Informacje o blogu

One game, one passion

Ten manifest użytkownika Lucasinho przeczytało już 1111 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Tekst pochodzi z bloga afrykanskiehistorie.blogspot.com, zajmującego się tematyką tegorocznego Pucharu Narodów Afryki. Stronę współtworzę wraz z Czarlsem, znanym również jako Dr. Strange. Znajdziecie tam więcej tego typu tekstów.

"Puchar słabeuszy", "wytwór piłkarskopodobny", "piłka nożna w pierwotnym wydaniu" - takie głosy dało się słyszeć przed rozpoczęciem Pucharu Narodów Afryki. Były one spowodowane w większości brakiem takich reprezentacji jak Kamerun, Egipt, RPA czy Nigeria, czyli drużyn będących w samym czubku hierarchii na Czarnym Lądzie. Jakby tego było mało, z turniejem pożegnał już się już Senegal. "Lwy Terangi" pod nieobecność wyżej wymienionych ekip były obok Wybrzeża Kości Słoniowej i Ghany głównymi kandydatami do końcowego triumfu. Jednak czy Senegal zasługuje na miano afrykańskiej potęgi? Może taki osąd sprawy spowodowany jest wyłącznie wspomnieniami z 2002 roku, gdy Senegalczycy zaszokowali świat swymi występami podczas pamiętnych Mistrzostw Świata?

Senegalska sensacja

Wszyscy chyba pamiętamy dokładnie azjatycki mundial, od którego minęła już dekada. Dekada, która miała być dla Senegalu nieustanną drogą wzwyż światowej hierarchii piłkarskiej. Te dziesięć lat okazały się jednak jednym wielkim pasmem udręk oraz nieustannych rozczarowań. Już awans Senegalu na mistrzostwa świata rozgrywane w Korei Południowej oraz Japonii był nie lada sensacją. Pod koniec XX wieku reprezentacja ta nie kwalifikowała się nawet na Puchar Narodów Afryki, a w chwili rozpoczęcia decydującej fazy eliminacji do Mundialu zajmowała w rankingu FIFA 79 miejsce, 14 na Czarnym Lądzie. Dziś te miejsca okupują odpowiednio Gwinea oraz Burkina Faso, czyli afrykańscy średniacy - wystarczająco mocni by awansować na Puchar Narodów Afryki, zdecydowanie za słabi na udział w Mistrzostwach Świata. Wielkich nadziei na awans nie dawała również wylosowana grupa , w których Maroko (2 miejsce w Afryce w rankingu FIFA), Egipt (4), Algieria (13) były silniejsze od Senegalu, natomiast Namibia (19) niewiele ustępowała. Oczywiście ranking FIFA nie jest najrzetelniejszym oraz najobiektywniejszym źródłem informacji, jednak daje ogólny pogląd na ówczesną siłę drużyn.

Początek eliminacji był mało optymistyczny - trzy remisy z wyżej notowanymi rywalami wstydu nie przynosiły, jednak sprawiły iż kibice mogli powoli żegnać się z marzeniami o wyprawie do Azji. W kolejnych pięciu meczach Senegal wygrał czterokrotnie, w tym w "meczu o sześć punktów" z Maroko. Tym zwycięstwem podopieczni Henriego Michela zapewnili sobie wyprzedzenie "Lwów Atlasu" w grupie. Przed ostatnią, ósmą kolejką eliminacji Senegalczycy liczyli na Algierczyków, którzy musieli urwać punkty Egiptowi. Sytuacja znana jest polskim kibicom - w eliminacjach do niemieckiego mundialu kibicowaliśmy Holendrom by wygrali z Czechami. "Lisy Pustyni" wyrządziły przysługę "Lwom Terangi", niczym "Oranje" Polakom - zremisowali z Egiptem, a narodowym bohaterem Senegalu został Farid Ghazi, który strzelił wyrównującą bramkę. Co się działo na azjatyckim pamiętamy doskonale. Oczy całego świata zwrócone były na mecz otwarcia, w którym urzędujący mistrzowie świata oraz Europy, Francuzi, mieli rozgnieść Senegal. "Lwy Terangi" pokonały jednak byłych panów kolonialnych po bramce Papa Bouby Diopa. Bramce, która wpisała się na stałe w historię senegalskiego oraz światowego futbolu, podobnie jak i spontaniczna, typowo afrykańska radość podopiecznych Bruno Metsu. Euforia w kraju była ogromna, prezydent Abdoulaye Wade zadecydował po tym meczu ogłosił święto narodowe.

Remisy z Danią i Urugwajem dały debiutantowi na imprezie tej rangi niespodziewany awans do kolejnej rundy. W 1/8 finału odprawieni po dogrywce zostali Szwedzi. Sposób na "Lwy Terangi" znaleźli dopiero Turcy, którzy zgasili nadzieję "Czarnego Lądu". To Senegal miał zostać pierwszą afrykańską drużyną, która awansuje do półfinału światowego czempionatu, zespół, który zjednał sobie większość postronnych kibiców.

Zespół ten stworzył od Bruno Metsu. Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie on nigdy nie bylibyśmy świadkami tej niesamowitej historii. Tuż po Mundialu porzucił Senegal, jednak w trakcie prowadzenia tej reprezentacji przeszedł na Islam, przyjmując imię Abdul Karim. Reprezentację pozostawił swemu asystentowi, Stéphane'owi Guyowi, samemu wyruszając na podbój azjatyckich boisk. Niespełna rok temu zwolniono go z funkcji szkoleniowca reprezentacji Kataru, jednak nową pracę znalazł dosyć szybko. Petrodolary zarabia w Al-Gharafie, czołowym klubie tego kraju.

Krajobraz po Mundialu

"Lwy Terangi" nagle z afrykańskiego średniaka stał się kontynentalną potęgą. 20 z 23 piłkarzy powołanych na Mundial grało na co dzień we Francji. Były to wówczas w większości średnie kluby lub broniące się przed spadkiem (AS Monaco, Sochaux) lub występujące w niższych ligach (Saint-Etienne, Racing Strasbourg). Czterech piłkarzy stanowiło o sile RC Lens, wicemistrza kraju. Po Mundialu senegalscy piłkarze byli rozchwytywani przez kluby z czołowych lig. Aż czterech członków ówczesnego składu natychmiast przeprowadziło zamieniło Francję na Anglię - na Anfield Road zawitali El-Hadji Diouf oraz Salif Diao, natomiast Aliou Cisse i Ferdinand Coly przeprowadzili się do Birmingham, by grać w zespole o tej samej nazwie. Cała czwórka okazała się jednak wielkim rozczarowaniem w dłuższej perspektywie, oddano ich do innych klubów bez żalu. Po roku od zakończeniu Mundialu Inter Mediolan wzmocnił Khalilou Fadiga, jednak na Giuseppe Meazza rozegrał zaledwie jedno spotkanie. W ten sposób umiejętności senegalskich piłkarzy zostały brutalnie zweryfikowane. Nie zmieniało to jednak faktu, że jak na Afrykę skład ten był niezwykle mocny, predysponujący Senegal do gry o medale na PNA.

Szansę potwierdzenia swojej wartości Senegalczycy dostali już dwa lata później. Zaledwie jedno zwycięstwo w grupie nad słabiutką Kenią oraz remisy z Mali i Burkina Faso wystarczyły by zająć drugie miejsce w grupie B, tuż za Mali. Porażki w ćwierćfinale z gospodarzem oraz późniejszym zwycięzcą, Tunezją, nie uznano jeszcze za powód do lamentu, chociaż przesadnej radości z tego powodu nie sposób było uświadczyć w Senegalu. Priorytetem był awans na kolejny Mundial, i dopiero to, co stało się półtora roku później wstrząsnęło krajem. "Lwy Terangi" w momencie rozpoczęcia eliminacji wraz z Polską zajmowały 26. miejsce w światowym rankingu, będąc na podium biorąc pod uwagę tylko Afrykę. Grupę eliminacyjną wygrało jednak Togo, które w analogicznym czasie... znajdowało się pod koniec setki rankingu i otwierało trzecią dziesiątkę w Afryce. Bardziej prawdopodobny był nawet awans Zambii na światowy czempionat. Odpadnięcie Senegalu nie wzbudziło jednak aż tak ogromnej sensacji w piłkarskim świecie, jakby się można tego spodziewać. W tych eliminacjach poległy cztery inne czołowe afrykańskie reprezentacje w rankingu FIFA - los "Lwów Terangi" podzieliły Kamerun, Nigeria, Egipt oraz Maroko. Dość powiedzieć, że spośród pierwszych jedenastu ekip awansowała tylko Tunezja.

Drugie miejsce zajęte przez Senegal pozwoliło przynajmniej dostać się na mistrzostwa kontynentu, które tym razem zawitały do Egiptu. Czwarte miejsce przyjęto z umiarkowanym zadowoleniem, lecz "Lwy Terangi" dokonały niesamowitej rzeczy, w negatywnym tego słowa znaczeniu: awansowały do ćwierćfinału z zaledwie trzema oczkami na koncie! Taki dorobek punktowy oprócz Senegalu uzbierały ekipy Zimbabwe oraz Ghany. O kwalifikacji zadecydowała różnica bramek w meczach pomiędzy tymi drużynami. Najlepszym wynikiem legitymowali się podopieczni Abdoulaye Sarra, który poprowadził drużynę w dwóch ostatnich meczach eliminacji. Wystarczyłoby jednak żeby "Lwy Terangi" nie strzeliły drugiej bramki pod koniec spotkania z Zimbabwe, a w ćwierćfinale zagrałaby Ghana. Ćwierćfinałowe zwycięstwo z Gwineą oraz porażki z Egiptem i Nigerią dały w efekcie wspomniane czwarte miejsce. Czy ten wynik oznaczał powolny powrót na afrykańskie szczyty?

Bolesny upadek

Otóż nie, de facto to dopiero tutaj rozpoczyna się długa droga w dół. Funkcję selekcjonera objął Henryk Kasperczak, który wpierw poprowadził Senegal do sukcesu w eliminacjach. Nie było to zbyt trudne zadanie, w końcu rywalami w eliminacjach były reprezentacje Mozambiku, Tanzanii oraz Burkina Faso. To kwalifikacje dały pierwszą oznakę niepokoju fanom Senegalu, który w meczach wyjazdowych nie wygrał ani razu. Efekty były tragiczne - Kasperczak zrezygnował z pracy jeszcze w trakcie turnieju trwającego w Ghanie, gdy Senegal stracił szanse na awans już po dwóch spotkaniach. Silniejsze od "Lwów Terangi" okazały się Tunezja i Angola, które pożegnały się z afrykańskim czempionatem już w kolejnej rundzie.

Kolejny cel był jasny - awans na mistrzostwa świata, które pierwszy raz rozegrane miały być na "Czarnym Lądzie". Eliminacje do Mundialu połączone były z kwalifikacjami do Pucharu Narodów Afryki. Takiej katastrofy jaka się wydarzyła, chyba nikt nie był w stanie przewidzieć. Senegal odpadł już w drugiej rundzie eliminacji, co oznaczało koniec marzeń o udziale w jakimkolwiek wielkim turnieju w 2010 roku. Fazę grupową "Lwy Terangi" ukończyły na trzecim miejscu, oglądając plecy Algierii oraz... Gambii. Czemu się jednak dziwić, jeżeli z wyjazdów Senegalczycy przywieźli zaledwie dwa punkty, nie potrafiąc wygrać z Liberią, lub remisując dwukrotnie z Gambią? Senegal był zaledwie pięć minut od awansu do kolejnej rundy, jednak Gambia wyrównała stan meczu w samej końcówce. Wściekłość tłumu nie miała granic. Na murawę powędrowało wszystko, co kibice mieli pod ręką, w szczególności kamienie i butelki. W Senegalu rozpoczęły się zamieszki, kibice gromadzili się wokół stadionu narodowego. Piłkarze obydwu reprezentacji zostali w szatni, bojąc się reakcji rozwścieczonego tłumu. Cały teren wokół stadionu pokryty został dymem. Kibice czekali na piłkarzy z kamieniami w dłoniach. Właśnie w ten sposób upadł mit złotej generacji z 2002 roku. Jasnym się stało, że musi ona odejść, na czele z El-Hadji Dioufem. Ustąpiła ona miejsca nowej fali zawodników - nienasyconych, żądnych trofeów, pełnych werwy i ambicji. Reprezentacji potrzeba było dopływu świeżej krwi.

Czas zmian

Przeprowadzenie rewolucji w kadrze powierzono Amarze Traore, jednemu z uczestników pamiętnego Mundialu. Cel był prosty - zdobycie medalu na turnieju w Gwinei Równikowej i Gabonie miało być ważnym przystankiem w drodze na Mistrzostwa Świata w Brazylii. Wielu wierzyło, że obecne pokolenie może nawet poprawić wynik z 2002 roku. Traore swoją pracę rozpoczął od wyzbycia się praktycznie wszystkich uczestników azjatyckiego turnieju. Według wielu plotek stara gwardia często decydowała o tym, jacy piłkarze będą grać w kadrze a jacy nie, ustalali również skład i taktykę. W Afryce nie jest to nic specjalnie dziwnego, jednak zaistniała sytuacja wymagała rewolucji.

Senegal przeszedł przez eliminacje jak burza, zdobywając 16 punktów na 18 możliwych, tracąc tylko dwie bramki w pierwszym meczu eliminacyjnym. W pokonanym polu "Lwy Terangi" pozostawiły wyżej notowany Kamerun. Senegal z miejsca stał się faworytem afrykańskiego czempionatu. To zupełnie normalne, jeśli spojrzy się na skład, zwłaszcza formację ataku. Najlepszy strzelec francuskiej Ligue 1, Moussa Sow, drugi najlepszy strzelec w poprzednim roku kalendarzowym angielskiej Premier League Demba Ba, czy czołowy snajper Bundesligi w osobie Papissa Cisse. Jeśli dołożymy do tego grona Mamadou Nianga, Dame N'doye oraz Souleymana Camarę uzyskujemy pełen obraz ofensywnej siły Senegalu. Na turniej nie pojechał chociażby Baba Diawara, który przed paroma dniami sfinalizował swój kontrakt z hiszpańską Sevillą. Takimi napastnikami nie pogardziłyby nawet najlepsze reprezentacje na świecie. Nastrój euforii tylko poprawiło losowanie grup turnieju finałowego. Wylosowanie najsłabszej drużyny w historii tych rozgrywek, Gwinei Równikowej oraz Zambii i Libii uznano za świetny prognostyk przed walką o medale.

Wielkie nadzieje, bolesne rozczarowanie

Turniej okazał się totalną klapą, którą zagwarantowała głównie formacja defensywna. Wysunięta i niezgrana ze sobą linia obrony popełniała katastrofalne błędy w pierwszym meczu z Zambią, w prezencie podarowała dwie bramki rywalom.

- Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Ten rezultat spowoduje, że obudzimy się, pomoże to nam z psychologicznego punktu widzenia - selekcjoner Senegalu szukał pozytywów nawet w porażce. Wojna została jednak przegrana z kretesem. Gdy "Lwy Terangi" doprowadziły do remisu w ostatniej minucie meczu z gospodarzami, mieli jeszcze cień szansy na wywalczenie awansu w ostatniej kolejce. Wszyscy spodziewali się, że jeszcze w doliczonym czasie gry przycisną międzynarodową ekipę grającą pod szyldem Gwinei Równikowej. Rywale jednak odgryźli się - strzał życia oddał Kily Alvarez, grający na co dzień w czwartej lidze hiszpańskiej, zabierając Senegalczykom nadzieje na awans i przerwanie czarnej serii niepowodzeń.


Senegalscy piłkarze unikali kamer niczym Franciszek Smuda psychologów, zasłaniając obiektywy oraz własne twarze, ale czemu tu się dziwić? Podobnie jak i cztery lata wcześniej Senegal odpadł już po dwóch kolejkach. W kraju znowu działy się dantejskie sceny, przypominające 2009 rok i wydarzenia tuż po meczu z Gambią. Piłkarzom oraz selekcjonerowi zdecydowanie nie pomogły ich tłumaczenia po klęsce.

- Daliśmy z siebie wszystko, jestem zadowolony z moich podopiecznych, zrobili wszystko co w ich mocy. Oczywiście nie jestem zadowolony z tego wyniku, chcieliśmy odegrać poważniejszą rolę. Ten turniej stanowi dla nas okazję do nauki, jako że wielu naszych piłkarzy nie grało wcześniej na PNA. - tłumaczył Amara Traore, który zapytany o to, czy zrezygnuje odpowiedział krótko. "Nie ma mowy". Wypowiedzi piłkarzy również można sprowadzić do wspólnego mianownika - "to nasza wina, lecz wyciągniemy wnioski na przyszłość", "zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy", "mieliśmy sporo okazji, lecz zabrakło nam szczęścia". Okazje może i były, jednak z celnością było gorzej. Idealny przykład stanowi tu Demba Ba. W Premier League drogę do siatki znajduje co czwarty jego strzał. W PNA 2012 oddał dziesięć uderzeń, zaledwie jedno celne. Bramki oczywiście nie strzelił.

Piłkarze Gwinei Równikowej w meczu z Senegalem mieli nieoczekiwanych sympatyków. Fani Newcastle United liczyli na jak najszybsze odpadnięcie "Lwów Terangi", gdyż dzięki temu na St. James' Park szybciej powróci wspomniany Demba Ba oraz świeży nabytek z Freiburga, Papiss Cisse. Jeden z kibiców "Srok" stwierdził: "nigdy nie spodziewałbym się, że będę tak bardzo cieszył się z bramki Gwinei Równikowej", inny zagrzewał gospodarzy parafrazą hasła sympatyków NUFC: "HOWAY EQUATORIAL GUINEA ME BONNY LADS!!".

Na nieszczęście senegalskiej federacji, przedłużyła ona kontrakt z Amarem Traore na niedługo przed rozpoczęciem feralnych mistrzostw. Nowa, 3-letnia umowa wisiała jednak przez pewien czas na włosku ze względu na rozbieżności finansowe. Traore chciał pobierać z kasy związku prawie 24 tysiące dolarów miesięcznie. Ile ostatecznie udało mu się wynegocjować w rozmowach z federacją oraz ministerstwem sportu (!) nie wiemy, jednak senegalscy odpowiednicy Grzegorza Laty i spółki mają nie lada problem - pierwotnie kontrakt miał być przedłużony w wypadku wygrania PNA, plan minimum zakładał półfinał. Dodatkowo postawiono przed nim zadanie wygrania afrykańskich czempionatów w 2013 i 2015 roku oraz awans na Mundial w Brazylii, który odbędzie się za dwa i pół roku. Traore jednak nie zamierza rezygnować z ciepłej oraz dobrze płatnej posadki. Jak wobec tego zachowa się senegalski związek i ministerstwo sportu nie wiemy jeszcze, chociaż możemy snuć przypuszczenia graniczące z pewnością, że Traore musi już szykować CV i zacząć szukać nowej pracy.

Potęga czy nie?

Czy wobec tego Senegal można traktować jako afrykańskiego potentata? I tak, i nie. Z jednej strony, suche statystyki z ostatniej dekady są zatrważające dla fanów "Lwów Terangi". Po azjatyckim Mundialu nastąpiło pięć edycji Pucharu Narodów Afryki. Senegal zakwalifikował się do czterech, dwukrotnie kończąc rywalizację na fazie grupowej, raz odpadając w ćwierćfinale i raz zajmując czwarte miejsce. Reprezentacja ta nie dostała się do dwóch kolejnych Mundiali, mimo iż Afrykę reprezentowało w tym czasie dziewięć różnych drużyn, w tym dosyć egzotyczne piłkarsko Togo czy Angola.

Również historia nie przemawia za Senegalem - pojedynczy występ na światowym czempionacie, oraz zaledwie jeden, srebrny medal PNA (z 2002 roku) to bardzo skromny dorobek. "Lwy Terangi" nie wygrały mistrzostw kontynentu nawet wtedy, gdy same organizowały turniej. Odpadły w ćwierćfinale. Od tego wydarzenia mija właśnie 20 lat. Pod względem ilości występów w tym turnieju klasyfikuje się na 11. miejscu z dwunastoma występami. W zestawieniu wszechczasów Senegal okupuje to samo miejsce. W turnieju finałowym zagrał 43 mecze, wygrywając 15, remisując 11 oraz przegrywając aż 17 spotkań.

Upadek "Lwów Terangi" dobrze ilustruje przypadek El-Hadji Dioufa, bodaj najbardziej znanego senegalskiego piłkarza w naszych czasach. Przed dekadą występował w średnim klubie jak na skalę europejską, jednak na Mundialu wypromował się i trafił do topowego klubu, jakim z pewnością był Liverpool. Tam się jednak zupełnie nie sprawdził i powoli zaczął zjeżdżać z drabiny symbolizującej hierarchię w futbolu, co roku prezentując się coraz gorzej. Dzisiaj gra w Doncaster Rovers, najsłabszym zespołem Championship, czyli zaplecza angielskiej Premier League. Diouf stał się poniekąd ofiarą słabych wyników Senegalu oraz kozłem ofiarnym, jednak swą postawą na pewno nie przyczynił się do poprawy sytuacji.

Jedynym argumentem przemawiającym za siłą Senegalu są... piłkarze. Teoretycznie to najważniejszy składnik w procesie budowy silnej ekipy, jednak jak widać niewystarczający. Wspominałem już o największych gwiazdach, jednak łączy je to, że są zawodnikami na wskroś ofensywnymi. Oczywiście, jest paru dobrych obrońców, takich jak Souleymane Diawara czy Abdou Kader Mangane, lecz cała formacja nie zdała najważniejszego egzaminu - tegorocznego turnieju. Być może potrzebuje po prostu czasu, gdyż średnia wieku obrońców powołanych na PNA 2012 wyniosła 24,4 lata, podczas gdy średnia całej drużyny jest wyższa o niecałe 2 lata. Nie wspominam tu już o bramkarzach, gdyż z tym problemem boryka się większość afrykańskich reprezentacji. Nawet te najlepsze.

Na pytanie czy Senegal należy do afrykańskich potentatów każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam. Czy bardziej liczą się same nazwiska, skład personalny, czy może bardziej liczą się turniejowe wyniki, statystyka? Z odwrotnym problemem boryka się Urugwaj. Mimo iż na dwóch kolejnych turniejach był najlepszą drużyną z Ameryki Południowej, przed kolejnymi rozgrywkami kibice oraz fachowcy i tak będą stawiać na przemian to na Brazylię, to Argentynę, umieszczając Urugwaj dopiero na trzecim miejscu. To samo tyczyło się Realu Madryt. "Królewscy" nie potrafili przebrnąć 1/8 finału Ligi Mistrzów przez sześć kolejnych edycji. Mimo to co roku byli wymieniani w pierwszym rzędzie kandydatów do zwycięstwa w tych rozgrywkach. Często przywiązujemy się do wyrobionej kiedyś opinii, jednak zawsze nadchodzi pora ich weryfikacji.

Tekst pochodzi z bloga afrykanskiehistorie.blogspot.com, zajmującego się tematyką tegorocznego Pucharu Narodów Afryki. Stronę współtworzę wraz z Czarlsem, znanym również jako Dr. Strange. Znajdziecie tam więcej tego typu tekstów.  

Słowa kluczowe: Pozostałe

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.