Informacje o blogu

Okiem zezowatego daltonisty

AD Ceuta

Segunda División B

Hiszpania, 2011/2012

Ten manifest użytkownika HashVanHebel przeczytało już 1082 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Podróż strasznie się dłużyła, a szczególnie lot. W samolocie miałem czas na myślenie, bo nie mogłem usnąć. Oczywiście zdążyłem się już dowiedzieć, że lecę do Hiszpanii, konkretnie do miasta Ceuta leżącego w Afryce. Jest to jedno z wielu terytoriów należących do Hiszpanii, jednak leżących między Maroko, a Morzem Śródziemnym. Zajęcie polega na renowacji, konserwacji itp., po prostu jest to praca z zabytkami. Myślę, że sobie poradzę, przez wiele lat zajmowałem się budowlanką, więc stare budynki mi nie straszne.
 
Chyba jestem wam winien swoją historię. Skończyłem technikum budowlane, później pracowałem u znajomego mojego ojca, kończyłem zaocznie studia. Później przez trzy lata prowadziłem z bratem firmę, wszystko było dobrze, jednak później przyszedł kryzys. Pięć lat temu brat zginął w wypadku, sam nie byłem w stanie sobie z tym wszystkim radzić i po roku od jego śmierci firma upadła. Miałem dużo pieniędzy, wszystko przepiłem, nie mogłem sobie poradzić z odejściem brata. Szczęśliwie przygarnęła mnie Karolina. Szczęśliwie dla mnie, bo na pewno nie dla niej. Dalszą część historii chyba znacie.
 
***
Przyznać muszę, że praca bardzo mi się spodobała. Pracowałem od świtu do zmierzchu, nie było czasu na alkohol i to cieszyło mnie najbardziej. Niedziele były wolne, z początku miałem plan chodzić na spotkania jakiegoś AA, jednak po tygodniu ciężkiej pracy potrafiłem przespać większe pół tego dnia.
 
Zajęcie tego typu nie jest jednak pewne. Kiedy jest jakiś projekt, to wszystko jest dobrze, jednak im bliżej jego końca, tym większa niepewność. Nie wiadomo jak szybko znajdzie się następny i czy w ogóle szef mnie w to zaangażuje. Moje pierwsze zlecenie skończyło się w maju. Z jednej strony znowu miałem szczęście, z drugiej było gorzej. Szef oświadczył pracownikom biorącym udział w owym projekcie, że duża ich część straci pracę z końcem czerwca, a druga część zostanie zaangażowana w kolejny projekt. Niestety byłem w tej pierwszej, razem ze wszystkimi którzy pracowali tu krócej niż rok. W takim razie miałem czas na szukanie nowej pracy, miałem też znacznie więcej wolności w tygodniu, bo cała grupa, która miała odejść z końcem czerwca została wcielona do kończącego się projektu na Gibraltarze. Wszystko to było zrobione na siłę, pracowało przy tym zbyt wiele osób, więc już o 14.00 byłem w domu.
 
Poszukiwanie pracy tuż przed wakacjami w jednym z najbardziej "wakacyjnych" regionów dla europejczyków, nie było prostą sprawą. Było bardzo dużo ofert słabo płatnych, w dodatku jedynie na te dwa miesiące, a ja szukałem czegoś na stałe, chciałem tu zostać.
 
Przez ten okres, kiedy miałem więcej wolnego czasu zainteresowałem się lokalnym klubem - A.D Ceuta. Chodziłem sobie na mecze, zabijałem nudę. Tutaj zaczyna się historia związana z moją karierą menadżerską. Pewnego dnia, kiedy Ceuta (znowu) dostawała srogie baty obok mnie siedział mężczyzna, który wybitnie przejmował się każdym złym zagraniem, każdą stratą piłki, a przy stracie bramki w ogóle myślałem, że wyrwie sobie z głowy resztę włosów. Zapytałem w pewnym momencie czemu tak bardzo przeżywa. Okazało się, że jest nowo zatrudnionym asystentem menedżera, nawet nie zatrudnionym, bo miał pracować od następnego sezonu. Pogawędziliśmy, trochę się uspokoił. Z jego lewej strony siedział jeszcze jakiś facet i ciągle nas podsłuchiwał, czasami dziwnie się gapił. Kolejny mecz też siedzieliśmy razem, dużo rozmawialiśmy, a obok nas znowu siedział ten facet. Teraz znowu wlepiał w nas gały jakby widział Messiego, albo co najmniej Krzynówka.
 
Gabriel Reyes - bo tak nazywał się niedoszły asystent - był zdziwiony i trochę zaciekawiony moim prostym podejściem do futbolu. Powiedział, że postara się wkręcić mnie do sztabu szkoleniowego na przyszły sezon i zaczął dyskutować z tym dziwnie patrzącym się mężczyzną. Niestety rozmawiali po Hiszpańsku, więc łapałem tylko pojedyncze słówka.

Po krótkiej rozmowie moi sąsiedzi porozumiewawczo skinęli głowami. Później niedoszły asystent poprosił mnie o spotkanie, umówiliśmy się na niedzielny wieczór. Po meczu, kiedy już wychodziliśmy ze stadionu podeszło do mnie dwóch młodych chłopaków. Wyglądali na podekscytowanych, jednak moja słaba znajomość hiszpańskiego w konfrontacji z tą ekscytacją stała na straconej pozycji.
- I don't speak spanish - powiedziałem, bo tylko to przyszło mi do głowy.
Na szczęście znali angielski. Zaczęli mnie wypytywać o pracę, doświadczenie. Zauważyłem, że i tak się nie dogadamy, bo chociaż wiedziałem co mówią, to nie wiedziałem o co im chodzi. Po kilku minutach zaczęliśmy się rozumieć. Młodociani fani drużyny Ceuty podsłuchali rozmowę asystenta i - jak się okazało - prezesa klubu - Juana Antonio Munoza. Teraz już wiedziałem, dlaczego ten facet tak się na nas patrzył - to prezes klubu. Mężczyźni rozmawiali o mojej osobie, od chłopaków dowiedziałem się, że niedzielne spotkanie ma dotyczyć mojego angażu w klubie. Miałem zostać jednym z trenerów pierwszej drużyny. Wiedziałem więc, na co mam się szykować.

***
Samo spotkanie przebiegło pomyślnie. Kontrakt już we wtorek miał być gotowy do podpisania. Na pytanie dlaczego chcą zatrudnić tak niedoświadczoną osobę, Gabriel odpowiedział ciekawą historią. Rzekomo prezes ma w planach stworzenie perspektywicznego sztabu, a także perspektywicznej drużyny opierającej się na wychowankach. Taaa, z taką bazą i raczej niezbyt dużymi środkami? Fajna historyjka. No cóż, uznałem, że nie poznam prawdy. Nie wiem dlaczego, ale jeżeli chcą dać mi zarobić, to czemu nie.

Zapowiadało się, że zostanę w Hiszpanii na dłużej. Kamil ucieszył się tym faktem, stwierdził, że nie ma czasu na szukanie nowego lokatora, tym bardziej, że wcześniej niezbyt dobrze mu to wychodziło. Nie miałem w planach zbyt dużego zaangażowania w klub, dopóki nie znajdę pracy z umową na czas nieokreślony, albo nie zarobię tyle, żeby móc rozkręcić własny biznes. Wykorzystałem też fakt, że na Gibraltarze odbywały się kursy trenerskie i menadżerskie organizowane przez FIFA głównie dla krajów arabskich. Miejsce to było łącznikiem, w którym można zatrudnić wielu europejskich ekspertów, a zainteresowani kursami obywatele kilku krajów arabskich też mogli na tym skorzystać.  Zapisałem się na te trenerskie, bo musiałem. Z Gibraltaru do Ceuty i z powrotem kursowały trzy promy - poranny o 7.00, popołudniowy o 14.00 i wieczorny o 19:30. Kursy dla trenerów trwały od 14:30 do 16:30, więc musiałbym długo czekać na wieczorny prom. Wolałem więc zapisać się również na kursy dla menadżerów niż płynąć wpław.

Kamil polecił mi dobrego nauczyciela hiszpańskiego. Od razu po zakończeniu projektu na Gibraltarze i kursów rozpocząłem pracę w klubie i lekcje języka. Fajnie mają ci ludzie od piłki - od pierwszego lipca zaczęła obowiązywać moja umowa, jednak piłkarze dopiero wracali z urlopów więc od razu miałem tydzień wolnego. Tułałem się po klubie poznając współpracowników. Szybko się upewniłem, że historyjka o perspektywach prezesa nie jest prawdziwa. Większość sztabu to starzy i niewykwalifikowani ludzie. Miałem przewagę, bo przynajmniej byłem w miarę młody. Muszę jednak przyznać, że w środku siedziba klubu wyglądała dosyć profesjonalnie, nie tego się spodziewałem oglądając budynek z zewnątrz.
W klubie wciąż nie było menadżera. Dowiedziałem się, że poprzedni po powrocie z wakacji nie chciał już wrócić do klubu. Powiedziała mi to w tajemnicy sekretarka. Mówiła o jakimś konflikcie z prezesem, ale nie chciała zdradzić szczegółów. Dopiero w piątek, czyli w ostatni dzień przed powrotem piłkarzy coś zaczęło się dziać. Kiedy razem z sekretarką składaliśmy zamówienie na bagatela 10 pachołków treningowych (bo w ostatnim sezonie zginęły 2, 4 się połamały, a kilka miało służyć jako zapas) usłyszałem, że woła mnie prezes. Poszedłem do jego gabinetu, był tam jeszcze człowiek, który jak zaobserwowałem był wszędzie - oczywiście Gabriel Reyes.
- Nikt nie chce tu pracować, a niedługo pierwszy sparing. W dodatku ktoś musi prowadzić treningi, bo nam się kopacze jeszcze bardziej rozleniwią - zaczął prezes.
- Ja się nie angażuje, obiecałem żonie - odpowiedział asystent.
- Ktoś się tym musi zajmować, sam nie będę się zniżał do tego poziomu.
- Masz taki sztab, wszystkich znasz, każdy by się zgodził.
- Wszyscy chcieliby dodatkowej opłaty, a kiedy tylko uda nam się znaleźć kogoś na to miejsce będą oburzeni, że zabiorę im pieniądze i przywrócę dawną posadę.
- Rico?
- Żart?
Nie wiem dlaczego mnie zaprosili, może potrzebują słuchacza? Na pewno nie jestem tu przypadkiem, bo rozmawiają po angielsku.
- Sławomir? (a raczej Souomier)- zapytał prezes patrząc na mnie.
- Just Sławek - odpowiedziałem.
- So Souek - zaczął i po krótkiej pauzie gadał dalej - chcesz trochę poszefować?
- W jakim sensie?
- Będziesz menadżerem przez tydzień, może dwa. Jeszcze przed sparingami postaram się kogoś zatrudnić.
- Mogę się zastanowić?
- Namyślisz się do wieczora?
- Może do niedzieli?
- Dobra w niedzielę o 12 będę na plaży, znajdziesz mnie.

Gabriel wyraźnie się ucieszył. Wyszedłem z gabinetu, oni zostali w środku.
Zanim jeszcze włączyłem się do rozmowy zainteresowała mnie postać Rico. To na pewno ktoś związany z klubem, więc sekretarka mi pomoże. Już podczas zamawiania pachołków gadała tyle, że nie zauważyłem kiedy przełączyła się na hiszpański.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.