Pewnie powtórzę się po raz n-ty, ale muszę to powiedzieć - "Wyspiarz" z FM 2014 był zdecydowanie najlepszą standardową karierą, jaką kiedykolwiek rozegrałem; a mówiąc standardową, mam na myśli taką, w której nie ogląda się całych meczów, czy tez nie analizuje się godzinami gry rywali.
Dlaczego tak było? A no zapewne dlatego, że taki tryb rozgrywki eliminuje najgroźniejszego terminatora większości FMowych karier, tj. wypalenia sukcesami, a także - jak to nazywam - "one club bias syndrome". Wszyscy wiedzą, o co chodzi, więc tutaj utnę.
Niektórzy też zapewne pamiętają, jak próbowałem odgrzać tego kotleta już w FM 2015, ale szybko okazało się, że kopanie się po czole w jakiejś VI lidze angielskiej nie jest tym, co chciałbym znów przeżyć, nawet jeśli miałoby to być jedynie pierwszym krokiem w drodze na szczyt. No, a poza tym owa FMowa inkarnacja była zwyczajnie żałosna, i tak szybko jak ją kupiłem, tak też szybko wylądowała w kiblu(rozegranych raptem chyba 10 sezonów).
FMowa bida zagląda jednak w oczy, a do tego chciałbym znów poczuć ten smak wspinania się na menedżerski Olimp po plecach niezliczonej ilości klubów. Odgrzewam więc kotleta po raz drugi; nadgryzionego, już trochę sparciałego, ale jedynego, który mi pozostał. Szczęśliwie mam kilka nowych przypraw, dzięki którym postaram się oszukać moje FMowe podniebienie.
No, a teraz do rzeczy i bez zbędnego, pseudo-literackiego pierdololo(chyba)...
Postanowiłem nieco zmodyfikować rozgrywkę i zacząć z wyższego szczebla, by uniknąc w/w mordęgi odbijania się od dna, dlatego załadowałem wszystkie najwyższe ligi europejskie z reputacją do trzech gwiazdek oraz dodatkowo: 5 najbardziej obiecujących lig z 2,5 gwiazdkową reputacją, drugi poziom rozgrywkowy dla lig o reputacji przynajmniej 3 gwiazdkowej, a także wszystkie możliwe ligi dla tzw. TOP5 z wyjątkiem angielskich Conference. Baza danych - duża + aktualni reprezentanci i gracze o reputacji krajowej; w sumie ok. 110 tys. zawodników. Pierwsze okno transferowe - zablokowane.
Samo menedżerskie alter-ego to wciąż John Doe, jednak nieco podrasowany, bo z kontynentalną licencją A, oraz tak ulizany, by nierosnące w trakcie kariery atrybuty były na starcie możliwie najwyższe.
♦♦♦
Rozgrywka rozpoczęła się oczywiście 1 stycznia 2016, po uprzednim przeurlopowaniu, i tym razem zostałem zasypany całkiem ciekawymi ofertami. Walka o bezpośredni awans w Izraelu, Grecji, ciekawa przygoda w Norwegii, czy środek tabeli w portugalskiej Segunda.
Ostatecznie na stole pojawiła się tylko opcja zachodnia... coż... przyjąłem...
Lizbono, nadciągam, więc podciągnij spodnie i z nogawek wytrzep gówno!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ