Dziś słów kilka o ustawieniu bocznych obrońców. Często słyszy się, że w FMie boczni defensorzy są źle "napisani", przez co pada tak dużo bramek po dośrodkowaniach, których nie potrafili zablokować, lub po podaniach do gracza wybiegającego zza ich pleców, którego nie potrafili pokryć.
I rzeczywiście - jest w tym sporo prawdy. Jednak czy aby sami zbyt często nie uwypuklamy tego problemu swoimi błędnymi założeniami taktycznymi? Uważam, że tak. Jak więc ustawić bocznych obrońców, by zniwelować zagrożenie ze skrzydeł? Dodajmy - zagrożenie całkowicie racjonalne z futbolowego punktu widzenia, choć może nieco przejaskrawione w samym silniku meczowym FMa.
1. Ustawienie przeciwko skrzydłowym.
Jak wszyscy wiemy, rolą typowego skrzydłowego jest rozciągnięcie gry do linii bocznej, wyjście na wolne pole, następnie pojedynek "1vs1" oraz wrzutka w pole karne. A zatem najczęsciej jest to gość bazujący na dobrej szybkości, którego dominującą nogą jest noga zewnętrzna.
Jak odciąć od gry takiego delikwenta? Ano trzeba mu zamknąć przestrzeń do wykonania jego sztandarowego zagrania(rajd przy linii), co rodzi dla bocznego obrońcy nieustanną konieczność bycia przed skrzydłowym, a zatem wszelkie role i polecenia mające w sobie zbyt duże inklinacje ofensywne należy wyrzucić do kosza. Innymi słowy - obrońca utrzymuje pozycje cierpliwie czekając na rywala.
2. Ustawienie przeciwko schodzącym napastnikom.
Schodzący napastnik natomiast to gracz dryblujący i ścinający z piłką do środka lub też wychodzący za plecy obrońcy w kierunku centrum(najczęściej pola karnego), którego nogą dominującą jest najczęściej noga wewnętrzna, a zatem zupełne przeciwieństwo skrzydłowego.
Dlatego też nasz boczny obrońca nie musi być zawsze o krok przed nim w obawie, że może nie zdążyć zablokować wrzutki, gdyż takich wrzutek zwyczajnie będzie bardzo mało lub będą nieudolne(zagrywane słabszą nogą). Poza tym, zejście do środka oznacza nieuchronność natrafienia na kolejnego rywala(np. defpoma lub środkowego obrońcę), więc nasz "boczniak" może z czystym sumieniem zapuszczać się do przodu. I tak powinien zdążyć wrócić, nim schodzący napastnik zdoła coś ugrać.
♦♦♦
Analogicznie sprawa ma się, gdy przychodzi nam konstruować ataki. Gdy obrońca gra ofensywnie, "wpuśćmy" mu skrzydłowego, który będzie wiedział, co zrobić z tą ogromną przestrzenią za plecami defensora. Natomiast gdy czeka jak przyspawany na swego rywala - niech trochę poćwiczy koncentrację, gdy schodzący napastnik(raumdeuter) co rusz będzie ścinał w pole karne.
♦♦♦
Niestety, pech chciał(a właściwie ewolucja), że większość zawodników jest prawonożna, co w połączeniu z dość dziwną przypadłością niemalże braku dobrze broniących lewych defensorów sprawia ogromny ból taktyczny. No, bo jakżeż traktować takiego Marcelo w kategoriach obrońcy?
♦♦♦
Jeśli chcielibyście przetestować to, o czym właśnie przeczytaliście, to polecam grę Legią, która nie ma lewych obrońców, a więc praktycznie odpada zapuszcanie się do przodu tą stroną; lub Tottenham, którego większość graczy ofensywnych jest lewonożna, co niejako implikuje bardziej śmiałą grę na prawym boku obrony.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ