1. Bundesliga
Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 1643 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Nadszedł październik, który szybko przeszedł w listopad. W tym okresie wreszcie odżyłem. Kibice zakończyli swoje zmagania z moją osobą, mogłem w całości poświęcić się pracy. A pracowało mi się cudownie. Niemiecka piłka to zupełnie inny świat. Nie miałem w zwyczaju przeglądać prasy, ale dzięki perfekcyjnej organizacji klubu miałem więcej czasu dla siebie niż to było w Gwardii, czy Aberdeen. Oto co pisały o VfL gazety i serwisy internetowe, oto co mówiło się o nas w telewizji.
3.10.2018r. - godz. 19:45 - OAKA Spyros Louis
Liga Europejska - Grupa J, 2 kolejka
AEK Ateny - VfL Wolfsburg
Blamaż! Wstyd! Hańba! Trenerze odejdź, po prostu odejdź z tego klubu! Po dwóch meczach w Lidze Europejskiej AEK ma zerowe konto punktowe i zaledwie jedną strzeloną bramkę przy siedmiu straconych. Ten mecz trzeba jak najszybciej wymazać z pamięci. Gilbert jest jak Midas. Gdzie zacznie pracę, tam pojawiają się sukcesy. W Warszawie wyciągnął klub z dna zamieniając go w mistrza kraju i uczestnika Ligi Mistrzów. W Szkocji było podobnie. Teraz to szczęście mają kibice Wolfsburga. Ich pierwsze pojedynki w europejskich pucharach chyba przeszły niezauważone przez trenera AEK-u, który popełniał błędy swych poprzedników. A Gilbert ponownie potwierdza swój geniusz taktyczny. Zupełnie nie zrobiła na nim wrażenia stracona bramka w 20 minucie. Spokój, opanowanie, pewność siebie. Nie zareagował nawet, gdy jego drużyna w drugiej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy wyrównywała. Tak jakby wiedział, że to i tak się stanie. Cały horror Ateńczyków rozegrał się po przerwie. Niemcy zaczęli bardzo cofnięci, co sprowokowało AEK do ataków. To była pułapka. Ryzykowna, ale polski trener już nie raz w swojej karierze pokazał, że nie boi się podejmować odważnych decyzji. Dla nas niezrozumiałe jest jak można zostawić bez krycia najlepszego strzelca europejskich boisk zeszłego sezonu. W piętnaście minut niesamowity Ilko Matev strzelił cztery bramki, a obrońcy AEK tylko patrzyli na jego nieziemskie zagrania. Z każdą następną akcją trybuny cichły coraz bardziej. Tylko dzięki zwycięstwu FC Twente nad Spartą 3:0 jakimś cudem „Enosis" ma szansę na awans do dalszych gier. Ale zespół musi zacząć grać o niebo lepiej. Tymczasem Wolfsburg po dwóch spotkaniach ma komplet punktów i bilans bramkowy 12-1. Podopieczni „Midasa" jeśli utrzymają taką formę, będą z pewnością liczyć się w walce o końcowy triumf w Lidze Europejskiej.
AEK Ateny - VfL Wolfsburg 1:5 (1:1)
6.10.2018r. - godz. 15:30 - Neubarth Arena
Bundesliga - 8 kolejka
Werder Brema - VfL Wolfsburg
Cóż możemy powiedzieć o właśnie zakończonym spotkaniu... Werder w pełni potwierdził, że szesnaste miejsce z zeszłego sezonu nie było przypadkowe. Uniknęli spadku dzięki wygranym barażom z TSV 1860 Monachium, ale z taką grą jak dziś ten rok tak szczęśliwie może się nie skończyć. Zupełnie bez pomysłu na grę. Co prawda raz, po uderzeniu piłkarzy Werderu, piłka odbiła się od słupka bramki VfL, ale nie było to wynikiem jakiejś składnej akcji, a raczej dziełem przypadku. Gdyby gracze „Wilków" wykazali się lepszą skutecznością, to na dwóch golach by się nie skończyło. Trochę szkoda, że padły tak jeden po drugim w pierwszej połowie, bo przez resztę spotkania oglądaliśmy nudny mecz całkowicie kontrolowany przez Wolfsburg. Tym razem Wojtek Szczęsny musiał oglądać ten pojedynek z ławki rezerwowych, ale z pewnością jeszcze nie raz otrzyma szanse od Gilberta. Trener VfL będzie miał jednak wielki ból głowy z powodu groźnej kontuzji Maăzou. Wyglądało to naprawdę nieciekawe, a z tego co udało się nam dowiedzieć pierwsze diagnozy nie są zbyt optymistyczne - ponoć doszło do zerwania ścięgna podkolanowego, co może oznaczać około trzymiesięczną przerwę dla reprezentanta Nigru. Żegnając się z państwem życzymy sympatycznemu piłkarzowi szybkiego powrotu do zdrowia, a z Bundesligą żegnamy się na dwa tygodnie, w czasie których będziemy się emocjonować meczami reprezentacji narodowych.
Werder Brema - VfL Wolfsburg 0:2 (0:2)
15.10.2018r. - godz. 12:30 - Al. Wilanowska / ul. Jana III Sobieskiego
Konferencja prasowa PZPN
Witam Państwa bardzo serdecznie. Jak wszyscy wiemy cztery dni temu nasz piłkarski świat spotkała wielka tragedia - z powodu rozległego zawału serca zmarł selekcjoner naszej narodowej kadry Stefan Majewski. Musieliśmy w trybie pilnym zebrać się w naszym wspólnym gronie i dokonać wyboru kto przejmie biało-czerwonych. To trudny czas również ze względu na trwające już eliminacje do Mistrzostw Europy, które za dwa lata odbędą się w Szwecji. Dwa dni temu pogrążona w żałobie kadra po dzielnej walce niestety przegrała z Anglią na Stadionie Narodowym 1:2. Pojutrze czeka nas kolejna potyczka, tym razem z Węgrami. W tym spotkaniu nasz zespół poprowadzi już nowy selekcjoner, którym został... Czesław Michniewicz.
16.10.2018r. - Przegląd Sportowy
Po raz kolejny piłkarska centrala drwi sobie z kibiców. Po tragicznym odejściu Stefana Majewskiego kibice, jak i media wskazywały dwóch kandydatów, z których miał zostać wyłoniony kolejny selekcjoner. Tymczasem PZPN jak zwykle działa wg własnego klucza. Nikt nie neguje sukcesów Michniewicza, ale w zestawieniu z dwoma głównymi oponentami prezentują się one słabo. Nowo powołany selekcjoner zdobył Mistrzostwo oraz Puchar Polski z Lechem Poznań. Tymczasem bezrobotny obecnie Jan Urban z Legią Warszawa w lidze triumfował aż cztery razy dorzucając do tego Puchar Polski i pięć triumfów w Superpucharze Polski. Prowadził ponadto zespoły FC Kopenhaga oraz West Ham United w Premier League. Jest najbardziej utytułowanym polskim managerem. Faworytem był jednak Gilbert. Dwukrotny Mistrz Polski, zdobywca Pucharu Polski i Superpucharu Polski z Gwardią Warszawa, a także Mistrz Szkocji z Aberdeen miał nad pozostałymi konkurentami przewagę w postaci doświadczenia w prowadzeniu reprezentacji. Włodarze PZPN jednak jakby nie zauważali, że ma na swoim koncie pracę z kadrą Mali U-21 (28.12.2014 - 3.06.2016) oraz Albanii (26.06.2016 - 26.06.2018). Nikt nie ma jednak wątpliwości, że obecny manager VfL Wolfsburg prędzej czy później dostanie możliwość pracy z biało-czerwonymi. Na razie pozostaje nam czekać na ten dzień i mieć nadzieję, że Czesław Michniewicz godnie zastąpi swego tragicznie zmarłego kolegę. Zarówno Jan Urban jak i Gilbert nie chcieli komentować decyzji piłkarskiego związku.
20.10.2018r. - godz. 18:30 - Klimowicz Park
Bundesliga - 9 kolejka
VfL Wolfsburg - Hertha BSC Berlin
Mecz kolejki dla Dortmundu, który pokonał Schalke. Sensacja tej serii spotkań to z kolei ciąg dalszy tragicznej gry Bayernu Monachium. Bawarczycy tym razem pokonani przez Koblenz. A „Wilki" dalej robią swoje odnosząc już szóste z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach. Nie było ono niespodzianką. Nawet jeśli pod uwagę weźmiemy fakt, że Gilbert do gry desygnował zmienników pierwszego składu. Rezerwowi popełnili tylko jeden znaczący błąd, który goście wykorzystali, ale dość szybko nastąpiła pełna rehabilitacja. Mamy już za sobą półmetek rundy jesiennej i spokojnie możemy powiedzieć, że Wolfsburg będzie się liczył co najmniej w walce o podium. Spokojna, mądra i poukładana gra to obecnie wizytówka podopiecznych Gilberta. Gdy Vodenicharov strzelał bramkę z karnego na 1:0 mogliśmy zobaczyć, jak piłkarze „Wilków" w pełni kontrolują sytuację. Hertha próbowała, ale najlepsza obrona ligi nie dała sobie do przerwy wbić żadnego gola. Gospodarze spokojnie wyczekujący na swą okazję wykorzystali ją, gdy w 68 minucie podwyższył Teixeira. Po raz kolejny nosa miał Gilbert, ponieważ napastnik ten zaledwie dziesięć minut wcześniej pojawił się na boisku. Zupełnie nie zrobiła na piłkarzach polskiego trenera głupio stracona bramka kontaktowa z 74 minuty, bowiem już 120 sekund później znów kibice na Klimowicz Park mogli podnieść ręce w geście triumfu. Swoje pierwsze trafienie w historii ligowych spotkań zaliczył Srdjan Simovic. 3:1 i kolejne trzy punkty dla Wolfsburga, który nadal przoduje w tabeli. Wszyscy czekamy teraz na kolejną sobotę, gdy na Mercedes-Benz Arena dojdzie do hitu całej rundy - „Wilki" zagrają z wiceliderem i mistrzem kraju VfB Stuttgart.
VfL Wolfsburg - Hertha BSC Berlin 3:1 (1:0)
24.10.2018r. - godz. 19:45 - Klimowicz Park
Liga Europejska - Grupa J, 3 kolejka
VfL Wolfsburg - Sparta Praga
Gdybyśmy wiedzieli jak będzie wyglądać ta farsa, którą zaprezentowali nam piłkarze Sparty to już wcześniej radzilibyśmy im oddać mecz walkowerem - najedliby się mniej wstydu. Bo jak inaczej można podsumować spotkanie, w którym czeski zespół przez 90 minut oddaje na bramkę rywali jeden strzał, w dodatku niecelny. Na tym poziomie rozgrywek, z taką grą, Praga może być co najwyżej statystą dla przeciwników. Jak kompletny nowicjusz zachował się trener gości Pavel Vrba zupełnie lekceważąc Ilko Mateva. Młody Bułgar, odkrycie Gilberta, jest już na ustach nie tylko całej piłkarskiej Europy, ale i całego świata. Tym razem wystarczyło mu 13 sekund (!!!), by skierować piłkę do bramki strzeżonej przez Marka Strnada. Kibice nie zdążyli jeszcze nawet usiąść na swoich miejscach, a już zrobiło się 1:0. Oczywiście cały stadion zaczął skandować nazwisko najlepszego strzelca „Wilków". Gdy fani chcieli wreszcie na chwilę spocząć na wygodnych krzesełkach Bułgar zadał drugi cios! Po trzech minutach Wolfsburg prowadził 2:0, a piłkarze Sparty mogli jedynie błagać o jak najniższy wymiar kary. Te błagania usłyszał chyba Gilbert, bo następnych ataków nie było. Niemiecka drużyna spokojnie rozgrywała piłkę stosując atak pozycyjny. Wystarczyło to jednak, by jeszcze przed przerwą podwyższyć rezultat. Bramka kuriozum padła w 28 minucie. Eduardo długim wyrzutem z autu zagrał piłkę w pole karne, gdzie piłkarze obydwu zespołów urządzili sobie maraton główkowy. Łącznie sześć razy futbolówka była odbijana, aż w końcu trafiła do obrońcy VfL. Farid Barth przelobował bramkarza, który chyba w tym momencie wyłączył myślenie. W momencie gdy piłka wpadała do siatki ten stał na szóstym metrze, bo wcześniej nie mógł się zdecydować czy wyjść do tej główkowej zabawy czy zostać między słupkami. Wybrał gorsze rozwiązanie, było 3:0. Niestety upokorzenia nie zniósł napastnik Sparty Mohamed Kamal, który pod koniec pierwszej połowy brutalnym wejściem od tyłu w nogi Mahoto w pełni zasłużył na otrzymaną czerwoną kartkę. Druga połowa przebiegała oczywiście pod dyktando „Wilków", ale widać było wyraźnie, że z litości nie chcą oni robić większej krzywdy Czechom. Przez przypadek z powodu fatalnego nieporozumienia obrońców Sadakov już po prostu nie mógł nie zdobyć bramki. Tym samym tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego wynik został ustalony - 4:0. Na szczęście w drugim pojedynku grupy J padł remis 1:1, tym samym Sparta ma nadal szansę na awans. Z kompletem punktów w tabeli prowadzi Wolfsburg. Drugie FC Twente ma cztery punkty, Sparta na trzecim miejscu z jednym punktem mniej. Tabelę zamyka AEK, któremu remis z Holendrami pozwolił na zdobycie pierwszego punktu w rozgrywkach. 7 listopada rewanż na G.Arena z niemieckim zespołem - oby tym razem nie było powodów do wstydu.
VfL Wolfsburg - Sparta Praga 4:0 (3:0)
27.10.2018r. - godz. 18:30 - Mercedes-Benz Arena
Bundesliga - 10 kolejka
VfB Stuttgart - VfL Wolfsburg
U naszych zachodnich sąsiadów mówiło się tylko o tym meczu. Wicelider i mistrz kraju podejmował rewelację rozgrywek, czyli zajmujący pierwsze miejsce Wolfsburg prowadzony przez polskiego trenera. Dlatego i u nas zainteresowanie tym meczem było ogromne. Stuttgart pałał żądzą zemsty za porażkę z „Wilkami" w drugiej rundzie Pucharu Niemiec. Kibice tego klubu nie wyobrażali sobie innego wyniku jak zwycięstwo swoich ulubieńców. Nic więc dziwnego, że „Czerwoni" od samego początku rzucili się na VfL chcąc ich po prostu zmieść z murawy. Gilbert jednak przygotował swoich piłkarzy na taki rozwój sytuacji i z pierwszego natarcia goście wyszli obronną ręką. Gospodarze z kolei widząc, że tak łatwo im nie pójdzie zwolnili tempo, ale nadal byli stroną przeważającą. W 12 minucie dopięli swego. Nuri Sahin z rzutu wolnego z czterdziestu metrów posłał piękną piłkę w pole karne, gdzie najwyżej wyskoczył Ginczek i wspaniałym uderzeniem głową nie dał szans Benaglio. Wybuch radości na trybunach - Mistrzowie Niemiec objęli prowadzenie. I nie zamierzali na tym poprzestać. W tym okresie Wolfsburg miał poważne problemy z wyprowadzeniem jakiejkolwiek groźnej akcji. Jednak z upływem czasu sytuacja zaczęła się zmieniać na korzyść VfL. Pod koniec pierwszej połowy fani Stuttgartu ucichli, gdy Mahoto zdecydował się na płaski strzał z dwudziestu pięciu metrów. Vorel był bezradny, gdy piłka tuż obok prawego słupka wpadła do bramki. Do przerwy już nic ciekawego się nie działo, tak więc po czterdziestu pięciu minutach mieliśmy remis 1:1. Tuż po rozpoczęciu gry geniuszem błysnął Bresser. Minąwszy trzech obrońców rywali znalazł się sam przed bramkarzem Wolfsburga i bez problemów strzelił swoją pierwszą bramkę w sezonie. Gospodarze znów prowadzili. Jakby Gilbert miał mało problemów, to chwilę później z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Renato Augusto, który został zmieniony przez Simovica. Zawodnicy „Wilków" nie mieli wyjścia, musieli zaatakować. Niestety dla nich „Czerwoni" grali bardzo czujnie rozbijając wszelkie próby stworzenia zagrożenia. W 65 minucie trener VfL ściągnął słabo prezentującego się obrońcę Eduardo zastępując go trzecim napastnikiem - Panait. Na niewiele się to zdało. Wolfsburg miał optyczną przewagę, ale nie potrafił jej udokumentować. W 83 minucie kolejny rzut rożny podopiecznych Gilberta wykonywany przez Simovica w końcu przyniósł efekty. Swoją umiejętność gry głową potwierdził Sadakov i na Mercedes-Benz Arena znów mieliśmy remis. Widać było wyraźnie, że graczy VfB taki wynik nie interesuje, więc do końca spotkania byliśmy świadkami wielkich emocji. W ciągu zaledwie kilku minut Diego Benaglio trzykrotnie ratował swój klub przed utratą bramki. Za czwartym razem mu się nie udało i już w doliczonym czasie gry Mistrzowie Niemiec za sprawą Oscara ponownie wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali do końca meczu. Było to wyśmienite widowisko, godne określenia „hitu rundy". Za takie właśnie pojedynki kibice kochają Bundesligę. Druga porażka w sezonie VfL Wolfsburg oznacza zrównanie się punktami z obrońcami tytułu i gwarantuje emocje aż do końca sezonu.
VfB Stuttgart - VfL Wolfsburg 3:2 (1:1)
30.10.2018r. - godz. 20:30 - Fritz-Walter Stadion
Puchar Niemiec - 3 runda
1.FC Kaiserslautern - VfL Wolfsburg
Już niespełna 1,5 roku minęło odkąd Gilbert opuścił nasz klub. Zgodnie z oczekiwaniami potwierdził swe wyjątkowe umiejętności w Aberdeen, obecnie robi to w Niemczech. Miło jest nam słyszeć, że trener, który był ojcem sukcesów Gwardii obecnie jest uważany za jednego z najlepszych managerów młodego pokolenia. Wolfsburg pod jego wodzą gra piękną, widowiskową piłkę, tak samo jak kiedyś Harpagony. Tym bardziej przygnębia fakt, gdy pomyśli się o tym co obecnie dzieje się z ekipą z Racławickiej. Po zdobyciu wicemistrzostwa Polski w zeszłym sezonie, w tym roku konflikty rozsadzają drużynę od środka. Efektem tego jest czternaste miejsce w Ekstraklasie i zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową po 13 kolejkach. „Wilki" tymczasem są na ustach każdego, kto choć trochę interesuje się niemiecką piłką. Fantastyczna postawa we wszystkich rozgrywkach robi wrażenie. Drugoligowiec z Kaiserslautern z pewnością nie był stawiany w roli faworyta tego meczu i nie zmienił tego fakt, że Gilbert wystawił do tego pojedynku zmienników. Znamy doskonale takie jego decyzje z pracy w Gwardii. Dla gospodarzy była to ostatnia szansa na osiągnięcie znaczącego sukcesu, bowiem ten rok najprawdopodobniej skończy się obroną przed spadkiem. Okazało się, że ambicją można nadrobić pozostałe braki, bowiem mecz był bardzo wyrównany. Nas szczególnie ucieszył widok aż pięciu byłych Harpagonów w podstawowym składzie Wolfsburga. Od pierwszej minuty zagrali Wojtek Szczęsny, Ante Bilic, Carmine La Rocca, Sdrjan Simovic oraz Claudiu Panait. Tylko ten trzeci został w trakcie rywalizacji zmieniony, bowiem Gilbert obawiał się kolejnych fauli Włocha, które skutkowałyby drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną. Cały mecz był bardzo ciekawy, ale zabrakło tego co najważniejsze - bramek. O wyłonieniu ćwierćfinalisty musiała zadecydować dogrywka. W tym fragmencie gry obie ekipy były już bardzo zmęczone, co przełożyło się na jakość widowiska. Wyglądało na to, że o zwycięstwie przesądzić może przygotowanie kondycyjne. A jak wiemy zespoły prowadzone przez Polaka nie mają z tym problemów. W 97 minucie piłkarze Wolfsburga wymieniali serię podań pod polem karnym gospodarzy. W pewnym momencie Panait z pierwszej piłki zagrał w pole karne do Melzera, który uwolnił się spod opieki obrońców i wykończył akcję gości. Była to dla niego pierwsza bramka w tym sezonie, ale za to jak ważna. VfL natychmiast cofnął się do obrony w celu dowiezienia korzystnego rezultatu do końca spotkania. Kaiserslautern próbowało atakować, ale piłkarze byli już zbyt zmęczeni by odmienić losy rywalizacji. „Wilki" wygrały ostatecznie 1:0 i awansowały do ćwierćfinału Pucharu Niemiec. Teraz przed nimi arcyciekawy mecz w lidze z pogrążonym w kryzysie Bayernem Monachium. Gilbertowi życzymy dalszych sukcesów i żywimy nadzieję, że Gwardia w tym roku jeszcze pokaże na co ją stać. A może kiedyś znów będzie nam dane opisywać sukcesy Harpagonów prowadzonych przez najlepszego w historii managera klubu z Racławickiej.
1.FC Kaiserslautern - VfL Wolfsburg 0:1 (0:0, 0:0)
3.11.2018r. - godz. 15:30 - Klimowicz Park
Bundesliga - 11 kolejka
VfL Wolfsburg - FC Bayern Monachium
To była z pewnością odważna decyzja, ale niekoniecznie słuszna. Jeśli obsadzasz posadę managera tak wielkiego klubu jak Bayern tak niedoświadczonym człowiekiem jak Simon Cziommer, to albo jesteś szalony albo... chyba nie ma innego wytłumaczenia. Zaledwie w marcu 2016 roku młodziutki trener (ma dopiero 37 lat, tyle samo co Gilbert) objął swój pierwszy w karierze klub - drugoligowy Eintracht Braunschweig. Klub z ledwością po barażach utrzymał się w rozgrywkach, a w kolejnym sezonie zajął 13 miejsce. Jak ktoś taki dostał szansę w Monachium? Zarząd klubu chyba jednak oprzytomniał, bo właśnie dobiegła końca przygoda Cziommera z Bawarczykami. Czarę goryczy przelał bezbarwny występ na Klimowicz Park. Bayern zamiast atakować i wygrywać mecze gra bardzo defensywnie, głównie przeszkadzając rywalom na boisku. „Wilki" nie lubią grać z takimi drużynami, ale swój dzień miał Radoslav Sadakov, który dwukrotnie pokonał Michaela Rensinga. Gilbert w przeciwieństwie do swojego kolegi po fachu potrafi budować drużynę, gdzie każdy nawet najmniejszy jej element działa bez zarzutu, ma posłuch wśród swoich piłkarzy, ma szacunek. Simona Cziommera zadanie tymczasem przerosło, jeszcze za wcześnie na takie wyzwania. Sam mecz był raczej nieciekawym widowiskiem, VfL kontrolowało wydarzenia na boisku i ani przez chwilę zwycięstwo nie było zagrożone. Problemem dla drużyny może być kontuzja Simovica, który wypadnie ze składu na około trzy tygodnie, ale na dniach ma wrócić Renato Augusto. Po zwolnieniu trenera Bawarczyków zaczęły się oczywiście spekulacje dotyczącego jego następcy. Jednym z najczęściej wymienianych do przejęcia schedy po młodym Niemcu jest... Gilbert. Nie wydaje się nam jednak by był to realny scenariusz w momencie gdy Wolfsburg pod jego wodzą tak świetnie sobie radzi na wszystkich frontach. Tym bardziej, że Polak walczy o wykupienie z Aberdeen swojego byłego piłkarza. Obrońca Ladji Amouya, bo o nim mowa, podpisał kontrakt z mistrzem Szkocji, gdy zespół był jeszcze prowadzony przez Gilberta. Gdy ten odszedł do „Wilków" Amouya został na lodzie. Podobno już 1 stycznia 2019 roku ma pojawić się na Klimowicz Park. Byłby to jego powrót do Bundesligi, po tym jak w latach 2014-2018 grał w Werderze Brema, skąd przyszedł z... prowadzonej przez Gilberta Gwardii Warszawa.
VfL Wolfsburg - FC Bayern Monachium 2:0 (0:0)
7.11.2018r. - godz. 19:45 - G.Arena
Liga Europejska - Grupa J, 4 kolejka
Sparta Praga - VfL Wolfsburg
Sparta miała coś do udowodnienia w tym meczu i udało jej się to. Wolfsburg przyjechał do Pragi z wyraźnym nastawieniem, by nie stracić tu dużo sił. Ale w taki sposób spotkania nie można wygrać. A warto było powalczyć o zwycięstwo, bo gwarantowało ono niezależnie od wyniku rywalizacji AEK z FC Twente awans do fazy pucharowej. VfL zaczął mecz bardzo powoli. Uśpiło to jednak kompletnie piłkarzy gospodarzy, którzy popełnili ten sam błąd co dwa tygodnie temu. Tym razem Matev potrzebował „aż" czterech minut na zdobycie bramki. I wtedy „Wilki" stanęły. Próba dowiezienia korzystnego wyniku do końca meczu zakończyła się jednak niepowodzeniem. Pod koniec pierwszej połowy Sparta wyrównała po błędzie obrońców i Benaglio. W drugich czterdziestu pięciu minutach podopieczni Gilberta nie palili się do gry, ale i tak zdobyli znaczącą przewagę. Niestety nie potrafili jej wykorzystać, a w marnowaniu stuprocentowych sytuacji brylował Ilko Matev. Bramki już nie padły, a wystarczyło tak naprawdę włożyć w ten mecz trochę więcej wysiłku, a udałoby się wywieźć zwycięstwo z G.Arena. Wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego okazało się, że „Wilki" i tak zapewniły sobie wyjście z grupy, bowiem AEK przegrał z FC Twente 1:2. Wolfsburg prowadzi w grupie z dziesięcioma punktami, drugie Twente ma ich siedem. Trzecią pozycję zajmuje Sparta z czterema oczkami na koncie, tym samym VfL dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań już na pewno będzie grać w Lidze Europejskiej na wiosnę. Najsłabszy w grupie AEK ma jeden punkt. Kolejne mecze rozegrane zostaną 5 grudnia, Wolfsburg pojedzie wtedy do Holandii.
Sparta Praga - VfL Wolfsburg 1:1 (1:1)
10.11.2018r. - godz. 15:30 - VELTINS-Arena
Bundesliga - 12 kolejka
FC Schalke 04 - VfL Wolfsburg
Wolfsburg w kryzysie. Drugi mecz z rzędu podopieczni Gilberta kończą bez zwycięstwa, w dodatku grając dużo poniżej swoich możliwości. Widać wyraźnie, że liczne mecze, które musi rozgrywać ekipa „Wilków" dają się już jej we znaki. Dobrze, że początek zmagań na wszystkich frontach był tak udany, ponieważ teraz będzie już tylko pod górkę. Co prawda Wolfsburg błyskawicznie objął prowadzenie w spotkaniu na Veltins-Arena, ale potem nie było już tak różowo. Liczba zmarnowanych sytuacji przez VfL była porażająca. A jak wiadomo niewykorzystane okazje lubią się mścić. Nie inaczej było tym razem. Schalke próbowało, aż w końcu piękną bramkę w 34 minucie z rzutu wolnego zdobył Weber. Benaglio nawet nie drgnął. Druga połowa była popisem gry formacji obronnych obu drużyn, które spisywały się bez zarzutu. Wyjątkiem był błąd Schalke, gdy Matev nie wykorzystał kiksu Stepanka i stając wprost przed bramkarzem gospodarzy posłał piłkę metr nad poprzeczką. Bułgar nie przypomina piłkarza z początkowych spotkań. Ostatnią bramkę w lidze zdobył 15 września! Musi w końcu wziąć się za siebie, bo Gilbert może wkrótce stracić cierpliwość do nieskutecznego napastnika. Remis w tym meczu, biorąc pod uwagę zwycięstwo Stuttgartu nad Herthą 2:0 oznacza, że „Wilki" spadają z pierwszego miejsca w tabeli, tracąc do mistrza Niemiec dwa punkty. W tym miesiącu czeka nas już tylko jedna seria spotkań.
FC Schalke 04 - VfL Wolfsburg 1:1 (1:1)
24.11.2018r. - godz. 15:30 - Klimowicz Park
Bundesliga - 13 kolejka
VfL Wolfsburg - Karlsruher SC
Po dwóch tygodniach przerwy przeznaczonej na mecze reprezentacji Bundesliga wróciła na boiska i jak zwykle nie można było narzekać na brak emocji. Zaczęły się one, gdy niespodziewanie VfB Stuttgart na swoim stadionie zaledwie zremisował z Oberhausen, które w tym roku będzie bronić się przed spadkiem. Oznaczało to, że jeśli na Klimowicz Park zwycięży Wolfsburg, to znów będziemy mieć zmianę lidera rozgrywek. Gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się na rywali chcąc szybko zapewnić sobie wygraną. Brakowało jednak klarownych sytuacji, a z czasem napór „Wilków" malał. Zespół KSC chyba myślał, że już jest po wszystkim, bo gapiostwo w 21 minucie kosztowało ich utratę bramki. Zemściło się pozostawienie w polu karnym zupełnie bez opieki Domagoja Antolica, który dzień wcześniej uzyskał niemieckie obywatelstwo. Podopieczni Gilberta chcieli pójść za ciosem, ale gra wyraźnie się nie kleiła, mnożyły się niedokładne podania. Trener Wolfsburga pomimo prowadzenia schodził na przerwę z niewesołą miną. Kompletnie mu ona zrzedła na początku drugiej połowy. Najpierw głupi faul Ante Bilica w polu karnym i jedenastkę pewnie wykonuje Antonio Greco, a kilka chwil później również Bilic nie upilnował przeciwnika i Kombarov pokonał Szczęsnego. Był to zaledwie drugi celny strzał drużyny Karlsruhe w tym meczu. Trzy minuty później Chorwat został zmieniony, a Wolfsburg ruszył do frontalnego ataku. Nikt nie dopuszczał do siebie myśli o porażce przed własną publicznością. Wystarczyło pięć minut, aby znów był remis. Pięknym strzałem zza pola karnego popisał się Galasso. To oczywiście było za mało dla „Wilków". Praktycznie nie schodzili z połowy gości, ale ci zamurowali bramkę. Dodatkowo VfL mocno się odsłonił narażając się na kontry. Minuty mijały, ale ciągle było 2:2. Mur w końcu jednak runął, a przebił się przez niego Teixeira. Tuż przed końcem spotkania szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść Wolfsburga. Tym razem to Karlsruhe rzuciło się do ataku, ale było już za mało czasu. Trzy punkty trafiły na konto gospodarzy, którzy powrócili na pierwsze miejsce w tabeli. To będzie bardzo interesujący sezon.
VfL Wolfsburg - Karlsruher SC 3:2 (1:0)
Tak właśnie wyglądały ostatnie dwa miesiące mojego zespołu. Przed nami równie pracowity grudzień W ciągu najbliższych trzech tygodni zagramy aż sześć spotkań, a potem czeka nas upragniona przerwa zimowa. Na szczęście, w przeciwieństwie do polskiej Ekstraklasy, trwa tu ona zaledwie miesiąc, więc nie będę z taką niecierpliwością jak wcześniej czekał na wznowienie rozgrywek. Jeżeli się uda to zagramy wtedy dwa mecze towarzyskie - z Aberdeen i Gwardią Warszawa. To już nie jest ta sama Gwardia. Marek Iwanicki odszedł, bo dostał ofertę z Górnika Zabrze. Nigdy bym się po nim czegoś takiego nie spodziewał. Zarząd musiał działać szybko i nowym managerem na Racławickiej został Dariusz Dudka, wieloletni piłkarz Auxerre. W 2016 roku skończył karierę piłkarską i zajął się trenerką, gdy dostał ofertę z Legii. Trenował tam juniorów. Teraz po raz pierwszy w swoim życiu podjął się prowadzenia klubu, akurat są to Harpagony... skąd ja to znam. Być może będzie mi dane wkrótce się z nim spotkać... pożyjemy, zobaczymy...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ