju niczym huragan, a wyszedł z niego równie szybko co woda lecąca z Niagary. Strasznie zwariowany człowiek. Szczerze? Podziwiałem go, mimo ponad 60 lat na karku, cały czas pełną parą trzymał cały garnizon za gardła i ustawiał każdego jak w zegarku. Nie czytając nawet umowy wziąłem długopis w łapę i przy uśmiechu Pankratjeva podpisałem to co miałem podpisać.
- Przed nami kolejny, ciężki i toporny rok. Lepiej zróbmy to co mamy do zrobienia, bo pierwsze rozdziały Twojej książki będą nudne – żartował Igor po czym pożegnał się ze mną po przyjacielsku i wyszedł z pokoju.
Czytał w moich myślach. Był cały czas moim mentorem. Pierwszym i jedynym nauczycielem w szkole trenerskiej. Wiedział jakie ambicje we mnie drzemią, i co zamierzam w nadchodzących latach zrobić.
Szczerze, kurwa nienawidziłem odgłosu ślizgajacych się halówek po tym święcącej jak łysina parkiecie. Co chwile echo, świzdu ślizgu i od czasu do czasu dźwięk piłki trzepoczącej w siatce. ,,JEST KURWA'' wraz z upływem czasu zaczęło mnie po prostu nudzić, i każde kolejne przekleństwo odbierało mi chęci i motywacji zamiast ich dostarczać. Turniej organizowany przez Jasaitisa był niemałym wydarzeniem. Udział wzięło blisko 16 ekip z całego Wilna, gdzie w składzie mogło zostać zarejestrowanych do 8 graczy. Na parkiecie graliśmy systemem 4+1 więc 3 pozostałych mieliśmy w obwodzie. Zmiany hokejowe, hokejowe wyniki, brazylijskie sztuczki z Copacabany i ogólnie cały z tym związany harmider towarzyszył mi od rana. Reprezentowałem ekipę ,Starych Wilków' w składzie: Ja, Pankratjev, Jasaitis, Vytautas, Skinderis i Pinkevicius. Trafiliśmy do grupy B gdzie bardzo szyko zweryfikowano nasze umiejętności. Oprócz wylosowania jakiś osiłków z sekcji rugby, trafiliśmy na ekipe Solomina i całej jego radosnej paczki. Czwarty zespół to zawodnicy grający... w kosza. Pierwsze spotkanie z osiłkami zdołaliśmy cudem zremisować, i to tylko dzięki dobrym interwencjom Vyty w bramce. Dla nas strzela Pankratjev i to z rzutu wolnego! Niesamowite jak ten ,dziadek' ma ułożoną stopę. Z drużyną Ronalda, naszego najlepszego przeciez gracza niemieliśmy nic do powiedzenia. W obu 5-minutowych połówkach dostajemy po 3 gole i przegrywamy z kretesem aż 6:0. Zresztą sam Solomin z Simkusem i Joknysem bawili się z nami w tiki-takę, sprawdzając nasze możliwości kondycyjne i cierpliwość w grze. Z litewskimi koszykarzami problemów już takich na szczęście nie mieliśmy, bo udało nam się ograć te kijki aż 5:0. Łupem w postaci bramek podzieliśmy się niemalże wszyscy.
Stare Wilki - NFL Vilkas 1:1 (Pankratjev)
Stare Wilki - Guards Stars 0:6
Stare Wilki - NBA AllBusters 5:0 (Radkauskas, Pankratjev, Jasaitis (2), Pinkevicius)
Dzięki wygranej 5:0 nad koszykarzami wyprzedzamy różnicą goli osiłków z rugby i gramy w 1/8 finału pucharu Jasaitisa.
- Byłaby kurwa taka siara jakbyśmy odpadli, że nie wiem. Głowny pomysłodawca i odpadł w grupie. No ja nie mogę.
- A ile my mamy lat? Jesteśmy najstarszą ekipą na tym turnieju, zresztą... przeżywasz, jestem tu symbolicznie, wcale niezależy mi na wygranej, tylko na tym, żeby chłopcy się jakoś rozbiegali przed okresem przygotowawczym. Głupki, nie wiedzą co ich czeka.
Po wyjściu z grupy trafiamy na dobrze znanych nam rozbójników z Geleżinisu. Lukosevicius i spółka gromią nas 7:1 a my w uściskach dłoni żegnamy ich i gratulujemy przebrnięcia dalej. Nagrodą w turnieju oprócz pucharu kupionego w sklepie sportowym był też bon na 10 darmowych seansów w kinie bądź teatrze, więc gra była warta świeczki. Dla najlepszego strzelca czekała nagroda w postaci nowych butów piłkarskich zasponsorowanych przez samego prezesa (się wykosztował chłop, 45 ojro, sam widziałem) a dla MVP całych zawodów kolejny puchar i 100 euro. Po otrzymaniu wpierdolu od swoich piłkarzy, zszedłem z hali w kierunku szatni.. Zamierzałem dokładnie się wypłukać by móc w spokoju obserwować półfinały i sam finał rozgrywek. Te były pasjonujące, bo na 4 drużyny, aż 3 były ,nasze'. W finale zmierzyły się więc ekipy prowadzone przez Solomina i Lukoseviciusa. Obaj mieli między bramkami dwóch naszych bramkarzy. Po jednej stronie stał Svedkauskas po drugiej Normantas - I to oboje spisali się świetnie nie wpuszczając przez 10 minut żadnej bramki! Mecz musiała rozstrzygnąć więc dogrywka w której koncertowo zagrali Simkus z Solominem dorzucając dwie bramki! Na sekundę przed gongiem gola dla przegrywających zdołał ukuć Bogdanavicius i mecz skończył się rezultatem 2:1.
- Pora wyjść, wręczyć dyplomy, medale i puchary! - Zastękał lekko Jasaitis. Wstał, podparł się o moje kolano i poszedł w długą podziękować tym, którzy sobie na to zasłużyli.
Najlepszy strzelec: Solomin
Najlepszy gracz: Solomin
Czy on zawsze musi zgarniać wszystkie nagrody?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ