Po 5 miesiącach przerwy od grania w FM'a 2011, postanowiłem skorzystać z chwili wolnego czasu między egzaminami i trochę pograć. Po uruchomieniu gry spotkała mnie miła niespodzianka, bo przed długą przerwą od FM'a zostałem managerem Tottenhamu, ale nie czułem się tam dobrze z powodu olbrzymich pieniędzy do dyspozycji i praktycznie ukształtowanego zespołu i postanowiłem wrócić do małego Chelmsford, więc wczytałem wcześniejszy save na bodajże 3 kolejki przed końcem sezonu i poszedłem na urlop, żeby było sprawiedliwiej. Po tym zabiegu można było spokojnie rozpocząc proces przygotowań do nowego sezonu 2024/2025 i rozpocząć grę.
Na pierwszy ogień poszli klubowi maruderzy, którzy rozsadzali atmosferę w drużynie od środka. Zaowocowało to sprzedażą 4 graczy i kadra zrobiła się trochę chudsza, ale przynajmniej wolna od wszelkiego rodzaju patologii i użalania się nad sobą kilku cienkich bolków. Moim problemem w Chelmsford jest niska renoma klubu, która mimo spędzonych już 4 sezonów w ekstraklasie, nadal nie daje mi możliwości kupowania dokładnie takich zawodników, jakich bym sobie życzył. Jest to lekki dyskomfort, ale "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma" i trzeba grać trochę słabszymi graczami, którzy nadrabiają ambicją. Obsada bramki akurat jest u mnie bardzo dobra, bo stoi w niej jeden z najlepszych młodych bramkarzy w grze (20-lat i już grał na Euro w kadrze Danii), a największe zastrzeżenia tradycyjnie można było kierować do obrony. Udało się wyrzucić graczy, którzy potrafili tylko pobierać dość spore pensje, co umożliwiło ściągnięcie zawodników o identycznych umiejętnościach i mniejszych wymaganiach finansowych. Trzeba było jeszcze wypożyczyć kilku zawodników, którzy nie mieli raczej za dużych szans na grę, ale mogli przydać się w razie plagi kontuzji, co zawocowało puszczeniem w świat 3 grajków z opcją ściągnięcia w każdym momencie do klubu.
Po kilku sparingach i przeprowadzonych transferach, które oczywiście nie do końca spełniły moje oczekiwania z powodu ograniczonych zasobów finansowych, można było rozpocząć sezon, który zapowiadał się wyjątkowo ciężki na starcie. Kolejno czekały mnie mecze z: Blackburn (3 miejsce w poprzednim sezonie), Manchesterem City, Liverpoolem i Arsenalem. Mogło mnie to postawić w trudnej sytuacji na początku rozgrywek i wpędzić zawodników w dołek psychiczny w razie niepowodzenia. Jednak Chelmsford słynie z może mało widowiskowej, ale solidnej gry i walki na całego, a zwłaszcza w pierwszej fazie sezonu. Dzięki temu udało się ograć Blackburn 4:2, Liverpool 1:0, a z Arsenalem i City niestety przyszły nikłe porażki po 0:1.
Tu właśnie pojawia się kolejny problem w Chelmsford. Można powiedzieć, że jest to swego rodzaju mieszanka Cracovii i Korony Kielce jednocześnie. Dlaczego ? Co roku gramy praktycznie o to samo jak Cracovia, z tym że Chelmsford przez 4 lata gry w ekstraklasie może raz było w strefie spadkowej przez 2 kolejki sezonu. Natomiast podobieństwo do Korony Kielce polega na małym budżecie klubu i zawodnikach jadących głównie na ambicji, którzy potrafią zabiegać rywala na śmierć. Na upartego można by było jeszcze przekształcić przydomek ŁKS-u i nazwać moją drużynę "rycerzami jesieni", bowiem na wiosnę to już jest cień drużyny. Moim zdaniem nadawałoby się to na cały oddzielny artykuł, bo odkąd awansowałem do ekstraklasy, co sezon na wiosnę przychodzi kryzys, który potrafi zniszczyć całą pracę z jesieni. W poprzednim sezonie miałem na koncie około 30 punktów po chyba 20 kolejkach i przyszedł dołek, a raczej krater formy, co poskutkowało zdobyciem 4 punktów w... 10 meczach. W tym sezonie mam chudą kadrę składającą się bodajże z 20 zawodników, ale wszyscy są na równym poziomie, więc będzie można nimi umiejętnie rotować. Sezon zaczął się jednak tak samo jak zawsze, czyli szybkim gromadzeniem punktów na starcie. Po 6 kolejkach Chelmsford ma 12 punktów i może z dumą mówić, że jest na ten moment 4 drużyną w Anglii, chociaż pewnie długo to nie będzie trwało. Patrząc jednak na niekorzystny terminarz na początku sezonu, teraz powinienem mieć dużo łatwiej, bo jedynym dostarczycielem punktów w tych 6 kolejkach był zespół Colchester, który podejmował mnie na własnym stadionie.
Pewnie niektórym wyda się śmieszne, że ktoś woli mały klubik od potężnego Tottenhamu, ale mimo wszystko przywiązałem się do tej drużyny. Pewnie będę nimi grał do ukazania się FM 2013, który mam zamiar kupić i w każdym sezonie będzie mnie czekał heroiczny bój o miejsce w środku tabeli, o ile nie przyjdzie jeden lepszy sezon, który poprawi renomę zespołu i umożliwi ściąganie lepszych zawodników .Można powiedzieć, że jest to nieustanne wtaczanie wielkiego kamienia pod górkę, który prędzej czy później i tak stoczy się na dół. Cóż, sam sobie wybrałem ten klub i będę przy nim trwał. Życzę każdemu spróbowania podobnej rozgrywki, bo wtedy jest znacznie ciekawiej.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ