Rozpocząłem trening sezonowy zgodnie z planem. Zero kontuzji, wszyscy w wyśmienitych humorach, a to się bardzo liczy. Mamy teraz ciężki treminarz, który był robiony przez 6-latka, albo totalnego idiotę. Gramy mecze co 3 dni, przez pierwsze kilka kolejek, po to, by potem pauzować 5 miesięcy. Durnota i bezsens. Gramy 14 z Górnikiem, 17 z Rozwojem, 20 z Naprzodem, 24 z Limanovią, 27 z Przebojem Wolbrom, by potem zacząć grać w normalnych odstępach.
Te trzy dni, do meczu z Wieliczką zleciały bardzo szybko. Prowadziłem trening, jechałem do domu, witałem się z żoną i znów byłem w klubie. Cały czas stawiałem na wykańczanie akcji u graczy ofensywnych, szybki rozrzut piłek na obydwie strony przez pomocników i skuteczne interwencje obrońców. O bramkarzy nie mam prawa się bać, bowiem Cezary Osuch to pewny gracz, a Marcin Zieliński też nie zawodził. Dodatkowo obserwujemy kilku bramkarzy, gdyż Marcin Zieliński zaczyna powoli pyskować, a czegoś takeigo nie znoszę. W razie potrzeby sprzedamy go, albo upchniemy na wolny transfer.
Mówiąc w skrócie - nudny mecz, mało strzałów, bez kartek, więc stosunkowo czysta gra. Wynik mówi jak przebiegał mecz. Nie dużo okazji do bramek, a obydwa kluby oddały ledwie dwa celne strzały (obydwa po jeden).
Michał Haftkowski - jedyny człowiek, który patrzy na mnie z góry w klubie, mimo iż dużej różnicy nie ma (195 vs 200 cm) - strzela bramkę po akcji ze skrzydła, po której tylko musiał dostawić nogę, by piłka wleciała do bramki.
Prezes notował "co nieco" po meczu - co dokładnie? To wiem tylko on sam.
Zamknąłem się w klubowym gabineciku w szatnii (biuro prezesa mieści się nie przy stadionie, lecz w odległej o pół kilometra "gminie", czyli Urzędzie Miasta i Gminy Małogoszcz. W tle grał jakiś rap czy tam hip-hop, bo trampkarze zapomnieli wyłączyć po meczu wychodząc z szatni. Wyjąłem z lodówki znajdującej się tu jakąś wodę. Nie chciało się pić, ale jednak piłem i piłem... Niczym po jakimś meczu. Wyjąłem notes A4, trochę nieporęczny, ale do pisania idealny. Zacząłem pisać:
- Marcin Zieliński
- Piotr Kajda
- Patryk Jeleń
I się zatrzymałem. Nie mogłem dopisać, jakaś wewnętrzna blokada, ta nić przywiązania nie pozwoliła mi pisać dalej. Za bardzo zżyłem się z nimi, chociaż z wszystkimi poza pierwszą dwójką, pracuję od maksymalnie 90 dni. Wielu jest moimi prywatnymi przyjaciółmi, w końcu jestem w ich wieku - ledwie 26 lat. Nie mogę pisać, niby tylko kilka imion, nazwisk, ale wciąż nie mogę. Ale cóż, trudno. Grają słabo, za słabo. Patryk opuści klub 30 sierpnia odchodząc na wolny transfer, Marcin i Piotrek pójdą do innych klubów. Ostatecznie wziąłem się za siebie i dopisałem:
- Vladimir Bednar
Słowak, który przyszedł do klubu z wolnego transferu ma odejść za pieniądze, więc pewnie sprzedany zostanie zimą. Chyba że mnie zwolnią...
Mecz z Rozwojem Katowice miał przynieść to, czego nie zaznano tutaj od kilku lat. Puchar Polski. Wszystko przemawiało ku nam. Pogoda, miejsce meczu, nawet sędzia, który kartkami sypać nie lubi. Mimo wszystko, musiałem dokonać roszad w ataku. Zagra Robert Noga, nie Tomek Gruszczyński. Zagra Pietrzak, nie Haftkowski. Zagra Mizgajski, nie Osłowski. Mimo delikatnego osłabienia zespołu (w końcu mecz z Naprzodem za 3 dni), skład wciąż jest mocny. Przynajmniej ja tak sądziłem. Nie to co mój asystent.
- Zmień Mizgajskiego! Zmień Imianowskiego na obronę! Zmień Sidorowicza! Zmień Nogę, on nadaje się do Okręgówki, nie do 3. ligi! - tak mawiał na okrągło mój asystent.
Później się przekona, czy ma rację.
Mamy awans! Po kilku latach przerwy, znów jesteśmy w ogólnokrajowym Pucharze Polski! I nie w eliminacjach, pucharach okręgowych, a w głównej fazie! Mecz z Unią Janikowo, będzie tym w pierwszej rundzie.
Noga, ten którego krytykował asystent, strzelił jedyną bramkę. Mizgajski miał notę 6.9, Sidorowicz także.
Coraz bardziej traciłem do mojego asystenta zaufanie.
Nagle z 17 sierpnia, zrobił się 20 i mecz z Naprzodem Jędrzejów. Derby! Powiat jędrzejowski, to powiat niezbyt duży, choć w jego obrębie znajdzie się kilka klubów jak właśnie Wierna, Naprzód, Unia Sędziszów, Piaskowianka Piaski, Partyzant Wodzisław, Start Słupia Jędrzejowska czy Nida Sobków. Derby te cieszą się sporym zainteresowaniem. Dopóki do meczu nie dojdzie. Na meczach zjawia sie może 20-30 osób więcej. Najczęściej derby rujnuje pogoda, albo termin meczu - środek tygodnia w godzinach pracy. Teraz była 15.00, sobota, sucho, prawie 30 st. celsjusza. - termin wręcz idealny do rozegrania meczu. Jedyny mankament - Paweł Cebula. Sędzia meczu to dający dużo kartek (później okaże się, że sędzia da w 8 meczach ligowych aż 49 żółtych kartek, 4 czerwone i 2 rzuty karne. Jest także drugim najgorzej ocenianym sędzią, ze średnią 7.99 (ostatni ma 7.98).
Co ja się będę rozpisywał - wynik mówi wszystko:
5-0. Spektakl utrudnił nieco właśnie sędzia dając 9 żółtych kartek. Pokazaliśmy, że nasza gra ofensywna nie opiera się na jednym graczu, a na kilku - m.in. Tomek Gruszczyński, Patryk Jałocha, Piotr Kulpaka, Łukasz Dzierzega, Jarosław Mikutel czy Michał Haftkowski. Zrealizowaliśmy to, na co prezes narzekał - skuteczność. 13 strzałów, 7 celnych, 5 bramek. Dużo lepiej niż z Drawą Drawsko Pomorskie (19 strzałów, 6 celnych, 3 bramki).
Po meczu, gdy wróciliśmy do Małogoszcza, prezes mnie zawołał:
- Przemek! Pozwól na chwilkę.
- Słucham Cię.
- OK, to jest to. Krzesło, ręka, długopis, nogi, uścisk, dziękuję. - rzekł krótko, ale stanowczo prezes Rafał Klimek.
Wszedłem i nagle...
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ