W codziennym pędzie zapominamy o tym, że może warto czasem zamyślić się nad życiem. Gonimy tak i gonimy, zatracając się w zdobywaniu coraz nowszych przedmiotów, gadżetów, rzeczy zazwyczaj zupełnie niepotrzebnych. Wciąż wydaje nam się, że mamy zbyt mało, że musimy zarobić więcej, kupić więcej, wydać więcej. Zapominamy o Bogu, zapominamy o innych: o ludziach, których Mahdi pozostawił, o jego zagubionych fanach, których ktoś musi przejąć. Kto pierwszy, ten lepszy.
Jest to liczna grupa grafomanów (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), zainspirowana twórczością Mahdiego, która regularnie syfi stronkę niedorobionymi karierami – nudnymi jak sprzedawca odkurzaczy. Są to również miłośnicy statystyk, wykresów, liczb, którzy nigdy nie dostaną się na SGH. Znajdziemy tu również każdego szanującego się fana PSG (czyli takiego, który posiada koszulkę Davida Beckhama). Na końcu Mahdi osierocił miłośników nowo-romantycznych dźwięków, zespołu Duran Duran, i zrzeszonych sprzedawców odkurzaczy. Oczywiście żartuję. Niniejszy manifest jest bowiem słowem wsparcia, a może nawet listem otwartym, który kieruję do wszystkich tych osób:
Wiem, co czujecie. Każdy z was jest zdezorientowany jak pasażer na stacji w Radomiu. Może nawet jak pies na złotym łańcuchu. Zostaliście uwikłani w nieczyste zagrywki żydomasońskiej śmietanki literackiej tej stronki (nicków chyba nie muszę wymieniać?). Zdezorientowany pies szybciej wyrządzi szkodę, również sobie. Dlatego przychodzę wam z pomocą.
Obecnie jesteśmy świadkami wylansowanej serii ludzkich wynurzeń kpiących z pożegnania Mahdiego, w istocie bez skutecznego uzasadnienia i taktu. Zapewne nasuwa się wam szereg palących pytań: za co rozmaite świnie mszczą się w Internecie? Z jakiego powodu? Czy kiedyś ujrzymy czterdziesty sezon PSG? Co teraz? Dlaczego Mahdi został zmuszony do odejścia? Co mamy myśleć w obecnej sytuacji? Niestety, musicie myśleć sami. Nikt za was nie pomyśli. Zostawić was z tym dramatem? Nie, nie zrobię tego, ponieważ szukam swojej niszy. Jesteście skołowani jak europejskie giełdy po pierwszym dniu szczytu UE. Biegacie po tych klonowanych na szybko pseudomanifestach, jak chomiki nocą. Niepotrzebnie. Przypomina mi się pewien żart o Jasiu. Postaram się nie spalić. Poboczem drogi prowadzącej przez obrzeża Zakopanego kroczy wycieczka upośledzonych dzieci. W trakcie mijania jednej z góralskich chat, Pani wychowawczyni zainicjowała mini konkurs: – „Czy któreś z was, drogie dzieci, wie jakiego koloru jest dach tego domku? Jak Ci się wydaje Marysiu?” – „Zielooonnyy” – powiedziała Marysia podnosząc rękę jako pierwsza. – „Niestety nie, Marysiu. To nie kolor zielony. A może Ty wiesz, Krzysiu?” (ponieważ Krzysiu właśnie zgłosił się do odpowiedzi). – „Brooonnzzowy” – wyartykułował niebieskooki Krzyś. – „Przykro mi, to nie brązowy." – odpowiedziała Pani wychowawczyni i powiodła spojrzeniem po twarzach swoich podopiecznych. – „A Ty Jasiu, wiesz jaki to kolor?” – „Biaaaaaaaaaaauuuły.” – powiedział Jasiu zawodząc, ze wzrokiem utkwionym w jezdni. – „Tak, tak! Brawo Jasiu! To kolor biały!” – krzyknęła Pani wychowawczyni i dodała: – „Co byś chciał dostać w nagrodę?” – „Biaaaaaauły.” – odpowiedział Jasiu po krótkiej pauzie. Otóż to. Z osiedlowym gangiem SI nigdy nie wygracie. Mahdi nie miał wyjścia - i Herkules dupa, kiedy wrogów kupa. Dlatego nie zwracałbym uwagi, i brał na przeoczenie, te wszystkie szyderskie pierdy przeciwników Mahdiego. Są to osoby kompletnie dyletanckie w sprawach efemowo-galaktycznej materii tego rozlanego kosmicznego kleksa, jakim jest ta gra (FM) i poświęcona jej stronka – jedna wielka gryzipiórkowa i nierzetelna zmaza, całego jarmarkującego na naszych oczach koła wzajemnej adoracji. Tym wszystkim, czującym niesprawiedliwość, mogę tylko powiedzieć na pocieszenie, że nochal przeciwników Mahdiego jest tak duży, że spoza niego (konkretnie spoza jego czubka) nie widzą oni świata. Z tak zadartym nosem i tak wielkim, prędzej, czy później, pizgną o glebę. Może zostanie po nich plama, jak po – nie przymierzając – buraczanym barszczu.
Zapewne zatrważa was również, jak i mnie, niski poziom kultury osobistej - znak charakterystyczny dla komentarzy pod każdym tekstem. Niestety, także pod ostatnim manifestem Mahdiego. Naprawdę, nie może dziać się inaczej? W każdym większym mieście istnieją rozmaite przybytki żywienia zbiorowego: eleganckie restauracje, kluby, puby, kawiarnie (bywa, że literackie), mordownie i ścieki pijackie. Każdy z tych rodzajów miejsc ma swoją klientelę.
CM Revolution jest kawiarnią efemowej literatury. Tak bym sobie tego życzył. Można tu rzucić - w ramach licentia poetica - grubszym słowem, pokłócić się, obrazić na dyskutantów, trzasnąć drzwiami i wrócić. Nie wolno natomiast dyskutantów obrażać i rzygać na stoliki. To wolno robić w mordowni. Jeżeli niektórzy z was, są klientami szukającymi literackiej mordowni - to nie ten adres. Jak napisał użytkownik Sebii: „…coś tu jest nie tak, że skurwysyństwo zostaje, a jeden z najlepszych autorów opuszcza stronę.” Coś w tym jest. Dla tych spaczonych ludzi na „s” sztuka rodzi się z trzewi. Z krwi i rzygów. Rozumiem ich zamiłowanie do wolności – do spędu bydła, któremu oddają się w grupkach na tej stronce, i spędzania połowy nocy z twarzą wtuloną w kotlet schabowy panierowany – czyli w swoje manifestowe wypociny. Natomiast nie rozumiem, jak można potraktować w tak chamski sposób człowieka, który działał tu dla nas, non-profit. Słyszałem różne komentarze, przykładowo, że Mahdi to tylko nadmuchane ego, mylone przez niektórych z wrażliwością; że wciąż ubiera i czesze go mama. Nie wierzę w to. Moim zdaniem Mahdi zawsze był głodny, jak w reklamie Snickersa. Być może zawinili jego ochroniarze. Jedno jest pewne: C. Ronaldo słusznie otrzymał Złotą Piłkę, a ze stronki odchodzi świetny karierowicz (czy tym razem PSG zdobyłoby w lidze mniej niż 88 punktów? Nigdy się nie dowiemy, a wrażenia z jego minionej kariery zastąpić mi mogą jedynie tabsy nasenne), natomiast w zamian potężnieje hałastra spelunkowych, poduczonych gilbertopodobnych chałturników chowu wsobnego, niestety.
Szarlatan
Wczorajszy festyn był dobrą okazją do podziękowań. Niestety nie mogłem wziąć w nim udziału, ponieważ status reakcjonisty nie pozwalał na publikowanie manifestów - mimo że szybciutko napisałem tekst (nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności). Czynię to teraz: dziękuję wirtualnym cieniom, moim towarzyszom, dzięki wsparciu których wciąż tu jestem. Lecimy (mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałem):
robal15
Willson
Specjalne podziękowania dla:
mahdi (ale on już odszedł)
zachi (zmusiło go życie)
paweldemon (który był dla mnie niczym ojciec w okresie wroga ludu)
robal15 prawdopodobnie nie ogarnia donosów. Może muszę dać mu więcej czasu. Przydałby się jakiś oficjalny poradnik w tej sprawie. Właściwie to napisałem mu tylko podziękowania za zaproszenie, może zbyt wylewne. Nie zdziwiłbym się, gdyby była to jedna z tych 14-15 osób, która regularnie mnie piętnuje, obok mojej polonistki.
Willson, to mój ulubiony mylący druh. Zaprosił mnie do znajomych, zapytał o wiek i zawód. Kiedy dowiedział się czym się zajmuję bądź będę zajmować, uznał mnie – jak każdy przykładny brudny bezdomny lady pank, za „członka bandy i szkodnika”, oczywiście koleżeńsko, żarcikiem (nawet nie racząc odpisać czym sam nie-zajmuje się w życiu). Przy tacie też tak łżesz i naciągasz?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ