Człowiek napompowany peanami, do tego zetknięty z zachwytem piewców określonej myśli zwykle wprowadza się w taki stan, że konformistycznie gęga razem z nimi. To prosty schemat – kiedy parę nie kastrowanych samców bydła domowego lgnie w daną stronę pozostałe byki biegną z nimi. Jedni powiedzą, że w jedności siła, a drudzy bardziej rozumni spojrzą i zobaczą rzeźnika czającego się za rogiem, który z bydła zrobi schabowego albo coś podobnego. Wiem, że filozofuje, ale w masarni też zarobią.

Po takim wstępie ktoś być może zrezygnuje z dalszej lektury, bo na przykład jest wegetarianinem, ale nie tak prędko – nie będzie rozchodziło się o przeżuwanie i połykanie określonych pokarmów. A więc o co? Polska piłka jest za nudna, chociaż Listkiewicza już nie ma. Jest prezes Lato, którego można lubić lub nie, ale na tym stanowisku na pewno nie powinno się traktować poważnie, bo ludzi niepoważnych nie można traktować poważnie nawet kiedy w ich rękach znajdzie się realna i spora władza. Może o Scenie? Tutaj wątpliwości rozwieje kategoria, chociaż przyznaję, że na coś takiego mam chrapkę, ale jeżeli można czegoś się spodziewać to raczej końcem miesiąca. Dobrnijmy z tymi rozważaniami wreszcie do końca – temat powinien nasuwać się niemalże jak z automatu – jesteśmy przecież na stronie stricte o tematyce FM-owej. Ale gdyby być już tak naprawdę precyzyjnym to de facto, której los, przynajmniej ten blogowy jest w rękach użytkowników – może to być dział Knorra, zdarzeń podobnych do tych, z których słynie osada rolnicza zwana Włodową, jakichś opowieści historycznych, zwierzeń, piłkarskiej planety albo czegoś tam. Zabrnąłem w ślepy zaułek, ale wbrew definicji już wychodzę – chodzi o FM-a i to nawet o tego najnowszego.

Na początku była i można już to powiedzieć bez cienia jakichkolwiek wątpliwości zwykła propaganda. Jednak chciałbym być znowu precyzyjny i jasno zaznaczyć, że CM Revolution nikogo i nigdy celowo nie wprowadzało w błąd. Dlaczego o tym piszę? Dzisiaj natykając się na przeprowadzony na naszych łamach beta-test można wpaść w huraoptymizm. A byłoby to puste i płytkie uczucie. Jednak uwierzcie mi, że wcale nie czynię tutaj żadnych uwag autorowi – na przykładzie FM-a i przeróżnych informacji płynących choćby ze świata po prostu nauczyłem się, żeby nie patrzeć i nie oceniać danej rzeczy tylko z jednej perspektywy i określonego poglądu. Powiedzmy sobie szczerze, że beta-testy FM-a wypadły genialnie (nie tylko u nas) - przez chwilę można było uwierzyć, że to będzie ten FM! I wcale mnie nie zdziwi, kiedy u kogoś ten pogląd nadal będzie żywy.

Kilka tygodni temu pisałem o zwykłej farsie związanej z tak zwaną edycja kolekcjonerską, która jest nią tylko na papierze i co najgorsze można to także odczytywać dosłownie. O tym także już wspominałem, ale niech będzie - przyzwyczajeni do corocznej żenującej sytuacji związanej z premierą Football Managera w Polsce liczyliśmy na cud normalności. Niestety SEGA przesunęła ją o tydzień podając za główny powód finalizację prac lokalizacyjnych nad polską wersją językową gry. Dobrze, ale w takim razie może ktoś kompetentny lub obdarzony magiczną inteligencją wyjaśni mi dlaczego w łatce 9.1.0 znalazła się właśnie ta nieszczęsna polska wersja językowa? Idąc w domysły i paranoję może finalizacja prac lokalizacyjnych polegała na wtłoczeniu, wczołganiu albo wepchnięciu do gry w pełni ukończonego pliku? I od razu nasuwa się pytanie dlaczego nie można było zrobić tego na czas? Tak, czy inaczej problem leży na polskiej ziemi, czyli zapewne po stronie CD Projektu. Wiemy, że polonizacja była gotowa na dobre przed 14 listopada, a czy ewentualnych poprawek, gdyby takie naprawdę musiały zostać naniesione tak aby w nasze ręce trafił jak najbardziej dopracowany pod względem językowym produkt nie dało się wprowadzić w kolejnej łatce? Coroczny problem związany z przeciąganiem premiery stał się złą i niepotrzebną tradycją. Należy podkreślić, że jeżeli kogoś dziwi niszowość i mała sprzedaż Football Managera w Polsce to niech spojrzy faktom w oczy. Oczywiście chcę także zaznaczyć, że takie zdarzenia nie powinny być usprawiedliwieniem dla piractwa, mogą jedynie w pewien sposób tłumaczyć tego rodzaju zjawisko.

Tak naprawdę hasło demagogiczny FM 2009 zaczęło być żywe zaraz po pojawieniu się wersji demonstracyjnej. Masa błędów i przeróżnych problemów ujawnionych przez graczy do dzisiaj budzi we mnie zdziwienie, bo nie wiem jak poprzez taki plik Sports Interactive chciało wzbudzić wśród potencjalnych konsumentów chęć zakupu gry. Chyba, że swego rodzaju cud miał polegać na tym, że pełna wersja musi być zdecydowanie inna i lepsza. Nie wiem także na ile są to wiarygodne informacje, ale podobno beta prezentowała się znacznie lepiej niż dzisiejsza wersja gry, która śmiga w normalnych europejskich krajach i na dyskach polskich złodziei. Oczywiście nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora - ma się rodzinkę, to podeśle.

Przyznam, że do napisania tego tekstu natchnęła mnie dzisiejsza informacja związana z bugiem, który dotknął polskiej ligi. Wprawdzie miałem zagrać Wisłą Kraków, ale dzisiaj już wiem, że ta liga będzie dla mnie póki co trędowata. Na koniec może jeszcze wspomnienie o researcherze Legii, który już nim nie jest, ale męczarnia z przepakowanym przez niego stołecznym klubem czeka nas wszystkich, no chyba że kibicujecie Legii. Może na poprawienie nastrojów taki zupełnie niewinny żarcik.