Informacje o blogu

Handluj z tym!

FK Astana

Priemjer Liga

Kazachstan, 2018

Ten manifest użytkownika Kurpiu przeczytało już 1830 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Liga Mistrzów dla każdego – tak, idę jak burza!  Astana to druga drużyna, którą wprowadziłem do tych elitarnych rozgrywek – ale tym razem już w pierwszej próbie. Oczywiście można się przyczepić do tego że Astana to jedna z najbogatszych drużyn ze słabych lig które mógłbym objąć – tak to prawda, ale sami wysłali mi ofertę. Ktoś również może zwrócić uwagę na moją nierealistyczną politykę transferową, która zakładała posiadanie całej masy gości którzy na co dzień nie mogli grać w lidze (zważywszy na limit obcokrajowców do zgłoszenia), ogrywali się w drużynie rezerw i grali w Lidze Mistrzów – ale był to ciekawy eksperyment i szczerze mówiąc: przyszłość tego klubu (wiedziałem przecież że w momencie odpadnięcia z rozgrywek odejdę) mnie w żadnej mierze nie interesowała. Część kontraktów z zagranicznymi piłkarzami w grudniu (przypominam o systemie wiosna-jesień w Kazachstanie) się kończyła więc ten eksperyment w żaden sposób nie mógł powalić na kolana takiego finansowego giganta jakim jest klub ze stolicy, który finansowany jest z rządowych funduszy. Tak więc zobaczmy jak wyglądała kazachska przygoda w Champions League.

Zważywszy na realny awans Kazachów do fazy grupowej chciałbym wam tylko przypomnieć dokonania tego klubu w tegorocznej edycji:
 
Jak widzicie kompromitacji nie było – zaledwie dwie porażki (w Madrycie 0:4 i Lizbonie 0:2) ale udało im się wywieźć ze Stambułu punkt (1:1) a Astana Arena okazała się niezdobytą twierdzą – nawet przez finalistę przedostatniej edycji Ligi Mistrzów – Atletico (0:0)! W meczu z Galatasaray (2:2) dwukrotnie potrafili (co prawda po trafieniach samobójczych) wyrównać wynik spotkania będąc w tym meczu o klasę lepszym od renomowanego rywala - oglądałem to spotkanie i wiem co mówię. W spotkaniu z Benficą prowadzili już 2:0 ale ostatecznie nie byli w stanie dotrzymać tego rezultatu do końca i mecz zakończył się wynikiem 2:2. Reasumując – prawdziwa ekipa z Kazachstanu opierając swój skład również o krajowych graczy (w przeciwieństwie do mnie) przegrała tylko 2 spotkania i była o krok od awansu do Ligi Europejskiej na wiosnę – jak wypadnę w tej konfrontacji… jakby co na swoje usprawiedliwienie mogę zrzucić losowanie – które miałem niewątpliwie cięższe (Arsenal > Benfica a także Szachtar > Galatasaray)…

W pierwszej kolejce gościłem Arsenal na Astana Arenie – już wyobrażam sobie minę Arsena Wengera na myśl o tej wyprawie dookoła świata. Przed meczem trochę rozchorował się Pele a do zdrowia jeszcze dochodził Mitchel Donald ale obaj mogli zasiąść na ławce rezerwowych a mój skład na to spotkanie można było nazwać optymalnym. Po cichu liczyłem na rywalizację z rezerwowymi Kanonierami ale ta grafika uświadomi wam jak Anglicy potraktowali to spotkanie:

Postanowiłem bez kompleksów podejść do tego starcia – nie chciałem wystawiać autobusu i modlić się o bezbramkowy remis i to w pierwszych minutach mogło zaskoczyć gości. W 28 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Joppena do piłki dopadł osamotniony Zidane i w pojedynku sam na sam z Wojtkiem Szczęsnym Brazylijczyk zaszokował świat – 1:0 dla Astany. Do końca pierwszej połowy nic się nie zmieniło ale po przerwie Arsenal pokazał różnicę klas a raczej Mesut Ozil który w pojedynkę rozklepał moich grajków. Wyrównującą bramkę zdobył bezpośrednio z rzutu wolnego, na 2:1 trafił po asyście Welbecka a hat-tricka skompletował po potężnym strzale w samo okienko (wcześniej Gabriela pokonał jeszcze Giroud). Astana odpowiedziała jedynie w doliczonym czasie gry po idealnym dośrodkowaniu Bordacheva drugą bramkę zdobył Zizu.

Ostateczny wynik - 2:4, także twierdza Astana zdobyta. Mimo wszystko byłem dumny z tych chłopaków.

Na drugi mecz lecieliśmy do Doniecka ale niestety bez Zidane’a. Szachtar – wiadomo, ukraiński hegemon z genialnym scoutingiem w Brazylii, ostatni zdobywca Pucharu UEFA (2:1 przeciwko Werderowi). Przez sytuacje polityczną w kraju zmuszeni zostali do opuszczenia Doniecka i areny naszego EURO – czyli Donbas Areny. W październiku doszło przed stadionem do wybuchu, także chyba dobrze że obecnie ta drużyna rozgrywa swoje spotkania we Lwowie.

Od 2004 roku trenerem tego klubu jest Mircea Lucescu – były napastnik reprezentacji Rumunii (70 spotkań w kadrze) a w roli szkoleniowca wcześniej pracował w rumuńskich klubach (również prowadził kadrę), Interze Mediolan, Galatasaray a także Besiktasie. Ciężko w obecnych czasach znaleźć szkoleniowca, który prowadziłby tak długo klub zwłaszcza w bogatym wschodnioeuropejskim klubie. Podobno jednak Lucescu ma odejść do Trabzonsporu ale trzeba czekać na oficjalne informacje na ten temat.

Spotkanie te było wyjątkowo jednostronne – dominowali gospodarze ale w pierwszej połowie nie zdołali udokumentować tego trafieniem. Na początku drugiej części po faulu Anele z jedenastu metrów wynik spotkania otworzył Welington Nem a Luiz Adriano ustalił go tuż przed zakończeniem widowiska – 0:2 i już w dwóch grach mamy tyle samo porażek co realna Astana – niedobrze…

No to co, nie możemy już przegrać… szkoda tylko że jedziemy na wypełniony po brzegi 55-tysięcznik Estadio Vicente Calderon a czeka na nas ekipa Diego Simeone…  Ekipy Rojiblancos chyba nikomu nie musze przedstawiać – 10-krotny mistrz Hiszpanii – ostatnia drużyna która zdołała przełamać duopol Realu i Barcy w La Liga. Tutaj niestety też nie mogłem liczyć na rezerwowy skład mojego rywala – Mandzukić, Morata, Griezmann, Bernat, Godin, Aurier, Oblak – zapowiada się ciężko. Na szczęście zdążył się już wykurować Zidane ale posypała mi się obrona – zabrakło Bordacheva którego zastąpił Hector Lopes a także nie mogłem skorzystać z usług filaru defensywy – Neutona. Musiał więc wystąpić Kazach Karabalin.

Do przerwy przegrywaliśmy zgodnie z przewidywaniami – 2:0 bo trafieniach Godina i Moraty ale w drugiej połowie coś drgnęło w naszej grze. Zaczęliśmy przeważać (określenie być może zastosowane na wyrost) i stwarzać groźne sytuacje. W pierwszych 5 minutach trzykrotnie Oblak musiał solidnie się napracować by wyciągnąć strzały Zidane’a, Muriquiego i Mascarelliego. W 52 minucie udało się nam zdobyć nawet bramkę kontaktową – po niepewnej interwencji Słoweńca po rzucie wolnym wykonywanym przez Krancjara do piłki dopadł Nuserbaev i sprawa wyniku wydawała się znów otwarta – wydawała. Do gry wrócili Rojiblancos i udokumentowali to trafieniem Mandzukićia na 3:1. Trzeci mecz i nadal na koncie widnieje u nas 0…


Mecze rewanżowe rozpoczęliśmy od wizyty naszego ostatniego rywala, czyli Atletico. Do gry wrócili Neuton i Bordachev także linia obrony powinna być lepiej przygotowana niż w ostatnim starciu - powinna. W pierwszym spotkaniu na naszym terenie gwiazdą spotkania był Mesut Ozil – tym razem Kazachowie na własne oczy mogli zobaczyć fenomenalną współpracę dwójki napastników: Mario Mandzukićia i Alvaro Moraty – które zaowocowały trzema bramkami wypracowanymi przez Chorwata z których mógł się cieszyć Hiszpan. Na pocieszenie lokalnych fanów piłki do bramki trafił po raz kolejny Kazach Nuserbaev i mecz zakończył się identycznym rezultatem jak wcześniejsza potyczka z Hiszpanami.

Czwarta porażka, nie wygląda to najlepiej. Oczywiście już po tym meczu wiemy że na wiosnę europejską piłkę w Kazachstanie będzie można obejrzeć co najwyżej w telewizji.

Na piątą potyczkę w ramach Ligi Mistrzów musieliśmy się udać do deszczowego Londynu do dzielnicy Islington. Tam swoje mecze rozgrywa jedna z najbardziej utytułowanych drużyn na Wyspach – Arsenal. Emirates Stadium może pomieścić ponad 60000 ludzi a koszt jego wybudowania wyniósł bagatela  400 mln funtów – efekt jest jednak piorunujący.

Oczywiście mówiąc Arsenal myślisz automatycznie o Arsenie Wengerze – pracujący od września 1996 roku Francuz to już ikona tego klubu – to jemu jako jedynemu szkoleniowcowi w historii angielskiej ekstraklasy udało się przejść cały sezon bez porażki (sezon 2003/04). Tak jak nie wyobrażam sobie w dalszym ciągu Manchesteru United bez Sir Alexa to odejście Arsena, do którego nieuchronnie się zbliżamy będzie równie ciężkim szokiem.

Powróćmy jednak do starcia na Emirates – ale tylko na moment bo jak możecie się już domyślić – była to nasza kolejka wtopa. Nie mieliśmy absolutnie w tym spotkaniu nic do powiedzenia, oddaliśmy w 90 minut 3 strzały i wszystkie lądowały w najdalej oddalonych sektorach. Tym razem Mesut nie rozgrywał tak fantastycznych zawodów jak u nas ale jego koledzy potrafili stanąć na wysokości zadania i trzykrotnie nas skarcili. Najpierw uczynił to Giroud a kolejne dwa trafienia były autorstwa Verattiego.

Pozostał nam już tylko mecz o honor – FC Astana – Szachtar.

Sytuacja w grupie (w której byliśmy niestety dostarczycielami punktów) nie była jeszcze w pełni wyjaśniona. Arsenal miał komplet punktów i był pewny awansu ale Atletico i Szachtar nadal walczyło o awans. W sytuacji w której Arsenal i Szachtar wygrałyby swoje ostatnie mecze to Ukraińcy graliby dalej – także mecz z nami nie był dla nich o pietruszkę. Niestety w tym meczu nie mogłem skorzystać z podstawowego bramkarza i rękawice musiał założyć Tabakis. W obronie znów zabrakło istotnego elementu – Anele i znów do gry musiał wejść Kazach – tym razem Kistlitsyn. Zabrakło również głównego kreatora naszej gry – Krancjara. Jego zastępca czyli Donald również nie mógł zagrać więc na murawie musiał zameldować się młodzieżowiec Korobov. Mimo tych strat graliśmy jak równy z równym z mistrzem Ukrainy. Już na początku starcia młody Korobov stanął sam na sam z Kanibolotskim ale w tej sytuacji wyszło jego niedoświadczenie i w genialnej sytuacji piłka poleciała wysoko nad bramką. Długo utrzymywał się wynik bezbramkowy ale w końcu nasza obrona popełniła błąd i Gladkyi zapewnił trzy punkty gościom.

Na ich nieszczęście Arsenal zremisował z ekipą Simeone i Ukraińcom pozostała jedynie Liga Europejska a ja z opuszczoną głową odszedłem z klubu.

Na pocieszenie mogę jednak spojrzeć na dokonania innych drużyn, które ze mną kwalifikowały się jako mistrzowie swoich krajów – Celtic – 0 punktów, Sparta Praga – 0 punktów, Kopenhaga – 0 punktów i Travnik – 0 punktów – reforma Platiniego w najlepszym wydaniu.

Na pożegnanie oczywiście zostawiłem ekipę Astany z kolejnym tytułem mistrzowskim – zapewnionym już na kilka kolejek przed końcem – drugi Kajrat stracił do nas zaledwie 15 punktów a my zakończyliśmy te rozgrywki bez porażki (szkoda tylko że odpadliśmy w półfinale Pucharu z Zetysu).

To już koniec mojej wielkiej, kazachskiej przygody. Boratlandia stała się trzecim krajem, w którym od czasu rozpoczęcia tej kariery po raz pierwszy zagościła faza grupowa Ligi Mistrzów. Po Gruzji, która tego zaszczytu doznała sama i po Bośni i Hercegowinie którą ja wprowadziłem na salony (z których nie chce wyjść) również Kazachstan się doczekał. Białych plam na mapie pozostaje już coraz mniej – a to jeszcze nie koniec tej wędrówki. Już teraz mogę wam powiedzieć że kolejne trzy kraje w najbliższych kilku sezonach również zamelduje się w fazie grupowej Champions League – w Europie nie ma już słabych!


Gdzie wyląduję - o tym pewnie w lutym. Powiem tylko tyle - obejmę drużynę prawdziwych piłkarzy, nie żadnych podrabiańców.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

SONDA

Co po Astanie?

Zagłosuj

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.