Mijały pierwsze dni i godziny w klubie. Skład został wstępnie określony, kadra trenerska i całe zaplecze musiała pozostać niezmieniona ze względu na brak funduszy na kontrakty. Wprawdzie czyniłem próby i starałem się pozyskać tak trenerów, jak i piłkarzy, którzy mogliby mi pomóc w tych ciężkich czasach, ale zarząd za każdym razem odrzucał oferty w ostatniej chwili. Morał z tego taki, że jak chcesz coś kupić, to musisz mieć pieniądze. Szkoda, że nie tyczy się to klubów pokroju Realu Madryt.
Mając ograniczone możliwości postanowiłem wycisnąć z mojego składu co się da. Dość ciasny terminarz wymuszał planowanie dwóch względnie równych jedenastek, które kondycyjnie podołają temu wyzwaniu. Na początek jednak musiałem ostatecznie przetestować zawodników w grach kontrolnych.
Mimo wielkich trudności udało się zakontraktować 8 meczów, w tym kilka z wymagającymi drużynami. W sumie wyniki tych meczów mogły napawać optymizmem, gdyż poza przegranymi z najsilniejszymi rywalami byliśmy w stanie wygrać kilka meczów. W kontekście stawiania nas na pozycji czerwonej latarni ligi już przed sezonem, mogłem liczyć na kilka niespodzianek.
Mecze kontrolne pokazały, że jest szansa na dobrą grę co najmniej kilku młodzieżowców. W ataku wyraźnie wyróżniał się
Kieffer Moore (18), w obronie brylował
Wayne Avery (18), a w pomocy świetnie spisywał się
Cody Cooke (18).
Rokowania mojego asystenta wyraźnie wskazują na dwóch z nich.
Kieffer Moore i
Cody Cooke to zapewne przyszłość klubu, o ile ich nie stracimy z powodu kłopotów finansowych. Mi osobiście spodobał się w kilku akcjach
Kieffer. Choć jeszcze nie zawsze potrafi stanąć na wysokości zadania, to kilkukrotnie świetnie trafiał z dystansu i po indywidualnych wejściach w pole karne przeciwnika.
Powyżej statystyki tego zawodnika z meczu towarzyskiego z rezerwami
Reading. Spora ilość podań świadczyć może o dużym już zaufaniu do niego reszty zespołu. Bardzo obiecujące są również statystyki gry głową.
10 wygranych pojedynków na 11 prób, w tym 2 kluczowe to przykład ściany nie do przejścia :-). Oczywiście nie obyło się bez strzelenia bramki, co pociągnęło za sobą również uznanie tego gracza najlepszym na boisku. Oby tak dalej w meczach o stawkę! A dla miłośników większej ilości cyferek krótka charakterystyka liczbowa Moora:
W gruncie rzeczy niewiele się wydarzyło w okresie przygotowawczym. Zakaz transferów do klubu i brak zainteresowania naszymi graczami spowodowały kompletną ciszę w tej materii, co w normalnym klubie jest nie do pomyślenia. Zawsze ktoś kończy kontrakt, ktoś musi lub chce odejść, czy też w końcu ktoś został uznany za przydatnego do drużyny i dołącza do ekipy. Gdyby nie treningi i sparingi można by pomyśleć, że klub nie istnieje.
Skoro tak, to pozostało mi tylko zapoznać Państwa z taktyką, jaką opracowałem na tą rundę.
Stawiam na
zbalansowany styl gry. Zawodnicy nie będą skupiali się tylko na jednym zadaniu, dzięki czemu będzie większa asekuracja. To powinno dać pewien punkt zaczepienia młodej i nieogranej drużynie, w której błędów i niedociągnięć będzie zapewne multum.
Strategia jak najbardziej
ofensywna. Bronić skutecznie można się doświadczonymi zawodnikami. Żółtodzioby mają przede wszystkim fantazję i temperament, co należy bezwzględnie wykorzystać i tym samym zniwelować braki w taktyce.
Pierwotnym założeniem była gra typowym
4-4-2, lecz zawodników w
Truro City się nie wybiera, więc musiałem przesunąć skrzydłowych do przodu, by nie tracić ich potencjału na pozycjach, do których nie są stworzeni.
Jedynymi odstępstwami od założonej strategii są
krótsze podania, które pozwolą na zmniejszenie strat piłki,
zawężone pole gry, dzięki czemu łatwiej będzie wprowadzić w życie asekurację na pozycjach oraz
gra z kontry, która ma dać nam przewagę zaraz po przejęciu piłki.
Zbalansowany styl gry jest przeze mnie regularnie poddawany korektom w trakcie trwania spotkania. I tak niejednokrotnie po utracie bramki lub gdy widzę, że przeciwnik zaczyna przeważać, stosuję
agresywniejszy pressing. Także podania często wracają do bazowego stanu, czyli w zamierzeniu są dłuższe i szybsze. Gdy ewidentnie nie radzimy sobie w środku nakazuję grę
szeroko i skrzydłami. Wszystko to ma dać nam przewagę i zdominować przeciwnika. Co z tego uda się skutecznie zastosować w meczach o punkty? Nie wiem. Tak na prawdę nikt nie wie, co można wykrzesać z tej drużyny.
A pierwszy mecz o punkty w
Blue Square Bet South zbliża się wielkimi krokami. W sobotę
18 sierpnia zagramy w
Billericay. Przy
New Lodge dowiemy się, z kim przyszło mi ciągnąć ten wózek. Czy zawodnicy podzielają moje podenerwowanie? Ponownie powiem, że nie wiem, ale na pewno zaczną to czuć, gdy nie będą wypełniali założeń taktycznych. Tylko silna ręka może ogarnąć to młodociane towarzystwo!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ