Ten manifest użytkownika wujekzdzicho przeczytało już 1702 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Terminarz "Świętym" ułożył się lekko mówiąc nie za ciekawy, United, City, Arsenal. O ile zespoły z Manchesteru męczyły się niemiłosiernie wygrywając swoje mecze po 3:2, to The Gunners po prostu zabawili się z beniaminkiem Premier League.
Najlepsza ekipa Championship poprzedniego sezonu została zmieciona z powierzchni ziemi. Już od początku było widać, kto jest zdecydowanie lepszy. Pewny Coquelin, układający grę Arteta i wreszcie ktoś z kosmosu, bo to jak Cazorla zabawiał się z przeciwnikami... po prostu wydawało się, że wyszedł pokopać z synem w ogródku.
Szkoda tylko, że popis beznadziejności dał Szczęsny, najpierw wpuszczając szmatę, a następnie wykopując każdą piłkę pod nogi przeciwnika. I w sumie przy wyniku 6:1 nikt nie powinien zwracać uwagi na puszczoną bramkę, gdyby nie to, że... że Szczęsny zwyczajnie zjebał Arsenalowi najlepszy start w historii ligi. Cztery klin szitsy w czterech meczach zdarzyłyby się Kanonierom po raz pierwszy. Cóż, bywa.
No i nie sposób nie wspomnieć o Gervinho, który wreszcie się przełamał i do tego dołożył kilka fantastycznych dryblingów. Ox wypadł nawet nieźle i co chyba najważniejsze - obrona wyglądała na monolit, co w wypadku Arsenalu jest nowością. Bo ile sytuacji mieli "Święci". Jedną? No właśnie jedną.
Nie wiem, czy powinienem, ale nie boję się meczu z City. Jeśli Kanonierzy wygrają - uwierzą w siebie, a wtedy wszystko jest możliwe...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ