Premier League
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 3290 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
***
Dawno, dawno temu, czyli przypomnienie dla lepszego zrozumienia:
Podsumowanie sezonu 2022/23 [#123]
Cisza przed burzą? [#124]
Do not go into the light [#125]
***
Kiedy 28 lat temu w wypadku motocyklowym straciłem kolegę, a sam o mało nie pożegnałem się z życiem, nie spodziewałem się, że znów może mnie spotkać coś podobnego. Wtedy dobrze zapowiadająca się kariera piłkarskiego juniora legła w gruzach. Cudem nazywano fakt, że w ogóle mogłem chodzić. No cóż, co się odwlecze to nie uciecze... aż przypomina się seria filmów „Oszukać przeznaczenie”.
Moje życie skończyło się 25 stycznia 2024 roku… łącznie cztery razy. Jak się potem dowiedziałem właśnie tyle razy udało mi się wrócić z zaświatów, ze stanu śmierci klinicznej. Najgorzej ponoć było za trzecim razem, jeszcze na stole operacyjnym, lekarze już chcieli orzekać godzinę zgonu, gdy nagle moje serce znów zaczęło pracować. Ogólnie nie dawano mi wielkich szans na powrót do w miarę normalnego funkcjonowania. Gdy wprowadzono mnie w stan śpiączki farmakologicznej istniało ryzyko, że już z niej się nie wybudzę. Trwało to pięć miesięcy…
Życie nie jest sprawiedliwe. Gdyby ten koszmar spotkał inną osobę, zwykłego szarego człowieka, zapewne nie miałby szans na taką pomoc i wsparcie, jakich ja doświadczyłem. Całe moje leczenie opłacał Manchester United, na specjalnie stworzone adresy e-mail i korespondencyjny wpływały listy od ludzi z całego świata z życzeniami powrotu do zdrowia. Pomimo że zarobiłem w swojej karierze blisko 30 mln €, więc do najbiedniejszych nie należałem, na konto jednej z brytyjskich fundacji opiekującej się ludźmi w śpiączce wpływały środki z dopiskiem „Gilbert”. Gdy wreszcie zdecydowano, że nadszedł czas na przebudzenie był 21 czerwca 2024 roku…
Nie pamiętam już swoich pierwszych myśli gdy otworzyłem oczy, ale byłem bardzo zdziwiony widokiem, który mi się ukazał. Wokół łóżka stało może z siedem osób w białych kitlach przypatrując mi się z zaciekawieniem. Próbowałem sobie przypomnieć czy przypadkiem poprzedniego dnia na imprezie z okazji moich urodzin nie popiłem za dużo… ale ja przecież nie piję alkoholu. Mike Phelan, mój asystent, wyciął mi kolejny żart? Jego poczucie humoru było znane na Old Trafford. Próbowałem coś powiedzieć, ale nie wiadomo czemu nie bardzo mi to wychodziło. Jeden z lekarzy gestem pokazał, żebym już dalej nie próbował, a potem zaczął mi zadawać dziwne pytania, typu „jak mam na imię”, „gdzie jestem”, „jaki dziś dzień tygodnia”. Z wielkim wysiłkiem, ale udało mi się na nie odpowiedzieć. Lekarze byli wyraźnie uśmiechnięci, zadowoleni i kazali odpoczywać. Później miałem być poinformowany o „pewnych sprawach”. Te później nastąpiło nazajutrz.
W sumie nie wiem co jest gorsze. Dowiedzieć się, że straciło się pięć miesięcy życia, że brutalnie przerwana po raz kolejny została moja kariera, tym razem managerska, czy może fakt, że już nigdy nie będę chodził. To co udało się w wieku 17 lat, niestety nie doczekało się powtórki. Do tego doszło poważne zmiażdżenie lewej ręki. Doprowadzenie jej do stanu używalności z włączeniem rehabilitacji trwało do maja obecnego, 2026 roku. To był cholernie ciężki okres w moim życiu. Ze szpitala wyszedłem po trzech kolejnych miesiącach od wybudzenia ze śpiączki… i poczułem, że zostałem pozostawiony samemu sobie. Bo przecież jestem wybitnym managerem, bo przecież sam sobie poradzę… nic bardziej mylnego.
Manchester United oczywiście oferował mi możliwość powrotu na stanowisko, ale grzecznie odmówiłem. To już nie były moje Czerwone Diabły. Moim następcą został Krasimir Balakov, który udanie dokończył sezon 2023/24, tak brutalnie mi przerwany. Kolejne mistrzostwo Anglii, finał (niestety przegrany) Ligi Mistrzów oraz zdobycie Pucharu Ligi spełniły oczekiwania fanów, na Old Trafford zawitał nowy Prezes sypiąc gotówką i spłacając kredyty. Nie czułem się tam potrzebny. Pod koniec tamtego roku jeszcze Atletico Madryt oferowało mi posadę, ale też powiedziałem nie. Miałem awersję do piłki nożnej i całego środowiska. Każdy dzień, każde usadowienie swoich czterech liter w wózku inwalidzkim wzbudzało we mnie gniew i pretensje do losu, który w moim mniemaniu uwziął się na mnie.
Depresja przyszła dość szybko. Nie miałem myśli samobójczych, do tego mi daleko, ale praktycznie przestałem wychodzić z domu. Cały czas mieszkałem w Anglii, odciąłem się jednak od całego świata. Działo się wtedy wiele ciekawych rzeczy, ale mnie one nie obchodziły, tak naprawdę nie wiedziałem nawet „co tam w trawie piszczy”. A było jednak interesująco.
Oto kilka ciekawostek z sezonu 2024/25:
- Liga Mistrzów dla AC Milan (MU odpada w półfinale),
- Liga Europejska dla Newcastle,
- Manchester United znów zdobywa mistrzostwo kraju, dokładając do tego Tarczę Wspólnoty i Puchar Ligi,
- VfL Wolfsburg zostaje po raz siódmy z rzędu mistrzem Niemiec, dokładając do tego puchar kraju,
- Aberdeen po raz szósty z rzędu wygrywa ligę szkocką (po raz siódmy w ostatnich ośmiu latach),
- po raz pierwszy od 2015 roku (czyli awansu do Ekstraklasy) Gwardia Warszawa nie kończy sezonu na podium, zajmując „dopiero” czwarte miejsce,
- Ryszard Komornicki, manager Legii, przeszedł na emeryturę, a funkcję tę objął Marek Sobik, były piłkarz m.in. Gwardii Warszawa i Aberdeen, z którym miałem przyjemność pracować,
- Dariusz Dudka, manager Harpagonów odszedł do… Aberdeen, a jego miejsce zajął Leszek Ojrzyński,
- Marek Iwanicki, mój wieloletni asystent w Gwardii, który przez kilka sezonów prowadził później Górnika Zabrze został managerem ekipy Aston Villa, w której Prezesem został Polak (zresztą cały Zarząd klubu to obecnie Polacy) – asystentem Iwanickiego jest Tomas Rosicky.
- do Polaków należą też Burnley, Mansfield Town (Championship), San Martín (argentyńska Primera División), Flamengo, Náutico (Brazylia) oraz St. Mirren (szkocka Premier League); z kolei Górnik Zabrze ma hiszpańskiego właściciela, a Polonia Warszawa i Zagłębie Lubin angielskich prezesów.
- w polskiej Ekstraklasie występują tak ciekawe ekipy jak Pomorzanin Toruń czy Kolejarz Chojnice (chociaż ci drudzy akurat zaliczyli spadek do I Ligi). Natomiast awans uzyskały mało znane OKS Opatów oraz KS Sokoły… działo się, działo…
Końcówka roku 2025 to powolna, ale zwycięska walka z depresją. Ostatecznie na wiosnę 2026 ostatecznie się z nią rozprawiłem. Pogodziłem się ze swoim losem, pogodziłem się z moim wózkiem, nieodłącznym środkiem przemieszczania się i nawet na powrót zacząłem się interesować wydarzeniami futbolowego świata. Znów zagościły w moim domu sportowe gazety, znów telewizor pracował praktycznie non-stop na kanałach, na których leciały akurat jakieś mecze. Czułem się coraz lepiej, ale nadal nie na tyle, by podjąć się pracy managera. Tak naprawdę w ogóle nie widziałem się już w tej roli. Tak długa przerwa i moje przykucie do wózka spowodowały, że rozmyślałem o funkcji dyrektora sportowego w jakimś klubie, ewentualnie nawet prezesa w jakiejś mniej znaczącej ekipie. Bez znaczenia był tu fakt, że podchody do mojej osoby robiły Vasco da Gama czy Werder Brema, który gnił w drugiej lidze niemieckiej. Chociaż kierunek zorientowany na Amerykę Południową wydał mi się interesujący. Bałem się, że jeśli otrzymam jakieś stanowisko w europejskim klubie media nie dadzą mi żyć. Przecież to byłaby sensacja. Na poważnie wszelkie plotki wybuchły, gdy po raz pierwszy od wypadku pokazałem się publicznie. Ale akurat tej okazji nie mogłem przegapić.
23 maja 2026 roku na stadionie Wembley rozgrywany był finał Ligi Mistrzów. Juventus Turyn – Manchester United. W podstawowej jedenastce Czerwonych Diabłów zagrali ci sami piłkarze, których sam jeszcze miałem okazje prowadzić ponad dwa lata temu. Podopieczni Balakova wygrali 3:1. Po dwóch latach przerwy United znów stali się najlepszą europejską drużyną. Nie powiem, rozpierała mnie duma. Ale definitywnie zdementowałem wszelkie spekulacje łączące mnie z ekipą z Old Trafford. Podziękowałem jedynie kibicom za piękny gest – podczas meczu wywiesili transparent z napisem „Gilbert – zawsze będziemy pamiętać”.
Oto co jeszcze przyniósł sezon 2025/26:
- Liga Europejska dla Fiorentiny,
- Manchester United oprócz wspomnianej Ligi Mistrzów znów zdobywa mistrzostwo kraju, dokładając do tego Puchar Ligi,
- VfL Wolfsburg zostaje po raz ósmy z rzędu mistrzem Niemiec,
- Aberdeen po raz siódmy z rzędu wygrywa ligę szkocką (po raz ósmy w ostatnich dziewięciu latach),
- po raz drugi od 2004 roku (pierwszy raz w 2023) Legia Warszawa nie kończy sezonu na podium, zajmując „dopiero” czwarte miejsce,
- Górnik Zabrze po raz trzeci z rzędu wygrywa Ekstraklasę; sensacyjnie zarówno OKS Opatów, jak i KS Sokoły utrzymują się w najwyższej klasie rozgrywkowej, do której awansuje ponadto Polonia Chodzież mająca brazylijskich właścicieli.
Czerwiec tego roku przyniósł rozpoczęcie Mistrzostw Świata w piłce nożnej, które rozgrywane były w Australii. Oczy wszystkich zwrócone były na reprezentację Hiszpanii, która po blamażu dwa lata wcześniej podczas Mistrzostw Starego Kontynentu chciała odzyskać twarz. W 2024 roku będąc gospodarzem turnieju nie wyszli nawet z grupy. Polska swój udział zakończyła wtedy na ćwierćfinale, a najlepsi okazali się niespodziewanie Anglicy, którzy w finale pokonali Niemców. Ci drudzy z kolei tamten rok zakończyli ze złotym medalem olimpijskim. Tym razem to Polacy się nie popisali nie wychodząc z grupy, Czesław Michniewicz o swoją posadę mógł być jednak spokojny. Największe niespodzianki tej fazy to odpadnięcie gospodarzy Australijczyków oraz Włochów, brązowych medalistów z Igrzysk Olimpijskich. Faza pucharowa z kolei okazała się ostatnią dla takich ekip jak Paragwaj, Portugalia i Hiszpania. Ostatecznie trzecie miejsce zajęła Argentyna, natomiast w wielkim finale Niemcy pokonali Brazylijczyków 3:2. Zakończenie mundialu przyniosło rewolucję na rynku pracy jeśli chodzi o posady selekcjonerów narodowych reprezentacji.
Pomimo ogromnego sukcesu Markus Babbel pożegnał się z kadrą Niemiec podkreślając, że swoje już zrobił. Bez opiekunów zostali również Argentyńczycy, Belgowie, Bułgarzy, Chilijczycy, Hiszpanie, Marokańczycy, a także drużyny Ghany, Rosji i Paragwaju. Na poważnie zacząłem się zastanawiać czy to właśnie nie jest już ten czas… czas powrotu. Posada selekcjonera byłaby dla mnie idealna. Nie jest tak zajmująca, jak praca w klubie i nie towarzyszy jej aż takie zainteresowanie mediów. Moja niepełnosprawność nie przeszkadzałaby aż tak bardzo… lipiec 2026 roku przyniósł tym samym moje oficjalne oświadczenie, iż jestem gotów wrócić do piłki nożnej… okazało się, że to wystarczy by na kilka dni zapełnić nagłówki gazet i czołówki wszelkich telewizji sportowych.
Ostatecznie rozmowy ze mną podjęły trzy federacje: argentyńska, paragwajska i hiszpańska. Ameryka Południowa vs Europa. To naprawdę był poważny dylemat. Sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, gdy propozycję złożył mi… Arsenal. Ich oferta była naprawdę kusząca… ale przyjęcie jej oznaczałoby praktycznie wojnę z kibicami Manchesteru United… Miałem zaledwie kilka dni na podjęcie decyzji. Wielokrotnie analizowałem wszelkie za i przeciw każdej oferty. Wreszcie 19 lipca 2026 roku przestałem być bezrobotny. Od wypadku minęło ponad 2,5 roku. Przede mną nowe wyzwanie, które pozwoli mi stanąć na nogi, niestety nie dosłownie…
Wieczorem tego dnia po raz pierwszy od dawien dawna mogłem wziąć udział w konferencji prasowej, której to ja byłem główną postacią. Znów poczułem ten dreszczyk emocji, gdy na sali pełnej dziennikarzy, wyrywających się z aparatami, dyktafonami i Bóg wie czym jeszcze, rozległ się głos: „Witam wszystkich bardzo serdecznie. Mam zaszczyt przedstawić nowego…”
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
"Ucz się, ucz się chłopcze dziarski..." |
---|
Warto zlecać używanie taktyki pierwszego zespołu rezerwom i drużynie młodzieżowym. Dzięki temu będziesz mógł podejrzeć, jak na danej pozycji radzą sobie młodzi adepci i zyskasz na czasie, wprowadzając juniorów do pierwszego składu. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ