Informacje o blogu

Kreatywny melanż

East Stirlingshire

Ladbrokes League Two

Szkocja, 2008/2009

Ten manifest użytkownika Flame333 przeczytało już 1806 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Gitarą w łeb #317.01.2009 20:18, @Flame333

3
Tuż przed spotkaniem z Berwick wysłałem jeszcze zapytanie o Simona Wiles’a, który miałby do nas dołączyć na zasadzie wypożyczenia. Tak jak wcześniej wspomniałem mnie on kompletnie nie przekonuje, ale scouci się uparli. Ze sztabu medycznego dostałem jeszcze wiadomość, że biedny Bartuś Pietrasik jednak zdecydował się zagrać w kolejnym spotkaniu. Na mecz z faworytami naszej ligi wyszliśmy w najsilniejszym zestawieniu.



Bajdziak na ławce rezerwowych – niczego w sparingach nie pokazał.
Naturalnie media nie dawały nam żadnych szans. Wydawałoby się, że słusznie – faworyci 3. Ligi szkockiej grali z rzekomo najsłabszym zespołem. Jednak początek meczu nie potwierdził przewidywań mediów. East Stirlingshire grało niezwykle ambitnie, piłkarze nie odpuszczali żadnej piłki. Oddaliśmy pare strzałów na bramkę, Mcparland nawet trafił w poprzeczkę, ale do przerwy utrzymał się wynik 0-0. W przerwie za fatalnie grającego Veganduzzo wszedł Bajdziak. Piotrek idealnie wpasował się w rytm gry i w 61 minucie po bardzo mocnym wykopie Jamiego Barclay’a i idealnym wykończeniu akcji przez Polaka było 1-0. Berwick rzuciło się do ataku i w 78 minucie w praktycznie identycznej sytuacji jak Bajdziak nie spudłował Darren Gribben. Lecz to, co się stało w 91 minucie zaskoczyło wszystkich. Kiedy wydawało się, że sensacyjnie zremisujemy z Berwick z ostrego konta bramkę strzelił David Dunn, a my cieszyliśmy się z awansu do 2 rundy!



Niestety tam czekało na nas Dunfermline, faworyci 1. Ligi Szkockiej, więc nie było na co liczyć, ale nawet druga runda jest dla nas niemałym sukcesem.

Tuż po tym spotkaniu na zasadzie wypożyczenia dołączył do nas Wiles, a także młody, obiecujący Rumun – Marius Jianu. Mam nadzieję, że obydwaj pokażą się z dobrej strony już w spotkaniu ligowym z Elgin. Nasi rywale może i do faworytów 3. Ligi szkockiej nie należą, ale to nie oznacza, że powinniśmy ich lekceważyć. Przed meczem Piotrek Bajdziak pochwalił mi się, że dzięki swoim psychologicznym zdolnościom zrobił z Bartka Pietrasika prawdziwego twardziela. Odparłem, że jest cudotwórcą i poszliśmy do szatni. Piłkarze rozpaczali tam nad śmiercią ciotki Jimmy’ego Gibsona, lecz Bajdziak swoimi niesamowitymi metodami niczym zmarła ciotka pocieszył naszych zawodników, w których wstąpił nowy duch. Być może dlatego, że Bajdziak każdemu obiecał „abonament piwny”, lecz widząc mnie, piłkarze woleli hamować się ze swoją radością. Mecz z Elgin zaczął się dla nas wprost wspaniale. Po prostopadłym zagraniu Pelosiego piłkę w bramce umieścił Bajdziak. Potem było już zdecydowanie nudniej. Walka toczyła się głównie w środku pola, a jeśli piłkarze już przedarli się przez pole karne rywala to strzelali niecelnie. Nie zmienia to faktu, że Elgin pokazało, że jest silnym zespołem. Ostatecznie dowieźliśmy wynik 1-0, co media uznały za niespodziankę.



Całkiem niezły debiut zaliczył Jianu, gorzej było z Simonem Wiles’em, który nie zyskał mojego zaufania.

Kolejne dwa spotkania graliśmy w pucharach: Challenge i Ligi szkockiej, obydwa z Dunfermline. Media nie dawały nam jak zwykle żadnych szans i trudno się z tym nie zgodzić. Pierwszy mecz przegraliśmy 1-2, drugi 1-3. Zespół zagrał jednak walczenie mimo kolejnej tragedii w zespole – śmierci kanarka Eddie’go Forresta. Dokonaliśmy również kolejnych transferów. Klub zasilił 192cm – owy Maciek Mysiak, a także szybki Grzegorz Piesio. Naturalnie obydwaj za darmo. Czekały nas także kolejne spotkania ligowe. Najpierw z sensacyjnie ogranym w pucharach Berwick na wyjeździe, potem u siebie z ligowym średniakiem, jakim jest Forfar. W meczu z faworytami 3. ligi szkockiej miał zadebiutować Mysiak, zaś w spotkaniu z Forfarem Grzegorz Piesio. Jednak Mysiak nie wziął swoich leków odpornościowych i czując deszczowy klimat , jaki panuje w Szkocji zachorował na grypę.


Spotkanie z Berwick było dla nas bardzo ważne. Szkoda tylko, że nasi dwaj najważniejsi gracze nie zagrają z powodu kontuzji. Pelosi skręcił staw kolanowy potykając się oczywiście o kawałek chodnika, a Gibson rozciął nogę. Tym razem jednak podczas meczu. Początek spotkania zdecydowanie dla Berwick. Faworyci atakowali z rozwagą, nie wysuwając zbytnio linii defensywnej. Widać było, że nas nie zlekceważyli. 28 minuta i gol...naturalnie nie dla nas. Wychwalany Fraser McLaren potwierdził to, że jest najlepszym piłkarzem swojego zespołu i przegrywaliśmy 0-1. Potem samobójczą bramkę dołożył David King i na przerwę chodziliśmy przy stanie 0-2. W szatni co prawda Simon Wiles próbował rozweselić kolegów imitując głos Morświna bezpłetwego, lecz nic to nie dało. Nie chciałem już opowiadać swoich żenujących kawałów, bo wiem, że to by pogorszyło sprawę. Na drugą połowę wyszliśmy więc pełni zapału, ale chyba jednak brakowało motywacji. Na szczęście pięć minut po wznowieniu gry piłkę w bramce umieścił Veganduzzo. Zespół zaczął grać z sercem, a Berwick nie miało nic do powiedzenia. Mimo to nadal utrzymywał się niekorzystny dla nas rezultat 1-2. Aż do 87 minuty – wtedy Eddie Forest, 29-letni środkowy obrońca huknął w lewy róg bramki strzeżonej przez Ryana McGurk’a i wyrównaliśmy. To jednak nie koniec emocji. W 93 minucie Bajdziak wypuścił w uliczkę nadal sprawdzanego Matiasa Jianu. Rumun trafił prosto w bramkarza, ale niezawodny Piotrek umieścił piłkę w bramce.



Tak więc: Berwick : East Stirlingshire 0-2. W dwumeczu naturalnie :).

Niedługo po meczu przybył do nas Grzegorz Piesio. Rozpoczął więc działalność nowej sekcji w naszym klubie – towarzystwa specyficznych nazwisk. Naturalnie automatycznie z klubem pożegnał się Simon Wiles, który w meczu z Berwick grał mniej więcej jak wspomniany wcześniej Morświn.




Tymczasem wylądowałem na dywaniku u prezesa...

- Panie Kropka, nie tak się umawialiśmy! – zaczął prezes Thomson
- Panie prezesie, o co chodzi? – zapytałem. Nie miałem pojęcia co jest nie tak.
- Może i jest to dziura, może i nie mamy pieniędzy, może i panuje tutaj luz, ale bez przesady... –
- Ja nadal nie wiem o czym Pan mówi...-
- Wie Pan –
- No właśnie nie –
- Tak –
- Nie –
- Tak –
- Nie -

- Wie! – usłyszeliśmy głos zza drzwi
- To Pani? - zapytał prezes Thomson.
- Jaka Pani? – zapytałem zasapany. Nie powiem...trochę się zmęczyłem kłótnią z prezesem.
- Pan niech siedzi cicho! – krzyknął szef
Po tych słowach prezes pociągnął za klamkę, a wpadła za nim zawstydzona Pani Simpson.
- A Pani tu co? Służbę bezpieczeństwa zakłada? – zdenerwował się Les Thomson
- Ja tylko...ja...chciałam potwierdzić Pańskie słowa Prezesie. Dokładnie tak było, jak Pan to ujął! – odparła sekretarka
- Czy ja się dowiem o co chodziło? – przerwałem
- Już chce Pan wiedzieć? –
- Tak, nawet bardzo! –
- Niby kto mi zjadł wczoraj śledzia z lodówki? –
- Co Pan tu insynuuje?! Kradzież? Przecież ja mam co jeść! –
- A gdzie Pan w ogóle mieszka? Co je i gdzie? –
- Mieszkam w szafie, a jem mole. A to kornika dołożę, a to jeszcze jakaś mysz się trafi. –

Prezes i Pani Simpson uważnie mi się przyjrzeli. Na pewno nie wiedzieli, że zatrudnili byłego uczestnika programu „Nieustraszeni”.
- Dobrze, sprawa załatwiona. Ale mam dla Pana świetną ofertę. To szansa na premię i tak dalej...bo wie Pan...u mnie w szafie też są mole...i... – zaproponował prezes Thomson
- Tak, kiedyś się tym zajmę. – odparłem i wyszedłem z gabinetu.
Prezes dał mi jednak coś do myślenia. Muszę sobie znaleźć mieszkanie. Pochodziłem więc po Stenhousemuir i popytałem o pokoik do wynajęcia. Jedyną takową ofertą było mieszkanie u 70- letniej schorowanej kobiety z Parkinsonem. „Lepszy rydz iż nic” i pojechałem jedyną w mieście taksówką do domu biedaczki, która nie wie co ją czeka. Szkoda, że Kali z Matteo mają tylko 2-pokojowe mieszkanie. Mogłem wcześniej „zaklepać” miejsce. Ale cóż, trudno.
- A Pan tu co? - zapytała kobieta w istotnie podeszłym wieku, lecz nie wydawała się tak zrzędliwa jak opowiadał jej syn, z którym rozmawiałem
- Ja tutaj w sprawie mieszkania przyszedłem, czy mogę wejść? – zapytałem, zachowując wszelkie zasady dobrego wychowania
- Po co? – zapytała kobieta
- No w sprawie mieszkania, zgłosiłem się. –
- A skąd Pan o tym wie, że ja lokatora potrzebuję –
- Z gazety –
- Tak, z gazety. Wy, mężczyźni wszyscy tacy jesteście. Najpierw o jakimś ogłoszeniu gadacie, a potem wpadacie do mieszkania tylko żeby przelecieć niczego nie świadomą kobietę! –

Przyznam, że nieco się zdziwiłem. Kobieta w wieku mojej matki uważa, że przybyłem żeby ją...przelecieć? Podejrzane...
- Ależ nie, ja na prawdę wyłącznie mieszkania do wynajęcia szukam! – odpowiedziałem. Sam nie wiedziałem co robić i jak się zwracać do kogoś takiego.
- Karol! Chodź tutaj, łachmyto ty! – niespodziewanie zawołała kobieta.

- Słucham mamo. – migiem zjawił się typowy maminsynek. Na każdą zachciankę mamusi.



- To ty tutaj tego natręta przysłałeś? –
- Tak mamo...to Pan jest tym facetem, który do mnie dzwonił? –
zwrócił się do mnie jegomość pod krawatem.
- Tak, ja na prawdę chciałem wyłącznie pokój wynająć. – odparłem
- No dobra, niech włazi, ale Karol, pilnuj go! – wrzasnęła „napalona siedemdziesiątka”
- Dobrze, mamuś, dobrze. Proszę za mną – Zgodziłem się na „ofertę” lalusia. Karolek? W sumie to nieco podobny do chłopaka Tomusia, mimo iż go nigdy na oczy nie widziałem. Po prostu nie trudno się domyślić jak wygląda. W spotkaniu było niezwykle sterylnie, wręcz „pedancko”. Mój pokój był również niezwykle czysty. Widać, że rodzinka, a konkretnie Karol postarał się przed przyjęciem klienta.
- Wszystko pięknie, tylko jaka cena? – zapytałem
- No proszę Pan, skoro tak Pan zachwala, to chyba 300 funtów miesięcznie nie będzie zbyt wygórowaną ceną? – zapytał Karolek
- Ile?! Panie, ja w robocie mam 85 tygodniowo, to z czego ja żyć będę?! –
- No dobrze, 250. –
- Pan jest trzeźwy? 200! –
- Proszę mnie nie obrażać. 250! –
- A bo co? 200! –
- Bo mamie powiem! 250! –
- Maminsynek, nie masz dziewczyny, co? Może ona cię obroni, szlafroku. 200! –
- Mam chłopaka co najwyżej! Tomek się nazywa i ma moc! 250! –
- Jak?! 200! – coś mi zaświtało. Tomek, Karol...skądś takie „połączenie” kojarzę...
- Tomuś jest silny! Gra na klawiszach! 250! –
- Kur*a –
nie wytrzymałem, to jest Karolek! Różowy lizaczek! Chłopak naszego Tomusia. Przyjechał tu za nim! Z mamą! Tylko co na to nasza maskotka...przecież ma romans z moim prezesem! Ale przecież mogę to wykorzystać...
- Co Pan tu za herezje głosi?! – wtargnęła matka Karola
- Ja? Yyy...tylko chciałem powiedzieć... – zacząłem
- Won! Ty pomiocie szatana! Będzie mi bluźnił przy moim dziecku! Deprawujesz ludzi baranie! – wywrzeszczała kobieta
- Ja znam Tomusia! Znam go! – nie zdążyłem się już wytłumaczyć. „Napalona siedemdziesiątka” zatrzasnęła drzwi, a ja zostałem na lodzie. I co ja mam teraz robić? Nadal kisić się w gabinecie? Usłyszałem jednak za sobą znajomy głos.
- Proszę Pana, proszę się nie przejmować moją mamą. Przystałem na 200. Może być? Tylko Pan mi powie co się z Tomusiem dzieje! – wydusił z siebie zasapany Karol
- Zgoda, a co do Tomusia to się z nim skontaktuję i oznajmię, że Pan przyjechał. – odparłem
- To jutro się Pan wprowadzi...albo dzisiaj! Tak dzisiaj proszę brać walizkę i wpadać do nas! Już ja mamunię przekonam. –
Naturalnie przystałem na tę propozycję i pobiegłem szybko do klubu, aby ostrzec Tomusia. Nasz klawiszowiec niezwykle się zdziwił, nie mniej niż prezes Les Thomson, który nic o Karolku nie wiedział. Naturalnie Tomeczek wyleciał z mieszkania prezesa, ale zdecydowali się pozostać „przyjaciółmi”. Z tego wszystkiego zapomniałem o wieczornym treningu...a przecież zbliża się bardzo ważne spotkanie z Forfar!

Jeszcze dwa dni przed spotkaniem przybył o nas kolejny Polak. Tym razem zmiennik dal Pelosiego – Fabian Kotarski. Mały, chudy, ale całkiem szybki. Zdecydował się od razu zadebiutować w meczu z Forfarem. I tak nie miał innego wyjścia – Pelosi doznał kontuzji. Na mecz wyszliśmy w standartowym ustawieniu. Zdecydowałem się nie wystawiać jeszcze Mysiaka – zastąpił go niezwykle doświadczony Dave Nicholls. Mecz do przerwy układał się bardzo dobrze. W 17 minucie po prostopadłym podaniu Gibsona bramkę strzelił będący w całkiem niezłej dyspozycji Veganduzzo. Generalnie kontrolowaliśmy grę, a Forfar z rzadka przedostawał się pod naszą bramkę. W przerwie postanowiłem się zabawić. Zmieniłem ustawienie na bardziej ofensywne, a kiedy gola strzelił wprowadzony w 45 minucie Mysiak, poszedłem za ciosem i zagraliśmy 3-4-3. Naturalnie to się kompletnie nie opłaciło...Wprowadzony do ataku Jianu nie grał kompletnie nic, tak jak reszta zespołu. 77 minuta i bramka Rusella. To był znak. Jednak uznałem, że jeśli się cofniemy to stracimy kolejne gole. Nie cofnęliśmy się więc, ale przegraliśmy 2-3. To był nokaut.





Naturalnie morale zespołu poszło w dół. Piłkarze nie mogli uwierzyć, że da się tak łatwo stracić prawie pewne 3 punkty.

Mecz z Dumbaton udowodnił jednak, że piłkarze się nie poddali.




Łatwe zwycięstwo 2-1 na wyjeździe zapewniło nam 1 miejsce w tabeli. Póki co...bo wielkimi krokami zbliżają się derby ze Stenhousemuir...

CDN...

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.