Premier League
Ten manifest użytkownika yayme przeczytało już 633 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Oszalałem?
Wrześniowe zgrupowanie, przeciwnie do tego sprzed roku, nie przyniosło żadnych kontuzji. To była dobra wiadomość, ze względu na to, że kolejny ligowy mecz miał być trudnym pojedynkiem - podejmowaliśmy na własnym stadionie Manchester City. Media spekulowały, że to City będzie faworytem tego spotkania. W końcu każdy klub uczy się na błędach, a apetyty szejków rosły wraz z każdym przelanym na konto anglików funtem. Tak naprawdę wszyscy oczekiwali od City tytułu już w zeszłym sezonie. Tymczasem narastał nastrój poirytowania. Pieniędzy było coraz więcej, a tytułów nie przybywało. Nie było nic dziwnego w języku agresji ze strony piłkarzy City skierowanym pod adresem Kogutów. Ale kto się tym przejmował? Po gwizdku trzeba było zdobyć bramkę i znów odprawić ich z kwitkiem.
To wszystko strasznie mnie męczy. Nie udaje mi się zebrać myśli. Chłopaki wyjechali na zgrupowanie, a ja czuję ból i tęsknotę. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że zastępują mi rodzinę. Siedzę i kreślę strategię na mecz z City analizując ich mecze ligowe i sparingowe. I mam w głowie wizerunki moich piłkarzy. Jestem chorym człowiekiem. City spodziewa się, że o sile ataku stanowić będzie Adebayor, dlatego zagra jako odgrywający z rolą wsparcia. Piłki roześlemy na skrzydła. City dysponuje potężnym składem, dlatego muszę upatrywać ich słabości w bocznych obrońcach, bo gdyby móc kupić najlepszych piłkarzy na świecie i złożyć wymarzoną jedynastkę, to boki obrony byłyby najsłabszym punktem takiej drużyny. To wynika ze specyfiki tej pozycji. Spurs wygrało dwa do zera. Bramki strzelił Bale i Lennon.
Frank miał specjalny telefon, który służył mu do kontaktów z Jelcynem. Powiedział mu, że w tym sezonie nie pojedzie do Moskwy, że dużo spraw trzyma go w Londynie i oferta musi jeszcze zaczekać. Po tej wiadomości telefon milczał jak zaklęty. Frank miał wyrzuty sumienia, ponieważ czuł, że powinien zrobić inaczej, że powinien zdemaskować winnych. Nie czuł radości z życia. Cały czas poświęcał pracy, którą kochał. Nie prowadził życia towarzyskiego i nie miał przyjaciół poza Tottenhamem. Liczył się tylko klub, następny mecz i zwycięstwo. Frank nie zwyciężał dla chwały, zdaje się, że miał bardzo praktyczne podejście do swojego zawodu - był jak malarz, który malował obraz. Koguty nie mogły trafić na lepszego trenera.
Złoty wiek Kogutów
Od Superpucharu Europy Tottenham nie stracił bramki aż do końca października. W meczu Carling Cup (4 runda - 31.10) rezerwowy skład miał podjąć u siebie klub Ipswich. Doszło do skandalicznej porażki, po remisie 1:1 Tottenham przegrał 9:8 w rzutach karnych. Frank nie miał o tę porażkę żalu do swojej drużyny. Przyjął ją na zimno, zwrócił tylko uwagę na koncentrację zawodników i na to, że nie ma przeciwnika, z którym można byłoby zagrać na pół gwizdka. Ze skutecznością również było bardzo dobrze. Bramka ze strony Tottenhamu nie wpadła jedynie w meczu przeciwko Manchesterowi United, 24 listopada, ale o remis w takim meczu nikt nie mógł mieć do Kogutów pretensji. Kolejny remis przyszedł w meczu na Anfield, 26 grudnia.
Wielkie Derby Londynu
Tottenham w Barclays Premier League nie odniósł porażki już od 24. kwietnia w zeszłym sezonie. A pogromcą Tottenhamu był wtedy odwieczny rywal, Arsenal Londyn. Gdyby nie tamten mecz, pod koniec grudnia Forsyth mógłby powiedzieć, że jego drużyna od roku nie przegrała meczu. to byłby wyczyn. Teraz Spurs mieli co najmniej kilka powodów, by zwyciężyć z Arsenalem Londyn. Po pierwsze, to porażka z nimi zachwiała tę fantastyczną serię, po drugie Arsenal był jedynym niepokonanym przez Koguty klubem w zeszłym sezonie, a po trzecie i najważniejsze, były to największe derby w jakich brał udział Tottenham. Dzięki temu właśnie Arsenal pokonany został aż 5:0. Złośliwi mówią, że nie stałoby się to, gdyby nie dwie czerwone kartki w 37 minucie w drużynie Arsenalu. Choć już do trzydziestej siódmej minuty Tottenham wygrywał dwoma bramkami.
Champions League
W Champions League Koguty zdobyły komplet punktów. Mało zabrakło do rekordu - Tottenham stracił jedynie jedną bramkę. Na wiosnę w pierwszej rundzie oczekiwało Napoli. Po zwycięstwach z PSG i Porto nikt nie miał wątpliwości, że Tottenham będzie podchodził do tego meczu z pozycji faworyta. W Mediach obok United, Barcelony i Madrytu co raz częściej mówiło się o tym, że Champions League zwycięży czarny koń rozgrywek - Tottenham Hotspur. Piłkarze klubu świetnie czuli się z tymi oczekiwaniami. Wiedzieli, że przed meczem dostaną jasne instrukcje, a przeciwnik będzie odpowiednio rozparcowany taktycznie. Wszystko było więc w ich nogach. Czego więcej można chcieć?
Zimowe okno transferowe
Klub w trakcie trwającej rundy przeprowadził jeden transfer. Do City trafił Michael Dawson, za kwotę 10,25 milionów funtów. Dawsona ze składu wygryzł młody, fantastyczny obrońca Papadopoulos. Okno transferowe w zimie nie miało więc przynieść żadnych relewacji. Tottenham, nie wiadomo dlaczego, miał problemy finansowe. Za każdą sprzedaną osobę można było oczekiwać jedynie 30% wynegocjowanej kwoty. Tego nijak nie dało się pojąć. Tak dobrego sezonu Tottenham nie miał chyba ani razu w swojej historii. Wszystkie premie wynikające ze zwycięstw w większości możliwych rozgrywek były zgarniane właśnie przez Tottenham. Tymczasem nie udosępnione zostały żadne dodatkowe fundusze. Styczeń minął więc spokojnie. A zwieńczeniem stycznia było kolejne zwycięstwo nad City, które jeszcze nigdy nie pokonało tej magicznej drużyny z Londynu.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbuduj obiekty młodzieżowe |
---|
Korzystając z rady Pucka, warto od razu po rozpoczęciu gry przejść się do zarządu i poprosić o zwiększenie nakładów na szkolenie młodzieży lub rozbudowę obiektów. Sprawdziłem to - włodarze prawie zawsze zgadzają się na takie warunki już w pierwszych tygodniach naszego urzędowania. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ