Dzień po pierwszym spotkaniu z Prezesem spędziłem na analizowaniu teczek menedżerów które dostarczył mi jeden ze współpracowników Johana. Tak się tym wszystkim zainteresowałem, że śniadanie zjadłem po 13 i ledwo wyrobiłem się na umówione spotkanie.
Kiedy pojawiłem się w siedzibie prezesa ten spał. Przez chwilę zastanawiałem się co zrobić, jednak on nie otwierając oczu przemówił.
- Usiądź.
- Myślałem, że Pan śpi - odparłem.
- Myślę...
Po chwili ciszy Prezes wstał i usiadł po przeciwnej stronie biurka. Dziwny był ten jego gabinet. Obok drzwi stał wielki kaktus, na ścianach wisiały żółto-czerwone koszulki schowane pod szkłem z autografami i datą w rogu. Przy oknie stało biurko z krzesłami po obu stronach i regał pełen teczek. Oczywiście nie można zapominać o najważniejszym. Obok regału stała kanapa na której to zastałem prezesa.
- Dotarły do ciebie teczki? - zaczął Prezes.
- Tak. Od razu wszystkie dokładnie przeanalizowałem - w tym momencie Johan mi przeszkodził.
- Wcale nie musiałeś. To mój błąd. Zabrałem ci tylko czas. Z 15 kandydatur zebranych w kwietniu dziewięciu kandydatów znalazło już pracę a czterech się wycofało. Mogłem to sprawdzić zanim dałem ci teczki - powiedział zawiedziony.
W tym momencie po raz drugi zapadła cisza. Prezes położył przede mną teczki dwóch ostatnich kandydatów. Nie musiałem ich otwierać. Te teczki zapamiętałem z dzisiejszej analizy. Jeżeli miałbym ułożyć ranking kandydatów to tych dwóch z pewnością zajmowałoby miejsca w ostatniej trójce. Spojrzałem na Johana który wyraźnie oczekiwał mojej opinii, chociaż w głębi duszy już wiedział co powiem.
- Możemy jeszcze zacząć zbierać nowe kandydatury - powiedziałem, chociaż wiedziałem, że nie jest to dobry pomysł.
- Nie mamy na to czasu - odparł.
- Jakieś wyjście musi być, ma Pan wiele znajomości, może jest jeszcze jakiś bezrobotny menedżer?
- Starałem się jak mogłem ale nikogo odpowiedniego nie znalazłem.
- Co w takim razie? Musimy komuś dać tą pracę w ciągu tygodnia bo piłkarze wracają z urlopów i zaczynamy okres przygotowawczy.
- Wracajmy do domów. Nie ma sensu tu tkwić, powiem każdemu z działaczy żeby znalazł jakieś kandydatury.
***
Od razu po powrocie do domu siadłem do laptopa i zacząłem szukać odpowiednich osób. Kilka telefonów i w końcu miałem dwóch kandydatów. Była trzecia w nocy kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Akurat kładłem się spać. Zobaczyłem Prezesa.
- Ubierz się ładnie bo jutro konferencja - zaczął Johan.
- Jak to konferencja. Przecież jeszcze nikogo nie znaleźliśmy, a konferencja bez prezentacji jest bez sensu.
- Będzie prezentacja. Znalazłem menadżera godnego pracy w naszym klubie, powinien się zgodzić. Ale dla ciebie mam gorszą wiadomość.
- Co to za wiadomość?
- Niestety ale jednak nie zaproponuję ci stanowiska asystenta.
- To po co mam iść na tą konferencję?
- Sam mówiłeś, że konferencja bez prezentacji jest bez sensu. Musisz przyjść.
- Nie rozumiem, lepiej niech Pan idzie spać, a jutro powie mi o co chodzi.
- Wiedziałem, że nie umiem trzymać w napięciu - powiedział wyciągając jakieś papiery z torby trzymanej w prawej ręce - dwa podpisy i to ciebie jutro zaprezentujemy. Mam nadzieję, że wolisz stanowisko menedżera niż asystenta? - zapytał ironicznie.
Poczułem się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Chwila zamroczenia i przypomniałem sobie co oznacza uśmiech Prezesa.
- Możemy to podpisać jutro? - zapytałem.
- Konferencja jest o 13 tutaj masz papiery, rano przynieś mi to podpisane - odparł szybko kończąc dyskusję.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, a Johan znikał już w ciemnościach klatki schodowej.
- Do zobaczenia - usłyszałem zamykając drzwi.
***
Dzień później przyszłem do gabinetu w tragicznym stanie - po dwóch godzinach snu. Wciąż zastanawiałem się czy decyzja podjęta o 4 rano może być dobra. Trudno. Nie mogłem już odmówić. Prezesowi zniknął uśmiech z twarzy kiedy tylko zobaczył mnie w drzwiach. Jego mina nie zmieniła się nawet gdy pokazałem mu podpis na umowie - wciąż patrzył na mnie jak na idiotę.
- Przecież się ogoliłem - wydukałem.
- Jeszcze wiele musisz się nauczyć.
W tej chwili Johan odchylił dwie teczki stojące na półce, wyciągnął zza nich butelkę i nałał nam po trochę.
- Do dna - powiedział unosząc jedną ze szklanek.
Chwyciłem za drugą i wypiłem. Mocne - senność odeszła w niepamięć. Obmyłem jeszcze twarz i poszliśmy na konferencję. Na codzień jestem gadatliwy ale po tym co wypiłem nie chciało mi się otwierać ust. Konferencja trwała blisko godzinę po czym ruszyłem do domu.
Od razu po powrocie rzuciłem się na łóżko i rozebrałem nietypowo, bo w pozycji leżącej. Obudziłem się około 19. Prezes zaprosił mnie do Malines gdzie ku mojemu zdziwieniu powitało mnie 4 barmanów. Robert przedstawił mi ich i powiedział, że to nowy rozdział dla klubu, więc trzeba to opić. Prezes siedział już przy barze, widząc moje zakłopotanie zaśmiał się cicho i pokręcił głową.
- Siadaj - powiedział Robert odsuwając mi krzesło.
Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem ale okazało się, że to właśnie na tym krześle spędziłem 5 najbliższych godzin. Kolejny dzień przespałem, ale później trzeba było wziąć się do roboty, bo urlopy piłkarzy dobiegały już końca.
***
Dopiero po czasie uświadomiłem sobie co zaszło. Zostałem menadżerem pierwszoligowego belgijskiego klubu. Za mną była już konferencja. Pytania standardowe, odpowiedzi również. Kilka najbliższych dni spędziłem w klubie, musiałem urządzić sobie swój mały gabinet. Poznałem współpracowników i piłkarzy, pomimo tego, że ci byli jeszcze na urlopach. W teczkach Prezesa było wszystko, więc nawet jeżeli ich nie znałem osobiście to wiedziałem o nich wszystko.
Nie obejżałem się, a piłkarze wrócili z urlopów. Dopiero równo z ich powrotem zostałem oficjalnie menedżerem. Teraz mogłem już wszystko. Nie planowałem przebudowy drużyny, bo jej fundament był solidny. Większe zmiany miały zajść wśród trenerów. Wszyscy byli tacy "wyrobieni". Znali się od wielu lat i wyraźnie brakowało im motywacji. Wymieniłem prawie wszystkich. Przy okazji kupiłem lewoskrzydłowego Nilsa Schouterdena i jakiegoś juniora. Do pierwszej drużyny przeniosłem też bramkarza rezerw - młodego Arthura Hannesa w miejsce innego golkipera sprzedanego do Rody Kerkrade. W tych transferach nie było nic wartego do omówienia. Kręcąc się wokół budowy nowego sztabu szkoleniowego zorientowałem się, że nie wystarczy miejsca dla wszystkich trenerów. Johan oczywiście odrzucił moją prośbę co do dodatkowych miejsc w składzie. Nie chciałem się kłócić dopóki swojego stanowiska nie udokumentuje wynikami. Taktyka powstała dosyć szybko, bo od razu miałem wizję tworzenia zespołu. Trochę ryzykownie zdecydowałem się na grę trzema obrońcami. Przed obroną grać miało dwóch defensywnych pomocników, którzy w akcjach ofensywnych mieli brać udział w rozgrywaniu piłki, a przy atakach rywali wspierać defensywę. Przed nimi grał mózg zespołu czyli wysunięty rozgrywający. Na szpicy grać mieli dwaj napastnicy. Jeden z nich był typowym lisem pola karnego, a drugi klasyczną 10.
Po powrocie piłkarzy zwołałem zebranie zespołu w małej sali na samym dole klubowego budynku. Nie była to piwnica, pomieszczenie znajdowało się w fajnym miejscu. Doskonale było widać boiska treningowe. Po prostu miało swoją atmosferę. Bałem się tego spotkania. Byłem trenerem który nic nie osiągnął i może nie cieszyć się szacunkiem wśród piłkarzy. Doszłem do wniosku, że trzeba wyjść zdecydowanym i przyniosło to pozytywne skutki. Było widać, że to ja jestem tu trenerem ale z drugiej strony piłkarze mieli do mnie zaufanie. To spotkanie bardzo zmotywowało nas wszystkich i ze spokojem mogłem stwierdzić, że moje pierwsze wrażenie podobnie jak piłkarzy było bardzo dobre. Nadszedł więc czas rozpocząć okres przygotowawczy.
***
Nasz stadion nie powalał na kolana...
...ale za to nadrabiali kibice.
Pamiętaj, że dając "SŁABE" dajesz mi do zrozumienia, ze coś ci się nie spodobało.
Moim marzeniem jest czytanie przez szersze grono osób,
więc prosiłbym o napisanie w komentarzu, co ci się nie spodobało aby w przyszłości ci dogodzić.
Dla zniecierpliwionych co do wyników mam informację, że już niedługo pojawi się
kolejna część, w której to opiszę pierwszy etap przygotowań, a więc i pierwsze mecze.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ