Informacje o blogu

Walka do upadłego

Olympique Marsylia

Ligue 1 Conforama

Francja, 2014/2015

Ten manifest użytkownika Opelu przeczytało już 1500 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG


UWAGA! Manifest nie dla osób o słabych nerwach lub problemach z sercem. Przed przeczytaniem upewnij się że siedzisz lub skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą gdyż każdy manifest niedokładnie przeczytany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.



Na czym my to skończyliśmy... Ach, tak, na remisie z moim arcywrogiem i przyjacielem za razem. Tak jak wspominałem na końcu poprzedniego tekstu, czekał mnie Czarny Styczeń, w którym nałożyły się na siebie wyjazdy piłkarzy na PNA, 8 kontuzji piłkarzy szerokiego składu oraz kilka wykluczeń za nadmiar kartek. Miałem ogromne problemy ze skompletowaniem składu na styczniowe spotkania, ale jakoś trzeba było wybrnąć z tej sytuacji. Podczas zimowego okna wzmocniliśmy się jedynie nastoletnim norweskim pomocnikiem Kristofferem Ajerem, zawodnikiem potwornie wysokim, silnym i dobrym technicznie. Zobaczymy na ile się chłopak u nas rozwinie.



Otwarciem drugiej części sezonu był mecz dziewiątej rundy Pucharu Francji z AS Saint-Etienne. W wyjściowej jedenastce nie pojawił się żaden regularnie grający piłkarz, ponieważ już za 2 dni czekał nas mecz ligowy z Montpellier. Niestety w 38. minucie wynik wynosił 2:0 dla naszych rywali, a na domiar złego Ocampos i Porsan-Clemente musieli opuscić boisko z powodu urazów - obydwaj wypadli na 3 tygodnie. Zmieniający właśnie Porsana-Clemente w 45 minucie meczu Gignac zdołał strzelić gola w doliczonym czasie pierwszej połowy, ale na więcej tego dnia nie było nas stać i nasza przygoda z Pucharem Francji dobiegła końca.
Wspomniany już wyjazd do Montpellier również okazał się być nieudaną wycieczką, co można było przewidzieć już wcześniej - Grimaldo był kontuzjowany, Mendy przemęczony po meczu pucharowym podobnie jak Marquinhos, Nkoulou właśnie wyjeżdzał na zgrupowanie kadry przed PNA... Obrony w tym meczu nie byłem w stanie sensownie zestawić. Na domiar złego Marquinhos złapał kontuzję w 32. minucie (na szczęście bez skutków pomeczowych) i w 39' stracilismy gola. Do końca meczu wynik się nie zmienił, za to zmienił się stan liczbowy zawodników na boisku. W 86. i 90. minucie drugie zółte kartki obejrzeli boczni obrońcy Fanni i Tuloma, a ja zacząłem się zastanawiać nad sprzedażą Payeta, byleby mieć co zainwestować w defensywę.
13 stycznia, 3 dni po poprzednim spotkaniu mieliśmy czwarty wyjazd z rzędu, tym razem na Parc des Princes, gdzie rozgrywany był mecz ćwierćfinałowy Pucharu Ligi z PSG. Mimo iż to były rozgrywki najmniej ważne dla mnie, postanowiłem wystawić stosunkowo mocny skład w tym prestiżowym pojedynku. Wydawało się że moja drużyna jest w dołku, więc w rozmowie z Dobim na czacie Steam zapowiedziałem że "będzie rekord i zbiorę 0:8" - zapytajcie go, potwierdzi. Tymczasem...
Już w 7. minucie po akcji na małej przestrzeni boiska, z 20. metra Imbula zagrał prostopadłe podanie na wolne pole do Gignaca. Efekt łatwo było przewidzieć, Douchez musiał sięgać do siatki po raz pierwszy w tym meczu, a zdążył już popisać się dwoma świetnymi interwencjami w 4. oraz 6. minucie. W 11. minucie meczu Thauvin dograł na 13. metr z rzutu rożnego, a Abdel Barrada zdobył gola na 2:0. Po zmianie stron obraz gry był bardzo podobny - Marsylia miała potężną przewagę co już w 50' udokumentował Thauvin podwyższając wynik meczu. Siedem minut później znów Thauvin pokazał się jako główny bohater spotkania - po jego potężnym strzale z wolnego Douchez wypluł piłkę przed siebie gdzie czekał już Imbula, który nie miał problemów z dobiciem piłki do bramki. W 65. minucie strzelanina dobiegła końca, gdy po podaniu Payeta Gignac zdobył gola nr 5 dla mojej drużyny.



Wynik kompletnie z kosmosu, a mogło być przecież jeszcze wyżej. Nie myślcie jednak że tytuł manifestu odnosi się do tego spotkania, o nie :) Do tego jeszcze dojdziemy. Najpierw trzeba było jednak dokończyć styczeń, a przeszkód pojawiało się coraz więcej - doszły nam absencje Batshuayiego, Tariqa, Ayewa oraz ponownie Grimaldo. Czekały nas trzy mecze z outsiderami i szczerze mówiąc graliśmy średnio - najpierw żałosny remis z En Avant de Guingamp, potem wyciągany za uszy przez Payeta mecz z OGC Nice wygrany 3:2 i na koniec miesiąca pewna wygrana 5:1 z Evian Thonon Gaillard.
Mowiłem coś o "czarnym styczniu"? Wynikowo luty był jeszcze gorszy, jedynym pozytywem był brak kontuzji oraz ostatni dzien lutego, w którym rozgrywaliśmy mecz u siebie ze Stade Malherbe Caen. Wcześniej jednak odpadliśmy w półfinale Pucharu Ligi, grając rezerwami mecz z Lille. Graliśmy lepiej od gospodarzy, ale od 45 minuty meczu w szatni z powodu czerwonej kartki znalazł się Romao. To był (chyba) jego ostatni mecz w sezonie, po którym zresztą opuścił klub. 4 dni po tym wydarzeniu zagraliśmy potwornie słabo ze Stade Rennais i również przegraliśmy 0:1, później udało się na ograć na Stade Velodrome Stade de Reims 2:0 po golach Nkoulou i Ocamposa (dla którego był to dopiero 1. gol w sezonie po ponad 16 godzinach gry na pozycji napastnika) i przegrać trzeci mecz wyjazdowy z rzędu z AS Saint-Etienne 1:2, tracąc 2 gole w pierwszych 30 minutach.
28 lutego, przed meczem z Caen poziom mojej irytacji sięgnął zenitu, zdołaliśmy powiem już spaść na 3. miejsce w Ligue 1, tracąc 4p do liderującego od niedawna Lyonu z którym mieliśmy zmierzyć się już niebawem. Postanowiłem więc zaryzykować znaczną zmianę taktyki, z 4-3-1-2 na szerokie 4-1-3-2 co miało przynieść korzysći na skrzydłach i nieco powiększyć pole gry. Zmiana okazała się być strzałem w dziesiątke, a przynajmniej tak mi się wydawało. Pierwszy bowiem mecz w tym ustawieniu wygraliśmy 4:0 kontrolując grę przez cały mecz, a Ocampos z którego gry byłem niezadowolony przez cały sezon, wyraźnie odżył po przesunięciu na bok pomocy.
Pierwszym spotkaniem w marcu był wyjazdowy mecz 28. kolejki z Toulouse FC. Nowa taktyka która tak mnie zachwyciła w poprzednim meczu, tutaj już nie spisała się aż tak dobrze. Objęliśmy co prawda prowadzenie w 25. minucie po zaskakującym ataku Fanniego, ale już po minucie na tablicy widniał wynik 1:1, który utrzymał się do końcowego gwizdka. Pojawiły się kolejne wątpliwości, a już za 8 dni do Marsylii miał przyjechać lider, Olympique Lyon.








Tak jak pewnie zauważyli Ci którzy przyglądają się screenom, OL prowadzony przez Dobiego notował przed tym meczem serię 22 spotkań bez porażki w lidze. Robiło to kolosalne wrażenie, a pomny tego co robili z nami w pierwszym meczu jego skrzydłowi, postanowiłem dość znacznie cofnąć boki obrony - to był pierwszy raz w moim życiu (czyli od FMa 2005) kiedy ustawiłem bocznych obrońców bardziej defensywnie niż ze "wsparciem". Czułem się mimo wszystko zaskakująco pewnie przed meczem, co było wynikiem konferencji prasowych, gdzie moim zdaniem Dobi popełnił spory błąd. O ile ja podchodziłem do pojedynku spokojnie, doceniając klasę rywala i próbując sciągnąć presję z moich piłkarzy, o tyle Dobi odgrażał się że "pragnie upokorzyć Marsylię", "pokazać mi gdzie raki zimują" - zupełnie tak, jakby był albo absolutnie pewien wygranej, albo naprawdę bał się tego co miało nastąpić.
Już kilkadziesiąt sekund po tym, jak Philippe Kalt dmuchnał po raz pierwszy tego dnia w gwizdek, Samper podał prostopadle w pole karne do Ocamposa, ten ograł Lucasa Digne i nastrzelił Umtitiego otwierając wynik meczu. Trybuny szalały, u mnie tętno spadło o kilka uderzeń na minutę bo wszystko zaczynało się układać. W 5. minucie meczu w sytuacji sam na sam znalazł się Munir, ale nie dał rady pokonać starszego z braci Mandanda. W 7. minucie po raz kolejny w polu karnym Lyonu znikąd pojawił się Ocampos, ale tym razem wywalczył jedynie korner. W tym przypadku "jedynie" to spore niedopowiedzenie, ponieważ po wrzutce Grimaldo Marquinhos ubiegł obrońcę i podwyższył wynik meczu! W 29. minucie, po długo budowanej akcji Dimitri Payet ograł w polu karnym Ferriego, wyłożył piłkę Thauvinowi i w tym momencie mieliśmy już przewagę trzech bramek. Przed końcem pierwszej połowy dwie znakomite sytuacje zmarnowali jeszcze Payet i Gignac, a Thauvin przypadkowym lobem z 40 metrów minał bramkę o zaledwie metr.
Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Dobi szalał na ławce, rotując piłkarzami, zmieniając polecenia, a Marsylczycy robili to co do nich należało. W 52. minucie koronkową akcję w polu karnym rozegrali Payet z Thauvinem, ale Gignac nie wykorzystał szansy na podwyższenie wyniku. 9 minut później Grimaldo po raz kolejny dogrywał z rzutu rożnego, tym razem na długi słupek - Nkoulou był gdzie być powinien i po raz czwarty w tym meczu skierował piłkę do siatki Dzieciaków. 73. minuta to kolejny korner w wykonaniu Grimaldo, piłka wybita zostaje przez obrońcę na skraj pola karnego gdzie jest już Gignac, jego z kolei dogranie po rykoszecie trafia znów do Grimaldo w okolicach narożnika boiska. Młody Hiszpan bez zastanowienia dośrodkowuje na długi słupek i Nicolas Nkoulou zdobywa swojego drugiego gola w spotkaniu! Już dwie minuty po tym golu Payet, tym razem biegający po prawej stronie boiska, dogrywa na 2. metr do Thauvina który nie ma najmniejszego problemu z ustaleniem wyniku spotkania. 6:0 Panie i Panowie, a był to zdecydowanie najniższy wymiar kary. Pod spodem dorzucam garść statystyk pomeczowych, na wypadek gdyby Dobi znowu twierdził że wynik był niezasłużony ;)











Na koniec opisu tego fantastycznego meczu pozwolę sobie zacytować fragment naszej rozmowy na steamie, prowadzonej właśnie podczas spotkania:

OpeluAM: masz fuksa ze nie jest 6:0
OpeluAM: setka Gignaca, setka Payeta i ten lob z 40 metrów powinny wpasc
OpeluAM: je*any Parfait
OpeluAM: 7:0
OpeluAM: lacazette jest o 2 poziomy wyzej dzisiaj niz reszta twojego zespołu
OpeluAM: a gra dopiero 10 minut
OpeluAM: wybuchnałem smiechem przy tym golu
OpeluAM: jakim cudem ty miałes 22 mecze bez porazki w lidze?
dobi: normalnie sie popłakałem widzac ta gre
OpeluAM: ja tez
OpeluAM: ze szczescia
OpeluAM: :D
dobi: ale ja mowie serio
dobi: mam łzy w oczach
OpeluAM: genialne moje posuniecie przed meczem - obu obroncom bocznym zmieniłem z BO A na BO O
OpeluAM: i trzymali flanki idealnie
OpeluAM: gdyby wszystko wpadło co mogło wpasc, to byłoby 10:0
OpeluAM: chociaz Lacazette próbował
OpeluAM: walczył
OpeluAM: dwie akcje ktore były pokazane to jego strzały
dobi: on jest skonczony
OpeluAM: bedziemy mieli o czym pisac
dobi: to co moja obrona zagrała w pierwszych 5 minutach meczu to była tragedia
dobi: dunczyk nie istniał
dobi: a to jest ostoja mojej obrony
dobi: ja to skwituje krotko
dobi: gdyby ta kariera nie była opisywana podał bym sie do dymisji
OpeluAM: :D
OpeluAM: spokojnie, to tylko jeden mecz
dobi: to nie był mecz
dobi: to była rzeźnia
OpeluAM: zgodze sie
dobi: tak tragicznie jeszcze nie grali
OpeluAM: to było ustawienie was przed plutonem egzekucyjnym
OpeluAM: jesli OM zagra na 70% tego do konca sezonu to mistrz jest mój
dobi: :D
dobi: tak jasne




Po tym spotkaniu przewaga Lyonu nad nami stopniała do zaledwie punktu. Wydawało mi się że takim pogromem zdobyliśmy już odpowiednią przewagę psychologiczną nad nimi, zwłaszcza że egzekucję rozpoczął golem samobójczym Umtiti. Niestety zarówno w życiu jak i w FMie nic nie jest takie proste.
Mimo natłoku spotkań który czekał Les Gones - oprócz spotkań ligowych grali nadal w Lidze Europejskiej - wrócili oni na zwycięski szlak i wygrali trzy kolejne spotkania w lidze. My natomiast co prawda odprawiliśmy RC Lens 4:1 gdzie hattricka strzelił fenomenalny Thauvin, ale zremisowaliśmy po świetnym meczu z PSG 2:2 (dwie indywidualne akcje Ibrahimovica odebrały nam wygraną), a następnie zagraliśmy słabo z Bordeaux, które wyraźnie miało na nas sposób w tym sezonie.



W 33. kolejce ligowej zarówno my, jak i OL zanotowaliśmy porażki, odpowiednio z Nantes i Saint-Etienne, a tabela po tym meczu prezentowała się następująco:



Sytuacja w tabeli zaczynała być dramatyczna, bo zostało nam do końca jedynie 5. kolejek, a ja musiałem odrobić aż 5. punktów do drużyny, która w tym sezonie nie lubiła przegrywać. Ostatni kwietniowy mecz  to spotkanie z Lorient, dość spokojnie wygrane 3:0 po golach Ayewa i Batshuayiego.  W równolegle rozgrywanym meczu Lyon zaledwie zremisował z Reims, redukując naszą stratę do 3 punktów.
Wszystko miało rostrzygnąć się ostatnich 4 kolejkach, a terminarz moim zdaniem sprzyjał liderowi. Nas czekał bowiem wyjazd do niesamowicie ostatnio grającego Lille oraz mecz domowy z zawsze groźnym Monaco, Dobi z kolei mógł się obawiać jedynie domowego spotkania z Żyrondystami.
Maj otwarliśmy spotkaniem z beniaminkiem z Metz i nie było to dobre otwarcie. Wygrana 2:0 nie zmienia jednak ogólnego obrazu tego meczu - graliśmy słabo, a na domiar złego straciliśmy Gignaca do końca sezonu oraz Payeta i Barradę na około 10 dni. W 36. kolejce, w meczu z Monaco po 23. minutach mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale od tego momentu do końca spotkania zespół z księstwa naciskał, na szczęście nie dość skutecznie by odwrócić losy meczu. 2:1 i cały czas byliśmy w grze, ale niewiele zależało od nas. OL tymczasem zdołał awansować do finału Ligi Europy i nie zwalniał tempa w lidze. 3 dni po spotkaniu z Monaco otrzymałem propozycję przedłużenia kontraktu, na co oczywiście przystałem.





W 37. rundzie spotkań obaj mieliśmy przed sobą teoretycznie najtrudniejsze pojedynki - najpierw ja 16 maja grałem wyjazd z LOSC Lille, dzień później Dobi miał podjąć Bordeaux u siebie. Wiedziałem że to jest jedyna szansa na to, by znaleźć się na czele tabeli - musialem wygrać i liczyć na porażkę Lyonu. Ja z mojej części planu wywiązałem się znakomicie - mecz do jednej bramki, spokojne 2:0 bez jakichkolwiek problemów. 17 maja był dniem sądu. Czy Giro mogło pokonać Lyon? Moim zdaniem szanse były niewielkie, ale już chwilę później moim oczom ukazała się taka plansza:



Gdy to ujrzałem aż podskoczyłem ze szczęścia na krześle. Lyon mimo ogromnej przewagi przegrał mecz, a ja objąłem prowadzenie w tabeli z racji zarówno lepszego bilansu bramkowego, jak i ilości strzelonych goli, nie wspominając nawet o meczach bezpośrednich. W tym momencie karty rozdawałem już ja. W związku z zapewnieniem sobie miejsca w czołowej dwójce, otrzymałem też wstępny budżet transferowy, który delikatnie mówiąc nie powalał.











Do ostatniej kolejki podchodziłem bardzo spokojnie. Po prostu musieliśmy wygrać, a rywalem w meczu rozgrywanym u nas była Bastia. która potrzebowała z kolei wygranej aby utrzymać się w lidze. Już w 37. sekundzie meczu potężnie zza pola karnego uderzył Thauvin i otwarł wynik spotkania. Była to pierwsza akcja meczu. W ostatniej akcji pierwszej połowy po raz drugi trafił do siatki. Zważywszy na to, że od 27. minuty graliśmy w przewadze, byłem już pewny swego. Dwie minuty po wznowieniu gry Imbula nie dał szans Areoli i w tym momencie Lyon aby zdobyć tytuł, potrzebował już zwycięstwa w stosunku przynajmniej 15:0. Jak łatwo się domyśleć było to niewykonalne i marzenie stało się faktem! Olympique Marsylia mistrzem Francji! Udało nam się odrobić stratę do Lyonu i zwyciężyć w lidze. Na pocieszenie Lyończykom został finał Ligi Europejskiej, a co się w nim działo, możecie przeczytać u Dobiego.
Na (prawie) koniec jak zwykle garść screenów ze statystykami i tabelami.













Sezon był naprawdę bardzo emocjonujący i wyczerpujący, ale wszystkie męki wynagrodził mi tytuł, oraz ogrom wyróżnień indywidualnych który spadł na moich piłkarzy oraz na mnie:

Andre Ayew: Najlepszy Afrykański Piłkarz, Piłkarz Roku wg Kibiców;

Dimitri Payet: Najlepszy Piłkarz Ligue 1, Król Asyst;

Steve Mandanda: Bramkarz Rozgrywek Ligue 1, Bramkarz Sezonu Ligue 1 wg Piłkarzy;

Thierry Dufresne: Menedżer Sezonu Ligue 1.

Dodatkowo mieliśmy kilku przestawicieli zarówno w Jedenastce Sezonu, jak i Drużynie Gwiazd Ligue 1.

Ja natomiast chciałbym wyróżnić jako odkrycie sezonu Alexa Grimaldo. Młody obrońca, wypożyczony z Barcelony jako zmiennik dla Mendiego został wiodącą postacią drużyny, w zasadzie nie notując żadnego słabego występu. Po sezonie oczywiście przedłużyłem jego wypożyczenie, ale o ruchach transferowych więcej w następnym manifeście.





















Sezon skończyliśmy na szczycie, ale czy będziemy w stanie powtórzyć sukces za rok? Jedno jest pewne - ten zespół jest za słaby by wygrać ligę jeszcze raz, dlatego nieuchronne będą duże zmiany. Jak duże, przekonacie się za kilka dni.





Mam nadzieję że takie podejście do kariery Wam się spodoba, a jeśli chcecie przekonać się co na temat tego sezonu sądzi Dobi, kliknijcie w poniższy link:

Les Gones - z motyką na słońce (część druga)

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.