Vanarama National League
Ten manifest użytkownika farr przeczytało już 879 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
SCREENY ZNAJDUJĄCE SIĘ W MANIFEŚCIE WYSTARCZY OTWORZYĆ W NOWYM OKNIE, ŻEBY BYŁY CZYTELNE. Piszę to dlatego, bo kilka razy po moich manifestach dostawałem wiadomości, że screeny są nieczytelne. Nie mogę gdzieś trafić z dobrym rozmiarem dla screenów żeby były czytelne bez konieczności powiększania. Jeżeli ktoś mógłby mi coś podpowiedzieć, to będę wdzięczny ;].
Po cokolwiek sensacyjnym awansie z npower league 1 przyszło grać nam w Championship, gdzie byliśmy skazywani na pożarcie, ale przyzwyczajony do tej roli nic sobie z tego nie robiłem. Plan miał być taki sam jak zawsze, czyli Chelmsford miało być uczniem regularnie bijącym na głowę mistrzów w walce o awans. W zasadzie na awans nie liczyłem, bo było na to jeszcze za wcześnie, ale zacznijmy od początku.
Początek sezonu był typową gierką mającą na celu rozpoznanie poziomu w Championship, który był dużo wyższy od tego z npower league 1. Jednak po 10 kolejkach Chelmsford zajmowało bezpieczne miejsce w środku tabeli i zapowiadał się spokojny sezon i granie o przysłowiową pietruszkę, czyli przedział miejsc 9-12. Niestety przyszedł największy kryzys formy jaki przeżywałem w Chelmsford od samego początku kariery w tym klubie. Mimo dość dobrej gry i zaciętej walki często rywale strzelali gole z niczego, a obrona potrafiła popełnić błąd w iście juniorskim stylu. Przyczyniło się to do 6 porażek z rzędu i nerwówki, bo strefa spadkowa zaczynała nam zaglądać w oczy. Było to jednak spowodowane falą kontuzji w zespole, a zwłaszcza w pomocy.
Jednak największym paradoksem jest to, że fala kontuzji chyba... uratowała mi sezon, bo dwóch kluczowych napastników zespołu zostało odesłanych na dłuższy urlop. Mick Hughes na 7 miesięcy, a joker Nicky Wallace na 4 miesiące. Dzięki temu do podstawowej jedenastki na dobre wskoczył Chris Price, który zaczął strzelać jak na zawołanie. Szkoda tylko, że nie był do końca równy, bo w jednym meczu potrafił wbić rywalom 3 bramki i zaliczyć asystę, a w innym zmarnować przynajmniej trzy dogodne sytuacje.
Jak widać zawodnik nie ma jakiś boskich statystyk, ale jest już kolejnym zawodnikiem w historii mojej gry w FM'a, który ma zwyczajnie patent na bramkarzy. Posiada również mój ulubiony atrybut wśród napastników, czyli szybkość. Nie wiem dlaczego, ale chyba tylko w FM 07 grałem powolnymi 2-metrowymi kolosami w ataku.
Chris dodał nam sporo otuchy i sezon pomalutku zaczynał wyglądać obiecująco. Zbliżało się okienko transferowe i mogłem spróbować ściągnąć jakiegoś dodatkowego obrońcę i napastnika. Moim marzeniem było ściągnięcie wychowanka Arsenalu Heldera Britesa, który jak jeszcze był w Arsenalu niestety nie mógł przejść do mojego zespołu z powodu olbrzymiej rekompensaty, którą musiałbym wypłacić Arsenalowi za wyszkolenie zawodnika. Próbowałem więc dać Arsenalowi za niego jakieś drobne, bo i tak nie chciał przedłużyć kontraktu, co dawało tylko taki efekt, że dochodziłem do negocjacji z zawodnikiem i nie mogłem mu zaproponować długości kontraktu, co mnie bardzo irytowało i nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć. Mało tego, gdy w końcu Brites był wolny, to nagle zachciało mu się trzykrotnie większych zarobków, niż wcześniej i nie mogłem go ściągnąć, ale całe szczęście inni też mu tyle nie dali i mogłem podjąć z nim negocjacje pod koniec grudnia, które w końcu zakończyły się powodzeniem.
Kolejnym celem na rynku transferowym miał być lewy obrońca, bo na dobrą sprawę Adam Manning był osamotniony na tej pozycji, a dotychczasowy rezerwowy był od niego dużo słabszy, więc praktycznie miałem jednego klasowego zawodnika na tej pozycji. Całe szczęście scouci odkryli dobrego włoskiego lewego obronćę. Andrea Zola był jednak związany kontraktem ze swoim klubem, ale o dziwo jego dotychczasowi właściciele wyrazili życzenie, abym zabrał go od nich za darmo. Rzadko spotykana sytuacja, bo był ich podstawowym zawodnikiem (patrząc na ilość spotkań, które ram rozegrał), ale mogłem dzięki temu zaoszczędzić i ewentualnie próbować ściągnąć nowego bramkarza.
Niestety poszukiwania bramkarza kolejny raz zakończyły się niepowodzeniem. Okazuje się, że Chelmsford obecnie znajduje się w próżni i jedni zawodnicy są dla nas za słabi a chcieliby do nas dołączyć, podczas gdy inni są dobrzy a nie chcą dojść do naszego klubu.
W drugiej połowie sezonu Chelmsford grało piłkę, na którą było nas obecnie stać. Wygrane z faworytami przeplataliśmy remisami i minimalnymi, często pechowymi porażkami. W międzyczasie spotkała mnie miła niespodzianka, a mianowicie zarząd podjął próby przekonania władz miejskich do zbudowania nowego stadionu, co jednak zostało początkowo odrzucone. Było to dla mnie konieczne przedsięwzięcie bowiem Chelmsford od przynajmniej dwóch lat przyciągało na swój malutki stadion komplet widzów (3000), a wynagrodzenia zawodników siłą rzeczy rosły, przy stojących praktycznie w miejscu wpływach z biletów.
Pod koniec sezonu Chelmsford miało już pewne utrzymanie i odbiła nam się czkawką beznadziejna forma między 10 a 16 kolejką. Gdybyśmy wtedy również grali swoje, to prawdopodobnie zagralibyśmy w barażach o awans do ekstraklasy, ale mimo wszystko odebrałem to pozytywnie, bo skoro trzeba było się solidnie nabiegać żeby wywalczyć komplet punktów w meczu ze Stoke, Crystal Palace lub innym zespołem z Championship, to raczej realia panujące w Premiership zmusiłyby nas do szybkiego odwrotu o poziom niżej, a jedyną korzyścią byłyby uzyskane z tytułu występów w ekstraklasie pieniądze.
Oprócz kilku sensacyjnych wyników w Championship (np. 4:1 na wyjeździe z Barnsley) moi zawodnicy "zjedli na deser" w Pucharze Anglii ekstraklasowe Blackburn. Przyszła mi do głowy szalona myśl, że gdyby nie porażka w piątej rundzie pucharu z Preston, to była realna szansa na awans do... Europejskich Pucharów przez krajowy puchar ! Patrząc na drabinkę, którą miało Preston w późniejszych fazach każdy rywal był w moim zasięgu, a jedynie półfinał z Arsenalem byłby ciężką przeprawą. Jednak gdyby udało się ich jakoś pokonać, to udział w pucharach byłby pewny, bowiem zwycięzca pucharu Manchester United zajął w ekstraklasie miejsce dające mu automatyczną kwalifikację do LM. Zresztą chyba i tak przegrany finału Pucharu Anglii gra w Europejskich Pucharach (pewności szczerze mówiąc nie mam). Jednak udział w LE jako 2-ligowiec chyba byłby już zbyt dużym szczęściem dla mojej drużyny i trzeba jeszcze na to poczekać kilka sezonów.
Po zakończeniu sezonu czekała mnie miła niespodzianka, mianowicie zarząd doszedł do porozumienia z władzami miasta i 21.06.2021 r. przeprowadzam się na nowy 13,5 tysięczny obiekt. Przyniesie to nieporównywalnie większe wpływy z biletów, co z pewnością napędzi finanse klubu i pozwoli ściągnąć lepszych zawodników, bo obecnie mimo grania w Championship bazuję na zawodnikach, którzy zostali ściągnieci jako perspektywiczni w npower league 2 lub npower league 1 i tam zaczynali swoją przygodę z seniorską piłką. Niemniej jednak dają sobie radę i jeszcze potrafią utrzeć nosa w pucharach zespołom z ekstraklasy, co daje powody do radości.
Po sezonie 2020/2021 przygotuję podsumowanie dekady w klubie Chelmsford. Postaram się opisać najważniejsze wydarzenia z każdego sezonu i każdego zawodnika, który coś wniósł do zespołu. Do zobaczenia !
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zasada ograniczonego zaufania |
---|
Jeżeli nie jesteś przekonany co do umiejętności swojego asystenta, nie pozostawiaj mu przedłużania kontraktów. Może sprawić, że zwiążesz się z niechcianym zawodnikiem na dłużej lub możesz przeoczyć koniec kontraktu kluczowego gracza. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ