Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika Black przeczytało już 1706 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Nie można powiedzieć, że nie mamy szczęścia. Rozlosowano pary ćwierćfinałowe Pucharu Polski i trafiliśmy na Arkę Gdynia! Choć gdynianie zajmują zaszczytne 7. miejsce w tabeli Ekstraklasy, oceniam, że są dość słabi i są w naszym zasięgu. Mamy realnę szansę dojść nawet do półfinału, a może nawet dalej? Zobaczymy. Przed nami dwa mecze z Arką, ale to dopiero późną wiosną. Mieliśmy szczęście, gdyż nie trafiliśmy na Legię (1. miejsce w Ekstraklasie) czy Lecha (4.). Mogliśmy co prawda na Lechię Gdańsk (11.), Ruch Chorzów (10.) czy Górnika Zabrze (13.), nie mówiąc o GKSie Katowice (5. w naszej klasie rozgrywkowej), ale jestem zadowolony z losowania. Mieliśmy i tak sporo szczęścia. Pary ćwierćfinałowe przedstawiają się następująco:
W moich przewidywaniach w półfinale spotkają się Legia, Ruch, Lech no i my. Wtedy już na pewno nie będzie łatwo. Wszystko przed nami.
Zarząd Pierwszej Ligi stwierdził, że ludzie nie mają ochoty pójść w święto zmarłych na cmentarz, albo idą tam tylko na chwilkę. Nie znają tradycji niektórych rodzin, które spędzają na cmentarzu cały dzień. No cóż, w tym roku nie mogłem tak zrobić. Musieliśmy zagrać mecz. I to mecz na szczycie, bo z trzecim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała. Pomimo nietypowego dnia, w Kielcach stawiło się ponad 6000 kibiców. I przy ich dopingu zagraliśmy naprawdę trudny mecz. Starcie było wyrównane i w pierwszej połowie żaden z zespołów nie zdobył przewagi. W drugiej odsłonie starcia wypracowaliśmy już pewną przewagę, choć z trudem. Ale piłkarze wystawili cierpliwość piłkarzy na ogromną próbę. Nie potrafiliśmy wstrzelić się w bramkę rywali. Po prostu nie wychodziło nam to, choć osiągnęliśmy przewagę. Niewielka część podirytowanych tym stanem kibiców wyszła ze stadionu marudząc na swój ulubiony zespół. Ale Ci, któzy zostali do końca, na pewno nie żałują. Końcówka była bardzo nerwowa, ale emocjonująca. Zaczął Kiełb, który w 89:17 trafił w słupek! Kiedy sędzia doliczył trzy minuty, a w 90+1min odgwizdał spalonego dla Podbeskidzia, kibice myśleli, że już nie zdążymy. Jednak zdołaliśmy szybko odebrać rywalom piłkę i przeprowadzić kontrę! Kolejny pech! Kuban strzelił w poprzeczkę w 92:24! Szybko przeprowadzamy kolejną akcję i... rożny! Ostatnia szansa dla nas. I wykorzystana! 93+4min i Nawotczyński! Wygrywamy rzutem na taśmę w pięknym stylu. Dwie minuty później sędzia zagwizdał po raz ostatni. Wygraliśmy dosłownie w ostatniej chwili ważny mecz. Znakomita postawa mojego zespołu w końcówce, zasługują na brawa. Wygraliśmy, po prostu wygraliśmy!
Parę dni później dostałem wiadomość z PZPNu, od Wydziału Dyscypliny. Te sukinkoty dały Shatovowi karę dwóch meczy za tamten faul w meczu z Pelikanem. W całym klubie było słychać moje przeklinanie PZPNu i WD. Nie byłem wkurzony o karę, tylko o to, że dostał aż dwie! Jedną odbył w meczu z Podbeskidziem - za czerwoną kartkę. A teraz za tą samą rzecz dostaje kolejne dwa mecze? Niech żyje wymiar sprawiedliwości. Powinni 'trochę' pozmieniać te przepisy, tamten pierwszy mecz powinien się liczyć na poczet kary. W ten sposób Rosjanin nie zagra w oficjalnym meczu aż do wiosny. Szkoda.
Kolejny mecz rozpoczynał rundę rewanżową. Spotkaliśmy się w nim ze Zniczem Pruszków, z którym na wiosnę wygraliśmy na otwarcie 0:3. To napawało nas optymizmem przed meczem na naszym stadionie. Tylko co innego sprowadzało nas na ziemię. Pogoda. Co tu duzo mówić, lało. Z nieba ciekło, jakby Bóg potknął się i wylał na Kielce wielkie wiadro. No ale cóż zrobić, musieliśmy grać.
Zaczęliśmy bardzo ofensywnie, widać było, że dobrze czujemy się na własnym boisku i to pomimo deszczu. W trakcie któregoś z kolei ataku, Kowalki skosił w polu karnym Jamroza i sędzia bez chwili wahania podyktował jedenastkę. Karnego pewnie wykorzystał Bednarek, który dał nam prowadzenie już w 3min! Nie satysfakcjonowało to nas i atakowaliśmy dalej. W skutek tych ataków, łądnego gola z główni strzelił Edi Andradina! Ten sam zawodnik podwyższył w 32min na 3:0 pięknym dwudziestometrowym strzałem w okienko. I trzy minuty później zaczęło się szaleństwo. Paluchowski wyszedł sam na sam z Cierzniakiem i pewnym strzałem pokonałem naszego golkipera. Nielicznie zgromadzeni kibice Znicza zaczęli wiwatować i domagać się kolejnych bramek. I tak się stało. Parę chwil później Cierzniak wybijał piłkę spod bramki i zrobił to zdecydowanie zbyt mocno. Futbolówka trafiła wprost w ręce Bienieka, a ten bez chwili zwłoki posłał ją spowrotem pod nasze pole karne, gdzie dorwał się do niej Paluchowski. Cierzniak próbował jeszcze wyjść do tej piłki, ale zawodnik z Pruszkowa ubiegł go, okiwał i strzelił do pustej bramki. W pięć minut od 3:0 do 3:2! Tuż przed przerwą popełniliśmy kolejny bład. Wszyscy zawodnicy prócz bramkarza włączyli się do akcji ofensywnej i zostawiliśmy niepilnowaną własną połowę. Szybki przechwyt, długie podanie do Paluchowskiego... i jest 3:3.
W przerwie meczu wygłosiłem natchnioną przemowę do piłkarzy.
-Panowie, co jest? Graliście jak z nut pomimo ulewy, strzeliliście trzy bramki i co? Spoczęliście na laurach? Zmarnowaliście przewagę i jest remis.
-Menadżerze, wiemy. - zaczął Zganiacz - Nieco rozluźniliśmy się i to nas drogo kosztowało. Bo i te trzy szybkie bramki kosztowały nas wiele wysiłku w tym deszczu i nie mamy tyle energii, żeby latać za piłką jak zawsze.
-Zdaję sobie z tego sprawę, że w ulewę ciężej się gra. Ale jesteście w formie i możecie strzelić im kolejne trzy bramki. Rozumiecie?! Możecie strzelić jeszcze trzy! Dacie radę. Tylko pilnujcie Paluchowskiego, dziś gra rewelacyjnie. Pilnujcie go i atakujcie. A wygracie.
Po przerwie faktycznie, zagraliśmy dużo lepiej niż w końcówce pierwszej połowy. Ożywił się Jamroz, który przeprowadził świetną akcję w 62min. Bieniak obronił jego strzał z 16m, ale piłka spowrotem trafiła do Łukasza. Ten był zmuszony się cofnąć i strzelił bombę z półobrotu! Bramkarz rywali próbował jeszcze sparować strzał, ale był on tak silny, że piłka i tak wylądowała w siatce. Wychodzimy na prowadzenie! Potem w cztery minuty strzeliśmy kolejna dwa gole. Po jednym trafieniu więcej zaliczyli Jamroz i Andradina. Znicz zdołał jeszcze tylko odpowiedzieć kolejną bramką bezapelacyjnego zawodnika meczu - Paluchowskiego. 6:4!
Po bardzo emocjonującym meczu wygraliśmy 6:4! Popełniliśmy sporo błędów, ale zagraliśmy też genialnie w ofensywie. Ulewa, mimo że ciężko się w niej grało, pomagała. Zawodnicy z pola mieli problem z precyzyjnymi strzałami mokrę piłkę, co sprawiało, że bramkarze byli bez szans i zaowocowało tyloma bramkami. Kibice byli w pełni zadowoleni z emocji w tym meczu. Na pewno się nie nudzili, choć zapewne przemokli do suchej nitki.
W kolejnym, ostatnim już meczu zagraliśmy z GKSem w Jastrzębiu. Po dobrym meczu wygraliśmy z nimi pewnym 1:3, a bramki zapewnili nam Andradina, Kuzera i już w doliczonym czasie gry Gawecki. Także w po 90 minucie strzelił GKS za sprawą Marcina Bednarka. Zagraliśmy porządnie, w sam raz za zakończenie rundy jesiennej i na jedyną w tym sezonie transmisję w telewizji. Kibice z całej Polski, o ile jacyś to oglądali, byli zapewne zadowoleni z przebiegu gry, po raz kolejny w ulewę.
Po meczu zaprosiłem wszystkich piłkarzy i sztab szkoleniowy na spotkanie w budynku klubu. Przemoczeni piłkarze chyba nie byli z tego powodu zbyt zadowoleni, ale miałem im parę rzeczy do przekazania.
-Panowie - zacząłem - gratuluję. Jesteśmy Mistrzami Jesieni, przez całą zimę będziemy liderami tabeli. Ba, nawet dłużej. Aż do końca rozgrywek będziemy okupować pierwsze miejsce. Mamy 9pkt przewagi nad Zagłębiem Lublin. Jeżeli będziecie grać tak jak dotąd, za co z całęgo serca Wam dziękuję, wygramy. Szybko awansujemy do Ekstraklasy i odzyskamy należne nam miejsce w elicie. W ciągu paru lat opanujemy Polskę. - zatrzymałem się na chwilę patrząc na skupione twarze piłkarzy - A teraz jeszcze raz gratuluje. Zakończyliśmy ligową jesień, ale nie myślcie, że czeka nas teraz wolne.
-Jak to? - zapytał któryś - Nawet odrobiny wolnego?
-Macie teraz najbliższy tydzień do swojej dyspozycji. Nie musicie przychodzić do klubu na żadne treningi. Odpocznijcie, ale nie zaniedbujcie się. Po tym tygodniu wracamy wszyscy do ciężkiej pracy.
-Co masz na myśli przez tą 'ciężką pracę'? - zapytał Ulatowski.
-Treningi, treningi. I dużo sparingów.
-Konkretnie jak dużo?
-Duuużo. Czekaj, mam tu gdzieś rozpiskę. O, jest. Łap!
-Ile?! - wykrzyknął młody obrońca zaskoczony.
-Tyle ile widzisz. Dwadzieścia cztery mecze. Dokładniej dwa puchary, trzy miniligi, trzy mecze towarzyskie i dwa tournee.
-Gdzie jedziemy? - zapytał Cierzniak.
-Do Rosji i na Ukrainę.
-Czemu akurat tam?
-W Rosji jesteśmy dosyć popularni, zwłaszcza w okolicach Orenburga. Tam mamy klub filiany, Gazownik i właśnie tam jedziemy. Pokazanie się w tamtych okolicach to będzie taki mały sukces marketingowy, tak samo na Ukrainie. I sporo tam fajnych, młodych piłkarzy za grosze. - postraszyłem ich trochę perspektywą konkurencji. Niech wiedzą, że muszą cały czas pracować.
-Ale czemu tyle meczy? - nadal dopytywał się Ulatowski.
-Aby zbudować waszą kondycję przed wiosną. I zarobić sporo pieniędzy z biletów. Trzeba wspomóc klubową kasę, mimo że jesteśmy w świetnej kondycji finansowej.
-Czy tyle meczy nie przyniesie odwrotnego skutku i nie wykończy piłkarzy? - zapytał nagle Jacek Nosek - fizjoterapeuta.
-Nie. Będę wymieniał płynnie cały skład i chce wykorzystać też młodych graczy z zespołu U-21. Niech uczą się gry razem z wami i nabierają doświadczenia. W efekcie każdy z Was zagra praktycznie w każdym meczu, ale nie przemęczy się. To będzie dobry trening wytrzymałościowy.
Popatrzyłem trochę na piłkarzy i nie słysząc pytań zapytałem.
-Wszystko jasne? No to jesteście wolni. Życzę miłego tygodnia urlopu.
Dając dobry przykład, sam pierwszy wstałem i wyszedłem. Przystanąłem na korytarzu i westchnąłem. Co prawda i ja mam tydzień wolnego, ale potem przed nami dużo więcej pracy. Koronę czeka pracowita zima.
***
Jako, że do kolejnego manifestu potrzebuję aż 24 meczy, a w międzyczasie chcę się też zająć inną sprawą - potencjalnego czytelnika proszę o cierpliwość. Kolejna część będzie. Będzie. Niedługo. Proszę o głos w sondzie i opinię.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ