Premier League
Ten manifest użytkownika KJ9 przeczytało już 1065 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Nastał Nowy Rok. I o dziwo wszyscy trzeźwi po Sylwestrze. O 14.30 rozbrzmiał pierwszy gwizdek. Zaczęło się fatalnie. Najpierw Ricky van Wolfswinkel, a potem Martin Olsson podwyższył na 2:0. Na szczęście duet Welbeck-Chicharito przypomniał sobie czego od nich oczekuję, jeżeli chcą grać częściej. Jeszcze w pierwszej połowie Danny zmniejszył straty a Hernandez po regularnym marnowaniu stuprocentowych sytuacji w końcu się przełamał i doprowadził do wyrównania w 68. minucie. Mecz zakończył się wynikiem 2:2. Trudno powiedzieć, że był to wynik sprawiedliwy, bowiem częściej byliśmy przy piłce i stwarzaliśmy znacznie więcej sytuacji podbramkowych. Ale jeżeli się nie wykorzystuje klarownych okazji to nie ma co myśleć o trzech punktach.
Następnie przyszedł czas na rozegranie meczy Pucharu Anglii i Capital One Cup. Naszą ofiarą padł Wycombe, gładko wygraliśmy 5:1. Jeżeli chodzi o Capital One to początkowo nie przywiązywałem do tych rozgrywek większej wagi. Jednak gdy trafiliśmy na Chelsea to uznałem, że będzie to dobra okazja do zrewanżowania się za porażkę z września.
Pierwszy mecz padł naszym łupem. Po indywidualnej akcji Ashleya Younga wygraliśmy 1:0. W drugiej połowie nastawiliśmy się na grę prawą flanką, gdzie Young bardzo dobrze sobie radził a Ashley Cole nie był w stanie go powstrzymać. Świadczą o tym kartki, które otrzymał obrońca The Blues, obie za faule na moim skrzydłowym.
Następny mecz to wyjazd na White Hart Lane. Szczęśliwie wygrany 2:1 po trafieniach Rooneya i Younga. Dla Tottenhamu gola zdobył... Vidic. To był jego drugi "samobój" w tym sezonie. Carrick złamał w tym meczu kość śródstopia i sezon w tym momencie się praktycznie dla niego skończył. Pięc dni później zwycięski mecz z West Bromwich Albion, również 2:1. Bramki Ryana Giggsa (76') i Robina van Persiego (90). Obaj panowie weszli z ławki.
Po krótkim odpoczynku wybraliśmy się do Londynu na rewanż półfinału Capital One Cup. Było ciężko...
Graliśmy przy intensywnym gradobiciu, warunki do narzucenia swojego stylu gry były fatalne. Moi piłkarze mocno się napracowali w tym meczu. Lecz mogliśmy rozstrzygnąć losy tego dwumeczu jeszcze przed dogrywką. Znów jednak zawiodła skuteczność. Przyszedł czas na rzuty karne. Były nerwy, ale koniec końców to my lepiej egzekwowaliśmy "jedenastki" i tym samym awansowaliśmy do finału tych rozgrywek. Zawodnikiem meczu wybrano Petra Cecha. Jak najbardziej zasłużenie, bronił jak natchniony.
W pozytywnych nastrojach podjęliśmy 25 stycznia u siebie Cardiff w 4. rundzie Pucharu Anglii. Tradycyjnie dałem odpocząć m.in. De Gei, Vidiciowi i Rooneyowi. Graliśmy spokojny, dokładny futbol, oparty na cierpliwym rozgrywaniu piłki. Walijczycy biegali a my graliśmy. Efektem tego było pewne i ani przez chwilę nie zagrożone zwycięstwo 3:0. Welbeck, strzelec dwóch goli w tym spotkaniu oddał 12 z 29 strzałów całego zespołu. Trzecie trafienie dołożył Nani.
23. kolejka to wyjazd na St. James' Park. Newcastle z ostatnich 14 meczy przegrali zaledwie jeden! Gospodarze w tym meczu całkowicie panowali w środku pola, głównie za sprawą Yohana Cabaye'a. To po jego prostopadłym podaniu Papiss Cisse w 74. minucie uderzył nie do obrony. Słaby mecz Rooneya, jeszcze gorzej spisał się Welbeck. Skuteczność godna pożałowania i w rezultacie porażka numer 3 w ligowych zmaganiach.
Nasz pierwszy lutowy mecz zagraliśmy na Anfield z Liverpoolem. W pierwszej rywalizacji pomiędzy nami nie daliśmy im cienia sznasy na chociażby punkt. Teraz gra The Reds znacznie uległa poprawie za sprawą Guusa Hiddinka, który objął stanowisko po Brendanie Rodgersie 1 stycznia.
Tym razem rywale wyżej zawiesili poprzeczkę. Trenowanie stałych fragmentów gry przyniosło oczekiwane efekty. Po dośrodkowaniu Vidic dał nam prowadzenie. Nemanji najwyraźniej leży ten zespół, któremu strzelił już 3 gole w 2 meczach. Pierwsza odsłona należała do nas, czego już nie można powiedzieć o drugiej. Graczom z miasta Beatlesów udało się wielokrotnie spychać nas do defensywy. W 84. minucie nasza obrona skapitulowała pod ich naporem. Po strzale Suareza w odpowiednim miejscu znalazł się Martin Kelly i doprowadził do remisu. Z gry w drugiej połowy nie mogłem być w żaden sposób zadowolony i chłopcy dowiedzieli się o tym zaraz po końcowym gwizdku.
Sobota, 8 lutego. Do Teatru Marzeń przyjeżdża Jose Mourinho i jego Chelsea. Między mną a Portugalczykiem dochodziło wielokrotnie do różnych spięć podczas konferencji prasowych przed tym meczem. W swoim stylu "The Special One" kierował pod moim adresem wiele uszczypliwości. Chciałem mu się odwdzięczyć za to wszystko zwycięstwem.
Mecz rozpoczęliśmy z dużym animuszem. Już w 40. sekundzie Rooney trafił w słupek. The Blues często przerywali nasze akcje faulami, lecz pan Clattenburg ani myślał pokazać kartki dla żadnego z nich. Większość ze strzałów goście oddali z dystansu, były to uderzenia kompletnie niecelne. Wreszcie w 44. minucie Rooney bierze na plecy Gary'ego Cahilla, sprytnie zagrywa do Chicharito a ten spokojnie uderza po ziemi obok Cecha i jest 1:0. W 56. minucie Wazza dośrodkowuje z rzutu rożnego wprost na głowę Vidicia i podwoiliśmy prowadzenie. Kilkanaście sekund później Willian traci piłkę na rzecz Rooney'a, ten posyła fantastyczną piłkę za plecy obrońców, dopada do niej Hernandez i technicznym lobem załatwia sprawę - 3:0. Do końca spotkania szanowaliśmy piłkę, nie pozwalając przeciwnikowi na cokolwiek. Zawodnik meczu - Javier Hernandez. Kapitalny mecz Vidicia i Wayne'a, który zakończył mecz z trzema asystami na koncie.
Przyszła kolej na mniej wymagających rywali. Wygrana z Crystal Palace 2:0 (Young, Chicharito), zwycięstwo w Pucharze Anglii z Derby 3:2 (Chicharito, Welbeck, sam.) i remis po słabym meczu z Hull 1:1 (Nani). Wreszcie doczekaliśmy się wznowienia po 2 miesiącach rozgrywek Ligi Mistrzów. Pokonaliśmy mnóstwo kilometrów w drodze do Doniecka na pierwsze spotkanie 1/8 finału dwumeczu z Szachtarem.
Nie spodziewałem się takiego ciężkiego meczu. Ukraińcy od początku narzucili swój styl i dyktowali warunki na boisku. Nam udało się wyprowadzić właściwie jedną kontrę i Bogu dzięki przyniosła ona efekt w postaci gola Hernandeza. W drugiej połowie praktycznie ani razu nie wyszliśmy z własnej połowy, tak więc skupiliśmy się na bronieniu wyniku. Udało się dowieźć go do końca meczu.
Miesiąc marzec rozpoczął się meczem finałowym Capital One Cup z Evertonem. W 19. minucie po centrze Rooney'a z rzutu rożnego strzałem głową Patrice'a Evry objęliśmy prowadzenie. Siedem minut później w identyczny sposób padła bramka na 2:0. Tym razem autorem trafienia był specjalista od tego typu goli w tym sezonie, czyli Nemanja Vidic. Mecz toczył się pod nasze dyktando. W końcówce pojedynku, już w doliczonym czasie gry Sylvain Distin zmniejszył rozmiary porażki swego zespołu. Wynik końcowy 2:1 i pierwsze trofeum dla Manchesteru United za mojej kadencji stało się faktem.
Następnie konfrontacja z Tottenhamem w 6. rundzie Pucharu Anglii. Postawa moich piłkarzy kompletnie rozczarowała i ponieśliśmy zasłużoną porażkę 1:2 (Vidic), w związku z czym pożegnaliśmy się z tymi rozgrywkami. Powiedziałem im w szatni w żołnierskich słowach, co na ten temat myślę.
Wróciliśmy na szlaki Premier League i ciągu 4 dni rozegraliśmy dwa mecze. Remis u siebie z West Hamem 1:1 (Hernandez) i pewna wyjazdowa wygrana z najtwardszym zespołem ligi, Stoke 3:0 (3x Welbeck).
Minęły trzy tygodnie od pierwszego meczu z Szachtarem. Nadszedł czas rewanżu.
Zaczęło się znakomicie od gola będącego w fantastycznej formie Vidicia. Dość niespodziewanie do remisu doprowadził Facundo Ferreyra. Jednakże 5 minut później znów wyszliśmy na prowadzenie za sprawą Welbecka. Mogłoby skończyć się wyższym zwycięstem, lecz arbiter spotkania nie podyktował dwóch "jedenastek" za faule na Vidiciu i Nanim.
Zawodnik meczu: Nemanja Vidic (8.0)
23 marca, niedzielne popołudnie, Manchester City - Manchester United.
To było coś o czym chcieliśmy jak najszybciej zapomnieć...
Już w 27. sekundzie meczu The Citizens objęli prowadzenie. Nasza gra wyglądała z każdą chwilą coraz gorzej i po nieco ponad kwadransie przegrywaliśmy już 4:0. Yaya Toure dzielił i rządził, gol i 3 asysty mówią same za siebie.Tak nawrzeszczałem na chłopaków w szatni, że dosłownie tynk posypał się ze ścian. W drugiej połowie wyglądało to o niebo lepiej, ale to i tak było za mało na choćby punkt
Zawodnik meczu: Yaya Toure (9.5)
Mieliśmy trzy doby, aby zapomnieć o derbach i skupić się na starciu z Arsenalem.
Znów początek w naszym wykonaniu wolał o pomstę do nieba. Zaledwie 2. minuta i Vermaelen celnym strzałem głową ucisza Old Trafford. 10. minuta, Rooney po indywidualnej akcji został sfaulowany przez Hectora Moreno i Mike Dean podyktował rzut karny, którego na gola zamienił sam poszkodowany. Znacznie przycisnęliśmy rywala, nie dając im szans na rozwinięcie skrzydeł. W 27. minucie Hernandez obsługuje sprytnym podaniem Naniego a ten potężną bombą umieszcza piłkę w siatce poza zasięgiem Wojtka Szczęsnego. Pierwszy kwadrans drugiej połowy należał do Kanonierów. Na dodatek za idiotyczny faul obunóż Jonny Evans wyleciał z boiska. Nastawiliśmy się na kontrataki. Jeden z nich przyniósł efekt w postaci trzeciego gola dla naszej drużyny a drugiego w wykonaniu Naniego. Kontaktowa bramka Giroud to wszystko co udało się zrobić gościom w pogoni za wynikiem.
Zawodnik meczu: Nani (9.1)
Ostatni mecz w tym miesiącu rozegraliśmy z Aston Villą. Wygraliśmy go bez większych problemów 3:0 (2x Kagawa, Ferdinand). Tego samego dnia Chelsea tylko zremisowała bezbramkowo ze Stoke i odskoczyliśmy im na 2 punkty.
Losowanie Ligi Mistrzów było dla nas bardzo korzystne. Trafiliśmy na Steauę Bukareszt. Pozostajemy jednak skupieni i nie lekceważymy ich. W 1/8 wyeliminowali Napoli. Mimo to spodziewam się łatwej przeprawy do półfinału. Nie dopuszczam nawet do siebie myśli, że mogłoby być inaczej...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Twoja Kariera |
---|
Kariera jest sercem Football Managera, a moduł Kariery jest centralnym miejscem Twojej aktywności na stronie. Stwórz karierę, opisz ją w kilka chwil i połącz z nią screeny, filmy, blogi - pokaż się eFeMowej społeczności z dobrej strony. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ