LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika Mlody_Trener przeczytało już 1951 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Wokół mnie paradowało około sześćdziesięciu tysięcy kibiców drużyny River Plate. Dzisiaj Estadio Monumental był wypełniony po brzegi. Ja jednak nie przyjechałem do Argentyny po to, by świętować kolejne zwycięstwo drużyny „Millonarios”, ale po to by obserwować jednego z zawodników, którym interesuje się klub, w którym jestem skautem, czyli FC Porto. Graczem, na którego głównie zwracałem dzisiaj uwagę był Diego Buonanotte, który już w najbliższym okienku transferowym miał założyć koszulkę wielokrotnego mistrza Portugalii. Filigranowy ofensywny pomocnik zagrał dobre spotkanie uwieńczone bramką i najprawdopodobniej na dniach zaczną się rozmowy z klubem oraz z samym zawodnikiem.
Tak właśnie wyglądała moja praca, praca szefa skautingu największego klubu w Portugalii. Głównie przebywałem w swoim niezbyt dużym, ale przytulnym gabinecie. Swój czas poświęcałem analizom raportów, które codziennie dostawałem od innych skautów z naszego klubu. Było ich około trzynastu, więc miałem co analizować. Tylko w skrajnych przypadkach wyjeżdżałem z kraju w poszukiwaniu talentów lub w obserwacji danych zawodników. To była zdecydowanie praca moich marzeń, lecz coraz częściej myślałem o powrocie do ojczyzny i rozpoczęcia tam pracy jako trener. W Polsce zapewne nikt mnie nie znał, a tutaj miałem już wyrobioną markę jednego z najlepszych skautów na półwyspie iberyjskim.
Po około piętnastu minutach od przyjścia do pracy w moim gabinecie pojawił się jeden z moich ulubieńców, mianowicie Torgeir Algeroy, który także był skautem w Porto.
Cześć Dawid, mam cudowną wiadomość dla Ciebie – zaczął jeszcze będąc w drzwiach.
Cześć. – powiedziałem popijając zimną pepsi. – masz jakiś mega raport dla mnie ? - spytałem, pocierając ręce z ciekawości.
Ależ skąd – odpowiedział, a ja już kompletnie nie wiedziałem o co chodzi temu młodemu skautowi. Torgeir był młodym, dwudziestosześcioletnim skautem z ogromnym potencjałem, którego uwielbiałem za to, że kochał to co robił i zawsze przykładał się do raportu na 100%. Niestety czasem go ponosiło i nikt nigdy nie wiedział, co w danej chwili może mu „odwalić”. - widziałem w gazecie, że Arka Gdynia nie przedłużyła kontraktu z Michniewiczem.
No ok, ale co to ma wspólnego z moja osobą? - spytałem trochę zdziwiony.
Daj mi skończyć. W gazecie wymieniono trzy osoby, które Arka chciałaby widzieć na stanowisku trenera. Te nazwiska to uwaga... - trochę przystanął, bym poczuł się lekko zdenerwowany – Smuda, Kaczmarek i Lipski.
Lipski!? To chyba nie możliwe...
Spójrz na to. – i pokazał mi dzisiejszą gazetę sportową, a dokładnie fragment artykułu o zwolnieniu Michniewicza. – to nie może być przypadek.
Faktycznie - odpowiedziałem czując się trochę podniecony.
Co ciekawe Smuda podpisał dzisiaj kontrakt z Zagłębiem Lubin na dwa lata, a Kaczmarka nie chcą mieć kibice Arki, co wyklucza go automatycznie z rywalizacji, chyba, że Arka chce się przeciwstawić kompletnie kibicom, ale wątpię, by posunęli się aż tak daleko.
Spokojnie, jeszcze nawet do mnie nie zadzwonili. Pewnie znowu jakieś plotki. Poza tym mam kontrakt z Porto i na razie nigdzie się nie wybieram – powiedziałem choć w głębi serca tylko czekałem na jakiś telefon od zarządu Arki.
Zobaczysz zadzwonią. Dopiero dzisiaj został zwolniony Michniewicz. Coś czuję, że nie pobędziesz tutaj długo. Dobra porozmawiamy jeszcze o tym, teraz muszę jechać na mecz naszych młodzików. Cześć.
Na razie, na razie... - odpowiedziałem zdumiony.
Zabrałem się do pracy, lecz już w tym dniu nie byłem sobą. Wciąż myślałem o tym artykule i o tym, że w niedługim czasie mógłbym zostać trenerem Arki Gdynia. Czekałem z utęsknieniem na telefon do późnego wieczora, ale się nie doczekałem. Jednak już następnego dnia rano dostałem niespodziewanego e-maila.
„Proszę się zjawić w restauracji „Ganzalo” o godzinie 18.00 dzisiejszego dnia. Jest to bardzo ważne i tajne spotkanie, tak więc nikt nie może o nim wiedzieć. Do zobaczenia”
Elegancki, wyperfumowany, krótko mówiąc odpicowany udałem się na tajemnicze spotkanie z tajemniczą osobą. Oczywiście nikomu o tym nie powiedziałem. Spodziewałem się wszystkiego. Jakichś terrorystów, antykibiców, czy prezesa Arki Gdynia. Miałem nadzieję, że będzie to ta ostatnia osoba. W środku, w restauracji „Ganzalo” było bardzo przytulnie. Pomieszczenie było bardzo nowoczesne, gołym okiem widać było, że to nowo powstały lokal. Nagle elegancko ubrana osoba będąca z tyłu lokalu wstała ze skórzanego fotela i zawołała mnie. Już wtedy wiedziałem, że to nie może być żaden terrorysta tylko właśnie prezes, który miał mi odmienić życie. Przedstawił się jako Krzysztof Sampławski. Oboje usiedliśmy na wygodnych fotelach, które zrobione były z kangurzej skóry.
Nie wiem, czy się Pan domyślił, ale jestem prezesem Arki Gdynia – powiedział mężczyzna ubrany w czarny garnitur Hugo Boss.
Po cichu sądziłem, że to jest Pan.
To ma Pan dobrą intuicję, plus dla Pana – powiedział z uśmiechem. - Nie o tym jednak chciałem porozmawiać.
A więc o czym ? – Spytałem zaciekawiony.
Mianowicie... zapewne wie Pan, że ostatnio zwolniliśmy trenera Czesława Michniewicza. Powód był oczywisty, po prostu druga runda sezonu była kompromitująca dla naszego zespołu i nie mogę pozwolić, by taka sytuacja miała miejsce po raz kolejny.
Rozumiem, ale co to ma wspólnego z moją osobą?
Właśnie teraz dochodzimy do sedna sprawy. Już od dwóch tygodni wszyscy wiedzieliśmy kogo byśmy chcieli na tym stanowisku. Był to Pan, Franciszek Smuda oraz Bobo Kaczmarek. Jednak dwóch dość szybko odpadło z tej rozgrywki, bowiem Pan Smuda podpisał kontrakt z Zagłębiem, a kibice po tym jak dowiedzieli się, że Kaczmarek może zostać trenerem Arki zrobili nam niezłą „zadymę”. Doszliśmy do wniosku, że jest Pan najodpowiedniejszym kandydatem.
Miło mi to słyszeć, naprawdę. Jednak aktualnie mam podpisany kontrakt z Porto i chyba trudno będzie mnie wyciągnąć z Portugalii.
Proszę się nie martwić – na twarzy mężczyzny pojawił się szczery uśmiech – jeszcze wczoraj dzwoniliśmy do prezesa i się dogadaliśmy. Wystarczy Pana podpis i możemy zamawiać dwa bilety do Polski.
No to mnie Pan urządził. Nawet się nie zdążyłem zastanowić, a tu już wszystko załatwione. Zadzwonię dzisiaj wieczorem do Pana, na razie muszę to przemyśleć. Do widzenia – podaliśmy sobie dłonie, a ja udałem się w stronę wyjścia.
Wyszedłem cały uradowany z uśmiechem od ucha do ucha. Już wiedziałem, że mój czas w Portugalii się skończył i będę mógł zaczynać nowy etap w swojej karierze. Dotarłszy do domu sprawdziłem w internecie sporo informacji na temat ostatnich sezonów Arki. Na pewno uwagę przykuła afera korupcyjna, przez którą Arka jeden rok musiała przebywać w pierwszej lidze. Potem dwa sezony, w których klub z Gdyni ledwo utrzymywał się w lidze. Już myślałem nad transferami, zmianami w klubie i skautingiem. Tak, skautingiem. Myślałem nad małym ultimatum dotyczącym skautingu i pieniędzy przeznaczonych na szkolenie młodzieży oraz zakup nowych zawodników. Jednak coś mnie ciągle dręczyło. Czy na pewno wyjeżdżać z tego ciepłego miejsca, gdzie jestem znany, lubiany, mam pieniądze i dobre życie. Zapewne w Polsce tak nie będzie. Zmiany w klubie, przez które nie będę miał wolnego czasu, a dodatkowo przysporzą mi ogrom stresu i oczywiście to, że nie będę tam miał wyrobionej marki, a startować będę z klubem, który nie jest potentatem ligowym. Jednak po niedługim namyśle i rozmowie z ojcem, który zawsze mi doradzał postanowiłem...
Dzień dobry. Z tej strony Dawid Lipski – przedstawiłem się.
Witam. Cieszę się, że Pan zadzwonił.
Ja również się cieszę
Zdecydował się Pan, czy potrzeba jeszcze czasu ? - słychać było ciekawość.
Tak i zdecydowałem, że niestety – trochę napędziłem strachu prezesowi – w Portugalii nie będą już mieli ze mnie pożytku.
Kamień spadł mi z serca. W takim razie musimy się spotkać już w Polsce po to, by dopełnić formalności i podpisać z nami kontrakt. Także proszę pakować walizki, bo już jutro z rana leci pan do nas. Do widzenia.
Do widzenia.
Nadal nie mogłem uwierzyć. W końcu zostanę trenerem jakiegoś zespołu i to na dodatek polskiego. Po siedmiu latach wrócę do ojczyzny. Wyjeżdżałem z niczym, bez doświadczenia, stażu, a teraz przyjeżdżam z umiejętnościami, które mogą pozwolić na zrealizowanie wszystkich moich planów odnośnie mojego nowego klubu. Już wtedy czułem, że może być to początek mojej polskiej kariery jako rewolucyjnego trenera.
Nazajutrz spakowałem się i wyjechałem taksówką na lotnisko, z którego miałem odlecieć do Polski, a dokładnie do Rembiechowa.
Za nieszczęsny transport samochodem zapłaciłem aż 28E, co było niemałą sumą. Po dwudziestu minutach jazdy dotarłem na lotnisko, gdzie już czekał samolot, który miał mnie żegnać z Portugalią, a witać z Polską. Lot odbyłem w pierwszej klasie. Prezes naprawdę się postarał i na pierwszy rzut oka widać było, że chce wywrzeć na mnie wrażenie. Po trzech godzinach doleciałem do Polski. Było trochę zimniej niż na Półwyspie Iberyjskim. Od razu udałem się do siedziby zarządu Arki Gdynia, by dopiąć wszystko na ostatni guzik i omówić pierwsze dni naszej pracy.
Dotarłem do siedziby klubu. Dość duży ogrodzony budynek ukazał się moim oczom. Oczywiście długo nie czekałem i udałem się w stronę wejścia. Na końcu korytarza, na pewnych drzwiach, widniał pewny napis „Prezes”. Nie wahałem się i wszedłem do tego pomieszczenia. Ujrzałem czterech Panów, którzy chyba właśnie na mnie czekali.
Jeden z nich wstał, był to prezes.
Witaj Dawidzie. Szybko się uwinąłeś – powiedział prezes. – Proszę usiądź tutaj na fotelu.
Również witam. – powiedziałem z uśmiechem i usiadłem na fotelu. – Dziękuję za świetny transport.
Pozwolisz, że przedstawię Tobie trzech Panów, z którymi na pewno będziesz miał styczność. Pierwszy od lewej, ten w czarnym garniturze z niebieskim krawatem to nasz Dyrektor Finansowy, Tomasz Razowski. Po prawej natomiast stoi człowiek odpowiedzialny za marketing w klubie, czyli Robert Wiąckiewicz. Na środku zasiada dobrze znany Dyrektor Sportowy, Romuald Kopiński..
W takim razie jeszcze raz witam. Mam nadzieję, że nie muszę się przedstawiać, a Pan Krzysztof powiedział już kilka słów o mnie.
Tak oczywiście, wiemy już o Panu wszystko – powiedział z uśmiechem Kopiński.
Przed podpisaniem kontraktu chcielibyśmy usłyszeć Pana plan na najbliższy rok, a może więcej. Ciekawią nas Pana pomysły. - powiedział Sampławski.
Dobrze. Pierwszą rzeczą jest trening, który będzie o wiele intensywniejszy niż jest to obecnie we wszystkich drużynach polskiej Ekstraklasy. Mój dobry przyjaciel obserwował poczynania drużyn z polskiej ligi i powiem tyle, że w klubie gdzie pracowałem, nadal jeszcze pracuję, taka intensywność treningu jaka jest w Polsce była na rozgrzewce. Tak na pewno nie będzie w zespole, który ja będę prowadził. Chcę także stawiać na młodzież. Nie będą to młodzi zawodnicy tylko z Polski, ale także z innych krajów Europy, jak i z krajów innych kontynentów. Na pewno zawodnicy nie będą sprowadzani za astronomiczne sumy, ale myślę także, że nie będę musiał martwić się o pieniądze kupując zawodnika za kilka tysięcy. Skauting też zapewne będzie poprawiony. Chciałbym móc dobrać sztab samodzielnie od samego początku. Chcę mieć przy boku tylko asystenta Roberta Wasilewskiego, a resztę sztabu sam dobrać. Mam parę osób, dość znanych, którzy z chęcią chcieliby pracował dla klubu. Są to bardzo dobrzy fachowcy, którzy garną się do pracy, a takich ludzi właśnie lubię. Sporo czasu będę poświęcał juniorom. Oni są przyszłością klubu i to ich trzeba od jak najmłodszego wieku kształcić. Pragnę też stworzyć w pełni profesjonalną akademię piłkarską. Tam od najmłodszych lat będą się uczyć przyszli gracze Arki Gdynia. To chyba wszystko.
No, no proszę Pana, rozgadał się Pan nam – powiedział prezes. – Ja raczej nie mam obaw. Myślę, że będzie Pan prowadził klub mocną ręką, tak jak zostało to powiedziane. Można chyba podpisywać kontrakt – i położył papierek na stół.
Kontrakt miał obowiązywać na rok, do końca czerwca 2009 roku. Do tego czasu, co tydzień na moje konto miało wpływać 1.400E. Znajdywały się tam wszystkie moje dotychczasowe prośby dotyczących klubu na czele z możliwością samodzielnego dobierania sztabu oraz pełnego zaufania na rynku transferowym.
Oczywiście przyjmuję kontrakt – i swoim długopisem z imieniem i nazwiskiem jednym machnięciem podpisałem kontrakt. - Od tego czasu byłem już oficjalnym trenerem Arki Gdynia.
Bardzo się czeszę – i podał mi rękę na znak współpracy. – Teraz już mogę powiedzieć, że jest Pan... jesteś prawowitym trenerem naszego klubu.
Dobrze, dobrze. Teraz niech Pan powie jaki jest mój plan na najbliższe dni - powiedziałem zaciekawiony.
Dzisiaj masz spokój. Możesz sobie spokojnie sprawdzić rynek transferowy, jakichś dobrych zawodników, czy może skompletować sztab szkoleniowy. Jutro z rana spotkasz się z piłkarzami na lekkiej rozmowie. Wieczorem, o godzinie 20.00, odbędzie się oficjalna konferencja prasowa na temat przedstawienia Ciebie jako nowego trenera Arki Gdynia. Przedstawisz tam swoje plany, jeżeli będziesz miał do jutra zorganizowany cały sztab szkoleniowy będziesz mógł go zaprezentować, jeżeli nie będziesz miał to ominiesz ten temat. Zapewne będą tam jeszcze jacyś dziennikarze, tak więc przygotuj się na podchwytliwe i żenujące pytania z ich strony.
W takim razie przygotuję się na jakieś przemówienie.
Aha... Dawid. Zapomniałem się spytać. Masz w ogóle gdzie mieszkać?
W sumie to nie.
To dobrze się składa, bo wynajęliśmy Ci mieszkanie na ulicy Świętojańskiej. Wszystko masz opłacone z góry do końca kontraktu, więc tym nie musisz się martwić.
Proszę Pana... ja się nigdy nie martwię - i wyszedłem z gabinetu udając się w stronę mieszkania.
Około godziny 16.00 wybrałem się do auto-komisu, gdzie miałem kupić swój upragniony samochód. Miałem zaoszczędzoną sporą sumę i chciałem kupić coś porządniejszego. Po długich, bezsensownych rozmowach ze sprzedawcą, nabyłem Mustanga z 69. roku. Kosztował mnie 12tys. Euro tak więc miałem jeszcze pieniądze na lekki tuning.
Jeszcze wieczorem po nabytku mojego Mustanga skontaktowałem się z wszystkimi ludźmi, których chciałem widzieć w sztabie szkoleniowym. Tak jak się spodziewałem nikt nie odmówił i miałem już pewny sztab szkoleniowy. Pozostawiałem to wszystko w tajemnicy, by zaskoczyć wszystkich na konferencji prasowej. Przeglądałem też trochę swój notes z FC Porto, w którym miałem kilku zdolnych piłkarzy, którzy raczej skusiliby się na grę w naszym klubie. Część z tych piłkarzy obserwowałem na żywo, więc mam już wyrobione o nich zdanie, reszta natomiast została zaobserwowana przez skautów, z którymi miałem przyjemność pracować w FC Porto.
Rano wybrałem się na pierwszą rozmowę z piłkarzami pierwszego zespołu. Chcąc wyglądać schludnie i poważnie ubrałem się w czarny garnitur. Piłkarze punktualnie o 10.00 czekali na mnie w sali, gdzie odbywają się odprawy przed meczem oraz analizowanie rywala. Dzisiaj jednak ta sala była dla mnie szczególnym pomieszczeniem. Niektórzy mówią, że pierwsze spotkanie jest najważniejsze. Tak więc z myślą, że wszystko się uda, pognałem w stronę otwartych drzwi, gdzie już było słychać śmiechy zawodników. Gdy wszedłem, zobaczyłem stojącego na środku Marcina Pietronia opowiadającego kawały kolegom z drużyny. Gdy wszedłem wszyscy spokojnie usiedli na swoich miejscach.
Cześć. Nazywam się Dawid Lipski i od dzisiaj będę Waszym nowym trenerem. Pewnie mnie nie znacie, bo w Polsce od dłuższego czasu nie przebywam, a moja kariera piłkarska rozgrywała się dotychczas tylko w Portugalii. Przed przyjściem tutaj pracowałem jako szef skautingu w FC Porto, gdzie miałem styczność z najlepszymi skautami, fizjoterapeutami i trenerami świata. W czasie, gdy ja sprawowałem swoją funkcję w klubie pracował min. Jose Mourinho, z którym naprawdę dobrze mi się współpracowało. Jak dotąd z trenerką nie miałem dużo wspólnego, ale jak już mówiłem byłem blisko bardzo znanych osobistości piłkarskich. Kariery w Polsce w ogóle nie miałem, ponieważ za młodu wyjechałem do Portugalii, by tam się kształcić. Teraz po paru latach wróciłem do Polski, by zacząć nowy etap, etap trenerki. Na pewno będzie to dla nas ciężki okres przygotowawczy, bo pierwszy. Pierwsze treningi Wasze ze mną oraz pierwsze momenty pracy jako trener. Mogę jedynie powiedzieć, że będzie to bardzo intensywny okres przygotowawczy, bo moim mottem jest. Trening czyni mistrza. Ja chcę byście właśnie byli tymi mistrzami. Jeszcze raz Was witam – powiedziałem luźno.
Witamy również – powiedział Grzegorz Niciński, kapitan zespołu. - Czekamy z niecierpliwością na pierwsze treningi. Jesteśmy zwarci i gotowi, by zadowolić Pana, bo też chcemy być mistrzami. Mogę zapewnić, że na każdym treningu będziemy należycie skoncentrowani na grze, by mógł Pan z nami robić wszystko jak najdokładniej.
Jeszcze przez dłuższy czas rozmawialiśmy na różne tematy. Od tego co robiłem w Portugalii po rozmowy na temat swoich idoli. Było naprawdę miło i wesoło, a w sercu czułem, że już przy pierwszym spotkaniu spodobałem im się, a nasza praca będzie się dobrze układała.
Popołudnie spędziłem nad kartką. Wciąż układałem krótką, ale sensowną wypowiedź, w której umieszczę swoje plany na ten i następne sezony pracy w klubie. Oprócz tego przygotowywałem się na pytania ze strony dziennikarzy. Ponoć miało ich się zjawić czterech. Jak wiadomo nieznanym w środowisku trenerom często pod górkę najbardziej robią właśnie dziennikarze, dlatego chciałem być od początku swojej kariery w Polsce kojarzony jako osoba ambitna i wyrafinowana, nie dająca sobie „w kasze dmuchać”. Dzisiaj także miałem przedstawić swój sztab szkoleniowy. Była to nie lada tajemnica, a nad składem sztabu rozmyślali nie tylko kibice, ale także media. Wiedzieli bowiem, że pracowałem w Porto i poznałem tam wielu znanych trenerów. Na tę pierwszą i zapewne najważniejszą konferencję prasową wybrałem się w moim nowym garniturze z herbem klubu oraz swoim nazwiskiem.
Spotkanie z dziennikarzami odbywało się w teatrze miejskim w Gdyni, po to by kibice mogli zobaczyć mnie po raz pierwszy jako trenera klubu. Oczywiście nic za darmo. Prezes wymyślił sobie, że zarobi na ciekawych zobaczenia mnie ludziach i zażądał 25 złoty za wstęp na salę. Głowna sala w teatrze, gdzie odbywała się konferencja, była pełna. Dziennikarzy, tak jak się spodziewałem, było czterech.
Mateusz Borek ( Polsat Sport )
Szymon Zaworski ( N Sport )
Bogumił Waryjski ( Dziennik Bałtycki )
Adam Godlewski ( Piłka Nożna )
Spotkanie zaczęło się dokładnie o godzinie 19.00, a samą rozmowę zaczął prezes.
Witam wszystkich zgromadzonych tutaj, dzisiaj, na pierwszej konferencji prasowej w tym sezonie, na której zobaczą Państwo nowego trenera naszego zespołu. Dziękuję także za tak liczne przybycie i zainteresowanie tym spotkaniem. Oprócz tego, że zobaczycie dzisiaj nowego trenera, to także przedstawi on Wam plany na najbliższy oraz kolejne sezony. Zaprezentuje on również sztab szkoleniowy, który będzie odpowiedzialny w sezonie 2008/2009 za przygotowanie piłkarzy. Na początek może coś o samym trenerze. Urodził się w Gdyni 24. sierpnia 1971r. w Gdyni i tak rozpoczął swoją edukację. Za młodu grał w Arce Gdynia po czym na studia wyjechał do Portugalii i tam został na stałe. Biegle mówi w czterech językach, a Uniwersytet Lizboński ukończył z wyróżnieniem. Po studiach zaczął pracę w FC Porto na stanowisku skauta. W roku 2004 został mianowany szefem skautingu i stał się najmłodszą osobą na tym stanowisku w historii klubu. Pracował między innymi z taką gwiazdą trenerstwa jak Jose Mourinho. Był odpowiedzialny za przybycie do klubu takich zawodników jak Lucho Gonzalez, Raul Meireles. Na Półwyspie Iberyjskim zasłynął z transferu Ricardo Quaresmy. Uparcie bowiem przesyłał raporty na temat tego piłkarza do trenera i prezesa oraz często rozmawiał z nimi na temat transferu, w tamtym czasie, 17-letniego zawodnika. W końcu po paru tygodniach namowy doszło do transferu tego młodego gracza, a już po paru meczach stał się kluczową postacią w tym zespole. Drodzy Państwo, przed Wami... Dawid Lipski – powiedział Pan Krzysztof Sampławski, a na sali rozległy się owacyjne oklaski.
Również witam wszystkich, którzy przybyli tutaj na tą konferencję. Dziękuję prezesowi, że tak dokładnie wypowiedział się o mnie. Chyba już wszystko o mnie wiecie, dlatego od razu chciałbym przejść do pytań ze strony dziennikarzy.
Co spowodowało, że zdecydował się Pan opuścić FC Porto i przenieść się do Polski, która co by nie mówić odstaję poziomem od Portugalii – powiedział Mateusz Borek.
Urodziłem się tutaj, wychowałem, nauczyłem się wielu rzeczy. Chciałem wrócić do ojczyzny. Poza tym od dawna myślałem nad pracą jako trener. Ta oferta spadła mi jak z nieba, ponieważ zostałem trenerem, a do tego wróciłem do ojczyzny.
Arka w ostatnich latach nie była ligowym potentatem i zawsze mieściła się jedynie w dole stawki szczęśliwie unikając spadku do pierwszej ligi. Jaki dostał Pan cel od zarządu na ten sezon? - powiedział Adam Godlewski
Umówiłem się z zarządem, że ustabilizuję klub w lidze. Nie chcę, by kibice naszej Arki martwili się sezon w sezon, czy ich kochany klub przetrwa w Ekstraklasie. Teraz ma to wyglądać zupełnie inaczej. Od początku aż do ostatniej kolejki będę starał się trzymać klub z dala od strefy spadkowej, tak aby nikt nie musiał się martwić o postawę Arki.
No dobrze. Ambitnych planów to Panu nie można odmówić, ale czy z tym zespołem się da to zrobić? - zapytał Szymon Zaworski.
Trening, trening i jeszcze raz trening. To co się w tym kraju dzieje, jeżeli chodzi o trening, to przyćmiewa wszystkie kraje na świecie. Nigdzie, jeszcze raz powiem nigdzie nie widziałem takich panienek na boisku jak w Polsce. W innych krajach się, przepraszam za słowo, zapieprza. Tutaj w Polsce się biega. W Ekstraklasie treningi wyglądają podobnie jak u 10-latków w FC Porto. U mnie tak na pewno nie będzie. Dążyć będziemy do perfekcyjności we wszystkich piłkarskich aspektach. Komuś się nie będzie to podobać to trudno, nie dostanie pieniędzy, zwolnimy go z kontraktu i będzie mógł szukać jakiegoś innego klubu, może dla lalek.
Czy nie obawia się Pan, że piłkarze będą skarżyć się na ciężki trening. Już był w Polsce jeden trener, a mianowicie Dan Petrescu, który też zaproponował ciężkie treningi. Niestety piłkarze byli temu przeciwni i po połowie sezonu Dana w Polsce już nie było.
To co powiedziałem wcześniej. Nie będzie się podobać, to wypad. Dan jest moim znajomym. Był tutaj w Polsce, nie udało się mu ze względu na piłkarzy, którzy po prostu nie mieli jaj. Teraz jest w Unirea Urziceni, z którą świetnie radzi sobie w Rumuńskiej lidze, a przecież jeszcze przed przyjściem tego trenera, ten klub nie był jakimś renomowanym zespołem. Tam zastosował ten ciężki trening i opłacało się. W tym sezonie walczyć będzie o mistrzostwo oraz wejście do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Myślę, że trafiłem na porządnych ludzi. Jeżeli się mylę to niestety, ale pożegnamy się z takimi zawodnikami.
Jak będzie w takim razie wyglądała Pańska polityka transferowa. Będzie Pan chciał ustabilizować klub doświadczonymi zawodnikami, czy też postawi Pan na przyszłość klubu sprowadzając młodych zawodników? - powiedział Bogumił Waryjski .
Raczej będę stawiał na młodzież. W sztabie, który podam na koniec konferencji znajdują się dobre osoby, które potrafią znaleźć znakomitych piłkarzy w każdym rejonie świata. Na pewno nie zamknę się tylko w Polsce. Będę próbował ściągać młodych zawodników z całej Europy, ale także z takich krajów jak Brazylia, czy Argentyna, które słyną z masowej produkcji talentów. Wszyscy będziemy pracować nad młodzieżą w naszym klubie, bo to jest długofalowa inwestycja, co takiemu klubowi jak Arka Gdynia może tylko pomóc. Na razie takiej polityki transferowej jaką ja mam w głowie, nie stosował jeszcze żaden klub.
Dotychczas wszyscy trenerzy Arki, którzy mieli okazję pracować z zespołem w Ekstraklasie stawiali na defensywne ustawienie, przez co klub prawie w żadnym meczu nie ściągał przeciwnika do głębokiej defensywy. Czy Pan także będzie stawiał na ultradefensywne nastawienie zawodników? - spytał Mateusz Borek.
Ależ oczywiście, że nie. Jeżeli tylko zawodnicy będą na to pozwalać, postaram się ustawić ich tak, by grali ekstrawagancko, tak jak jeszcze nie grał żaden polski klub. Mają grać z pasją, z uśmiechem na twarzy, bo tylko tak można wszystko wygrać. Będziemy wykorzystywać wszystkie nasze atuty, które do tej pory były ukryte w zawodnikach.
Tutaj w Polsce nikt Pana nie zna i każdy zapewne sądzi, że z nowym, nieznanym trenerem Arka Gdynia będzie jeszcze większym „chłopcem do bicia”, a Pan szybko się stąd wyniesie. Czy tak naprawdę może być?
Wszystko zweryfikuje boisko, choć sądzę, że teraz to inne zespoły będą się bronić przed spadkiem, a nie my. Czeka nas ciężki okres przygotowawczy, od którego dużo zależy. Na pewno przepracujemy go dobrze i już po wszystkich sparingach będę wiedział kto się nadaje do zespołu, a kogo trzeba będzie pożegnać. Szkoda tylko, że w Polsce sezon rozpoczyna się tak szybko. Przez to nie ma czasu na spokojne analizowanie zespołu. Wszystko trzeba robić szybko, co w moim przypadku, gdzie nie znam dobrze ligi ani zawodników, może mi utrudnić pracę.
Nie ma więcej pytań? - zapytał prezes – W takim razie prosimy o podanie sztabu szkoleniowego na ten sezon.
Dobrze – odpowiedziałem. - Asystentem został Massimo Neri ( Włochy ) - ludzie chyba nie wierzyli w to co powiedziałem. - Trenerami zostali Grzegorz Witt ( Polska ), Morco Rota ( Włochy ), Julio Tous ( Hiszpania ), Don Howe ( Anglia ) i Werner Gelsen ( Belgia ). Trenerem bramkarzy pozostanie Jarosław Krupski ( Polska ), a odpowiedzialny za juniorów będzie Jacek Dziubiński ( Polska ). Na stanowisko fizjoterapeutów wybrałem Augusto Terzi ( Włochy ), Jason Mathews ( USA ), Marek Latos ( Polska ) oraz Glay Maranhao ( Brazylia ), a fizjologią w naszym klubie zajmie się Kristijan Brcko ( Niemcy ). Skautingiem w naszym klubie zajmować się będą Ed van Stijn ( Holandia ), Zeferino Martinez ( Meksyk ), Luciano Canala ( Włochy ), Borba Filho ( Brazylia ), Faustino Asprilla ( Kolumbia ) oraz Torgeir Algeroy ( Norwegia ). Tak wygląda nasz sztab szkoleniowy na ten sezon. Nie zostanie on zmieniony przez okres przygotowawczy. Do widzenia i trzymajcie kciuki za nasz zespół oraz śledźcie nasze wyniki sparingowe, a sztab szkoleniowy proszę o pójście do sali odpraw.
Proszę Pana, Proszę Pana – odezwał się z widowni jakiś głos. Był to mężczyzna ubrany w garnitur. Miał około trzydziestu lat i nie wyglądał na kibica, a raczej na dziennikarza. – Nie wierzę, że przybył Pan do Polski tylko dla tego, że nagle pamięć wróciła do kraju ojczystego. Co tak naprawdę spowodowało o powrocie do naszego kraju?
Chcę zrewolucjonizować piłkę w tym kraju. Do widzenia - i udałem się w stronę wyjścia.
Byłem przekonany, że wywarłem dobre wrażenie na kibicach, jak i na dziennikarzach. Od razu po konferencji udałem się do sali odpraw, gdzie miałem porozmawiać ze sztabem szkoleniowym na temat planów związanych z nimi na kolejne dni.
Cześć. Wiem, że już chcecie do domu, bo już późna godzina, rodzina czeka, więc nie będę owijał w bawełnę tylko od razu powiem. Jutro będziemy robili godzinne, może dwugodzinne zebrania na temat pracy poszczególnych grup. Będziemy się spotykali w tej sali. Omówimy nasze działania na najbliższe dni i tygodnie oraz powiem czego od Was oczekuje. O 10.00 proszę by tutaj zjawili się fizjoterapeuci oraz fizjolog, o 11.00 trenerzy, a o 12.30 scouci. To wszystko na dziś, życzę miłej nocy, spotykamy się rano.
Wieczorem myślałem nad rozplanowaniem okresu przygotowawczego, a szczególnie o sparingach. Dostałem kilkanaście maili z pytaniami jakie będziemy mieli sparingi przed sezonem. Najczęściej ludzie pisali o tym, że marzą, aby ich zespół rozgromił przed samym rozpoczęciem sezonu swojego lokalnego rywala Bałtyk Gdynia. Podzwoniłem do paru znajomych, którzy z chęcią pograliby z naszym klubem. Po rozmowach miałem już czternaście zespołów chętnych do rozegrania sparingu:
Arka Gdynia U-21
Waitakere Utd ( Nowa Zelandia )
Al-Ahly ( Egipt )
Galatasaray, Denzilispor, Fenerbache Stambuł – Tournee po Turcji
Marsylia ( Francja )
Getafe, Osasuna, Racing Santander – Tournee po Hiszpanii
Bałtyk Gdynia ( Polska )
Motherwell ( Szkocja )
Coton Sport ( Kamerun )
Independiente ( Argentyna )
Postanowiłem, że nie będę o tym decydował sam i umówiłem się z Massimo Nerim na spotkanie u mnie w gabinecie po rozmowach ze sztabem szkoleniowym. Oprócz tego, że chciałem na tym spotkaniu zadecydować o sparingach, to też była to okazja do bliższego poznania się. Współpraca jest bowiem ważnym elementem przy pracy trenera z asystentem.
Na spotkanie ze sztabem szkoleniowym z domu wyszedłem o godzinie 9.30. Jako że miałem mieszkanie w centrum Gdyni, nie musiałem się śpieszyć. Jako pierwsi mieli się ze mną spotkać fizjoterapeuci oraz fizjolog Kristijan Brcko. Niemiec będzie ważną postacią w moim sztabie szkoleniowym, ponieważ będę stawiał mocno na przygotowanie fizyczne pod każdym względem. Wszyscy przybyli trochę szybciej niż powinni i gdy przybyłem na miejsce byliśmy w komplecie.
Cześć – powiedziałem.
Dzień dobry – odpowiedzieli wszyscy chórem.
Zebrałem Was tutaj, by omówić plan działań na najbliższe dni i tygodnie. Prawdopodobnie będzie to najtrudniejszy okres w Waszej pracy tutaj, ponieważ musimy wiele rzeczy zmienić. Jak wiecie tutaj piłkarze nie grają ostro, po dwóch meczach w tygodniu zaczynają jęczeć, że jest za ciężko. Trzeba to kompletnie zmienić. Mają być w pełni przygotowani kondycyjnie w każdym spotkaniu, a po dwóch dniach być już maksymalnie zregenerowani, by móc grać na najwyższym poziomie co trzy, cztery dni. Oczekuję od Was maksymalnego wkładu we wszystkie aspekty przygotowania fizycznego. Macie pracował jeszcze ciężej niż sami zawodnicy, bo tylko tak możemy ich w stu procentach przygotować. Jakieś pomysły?
Ja proponuję zrobić na początek okresu przygotowawczego dokładne badania fizjologiczne. Mam bardzo profesjonalny sprzęt do tych badań i potrzeba tylko przetransportowania ich z Hamburga tutaj do Gdyni. Te badania będziemy kontynuować co półtorej tygodnia, by wiedzieć jak rozwijają się kondycyjnie zawodnicy. Po tych badania będziemy wiedzieć nad czym ciężej popracować, a co już jest na dobrym poziomie. - powiedział Kristijan Brcko
Świetny pomysł. Jeszcze dzisiaj wyślę osoby po ten sprzęt. Ktoś coś jeszcze ma ?
Ja mam pomysł – powiedział Maranhao. - W czasie okresu przygotowawczego podniesiemy trochę intensywność treningu siłowego. Przyzwyczają się do mocnego obciążenia, a w trakcie sezonu będziemy zmniejszać intensywność. Przez to zawodnicy, którzy przyłożą się do treningu siłowego i aerobiku w okresie przygotowawczym będą w sezonie szybciej się regenerować, a w każdym meczu zagrają na maksimum możliwości przez całe dziewięćdziesiąt minut.
Też się z tym zgadzam – przytaknął Marek Latos.
Ja również – powiedział Jason Mathews.
W takim razie pomysły na okres przygotowawczy mamy. Teraz trzeba te pomysły wplątać w życie. Jak oceniacie infrastrukturę treningową w klubie? Trzeba coś zmienić? - Spytałem.
Myślę, że przydałaby się lepsza siłownia. Razem z Maranhao obserwowaliśmy dzisiaj ją i nie wygląda w dobrym stanie. Parę rzeczy powinniśmy dokupić, a parę wymienić. Powinniśmy za wszystko zapłacić około 7-8 tys. - powiedział Augusto Terzi.
Jutro pójdę do prezesa i spytam się, czy jest możliwość wydania dodatkowych pieniędzy. Mam nadzieję, że się zgodzi. Tak więc wszystko już ustalone. Spotykamy się na pierwszym treningu. Czekajcie na telefon ode mnie. Najprawdopodobniej jutro podam datę pierwszego treningu.
Rozmowy z fizjoterapeutami skończyły się lecz ja wciąż przebywałem w sali odpraw. Zaraz mieli się tutaj pojawić wszyscy trenerzy, z którymi będę pracował przynajmniej przez ten sezon. Jako pierwszy zjawił się ten, który miał wszystkim nadzorować, czyli Marco Rota. Dopóki wszyscy nie dotarli do sali odpraw ja spokojnie rozmawiałem z Marco. Opowiadał mi on gdzie ostatnio pracował i jak wyglądały jego pierwsze dni tutaj w Gdyni. Powiedział mi, że podoba się mu tutaj. Szczególnie chwali sobie Morze Bałtyckie oraz Molo w Sopocie. Rozmawialiśmy na różne tematy i widać było, że się dogadujemy. Gdy wszyscy się zeszli ja rozpocząłem rozmowę.
Dzień dobry.
Dzień dobry – odpowiedzieli mi trenerzy.
Dzisiaj omówimy plan pracy na najbliższe dni i tygodnie. Okres przygotowawczy będzie dla nas przełomowy. To w głównej mierze od Was zależy jak będą spisywać się zawodnicy w całym sezonie. Będziecie odpowiedzialni za ich rozwój przez cały okres swojej pracy. Chcę od razu nałożyć intensywny trening piłkarzom tak, by przyzwyczaili się do niego. Nie chcę oczywiście ich zamordować, czy zniechęcić ciężkimi treningami do piłki nożnej, ale przydadzą im się ostre zajęcia. Musimy ich przestawić z „polskiej piłki” na „zachodnią piłkę”. Tutaj zawodnicy grają tak beznadziejnie, że aż szkoda mówić. Musimy to zmienić przynajmniej w naszym zespole. Wszyscy zawodnicy muszą posiadać znakomitą technikę oraz być poukładani taktycznie, tak aby zdominować polską piłkę. Nie liczę na natychmiastowe efekty, ale myślę, że przy długotrwałych konsekwentnych treningach uda nam się pomyślnie zrealizować nasze plany. Jakieś dodatkowe sugestie?
Ja proponuję wszystko zacząć od pierwszego lipca, a teraz po prostu powiadomić ich, że będą mieli bardzo ostre treningi. Wtedy przygotują się mentalnie i będą skoncentrowani i przygotowani na to co nadejdzie. Mam nadzieję, że wszystko to co Pan powiedział będzie konsekwentnie realizowane – powiedział Rota. .
Mam takie samo zdanie – odparł Julio Tous.
Dobrze, w takim razie spotykamy się pierwszego lipca na pierwszym treningu. Musimy być zwarci i gotowi do ciężkiej pracy. Do widzenia – zakończyłem rozmowę.
Miałem czterdzieści pięć minut przerwy, ponieważ niespodziewanie szybko uwinąłem się z trenerami. Coraz mocniej czułem, że wszystko może wypalić. Moja praca z poszczególnymi osobami układała się, dogadywałem się na razie ze wszystkimi. Wszystko wskazywało na to, że może to być szczęśliwy powrót do ojczyzny. Oprócz tego, że się cieszyłem miałem też coraz więcej stresu, bowiem obawiałem się, że może to wszystko nie wypalić, a moja Arka szybko zatonie i spadnie do pierwszej ligi. Mimo tego iż złe myśli przychodziły mi do głowy starałem się myśleć o wszystkim pozytywnie. Nabrałem tyle doświadczenia w Portugalii, że nie mogło to pójść na marne. Chwilę odpocząłem sobie i zaczęli schodzić się skauci. Było to ostatnie spotkanie ze sztabem szkoleniowym dzisiejszego dnia.
Cześć wszystkim. Nie mam dużo czasu dlatego od razu przejdę do sedna sprawy. Dzisiaj dostaniecie informacje o tym, gdzie wyjedziecie w poszukiwaniu talentów. Oczekuję od Was, że będziecie pracować na sto procent swoich możliwości, tak bym mógł być z Was zadowolony. Macie szukać i tych potencjalnych gwiazd jak i doświadczonych zawodników. Podczas przerwy dostałem wiadomość od zarządu, że do klubu zgłosił się jakiś nie za duży polski inwestor i na budżet transferowy w tym sezonie mamy aż 680tys. Euro, przez co możemy trochę zaszaleć na letnim okienku transferowym. Co by nie mówić będę preferował zakupy młodych zawodników. Zarząd ustalił, że możemy wyszukiwać zawodników z całej Europy, tak więc jest jakieś pole do manewru. Algeroy – to ten młody człowiek, z którym pracowałem w Porto – ty zostaniesz ze mną w Polsce i będziesz obserwował ten kraj w poszukiwaniu talentów. Faustino Asprilla poleci do Finlandii na dwa tygodnie, Luciano Canala pojedzie do Włoch i zostanie tam całe dwa miesiące aż do zakończenia okienka transferowego. Ed van Stijn pojedzie do swojej ojczyzny, ze względu na to, że zna ten rejon. Zeferino Martinez wybierze się na Węgry, a Borba Filho wybierze się do Portugalii. Mam nadzieję, że każdemu pasuje mój wybór.
Chyba wszyscy się zgadzamy nie? - zapytał Filho.
No tak – odpowiedział Canala.
W takim razie dziękuję za miłe przyjęcie moim decyzji. Widzimy się na pożegnalnej odprawie 27. czerwca. Do widzenia – i udałem się do samochodu.
Te dwa dni były dla mnie szczególnie wyczerpujące. Po raz pierwszy ukazałem się kibicom i odpowiedziałem na pytania dziennikarzy. Byłem zadowolony z przebiegu całego spotkania, ponieważ wiedziałem, że w niczym nie nawaliłem. Dodatkowo spotkałem się ze sztabem szkoleniowym i ustaliłem cały plan na okres przygotowawczy. Po pierwszych rozmowach mogłem powiedzieć, że nie natknąłem się na złego człowieka. Miałem nadzieję,
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Śledź przeciwnika |
---|
W analizie pomeczowej zwracaj uwagę na sektory, w których najczęściej tracisz piłkę. Jeżeli odbierają ją boczni obrońcy, nacieraj środkiem, jeżeli środkowi pomocnicy, atakuj skrzydłami. Śledź konkretnych piłkarzy przeciwnika. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ