Informacje o blogu

Make the change, change the World!

Fatima

Ledman LigaPro

Portugalia, 2008/2009

Ten manifest użytkownika Mlody_Trener przeczytało już 1559 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

                   Serbia, Belgrad, 23.06.08r.

    Tylko niewielkie promienie słońca przedostawały się na moje biurko przez zasłonięte żaluzje. Nie chciałem mieć dzisiaj do czynienia z tą ognistą kulą, która do czerwoności rozgrzewała mieszkańców Belgradu. Na zewnątrz było chyba z 35C, podczas gdy u mnie w moim małym, ale przytulnym gabineciku dzięki klimatyzacji było tylko 20C. Na moim XVII w. biurku jak zawsze były sterty papierów oraz mały kieliszek koniaku. W tle po cichu grała muzyka Michaela Jacksona, a ja jak co dzień zbierałem informacje na temat piłkarzy, którzy byliby wzmocnieniem dla Partizanu. W tym klubie pracowałem już cztery lata i chociaż nikt prócz działaczy i piłkarzy klubu Partizan mnie nie znał, to i tak czułem się ważną osobą w tym klubie. Przecież to za mojej „kadencji” jako głównego scouta w klubie wykreowali się tacy zawodnicy jak Stevan Jovetic, Adem Ljajic, czy Zoran Tosic. Tymi zawodnikami już od paru miesięcy interesowały się kluby pokroju Manchesteru United, czy Barcelony. Oprócz tych młodych gwiazd są jeszcze młodsze, na których kiedyś zapewne Partizan zarobi naprawdę olbrzymie pieniądze. Za niedługo miał się zacząć okres transferowy, w którym miałem za zadanie, oczywiście za pośrednictwem trenera, sprowadzić do klubu przynajmniej czterech cudownych młodych zawodników. Właśnie przygotowywałem raporty na temat trzech graczy z Republiki Południowej Afryki, gdy nieoczekiwanie zadzwonił telefon.
- Telefon... ? - zapytałem sam siebie, gdyż dawno nikt do mnie nie dzwonił, tym bardziej do służbowego telefonu
- Dawid Lipski z tej strony. W czym mogę pomóc? - pierwszy rozpocząłem tą nagłą rozmowę.
- Moje nazwisko Albuquerque, jestem dyrektorem sportowym klubu Fatima. Dzwonię do Pana z propozycją bardzo ważnego spotkania.
- Nie rozumiem... jakiego spotkania? - spytałem zdziwiony tą całą sytuacją
- Spotkajmy się za dwa dni o godzinie 13.00 w kawiarni Zaboro Cafe. Proszę wziąć trenerskie papiery i swoje referencje... - powiedział to i natychmiastowo rozłączył się
- No to pięknie... - powiedziałem i spokojnie usiadłem na fotelu umieszczonym przy biurku


Przez te dwa dni byłem strasznie zdenerwowany, ponieważ nie wiedziałem kompletnie o co chodzi. Podejrzewałem, że ktoś może chce mnie zakontraktować na scouta w swoim klubie, ale mi tutaj przecież jest dobrze, a poza tym być „tylko” scoutem w drugoligowym klubie portugalskiej ligi to nie jest żaden sukces. Dwa dni po nieoczekiwanym telefonie, o godzinie 12.00, wyjechałem swoją skromnie stuningowaną Toyotą Suprą. Po dziesięciu minutach byłem już na obrzeżu Belgradu, tam gdzie znajdowała się kawiarnia. W środku było naprawdę pięknie. Znajdowało się tam około piętnastu stołów, a każdy był ozdobiony pięknymi kwiatami. Po zachodniej stronie widniała ściana zarośnięta jakimiś kwiatami. Gołym okiem było widać, że to pomieszczenia ma już swój wiek, a stoły i inne tego typu rzeczy pochodzą z XV lub XVI w. Po dwóch minutach przyglądania się temu naprawdę ładnemu pomieszczeniu usiadłem na krześle przy jednym ze stołów. Byłem trochę przedwcześnie. Pięć minut przed godziną trzynastą podeszli do mnie dwaj mężczyźni przypominający ochroniarzy lub członków mafii. Powiedzieli mi, że prezes razem z dyrektorem sportowym czekają na mnie w innym pomieszczeniu i mam się trzymać za nimi. Weszliśmy przez drzwi umieszczone obok baru do dość dużego korytarza ozdobionego różnego rodzaju obrazami. W oddali było widać drzwi i właśnie w tamtą stronę udawaliśmy się. Po chwili byliśmy przed drzwiami, a jeden z ochroniarzy zapukał i otworzył drzwi do nieznanego mi dotąd miejsca w tej kawiarni. W środku znajdowały się dwie osoby. Przedstawili się i jak później się okazało, to przez ich zachcianki wylądowałem w tym pomieszczeniu.


- Napije się Pan czegoś ? - Zapytał ciemnoskóry prezes
- Może... - spoglądałem na gablotę z winami, które były naprawdę okazałe – Cantero rok 1872.
- Świetny wybór, też uwielbiam to cudowne portugalskie wino – odpowiedział prezes i we trójkę usiedliśmy do stołu.
- Dziwny był ten telefon do mnie – zacząłem pierwszy – zupełnie nie wiem o co panom chodziło. Nagle się zaczął i nagle się skończył.
- Widzi Pan... o takich sprawach się nie rozmawia przez telefon.
- O jakich sprawach? - zapytałem zaciekawiony
- Nie ma co dłużej zwlekać. – powiedział  Albuquerque – Chcemy by Pan został pierwszym trenerem naszej drużyny. Jest to bardzo młoda drużyna. Z naszego zespołu odeszło 60% składu, z którym ledwo utrzymaliśmy się w drugiej lidze. Teraz zostali krótko mówiąc najgorsi zawodnicy, a nasz klub jest z góry outsiderem. Czekamy na Pana propozycje.
- Oh... mam przecież pracę w Partizanie. Jednak zawsze marzyłem, by zostać trenerem pierwszej drużyny. To jest dopiero wyzwanie prowadzić zespół, który od początku rozgrywek jest uważany za pierwszego do spadku.
- To jak? Zgadza się Pan na przejęcie warty w naszym zespole?
- Jeszcze się muszę zastanowić. Drugą sprawą jest to, że nawet jakbym się zgodził to i tak mam kontrakt z Partizanem i będą Panowie musieli zapłacić za mnie rekompensatę.
- Już się tym zajęliśmy. Rozmawialiśmy z prezesem tegoż klubu i powiedział, że rekompensata wyniesie tylko 35tys. €, co nie jest jakąś oszałamiającą kwotą.
- Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej na temat klubu i tego co mnie w nim spotka, gdy dostanę się tam.
- Będzie Pan miał niewątpliwie ciężki orzech do zgryzienia. - zaczął dyrektor sportowy Pan Luis Albuquerque - Będziemy mogli Panu zaoferować 15tys. E na transfery, co i tak jest ogromną liczbą zważywszy na nasze problemy finansowe. Jesteśmy zdruzgotani finansowo i nie będzie się nic dało więcej wyciągnąć pieniędzy. Tak jak mówiłem są tragiczne braki kadrowe. Mamy bardzo doświadczonych, albo inaczej, bardzo starych zawodników i bardzo młodych zawodników. Dopiero dwa lata temu po raz pierwszy w historii weszliśmy do drugiej ligi. Teraz nasz zespół, można powiedzieć, się rozpadł kompletnie i szukamy kogoś z wizją. Prawdę mówiąc już od półtora roku obserwujemy Pana poczynania i jesteśmy wszyscy zaskoczeni jak Pan ściąga do zespołu tych wszystkich młodych zawodników, które potem zamieniają się w gwiazdy. Mamy także bardzo mały stadion, a mimo tego i tak nie ma prawie nigdy na nim kompletu osób. W tym mieście ludzie nie są zafascynowani piłką.
- Wiem Pan co? Przekonał mnie Pan. Mam tylko jeden warunek.
- Zamieniam się w słuch – odparł z ciekawością prezes biorąc głęboki łyk wina
- Bez przeszkód będę mógł skompletować zaraz na początku sztab szkoleniowy. Scoutów, fizjoterapeutów oraz trenerów.
- Dobrze, zgadzam się. Może Pan zatrudnić w sumie piętnaście osób, których tygodniowe płace nie przekroczą 350 €. Ale mogę zapewnić jedynie podróże scoutów po Europie Środkowej.
- Niech będzie.
- W takim razie spotkamy się jeszcze jutro z prezesem Partizana, by oficjalnie podpisać z Panem kontrakt – i w tym momencie podaliśmy sobie dłonie i ja wyszedłem z pomieszczenia.


Całą noc zastanawiałem się, czy zrobiłem dobrze przyjmując tą propozycję. Niby miałem znakomicie w Partizanie, ale nigdy nie dostrzegłem choć odrobiny zamieszania wokół mnie związane z kapitalnymi transferami. Całą śmietankę zbierał trener choć tak naprawdę za przeproszeniem „gówno” robił. Miałem w końcu, w wieku 46 lat zostać trenerem jakiegoś zespołu. Nie, nie mogłem tego odpuścić, to prawidłowa decyzja. O dziwo po tym jak trochę ochłonąłem szybko zasnąłem, a rano obudziłem się wypoczęty jak nigdy. Spotkanie miało się zacząć o godzinie 14.15 w gabinecie prezesa Dragana Djurica. W czasie oficjalnego podpisania przeze mnie kontraktu w gabinecie miały być jeszcze dwie osoby nie licząc mnie. Oczywiście miały to być dwie rządzące głowy w Fatimie. Prezes Pereira oraz dyrektor sportowy Luis Albuquerque. Do siedziby Partizana przyjechałem półtorej godziny wcześnie po to, by wziąć wszystkie rzeczy z mojego gabinetu i oczywiście pożegnać się z nim jak i z innymi ludźmi pracującymi w klubie z Belgradu. Wyrobiłem się w czasie i równo o godzinie 14.00 byłem w gabinecie prezesa. Wszyscy już byli i czekali na mnie, na najważniejszą osobę w tym towarzystwie. Jak się okazało włodarze obu klubów mieli już wszystko załatwione i wystarczyło tylko podpisać kontrakt. Oczywiście tak zrobiłem i już po paru minutach od przyjścia do gabinetu stałem się oficjalnie trenerem drugoligowego portugalskiego klubu Centro Desportivo de Fatima.



    Pierwszy trening odbył się już następnego dnia z samego rana, ponieważ po południu miałem się zjawić na dość długiej konferencji prasowej, do której musiałem się przygotować. Boisko, na którym odbywał się trening nie było oszałamiające, ale nie było to jakieś kartoflisko. Spokojnie mogliśmy grać bez obaw o jakieś złe przeszkody w postaci zniszczonej murawy. Na treningu zjawili się wszyscy zawodnicy, którzy byli przewidziani do gry przez poprzedniego trenera. Byli to:
Bramkarze:
- Hugo
- Nene
- Nuno Ribeiro
Obrońcy:
- Indio
- Duarte Machado
- Tiago Pedrosa
- Samuel
- Verissimo
- Branquinho
Pomocnicy:
- Adilson
- Joao Fonesca
- Russico
- Vasco Varao
- Serginho
- Bruno Matias
- Marco Matias
- Miguel Xavier
- Ricardo Jorge
- Andre Carvalhas
Napastnicy:
- Osvaldo
- Helton
- Luis Paez


Trening przebiegł sprawnie, lecz gra samych zawodników pozostawia wiele do życzenia. Może i mają jakąś wolę walki, ale umiejętności za grosz. Technika na poziomie trzynastolatków grających w młodszych zespołach Partizana Belgrad. Na pewno moi zawodnicy lepiej radzą sobie w obronie niż w ataku, dlatego do zadań ofensywnych będę potrzebował wzmocnień. Od klubu dostałem małe mieszkanie na obrzeżach Fatimy, które do niedawna należało do jednego z graczy mojej drużyny. Usiadłem sobie spokojnie przy biurku i przygotowywałem się do pierwszej mojej konferencji, na której chciałem zrobić dobre wrażenie na kibicach. Ponoć na stadionie podczas konferencji ma się zjawić około tysiąca ludzi, co na tą drużynę jest naprawdę dobrym wynikiem. Po dwóch godzinach przygotowań ubrałem się w bardzo dobry garnitur i ruszyłem w kierunku stadionu. Tuż przed samą konferencją na słówko wziął mnie prezes i powiedział, żebym uważał na podchwytliwe pytania i mówił bardzo ostrożnie. Konferencja zaczęła się dokładnie o godzinie 14.30. W spotkaniu brało udział trzech dziennikarzy. Francisco Viera ( Przegląd Fatimski ), Faround Come ( Dziennik Fatima+ ) oraz Timothee Romanee ( Portugalska Piłka Nożna )


FV: Czy praca w klubie takim jak Fatima było dla Pana marzeniem?
DL: Może marzeniem nie, ale bardzo cieszę się, że mogę tutaj pracować. Po raz pierwszy będę trenerem jakiegoś klubu. Ostatnio pracowałem jako scout w Partizanie Belgrad.
FC: Jaki styl taktyczny będzie Pan preferował?
DL: Na pewno nie będę parł na siłę do przodu. Zespół pozostawia wiele do życzenia, ale mogę zapewnić, że nasz klub nie będzie się bronił przed atakami innych drużyn. Będę preferował ofensywny, ale rozważny styl grania.
TR: Jakie są Pana plany na ten i na kolejne sezony oraz jakich transferów możemy oczekiwać?
DL: Dostałem kontrakt na dwa lata, w którym mam się postarać ustabilizować sytuację w klubie, co zapewne nie będzie łatwe. W tym sezonie mam uniknąć spadku, ale oczywiście mierzę wyżej. Chciałbym, by klub zajął miejsce w przedziale 12-9, co naprawdę byłoby wielkim sukcesem naszej drużyny. Transfery na pewno będą. Interesują mnie tylko najlepsi zawodnicy i będę wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję do tego, by kupić jak najlepszych zawodników. Co prawda nie mamy zbyt dużo pieniędzy na transfery, bowiem dostałem tylko 16tys E, to i tak myślę, że uda mi się zrobić jakieś dobre transfery. Na pewno przetestuję także młodzież, bo być może w tym klubie jest jakiś junior, który spokojnie mógłby się przebić do pierwszego składu mojej drużyny.
TR: A co z ogólną polityką transferową na parę lat. Jak Pan ocenia infrastrukturę oraz szkółkę piłkarską w Fatimie?
DL: Szczerze mogę powiedzieć, że jest makabryczna. Zero, zero i jeszcze raz zero. Infrastruktura klubowa oraz szkółka to istne dno w porównaniu do Partizana, a nawet do innych drużyn w drugiej lidze. Co do polityki transferowej to na początku będę się starał kupić jakichś doświadczonych zawodników, a dopiero po ustabilizowaniu składu pomyślę nad młodzieżą, która miałaby przybyć na nasz stadion. Na pewno jeżeli uda mi się skompletować skład to nabędę trochę młodzików.
FV: Według różnych źródeł postawił Pan tylko jeden warunek. I o dziwo nie był to warunek finansowy. Chciał Pan po prostu sam skompletować sztab szkoleniowy, czy to prawda?
DL: Tak, tą informację mogę potwierdzić. Dostanę tyle pieniędzy, żeby normalnie żyć. Nie lubię mieć przepychu jeżeli chodzi o pieniądze. A jeżeli chodzi o kompletowanie sztabu to tylko o to prosiłem. Szkoleniowcy to naprawdę ważna rzecz i bez nich nie da się wyciągnąć maksimum z piłkarzy. Mogę powiedzieć, że będą to moi koledzy sprzed dawnych lat, z którymi uczyłem się i kiedyś pracowałem. Zamierzam także założyć „siatkę scoutingową”, by zwiększyć możliwość znalezienia naprawdę dobrych zawodników. Na razie prezes zgodził się na poszukiwania jedynie w Europie Środkowej, ale mam nadzieję, że w następnym sezonie lub za dwa będziemy mogli poszerzyć tę granicę.
TR: Czy dojdą jakieś znane nazwiska w tym sezonie?
DL: Jeżeli chodzi o sztab to zapewne będziecie znali dwie osoby, bo pracowały w bardzo dobrych klubach, ale co do piłkarzy to wątpię, że ktoś zgodzi się na przyjście do takiego klubu jak Fatima. Zależy też co Pan kryje pod słowem „znane nazwisko”, bo mi np. może być znane nazwisko chłopaka 18-letniego grającego w trzeciej lidze Ghany, ale już Panu raczej nie. Naprawdę nie mogę niczego obiecać. Póki co muszę się zapoznać z rynkiem transferowym oraz swoim darem przekonywania. Dobrze, już ostatnie pytanie.
FC: Jak będzie Pan traktował klub i co Pan będzie chciał tutaj osiągnąć. Fatima będzie raczej odskocznią do kariery wielkiego trenera, czy też odda jej się Pan w całości?
DL: Nie będzie to żadna odskocznia, oddam się temu klubowi całym sobą. Naprawdę chcę z tego klubu coś zrobić. Mimo tego, że wygląda teraz jak wygląda to naprawdę zrobię wszystko, by zapobiec spadkowi i wspinać się na szczyty tabeli tym klubem. Obiecuję... - chwila przerwy – obiecuję, że  zrobię z tego klubu coś, czego nigdy tutaj nie widzieliście. Nowa polityka transferowa, nowa organizacja, sztab szkoleniowy i co najważniejsze nowy styl, lepszy styl grania! Do boju Fatima ! - powiedziałem, a w tym czasie około tysiąca ludzi wstało i zaczęło klaskać i skandować moje imię. - Spotykamy się na sparingach ! Do widzenia !


Po konferencji udałem się do swojego gabinetu, gdzie już czekały na mnie numery do moich starych kupli. To były czasy. Razem uczyliśmy się na University of Training w Toronto. Było nas sześciu razem ze mną. Pamiętam do dzisiaj dwóch Włochów, Hiszpan, Holender, Anglik i ja Polak. Mimo tego, że było nas sześciu i oprócz Andrei i Valfango wszyscy byliśmy z innego kraju to i tak rozumieliśmy się bez słów. Razem wpadaliśmy w tarapaty i razem z nich wypadaliśmy. Po studiach wyjechaliśmy razem do Anglii, gdzie mieszkaliśmy w ósemkę w jednym mieszkaniu. Co prawda było duże, ale to i tak wyczyn. Obiecaliśmy sobie, że będziemy pracować razem. Wszyscy bowiem chcieli zostać scoutami. Nigdzie nas nie chcieli przyjąć. Wszędzie oddzielnie. W końcu coraz niżej upadające Sheffield United wzięło nas wszystkich za marną sumę pieniędzy, która ledwo starczała nam na życie. Po trzech latach postanowiliśmy wyjechać do swoich ojczyzn i wtedy już nigdy się nie widzieliśmy. Jednak przyrzekliśmy sobie, że jeżeli ktoś z nas w przyszłości zostanie trenerem porzucimy wszystko i będziemy pracować w jego klubie. Tak więc zadzwoniłem do całej piątki. O dziwo każdy zakończył karierę, a Pastroello i Patarca nawet jej nie zaczęli po tym jak wyjechali do Włoch. Jednak nie zawahałem się i od razu opowiedziałem całą historię. Cała piątka zgodziła się na to, by przejść do Fatimy. To na pewno krok w przód dla mojego zespołu i cieszę się z zakontraktowania tych pięciu osób. Mają oni naprawdę dużą wiedzę na temat scoutingu. Jeden z nich zrobił wielką karierę. Ed Van Stijn był scoutem Manchesteru United do 2006 roku. Natomiast Jan Broomfield był w sztabie takich klubów jak Leeds, Aston Villa, czy Portsmouth. Dodatkowo Hiszpan, Txema Noriego, przez osiem lat był scoutem w Athletic Bilbao. Tam miał o wiele trudniejsze zadanie, ponieważ klub z Bilbao może sprowadzać tylko zawodników, którzy mają narodowość Basków. Wszyscy umówiliśmy się na jutro u mnie w gabinecie, by porozmawiać o klubie. Wieczorem przeglądałem jeszcze informacje o piłkarzach i klubach. Jako, że jutro wszyscy scouci mieli już być tutaj i pracować ze mną dałem piłkarzom wolne do pierwszego dnia lipca po to, by do tego czasu poukładać wszystko oraz być może pozyskać kogoś. Poza tym nie mieliśmy jeszcze w pełni dobranego sztabu szkoleniowego, a to był problem, ponieważ miałem znajomych tylko w scoutingu. Chcąc mieć jak najwięcej miejsca w budżecie wynagrodzeń zwolniłem z wypożyczenia Bruno Matiasa, który za swój pobyt u mnie na ławce rezerwowych miał dostawać 700 € tygodniowo. Jeszcze tego samego dnia około 22.00 zadzwonił do mnie dziennikarz radia „Sportus”, który poprosił o przyjście do studia w celu porozmawiania o klubie i planach na sezon oraz na kolejne lata. Ja zawsze byłem skłonny do rozmów i nie narzekałem, że ktoś dzwoni do mnie wieczorem w sprawie wywiadu. Przecie to jest jego praca. Oczywiście zgodziłem się, a wywiad miał się rozpocząć o godzinie 9.00 w siedzibie tego radia. Następnego dnia wstałem dość szybko, bo już około godziny 6.00. Głównym sprawcą mojego szybkiego obudzenia było słońce, które idealnie wkradało się do mojego mieszkania przez jedno z okien. Miałem jednak dużo czasu, by się przygotować i spokojnie na czas wyjechać do studia. Tak jak przewidywałem miałem dużo czasu i spokojnie na czas udałem się do siedziby radia „Sportus”. Tam czekał już na mnie Jondra Mahore, który miał ze mną przeprowadzić dzisiaj wywiad. Spokojnie usiedliśmy na wygodnych fotelach, a on zapowiedział mnie w swoim porannym programie.


- A teraz specjalnie dla Was przeprowadzę wywiad z nowym trenerem Fatimy, Dawidem Lipskim. Opowie nam on dzisiaj bez tajemnic o swoich planach związanych z klubem oraz o swojej przeszłości. Witam Cię Dawidzie.
- Również witam.
- Nie będziemy owijać w bawełnę, bo ludzie czekają. Zaczniemy od początku. Co Cię zaimponowało w pracy scouta. Nie jest to przecież dość znany zawód jeżeli chodzi o sport. Ludzie najczęściej myślą o „trenerce”, bo scouci są pozostawiani w tyle. I kiedy zaczęła się ta twoja pasja związane ze znajdywaniem pożytecznych graczy?
- W pracy scouta uwielbiałem to, że mogłem pracować w spokoju. Nikt mnie nie obserwował, miałem całkowity spokój. Poza tym mogłem realizować swoje ekscentryczne plany, których miałem nie mało. Chciałem być zawsze najlepszy, a w trenerce jest dość bardzo dobrych ludzi. Tak więc postanowiłem zostać scoutem. Już od małego oglądałem każdą ligę, którą mogłem i wyszukiwałem stamtąd zawodników. Obserwowałem każde mecze. Tak się narodziła moja pasja do scoutingu.
- Gdzie studiowałeś i gdzie pracowałeś zanim dostałeś się do Fatimy?
- Studiowałem na University of Trainig w Toronto. Moim pierwszym miejscem pracy było Sheffield United. Potem były Teplice, chiński Beijing Guoan, Feyenoord oraz Partizan Belgrad.
- Ładne kluby. Jak to się stało, że przyjąłeś ofertę, co by nie mówić najgorszego zespołu portugalskiej drugiej ligi?
- Po prostu wiedziałem, że mogę się przydać. Chcę zmienić ten klub, chcę, żeby był bardzo dobry. Poza tym kiedyś chciałem w końcu poczuć smak trochę większej sławy. Zawsze trenerzy spijają śmietankę zamiast scouci, którzy mają duży wpływ na transfery.
- Co chcesz z tym klubem zrobić w tym sezonie oraz w następnych?
- W tym chcę go ustabilizować. Nie mogę spaść z ligi. Wzmocnię każdą formację. Niestety dla piłkarzy, ale mam nadzieję, że dobrze dla kibiców, bo nie będę miał do żadnego zawodnika sentymentów. Zostaną tylko najlepsi i tylko najlepsi przyjdą do naszego zespołu. W następnych sezonach będę się starał szlifować talenty. Razem z scoutami, którzy już dzisiaj podpiszą kontrakty, będziemy zapierdzielać, by tylko znaleźć jakiś talent, który pod naszym okiem może eksplodować.
- Dziękuję Ci za przyjęcie mojej propozycji i za, co by nie mówić odważny wywiad.

- Ja również dziękuje i pozdrawiam. Jeszcze usłyszycie o moim klubie
Po spotkaniu zadzwoniłem do trenerów trzech klubów z Szwajcarii. Chciałem tam zorganizować dziesięciodniowe zgrupowanie. Po około godzinie dostałem odpowiedzi. W dniach 3.07-14.07 nasz zespół przebywać będzie w Szwajcarii na zgrupowaniu. Zagramy kolejno z La-Chaux-de-Fonds, Aarau oraz St.Gallen. We wszystkich spotkaniach faworytami będą oczywiście drużyny ze Szwajcarii, ale tak chciałem. Będziemy ciężko pracować w tym okresie, bo chcę zmienić nasz zespół diametralnie. Po dwóch godzinach od odpowiedzi klubów ze Szwajcarii pojechałem do kawiarni „Coffee 2”, gdzie mieliśmy się spotkać razem z nowymi scoutami Fatimy.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.