Sky Bet League Two
Ten manifest użytkownika szwejas przeczytało już 1346 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
W poniedziałek przyszedłem rano do pracy i ledwo co wszedłem do swojego gabinetu, Daniel wparował jak oparzony:
- Stary, sprowadzaj go!
- Co?
- Tego Mustaphę, zakontraktuj go!
- Chwila, spokojnie… wrzuć na luz, oddychaj… musisz mi wszystko dokładnie wyjaśnić
- Uffff, dobra… a więc: prosiłeś mnie wczoraj o sprawdzenie Mustaphy Sama, środkowego obrońcy z Sierra Leone.
- Zgadza się, no i co ustaliłeś?
- Ten zawodnik ma takie umiejętności, że spokojnie dałby sobie radę w Championship!
- No skoro tak to nie wiem czemu się tak ekscytujesz, jak ma takie umiejętności to wątpię że przejdzie do nas.
- A właśnie że nie! Rozmawiałem już z jego agentem, który nie ma nic przeciwko przenosin do naszego klubu, nawet wiem już jaką zażąda pensję!
- Zapewne ze dwa albo trzy patyki…
- Gdzie tam, ledwie 900 Euro tygodniowo go zadowo
- Ile?? Zawodnik z umiejętnościami o 2 klasy lepszymi od wszystkich moich zawodników i ledwie 900 Euro będzie chciał? Coś w tym jest dziwnego. Ale jakby spojrzeć na to z innej strony, to wychodzi całkiem niezła okazja! Dobra, umów mnie z jego agentem, jak najszybciej!
- Już się robi. Może jednak wystąpić pewien problem, otóż nie możemy być pewni czy Sama otrzyma pozwolenie na pracę w Anglii, ale…
- Ale bądźmy dobrej myśli!
Spotkanie z agentem zostało zaplanowane za pół godziny, w formie wideorozmowy. Na początku agent przedstawił swój obiekt zainteresowania, z wieloma szczegółami (występy w klubach i reprezentacji, gole, asysty, kartki, faule, przechwyty…), widać było że bardzo chce znaleźć nowe miejsce pracy dla Mustaphy. Później agent przedstawił swoje żądania. Mimo że Daniel wspominał o 900 Euro, po krótkich negocjacjach agent przyjął ofertę zawierającą pensję 775 Euro tygodniowo, ale dodał, że ostateczną decyzję poda dopiero w południe, po skonsultowaniu się z piłkarzem. Ja zadowolony moimi pierwszymi negocjacjami na stanowisku menedżera udałem się na trening.
Po zakończonych ćwiczeniach, przyszła zapowiadana odpowiedź w sprawie kontraktu. Zawodnik przyjął moją ofertę i dołączył do klubu. Agent dodał również, że zaczął już się starać o pozwolenie na pracę w Anglii dla swojego klienta. To bardzo miło z jego strony, takich ludzi ze świecą szukać. Co do testowanego Haitańczyka, w jutrzejszym sparingu już niestety nie zagra, bo rano kończy mu się okres testów w Hereford. Nie zdecyduję się na zakontraktowanie go, bo z jednej strony nie zachwycił mnie niczym szczególnym w meczu z Cowdenbeath, a z drugiej ten zawodnik ma już 32 lata, co by znacznie postarzałoby moją kadrę - najstarszy jest Kenny Lunt, który ma 30 lat.
Ton Pentre, nasz wtorkowy rywal grający w walijskiej trzeciej lidze nie mieścił się aż tak daleko, jak mi się na początku wydawało, bo zaledwie 1,5 h jazdy autobusem. o 12:00 zaplanowano wyjazd, a mecz o 19:30. W autobusie zabraknie kontuzjowanego Sama Malsoma i Samby Kanoute, który w tym czasie będzie w drodze do Mali. Na początku nie mogłem pojąć, co ten Francuz ma zamiar robić w Mali. Dopiero Daniel wytłumaczył mi, że Samba nie miał szans na grę we Francji, więc wykorzystał fakt, że pochodzi z Afryki. Teraz będzie grał w malijskiej reprezentacji U-20. Ucieszyło mnie to, dzięki grze w reprezentacji ten chłopak nabierze jeszcze większego doświadczenia.
O godzinie 12:00 poznałem nowa osobę pracującą dla Hereford - był to oczywiście kierowca autobusu. Facet w podeszłym wieku, być może nawet po pięćdziesiątce. Najgorsze było to, że ledwo co wyruszyliśmy, to w głośnikach zabrzmiała muzyka Country. Na szczęście po mojej grzecznej prośbie starzec wyciszył nieco tą melodię i jakoś dało się spokojnie wysiedzieć. W końcu Rap nie ma nic wspólnego z Country! No może oprócz kawałka Snoop Dogga - „My Medicine”. Ale nic poza tym!
Jak to dobrze że Daniel zabrał ze sobą laptop. Otóż gdy zbliżaliśmy się do końca naszej podróży, w skrzynce mailowej pojawiła się wiadomość od agenta Mustaphy, która tegoż zawodnika dotyczyła - otrzymał on pozwolenie na pracę w Anglii, czyli mógł podpisać już oficjalny kontrakt z klubem. Dodał też, że rano wyleciał do Anglii, ponieważ już dzisiaj chciałby zacząć trenować. Pierwsze co zrobiłem, to zadzwoniłem do prezesa, aby przygotował się na przyjęcie Sierraleończyka, opracował kontrakt dla niego i zaproponował przyjazd do Walii na mecz, a w razie jego zgody zapewnił mu transport np. bilet na pociąg czy coś. Byłoby wspaniale, gdyby Mustapha dzisiaj zagrał, wypełniłby wtedy lukę po Kanoute.
Afrykanin zgodził się przyjechać na mecz. Jego pociąg przyjeżdżał do Ton Pentre przed 16:00. Pojechaliśmy po niego klubowym autobusem. Pojechaliśmy - ja, Daniel no i kierowca.
- A tak w ogóle to jak my go rozpoznamy? - zapytał Daniel.
- Nie wiem jak wygląda, na 99% jestem pewien że jest czarnoskóry i ma 30 lat. Zapewne będzie miał też przy sobie dużą sportową torbę, ale jak staniemy autokarem jak najbliżej stacji czy też jakiegoś wyjścia, to powinien sam do nas przyjść. W końcu logo naszego klubu musiał obejrzeć i zapamiętać, a na autokarze go nie brakuje.
- Hehe, ciekawa strategia! Oby było tak jak mówisz bo możemy mieć potem problemy!
- Bez obaw, panuję nad sytuacją. Przynajmniej do tej pory…
Wedle moich przewidywań, po przyjeździe pociągu, pewien czarnoskóry mężczyzna zwrócił moją uwagę. Wyglądał, jakby czegoś szukał. Gdy zobaczył klubowy autokar, udał się w jego stronę.
- Witaj, czy ty jesteś Mustapha Sama? Jestem Dawid Szwejczewski, menedżer Hereford. A oto mój asystent.
- Daniel Jackson, miło mi.
- Tak, zgadza się, jestem pańskim nowym nabytkiem. Myślę, że będzie nam się bardzo dobrze współpracowało.
- Czego tobie i klubowi życzę! Możesz mówić do mnie trenerze, lub po prostu - Dawid. Teraz pojedziemy na stadion naszego dzisiejszego rywala, gdzie zapoznam cię z zespołem, wyjaśnię ci moje założenia taktyczne, potem potrenujesz razem z wszystkimi no i o 19:30 zagrasz przeciwko Ton Pentre. Bardzo chciałbym, abyś wyszedł w pierwszym składzie, ponieważ twój kolega, Samba Kanoute, właśnie wyjechał do Mali na zgrupowanie reprezentacji. Zagrałbyś zamiast niego na środku obrony.
- Ja chcę grać, pańskie słowa trenerze bardzo mnie cieszą. Z chęcią wyjdę dziś na murawę w podstawowym składzie!
- Podziwiam twoje podejście! Proszę, do autokaru!
Bardzo cieszyłem się z zapału, jakim pałał Mustapha. Mam nadzieję, że zaprezentuje się dobrze, że zapewnienia jego agenta i mojego asystenta co do jego umiejętności się sprawdzą!
Co do meczu, to pozmieniałem kilku zawodników. W końcu obiecałem, że każdy dostanie swoją szansę.
Pierwsi zaatakowali gospodarze, jednak ich strzały albo były niecelne lub blokowane przez moich obrońców. Potem przyszła 15 minuta, gdzie fantastyczne podanie z własnej połowy od Samy wykorzystał Rabihou. Widowisko straciło trochę na wartości, ale tylko do 35 minuty, gdzie fantastycznym rajdem popisał się 38-letni napastnik rywala Carl Thomas. Jego późniejsze podanie w pole karne świetnie wykorzystał środkowy pomocnik. Do przerwy utrzymał się wynik remisowy. Chwilę po ponownym rozpoczęciu meczu, znakomitą okazję na nasze szczęście zmarnował rezerwowy napastnik rywala. Nie potrafił on wykorzystać koszmarnego wyjścia do piłki Connora, jego strzał głową z 5 metrów wylądował na poprzeczce. Po wybiciu piłki i przeprowadzeniu akcji, szczęścia spróbował Thompson, ale jego strzał z dystansu był minimalnie niecelny. Potem nadeszła 70 minuta. Akcję znowu rozpoczął Sama długim podaniem od obrony. Rywal nieumiejętnie zastosował pułapkę ofsajdową, przez co trzech moich zawodników znalazło się jedynie przed bramkarzem. Rezerwowy Colbeck długo holował piłkę, ale w odpowiedniej chwili podał ją także do rezerwowego - Fleetwooda, który trafił do bramki bez najmniejszych problemów. Do końca meczu nie działo się już nic ciekawego i tym sposobem mogłem się cieszyć z mojego pierwszego zwycięstwa. Do Hereford wyjechaliśmy po 22:00. Przez całą drogę analizowałem dzisiejsze spotkanie, które mimo, że zwycięskie, to powodów do radości nie było zbyt wiele. Gra mojego zespołu nie dawała jeszcze nadziei na pozytywne rezultaty w lidze. Sporo błędów w obronie i mało sytuacji pod bramką rywala. Najgorzej zagrał Gerardo Bruna, a przecież wypożyczyłem go z myślą o pierwszym składzie. Źle zagrała też obrona, oprócz Samy oczywiście. Sama, gracz meczu Rabihou i rezerwowy Fleetwood dali mi nadzieję na „lepsze jutro”.
Następny mecz graliśmy już w czwartek. Bardzo nie podobał mi się ten wyjazd. Musieliśmy spędzić sześć godzin w autobusie, aby dojechać do Bathgate, gdzie stacjonuje szkocki półzawodowy klub Bathgate Thistle. Znacznie prościej byłoby znaleźć jakiegoś słabego rywala grającego w Blue Square Bet South, 12 godzin spędzonych w podróży i jeszcze na dodatek mecz znacznie wpłyną na samopoczucie moich zawodników. Niestety, sparingu nie dało się już odwołać. Wyjechaliśmy wcześnie rano, a ja wyposażyłem się w odtwarzacz mp3, bo bym chyba zwariował słysząc w głośnikach muzykę Country przez przeszło 12 godzin. W tym meczu od pierwszej minuty zagrają dwaj młodzi zawodnicy z rezerw - lewoskrzydłowy Aidan Thomas i francuski napastnik Mathieu Manset.
Mimo długiej podróży, zawodnicy stworzyli wspaniały koncert strzelecki. Każdy, kto dzisiaj zagrał, bez wyjątku, zasłużył na pochwałę. Szczególnie podobała mi się gra młodego Manseta. Nie dość, że ustrzelił hat-tricka, to jeszcze asystował przy bramce Fleetwooda, która była według mnie najpiękniejsza - napastnik pięknie obrócił się z piłką ogrywając przy tym dwóch obrońców i w sytuacji sam na sam pewnie umieścił piłkę w siatce. Kolejny dobry mecz rozegrał prawoskrzydłowy Colbeck. W ostatnich trzech meczach zawsze wchodził z ławki i zawsze brał udział przy strzeleniu jednej z bramek. Jedyny minus to zmarnowany przez Kenny’ego Lunta rzut karny, zresztą już jego drugi. Od następnego meczu karne wykonywał będzie Rabihou.
Następny mecz znowu graliśmy dwa dni później - naszym rywalem był zespół z niższej klasy rozgrywkowej mający swoją siedzibę w okolicach Londynu - Hayes & Yeading United. Znowu musiałem dokonać wielu zmian personalnych. Grając mecz co drugi dzień nie da się cały czas wystawiać tych samych zawodników. W podstawowym składzie zabraknie m. in. Samy, Lunta, Bruny i Manseta, którego chętnie zobaczyłbym jeszcze w kilku meczach. Może okaże się wystarczająco dobry, aby zasłużyć sobie na przeniesienie z zespołu rezerw do pierwszego składu.
Tym razem świetny popis strzelecki zagwarantował Amadou Rabihou, rodem z Kamerunu. Otrzymał on ocenę równie wysoką co Manset w meczu poprzednim (9,6). Pierwszą swoją bramkę zdobył już w pierwszej minucie meczu po prostopadłym podaniu od Stradforda. Kolejną okazję wykorzystał w doliczonym czasie gry, gdzie fantastyczną asystą, niczym Sama w meczu z Ton Pentre, popisał się inny środkowy obrońca, Richard Rose. Ostatnią bramkę zdobył tuż przed zejściem z boiska wykorzystując prostopadłe podanie młodego Evansa. Swoje okazje w tym meczu mieli też lewy obrońca Werling i „gwiazda drużyny” Bauza. Co tyczy się tego pierwszego pana, to jego strzał z rzutu wolnego wylądował na słupku, a Hiszpan przestrzelił w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Gospodarze też mieli swoje okazje, ale albo strzelali niecelnie, albo poprawnymi interwencjami wykazywał się nasz bramkarz.
Po wyczerpującym tygodniu dałem moim zawodnikom wolną niedzielę, a sam zabrałem Ewę i Cezarego do kina i na kolację w chińskiej restauracji. Przez ten nawał pracy związanej z klubem brakowało mi trochę życia rodzinnego, czułem się nieobecny w najważniejszych momentach mojego synka. Taka praca, nic na to niestety nie poradzę… Trzeba poświęcać każdą wolną sekundę dla rodziny, a szczególnie jeśli takich chwil jest niewiele…
Kolejny, przedostatni wyjazdowy mecz okresu przygotowawczego graliśmy w Walii z drużyną z tamtejszej Premier League - Prestatyn Town. Po czterodniowej przerwie zawodnicy byli wypoczęci i postanowiłem wystawić do gry najsilniejszy skład, jaki posiadałem. Jedyną zmianę zrobiłem w ataku - Bauza usiadł na ławce, a w pierwszym składzie wyszedł Manset. Byłem ciekaw, czy i w tym meczu zaprezentuje się całkiem przyzwoicie. Dodatkowo ze zgrupowania reprezentacji powrócił Samba Kanoute, który zagra u boku Mustaphy Samy, a kontuzję wyleczył Sam Malsom, ale wolę obejrzeć w pierwszym składzie Gerardo Brunę. Nie wydaje mi się, aby ten chłopak odnalazł się już w drużynie. Zdecydowanie bardziej potrzebuje minut na murawie.
Mecz do jednej bramki. Spodziewałem się czegoś więcej po walijskim klubie, ale jak widać mój podstawowy skład zmiótł ich z powierzchni ziemi pozwalając im jedynie na dwa strzały na początku meczu. Wynik mógł być jeszcze większy, oddaliśmy wiele celnych strzałów w tym meczu, ale bramkarz rywali bronił całkiem nieźle. Pierwsza akcja godna uwagi miała miejsce w 12 minucie meczu, gdy Colbeck wykorzystał błąd obrony i miał idealną sytuację do wykończenia akcji, ale został sfaulowany przez obrońcę, który desperacko próbował swój błąd naprawić. Rabihou pewnie wykorzystał rzut karny. 3 minuty później przed szansą stanął Thompson, ale Simon Williams pewnie obronił jego strzał. Po chwili Manset znalazł się w podobnej sytuacji co Jamajczyk, ale jego strzał także zatrzymał goalkeeper. Tuż przed końcem pierwszej połowy Sama popisał się swoim firmowym zagraniem (podanie od obrony) i Manset pewnie strzelił w sytuacji sam na sam. Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy Kanoute wykorzystał dośrodkowanie Werlinga z rzutu rożnego mocno uderzając piłkę w stronę bramki i było już 3:0. Później znakomite okazje mieli jeszcze Bruna i Bauza, ale pierwszy strzał obronił Williams, a Hiszpan tradycyjnie strzelił niecelnie. Dzięki perfekcyjnej grze w defensywie i pięknej asyście przy drugiej bramce, Mustapha Sama został wybrany graczem meczu. Co się tyczy Manseta, poradził sobie z dzisiejszym zadaniem i zasłużył na przesunięcie z rezerw do pierwszego składu. Byłem zadowolony z drużyny, jaką stworzyłem. W takiej dyspozycji możemy spokojnie walczyć o środek tabeli w lidze.
UWAGA: poszedł mały update do 4 części - poprawiłem 1 rażący błąd językowy i dodałem screena z atrybutami Gerardo Bruny.
W następnej części 2 pozostałe mecze okresu przygotowawczego, w tym hit na Edgar Street przeciwko Wigan, oraz podsumowanie okresu przygotowawczego.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ