Na tym treningu czekały na mnie złe wieści. Toni Garcia doznał miesięcznej kontuzji i zostaliśmy z jednym bramkarzem (Rubio) którego ściągnąłem z wolnego. Chłopcy trenowali SFG przed meczem z Malagą. Po tym treningu spostrzegłem księgowego. Powiedział do mnie:
-Dobra robota Kamil.
-Ale co? Spytałem zaskoczony.
-za spara z Realem dostaliśmy 170 tys.
-To świetnie. Jak wyglądają finanse?
-1.200.000
-dzięki.
Po tej krótkiej rozmowie udałem się do auta i pojechałem do domu.
Nadszedł czas na mecz z Malagą.
-Chłopcy pokażcie to co z Realem a będzie super. Gramy!
Na Malagę chłopcy wyszli dobrze nastawieni. Jednak w piątej minucie Nuevo La Victoria wpadło w szał po główce Dieza. My cały czas dzięki mojej strategii dzielnie tłamsiliśmy ataki rywali. Jednak w 44 minucie klepa Malagi Fabios nie zdążył i Rondon trafił na 1:1.
W przerwie wygłosiłem taką oto mowę:
Dawajcie! Zróbcie to dla mnie i dla siebie. Gramy!
Na drugą połowę wyszliśmy z zamiarem zjedzenia przeciwników. Wjazd korkiem w but skończył się czerwem dla Machado. Paradoksalnie w tym była nasza szansa, bo taktyka 7 broni tłamsiła ataki rywali którzy zostawiali na swojej połowie jedynie SO. I w 82 minucie Cascon dostał podanie od Jose Mari i strzelił na 2:1 dla Realu Jaen. Potem osiem minut obrony Częstochowy i triumf!
Jaen: Malaga 2:1
Diez, Cascon Rondon
Ten mecz również przeszedł do historii. W klubie wszyscy zadowoleni. Kibice już mnie kochają. Pochwaliłem wszystkich graczy za to zwycięstwo. Trzeba było się jednak otrząsnąć, bo sparingi nie dają punktów. Przed meczami ligowymi wszyscy zapieprzali na treninach by mieć miejsce w składzie.
Trzy dni zleciały bardzo szybko i przyszła pora na mój debiut. Jednak przed debiutem musiałem iść na konferencję prasową.
-Jak pan się czuje przed debiutem?
-Dobrze.
-A jak pan ocenia okres przygotowawczy?
-Okres był dla nas bardzo dobry co trzeba przełożyć na wyniki.
-Jakie są stosunki pan Luis Tenevet trener waszego najbliższego rywala San Roque.
-Szanujemy się.
-Dzięki za wywiad.
-Do widzenia.
Po irytujących dziennikarzach przyszła pora na taktykę. Byłem w kropce, gdyż rywal jest ,,za słaby” na defensywną taktykę a ,,za mocny” na ofensywną. Koniec końców wybrałem defensywną, bo dała nam dobre wyniki w sparingach. A lepsze 0:0 niż 4:5. I tak o godzinie 18:00 28 sierpnia. Mieliśmy grać z San Roque. Najgroźniejszym ogniwem rywali jest Ramon Morant (OPŚ) a jego wyeliminowaniem zajmie się Camacho.
Przed meczem powiedziałem do zawodników takie słowa:
-Zaczyna się nasza podróż ku chwale, a dziś zrobimy ten pierwszy krok. Jedziemy!
Wyszliśmy ostrożnie nie dopuszczając rywali pod naszą bramkę a sami niewiele tworząc. Jednak po rzucie rożnym objeliśmy prowadzenie za sprawą Serry. Jednak w 34 minucie San Roque dostało wolnego a Morant dał swojej drużynie bramkę. Po pierwszej połowie zbeształem zawodników.
Na drugą połowę wyszliśmy skoncentrowani co opłaciło się już w 47 minucie gdy główkę Ortiza dobił Cascon. Chwilę później Ortiz został kontuzjowany a na boisko wszedł Lescano. W 68 minucie po pięknym krosie Moranta do piłki doszedł Arroyo, lecz trafił w poprzeczkę. Zaraz po tej sytuacji poszła kontra Diez do Camacho ten do Machado on wystawia Casconowi, który lobuje bramkarza. Piłka odbiła się jednak od słupka, ale doszedł Lescano i zdobył gola na 3:1. W 90 minucie Morant rozpoczął indywidualną akcję wystawił Melchorowi a ten strzelił na 3:2. Jednak Real Jaen wygrał!
San Roque: Jaen 2:3
Morant, Melchor Serra Cascon Lescano
Po meczu z Ramonem Morantem tfu San Roque powiedziałem chłopakom.
-Brawo zrobiliście pierwszy krok. Gratulacje!
W następnym odcinku liga i mecz pucharowy a także podsumowanie transferów
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ