Championnat National
Ten manifest użytkownika Dr No przeczytało już 643 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Obudziłem się krótko przed komunikatem stewardessy: Proszę zachować należyty spokój i nie wstawać z miejsc. Za 10 minut lądowanie w Reims.
"No tak, to już teraz, już jestem we Francji, moim oczom ukazało się dość spore lotnisko, przeżegnałem się szybko i oczekiwałem na zastrzyk adrenaliny. Tak, nie lubię podóży samolotami, zwłaszcza lądowań. Wywołują one gęsią skórkę, nierzadko czuję fale - gorąco i zimno, tak na zmianę - po prostu przejebane..."
...wylądowaliśmy, uff. Zabieram bagaż i wychodzę, kurczę - masa ludzi, no to był spory samolot. Ale gdzie jest Piotr?
- Bonjour! - Odwróciłem się, wszak to słowo było chyba jedyne jakie znałem po francusku.
- Witaj kolego! No jak minęła podróż? - mym oczom ukazała się sylwetka dobrego znajomego
- No cóż, większość przespałem - odparłem całkiem jeszcze nie przebudzony - to co robimy? Gdzie będę mieszkał i w ogóle? - odrazu naszły mnie setki myśli, których nie zawahałem się wykorzystać.
- Spokojnie, spokojnie - odpowiedział wyraźnie rozbawiony Piotr - nie wszystko naraz. Chodź, idziemy coś zjeść a potem od razu jedziemy do siedziby Stade de Reims, nie ma za wiele czasu. Chodź - Piotrek nie pozwolił mi na kolejną serię pytań...
W trakcie lunchu dowiedziałem się jak się stało to, co się stało. Piotr miał kontakty, był w Reims i szukał perspektywicznych młodych graczy, rozmawiał właśnie z prezesem klubu, gdy ten oznajmił, że póki co nie zgadzają się na żadne wypożyczenia czy transfery dopóki nie znajdą nowego trenera. Piotr sprytnie podchwycił temat, dowiedział się, że poprzedni sprawił sporo problemów, miał wygórowane żądania finansowe, chciał kupę pieniędzy na transfery i płace, kłócił się z działaczami i w ostateczności spuścił zespół do III ligi. Umowa była tak skonstruowana, że prezes nie miał wyboru, nie mógł go zwolnić, chyba że znalazłby sponsora mogącego zapłacić trenerowi horrendalne odszkodowanie. Po sezonie współpraca, o ile to można było nazwać współpracą zakończyła się. Prezes powiedział mu, że tym razem zmieniają koncepcję pracy klubu. Szukają młodego, perspektywicznego trenera, bez układów - który wie czego chce i udźwignie tą drużynę z kryzysu. Cel jest bardzo prosty - awans do II ligi, i nie ma żadnego ale.
Piotr tak zbajerował prezesa, że ten w końcu zgodził się ze mną spotkać, zapowiedział jednak, że nie ma wiele czasu, a ma już jednego kandydata. Piotr długo nie czekał i będąc już w samochodzie zadzwonił do mnie. Potem historia potoczyła się bardzo szybko i tak oto znalazłem się w samolocie, Francji, Reims i teraz stoję przed siedzibą tego zasłużonego francuskiego klubu.
Prezes Jean-Pierre Caillot okazał się sympatycznym człowiekiem, rozmawialiśmy blisko 2 godziny, o wszystkim, skłamałbym gdybym powiedział że o pieniądzach nie było ani jednego słowa. Tak, nie mogłem dowierzać, ale w trakcie rozmowy prezes Caillot zaczął powoli przechodzić do sedna sprawy, w końcu zaprosił do gabinetu dyrektora generalnego Oliviera Letanga, dyr. zarządzania Didiera Perrina, dyrektora sportowego Fabrice'a Harvey'a oraz rzecznika prasowego Amaury'ego Scherrera. Na końcu do gabinetu zapukał jak się okazało mój przyszły asystent, jak mi go przedstawiono - Hubert Fournier.
Biurokratyczne sprawy załatwiliśmy naprawdę szybko, właściwie nawet temat pieniędzy i długość kontraktu nie sprawiły żadnych problemów. Prezes Caillot był naprawde zadowolony z rozmowy ze mną, stwierdził że dwuletni kontrakt może podpisać bez obaw, bo daję się poznać jako ambitny i charyzmatyczny trener.
- Czuję, że może pan coś zdziałać - kończył Caillot - Broń Boże, nie sądzę że gdyby się coś nie udało natychmiast poczuje pan jakąś nienawiść z naszej strony. Szkoda tylko, że języka pan nie zna, na szczęście Piotr przydał się na coś - tutaj mrugnął porozumiewawczo okiem w kierunku mojego "darmowgo" tłumacza, po czym kontynuował - ja niestety muszę wyjechać na miesiąc, wie Pan, sprawy osobiste, muszę spotkać się też z moimi kontrahentami, prowadzę winnice, sporo tego, ale nie zostanie Pan tutaj sam, mieszkanie i wszystko co potrzebne do życia ma Pan załatwione, szczegóły przedstawi Panu Olivier, co się tyczy pensji - 10 500 € to maksymalna pensja jaką mogę panu zaoferować. Jak Pan zauważy, po spadku wykruszyła się część sztabu szkoleniowego, tutaj ma Pan wolną rękę. Tak naprawdę sprawy klubu są w Pańskich rękach - nie jest Pan tylko trenerem - Pan jest menedżerem - menedżerem Stade de Reims. Jak wrócę - chcę zobaczyć pierwsze efekty pracy.- Caillot uścisnął mi dłoń a Olivier podsunął gotowy kontrakt.
Drżącą ręką podpisałem w miejscu, które wskazał. Poczułem się zwycięzcą, czy nie za szybko? Nie, nie - sodówka nie uderzyła mi do głowy - poczułem się zwycięzcą w tym sensie, że wyrwałem się z naszego polskiego piekiełka.
- Aaa i byłbym zapomniał - zreflektował się Caillot zbliżając się do wyjścia - co się tyczy tłumacza, od jutra pojawi się w klubie, ale poza tym zapomniałem Panu powiedzieć, że na wypożyczeniu znajduje się u nas jeden Polak - Gr.. Hrzy.. Krysziowiak się nazywa. On na pewno pomoże się panu zaaklimatyzować - uśmiechnął się i wychodząc rzucił - Powodzenia Panie trenerze! Powodzenia!
***
Pierwszy dzień w nowym - ba, pierwszym poważnym klubie, pierwszym przystanku w mojej karierze. Zaczęliśmy z samego rana, konferencja prasowa z moim udziałem, tłumacza i rzecznika prasowego. Nie brakowało w moim odczuciu podchwytliwych pytań, jednak w opini rzecznika wypadłem naprawdę dobrze. Lokalne media zaczęły mnie szybko uważać jako ciekawego człowieka, i choć nie brakowało miejsca na docinki pod adresem mojego doświadczenia, a raczej jego braku przywitany zostałem w Reims całkiem znośnie. Zaraz po konferencji udałem się do siedziby klubu poznać współpracowników, sztab szkoleniowy i piłkarzy. gdy zobaczyłem sztab szkoleniowy... Osłupiałem. Właściwie to był ten przełomowy moment gdy zrozumiałem, że tutaj trzeba zacząć pracę na powaznie. 3 trenerów? Co to jest? Czym prędzej poszedłem do biura dyrektora sportowego Fabrice'a Harvey'a i poprosiłem o umieszczenie serii ogłoszeń dotyczących zatrudnienia nowych pracowników. Nie spotkałem się z żadnym sprzeciwem. Następnie zabrałem się za budżet, rozmowa z dyr. ds. finansów także nie trwała długo, poprosiłem o zabranie części pieniędzy z budżetu na płace. Gdy sprawy organizacyjne miałęm po części za sobą, spotkałem się z moimi kopaczami na zielonej murawie...
Z pomocą tłumacza i Grzesia Krychowiaka zapoznałem się z piłkarzami i wyznaczyłem cele i zadania, jakie czekają nas w najbliższej przyszłości. Powiedziałem też, że to, iż jestem młodym i niedoświadczonym trenerem nie znaczy, że będę pobłażliwy - dla mnie liczy się ciężka praca. Pracę zaczynamy od dzisiaj - od teraz - od tej rozmowy. Rozdzieliłem piłarzy, zagrali wewnętrzny sparing z rezerwami, pokopali piłką a ja ich obserwowałem. Interesowało mnie wszystko, jak dogadują się między sobą, jakie mają umiejętności i czy są gotowi do ciężkiej pracy...
***
Następny dzień rozpoczęliśmy od ciężkiego treningu siłowego, zapowiedziałem że tak będziemy pracować przez blisko 3 tygodnie, mniej więcej do 4 lipca, dzień później wyjedziemy na zgrupowanie do Szwajcarii, gdzie spędzimy tydzień, a w tym czasie zagramy 3 sparingi. Potem powrót do kraju i zgrupowanie w pobliskim Charleville-Mezieres tuż przy granicy z Belgią. Tam czekają nas kolejne 4 sparingi. Ostatni sprawdzian na tymże zgrupowaniu odbędzie się tydzień przed inauguracją ligi. Zawodnicy zapoznani z wewnętrznym regulaminem, jaki opracowałem w nocy rozpoczęli rozbieganie. Tak jak powiedziałem, żadnych gierek, żadnych zabaw z piłką - biegamy, ćwiczymy, biegamy, ćwiczymy, biegamy... Piłki wyciągniemy za tydzień.
***
Przed nami pierwszy poważny sprawdzian, jestem ciekawy jak zawodnicy spiszą się w pierwszym spotkaniu sparingowym, do dyspozycji mam wszystkich graczy, ciężki trening siłowy nie spowodował wielu kontuzji, piłkarze świetnie znieśli te przygotowania, sztab szkoleniowy już dawno pracuje pełną parą, wszyscy wiedzą czego chcę. Jestem zadowolony z chłopaków, mniej więcej wiem na co ich stać, a może jeszcze mnie czymś zaskoczą? W trakcie tych 3 tygodni pracy w Reims zacząłem rozglądać się za jakimiś ciekawymi zawodnikami, ponad 100 tys. € na transfery i blisko 20 tys. € zapasu na płace nie nastrajają zbyt optymistycznie, ale zawsze da się kogoś znaleźć. Od kilku dni trenujemy już tylko taktykę i technikę, czas wprowadzić swoje przemyślenia taktyczne w życie.
Szeroki skład spowodował, że mogłem tych zawodników wykorzystać do klasycznego 4-4-2.
Przed rozpoczęciem zgrupowania zdołałem zakontraktować za 60 tys.€ naprawdę niezłego, 6-krotnego reprezentanta Senegalu - Kebe.
Następnie w trakcie zgrupowania do Reims przeszli dwaj w mojej opinii dobrzy gracze, którzy podniosą rywalizację a przede wszystkim dadzą mi większe pole manewru. Za stosunkowo niewielkie pieniądze sprowadziłem Marokańczyka Rachida Tiberkanine z Levskiego Sofia, oraz Kameruńczyka Ande Ndoha z Le Havre.
Zgrupowania okazały się naprawdę pomocne zarówno dla mnie jak i zespołu, poznaliśmy się lepiej, a i piłkarze wzięli sobie do serca moje metody i coraz lepiej wypełniali założenia taktyczne. Na styl gry przyjdzie jeszcze poczekać, liczę na skuteczność, przed nami pierwsze powazne mecze o punkty, zaczniemy bowiem już 28. lipca meczem pucharowym z drugoligowym AC Arles Avignon, a następnie 31. lipca rozpoczniemy ligową przygodę meczem u siebie z AS Beauvais Oise...
***
Dzień meczu, na konferencji prasowej nie dałem się stłamsić francuskim żabojadom, już zaczynają denerwować mnie tymi swoimi gierkami, a to że przeciwnik słaby, a to trzeba uważać na jego rozgrywającego, a to czy mój zespół jest gotowy... No ludzie - to jest pierwszy mecz, na dodatek z drużyną grającą klasę wyżej, skoro gra w II lidze nie może być słaba. Tak naprawdę starałem się tonować nastroje. Pamiętałem, że dwóch moich podstawowych graczy, obrońca Barbier i ofensywny środkowy pomocnik Gragnic z powodu kontuzji nie pomogą nam w kilku meczach, ale wiedziałem, że często będę miał pod górkę.
-Panowie! To pierwszy mecz nowego sezonu, nie ważne że pucharowy, nie ważne że z drugoligowcami, ważne że razem przebyliśmy tą drogę, pamiętacie jak zaczęliśmy? Pamietacie, jak ciężko nieraz było? Te treningi, potem sparingi! Tak trzeba było, to była moja działka, ja się tym zająłem - teraz Wasza kolej! Pokażcie, że to nie poszło na marne - macie szansę wygrać! No to jazda! - poklepałem kilku chłopaków, szepnąłem słówko do Deaux'a żeby trzymał obronę w ryzach i wyszedłem za nimi - za moimi chłopcami, którzy właśnie zaczęli marsz do nowego sezonu...
Zaczęło się fatalnie, już w 4min nie miał szans Ferrand na obronę dobitki Diawary, już w 4min przegrywaliśmy 0:1. Zrozumiałem, że tutaj nikt mi nie pomoże, tutaj nie będzie żadnej ulgi, że prowadzę legendarny francuski klub. Od razu zacząłem pokrzykiwać w kierunku moich piłkarzy tym co po francusku już potrafiłem: - Spokojnie! Trzymać piłkę! Krótko i na skrzydła!
Powoli, powoli zawodnicy zaczęli łapać właściwy rytm, w końcu w 31min Faure zdobył dla nas bramkę, cała ławka za mną aż się zatrzęsła, wielka radość a ja odczułęm ulgę. - Zaczynają grać! - powiedziałem do swojego asystenta.
Do przerwy stworzyliśmy sobie kilka dogodnych okazji, jednak na gola to za mało, brakowało skuteczności. W przerwie dałem chłopakom do zrozumienia, że mogą wygrać, że jest dobrze - grają w piłkę. Po przerwie wyglądało to ciągle dobrze, my atakowaliśmy, rywale ograniczali się do samotnych prób ciągu na nasze pole karne. Brakowało im jednak pomysłu. Mi wręcz przeciwnie, w 60min wyminiłem dwóch graczy, weszli Regnier i Tiberkanine. Udało się, zaczęliśmy mieć coraz wyraźniejszą przewagę nie mówiąc o posiadaniu piłki. W końcu Krychowiak świetnym strzałem z rzutu wolnego dał nam prowadzenie! To była 71min meczu, rywale rzucili się do ataku. Postanowiłem przeczekać i dać im się wyszumieć: - Panowie! Nie oddawać pola! Gramy piłką! Niech biegają!
W 85min zmieniam Fortesa na N'Zigou, prawy skrzydłowy był wyczerpany. Zanim Gabończyk wszedł na murawę, przekazałem mu instrukcje by środkowi pomocnicy cofnęli się na pozycjach, odtąd mieliśmy grać z kontrataku - widziałem, że rywale zaczęli coraz większą liczbą graczy przedzierać się w nasze szyki obronne. Gra z kontrataku opłaciła się - w doliczonym czasie gry Regnier ustalił wynik meczu na 3:1! Już byłem spokojny, już wiedziałem że sezon zaczęliśmy do zwycięstwa i awansu do kolejnej rundy, już wiedziałem, że zbudowałem podwaliny pod ZESPÓŁ, jeszcze nie wielki - ale zespół - to było dla mnie najważniejsze...
Po spotkaniu radość piłkarzy była wielka - Trenerze, jest świetnie! Jesteśmy naprawdę dobrej myśli, że szybko wrócimy do II ligi! - wykrzyczał tańczący rytmy afrykańskie Kebe - Dopiero zaczynamy, zapamiętajcie to - dopiero zaczynamy, niejeden zakręt przyjdzie nam pokonać, jedne pokonamy inne przyjdzie nam ściąć, a przed jeszcze innymi będziemy musieli zwolnić.. - odparłem ze spokojem, ale też niekłamaną satysfakcją. - Do zobaczenia jutro rano na treningu, przeanalizujemy naszego najbliższego rywala - dodałem szybko i zamknąłem za sobą drzwi szatni. Na drzwiach widniała tabliczka: Stade Reims. Uśmiechnąłem się, byłem naprawdę zmęczony...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ