1. Deild
Blog użytkownika cammilly przeczytało już 51432 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Kochany Zdzichu!
Wiem, że dawno się nie odzywałem, nawet bardzo dawno, bo przez jakieś 20 lat, ale wybacz, nie miałem jak się z Tobą spotkać, a i zdobyć Twój adres było mi bardzo trudno. Wiele się u mnie przez ten czas, znaczy od pamiętnej pożegnalnej nocy w zakładowej szatni, zmieniło. Wszystko Ci opowiem już niebawem, ale najważniejsze jest to, że znów jestem w Polsce i raczej zabawię tutaj trochę.
Jak zapewne doskonale pamiętasz, nigdy nie przepadałem za pracą umysłową, wolałem ganiać za owcami w Austrii, zbierać szparagi u Niemca, albo budować domy z Włochami. I z Tobą oczywiście. Jakiś czas temu dostałem propozycję roboty od swojego szwagra Polaka, no wiesz - męża Swietłany, kierownika działu produkcji kostki brukowej w jakiejś wsi pod Tarnowem. No nie ważne. Pomyślałem sobie "Czemu nie? Siedzę w tym Użhorodzie, dupy nie ruszam, a do granicy przecież blisko, można spróbować" i zgodziłem się na "fuchę" w tej, jak to po polsku... a wiem, Niecieczy.
Przyjechaliśmy do tej mieściny, polskiej stolicy kostki brukowej wraz z nastaniem wiosny. Robota jak robota. Nudna, dłuży się, a że my Słowianie lubimy zrelaksować się po pracy przy kieliszku, to też ze szwagrem i kolegami z pracy często siedzieliśmy w naszych mieszkankach robotniczych i rozprawialiśmy o świecie przy akompaniamencie brzdękającego, z racji toastów oczywiście, szkła. Na tych spotkaniach bywał czasami sam prezes - właściciel naszego kochanego Bruk-Betu, Sławomir Kalicki. Brat bliźniak Mirosława Kalickiego - prezesa miejscowego Koła Wiejskiego, znaczy Koła Piłkarskiego czyli sponsorowanego przez nasz zakład LKS-u. Sławomir to swój chłop - nie raz pił z nami do nieprzytomności, by następnego dnia o siódmej rano robić wszystkim skacowanym pobudkę.
Takie spotkania powtarzały się często, nawet za często. Ale bywało miło. Jako, że oprócz pracy przy produkcji tej zakichanej kostki, ze szwagrem jeździliśmy jeszcze układać różne chodniki i inne wymysły bogatych z naszych wyrobów, to i na owych wypadach spotykaliśmy się z "naszym" prezesem Kalickim. Często chwalił się nam tym co ze swoim bratem zrobili dla wsi i ile jeszcze zrobią. Nie zapominał oczywiście nigdy wspomnieć o klubie piłkarskim, który po przejęciu przez braci stanął na nogi i prosperuje jak mało który w Polsce. Mówił również o planach podbicia polskiej, jak on to się fachowo wyrażał, areny gospodarczo-futbolowej. Chodziło mu najwyraźniej o zyski jakie przyniesie rodzeństwu wspinaczka ich klubu po szczeblach polskiej piłki nożnej. Mówię Ci, trzeba na nich uważać, bo łeb do interesów to oni mają. W ciągu zaledwie siedmiu lat wyciągnęli tego raczkującego bachora z A klasy do II ligi, a mają jeszcze ambitniejsze plany na przyszłość.
Zapytasz pewnie: "No wszystko ładnie pięknie, ale po co on się odzywa po tylu latach, zgłupiał na starość?". Już wszystko Ci opowiadam. Pewnego razu, po dopięciu bardzo ważnej transakcji sprzedaży 1000 ton kostki, Sławomir zaprosił swoich najbardziej zaufanych pracowników na lampkę wina by uczcić sukces. Zaprosił również szwagra i mnie. Było to jakieś 3 tygodnie temu. Niespodziewanie na tą kameralną uroczystość przybył również brat Mirosław. Miał być jeden toast i do domu, a wyszło jak zwykle. Po winie przyszło Brandy szefa i koniak z barku. Po tych trunkach i opróżnieniu wszystkich butelek jakie znajdowały się w Sławomirowatym biurze przyszła kolej na bimber. A z racji, że my z Ukrainy to i takie rzeczy się nas trzymają. Po kolejnych kilku flaszkach wszystkim rozwiązały się języki. Ja żeby przypodobać się Sławkowi i Mirkowi, zacząłem opowiadać, jak to grałem w młodości w Futbolnyj Klub L'viv, jak to ja znam się na futbolu i ile to oni i ich firma znaczą w moim życiu. Sławomir Kalicki był tak pijany, że zaraz wyciągnął kartkę papieru i spisał umowę wedle której miałem stać się z początkiem kolejnego miesiąca (września) trenerem piłkarzy Bruk-Betu Nieciecza, bo jednak chłopaki i obecny trener Michał Jałocha się przeliczyli, a z tego ich przeliczenia wyszła ostatnia pozycja w II lidze wschodniej po 6 kolejkach. Mirosław był także na tyle znieczulony, że przychylił się do rozważań brata i we dwóch parafowali umowę... bezterminową i nie mówiącą nic o zarobkach. Co było dalej, możecie mnie torturować, przypalać - nie pamiętam.
Następnego dnia zaczęła się krzątanina. Wszyscy mnie przepraszali, mówili, że to w przypływie emocji i że mnie bardzo lubią i cenią jako pracownika, ale to z przyczyn merytorycznych nie możliwe. I ja tak twierdziłem. Prawda, pochlebiały mi te komentarze, jakim ja to jestem dobrym kandydatem na to stanowisko i w ogóle, ale wiedziałem, że nie ma głupich i nie pozwolą mi na prowadzenie swojego klubu. A do tego nie miałem przecież uprawnień.
Wyobraź sobie moje zdziwienie z jakim patrzyłem na braci Kalickich, gdy oznajmiali mi, że jednak zostanę trenerem Niecieczy, a to ze względu na fakt, iż za złamanie tego typu umowy, jaką ze mną podpisali, musieliby wypłacić olbrzymie odszkodowanie i prawnik rodziny Kalickich doradził im by jednak spełnili zapisane w tym jakże dziwacznym piśmie postanowienia, bo gdybym chciał dochodzić swoich racji w sądzie - wygrałbym. Tak więc nie było odwrotu Zdzisławie, nie było...
Następną rzeczą jaką trzeba było zrobić abym mógł objąć stanowisko trenera drugoligowej drużyny, to wykombinować mi licencję trenerską. Tu znowu na wierzch wyszła mentalność ukraińska. Na wyrobienie lewego, ale identycznego jak prawdziwy dokumentu wystarczyło 5 tysięcy $ i butelka drogiego whisky. Nikt nie zorientuje się, że to falsyfikat.
Widzisz Zdzisiu czasy gdy swobodne życie i radość z najmniejszych głupstw były najważniejsze minęły bezpowrotnie. Teraz liczy się kasa. I to właśnie dlatego zostałem trenerem LKS Nieciecza. Choć szanuje braci Kalickich i wiele im zawdzięczam, to prawda jest tak, że gdyby nie przypadek i późniejsze jego konsekwencje, nie byłoby mnie tutaj gdzie jestem. Mam nadzieję, że sie do mnie odezwiesz i że jakoś dam radę wyciągnąć tą zgraję piłkarzyków z samego dna tabeli, jak wiesz jakieś doświadczenie w te klocki mam, ale na ile ono mi wystarczy nie mam pojęcia. Tymczasem! Odezwij się do mnie mam Ci wiele do opowiedzenia...
Na zawsze wierny przyjaciel
Jewhen Kovalevskyi
Strona
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Ściągawka selekcjonera |
---|
Prowadząc reprezentację kraju, często uaktualniaj swoją listę krajową. Wprowadzaj na nią nowych zawodników i usuwaj tych bez formy lub u schyłku kariery. Dzięki tej liście możesz wygodnie porównać umiejętności zawodników oraz sprawdzić, w jakiej są aktualnie formie. |