"I'll be back" 

Czternasty mecz

Piętnasty mecz

 Chrrrrr, chrrrrrrrr..... zaraz, co? Co się stało? Chyba pierwszy raz przysnąłem podczas meczu. Kompletnie nic się nie działo, normalnie jak w szkole podczas zajęć. Tylko ten punkt dopisany do naszego konta jest warty wzmia.... chrrrr chrrrrr strzelaj! chrrr debile chrrr.

Szesnasty mecz

 No nie, znowu seria, tym razem źółtych kropek remisowych. Ku chwale daltonistom! Piast miał swoje 5 minut i to dosłownie, dzięki czemu wyrwał nam 3 punkty z kiesy jak złodziej na "Patelni". Byle dotrwać do przerwy zimowej, może coś się wtedy ruszy.

Siedemnasty mecz

 Biednemu to zawsze wiatr w oczy i męska część rozrodcza w otwór na dole pleców. Człowiek nie dość, że broni się przed Górnikiem, to sędzia rozdaje herbatniki i wapno. Herbatniki moim zawodnikom za zasługi na polu fauli i przewinień, wapno Łęcznianom, z tych samych powodów i wapno dla mnie na kaca moralnego w związku z wynikami. "Nic się nie stało....."

Osiemnasty mecz

Dziewiętnasty mecz

 Koniec tego, kurwa idę chlać co w ręce popadnie i prezentuje jakiś poziom. Poziom 40% co najmniej. Kończyć mecz w 9. po trzech kontuzjach i stracić bramkę w ostatniej sekundzie po samobóju bramkarza. Dobrze, że jest zima. Jak Bałtyk zamarznie to idę pieszo do Szwecji, bo tu nie mam czego szukać. Człowieka może normalnie chujnia z grzybnią trafić po takich meczach! Nie mam nawet siły cytować klasyków.

Kristmas tajm - czyli dajcie mnie spokój

 Przerwa świąteczna przyszła w najlepszym możliwym momencie. To znaczy, gdy już klub sportowo nie wyrabiał, a ja pożegnałem ostatnie nerwy, które trzymałem na wodzy. Na dobicie wpadła do mnie delegacja klubowa z kwiatami z okazji pobicia rekordu:



 No i co? Polak potrafi. No, ale nie ma co się użalać nad sobą - jak mam utrzymać tę fuchę to trzeba wziąć się do roboty sparingowo-transferowej. 
 
 iiiiiii na założeniach się skończyło, ponieważ zdołaliśmy zakontraktować tylko jednego piłkarza, przynajmniej dobrego. Przed Państwem Scott Tancock:



 Będzie dobrym partnerem na środek obrony dla ciągle niezadowolonego Zalepy (podejrzewam, że jest kobietą - facet tak długo focha nie strzela). Wydaliśmy na niego astronomiczną sumę 15 tysięcy ojrosów, ale myślę, że było warto. Gość o takim dźwięcznym zakończeniu nazwiska musi być twardym obrońcą. Takich ludzi nam potrzeba, zwłaszcza na środku obrony.

 Tak więc po długich wakacjach i treningach rozegraliśmy kilka tragicznych sparingów, aby z czarnymi chmurami nad głowami rozpocząć rundę wiosenną.

Dwudziesty mecz

 Wow, tego się nie spodziewałem. Mówię o wyniku, hat-tricku Kovala i 3 punktach zdobytych z Zawiszą.
Czyli ogólnie niczego się nie spodziewałem. Pech przeciwników i dobra gra nowego obrońcy drużyny przechyliły szalę bogactwa, sławy i zwycięstwa na naszą stronę.

Dwudziesty pierwszy mecz

 Kolejne 3 punkty dopisane. NIEWIARYGODNE! Wreszcie Taudul gra na miarę swych możliwości bramkarskich, a drużyna nie odpuszcza, mimo straty bramki na początku meczu. Czyżbyśmy zostali Marynarzami Wiosny?

Dwudziesty drugi mecz

 Czy to S&L? Czy to mój geniusz? Nieee, to.... sam nie wiem co. Nic oprócz jednego transferu się nie zmieniło, a zdobywamy w trzech meczach 9 punktów. Korona poległa i koloportuje w Kielcach o swojej porażce. Cieszy dobra gra zespołu.

Dwudziesty trzeci mecz

 .... właśnie zdobyliśmy 12 punktów w czterech meczach, czyli tyle co w całej rundzie jesiennej... brak mi słów...
-"Toż to niemożliwe" - kilka brakujących mi słów wyrwało się mojemu "ja"
Cztery wygrane mecze na wiosnę. Seria zwycięstw trwa w najlepsze. Taudul i mój nos trenerski, który nakazał mi wprowadzenie Deekmana, pozwoliło mi ograć po raz pierwszy Miedź. "Cieszmy się i radujmy się wnet".

 Podczas tego radowania przyszła bardzo radosna wieść, która nakazała kontynuowanie radości w jeszcze radośniejszy sposób. Taaak taaak powtórzeń moc.



 Ale i moc licencji trenerskiej z poziomu kontynentalnego jest ze mną. Do tego kolejny stopień już na mnie czeka.

Dwudziesty czwarty mecz

 Nosz co tu się wyrabia? Gramy do końca i się nie poddajemy. Rozjechaliśmy kolejnego przeciwnika ku niezadowoleniu Górnika - naszego rywala do walki o utrzymanie w elicie. Zostali storpedowani i spadli bardzo nisko. Co prawda to się raczej skończy, ponieważ czeka nas seria meczy z samą elitą naszego krajowego podwórka - Lech, Legia, Wisła.

Dwudziesty piąty mecz

 No i wykrakałem. Kolejorz wykoleił naszą armadę (tak wiem, Flota nie ma kół). Pierwsze dwa gole, które nas napoczęły padły z rzutów wolnych. Szkoda, bo mogliśmy bardziej powalczyć o jakiekolwiek punkty.
Co nie zmienia faktu, że porażka z liderem hańby nie przynosi. Chociaż za te cztery bramki w plecy obrońcy dostali ochrzan przepotężny.

Dwudziesty szósty mecz

 Mieliśmy pecha. Znowu straciliśmy gola po stałym fragmencie gry, a później sami zmarnowaliśmy 4 dogodne sytuacje. Legię ratowała poprzeczka i forma Kuciaka w ostatnich minutach. Niemniej Taudul znowu nas parę razy uratował, mimo tego mogliśmy urwać Wojskowym punkcik.

 Tabelelium i inne tere-mere-inarze