Major League Soccer
Ten manifest użytkownika Margo przeczytało już 1189 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Ogromna rezydencja, modelki w bikini, a na głównym planie ja, popijający czerwone wino w prywatnym basenie. Służba w pełnej gotowości, aby zrobić absolutnie wszystko, czego zechcę. Nic nie ma prawa się zepsuć, każdy szczegół jest idealny, pozbawiony wad. Nie muszę się niczym przejmować, gdyż wiem, że to tylko zwykły sen, wymysł mojego umysłu. Dlatego tak bardzo lubię śnić. Każdego wieczoru zanurzam się we własnej wyobraźni i przez bardzo krótką chwilę prowadzę życie idealne, o którym realnie mogę tylko pomarzyć. Odrywam się od szarej rzeczywistości. Już żadna rzecz mnie nie obchodzi.
Niestety nic nie trwa wiecznie. W pewnym momencie, w oddali słyszę tylko odgłos przypominający budzik. Otwieram oczy i co widzę? Malutką kawalerkę, półkę z niepoukładanymi książkami oraz psa, który właśnie zjada moje wcześniej przygotowane śniadanie. Za oknem, zamiast promienistego Słońca i piaszczystej plaży, widzę tylko błoto, deszcz i wielki gwar, ludzi całkowicie oddanych swoim obowiązkom, którzy nie mają czasu nawet na chwilę się oderwać. Wiecznie zapracowani, zabiegani. Choć bardzo tego nie chcę, muszę wstać, ubrać się i robić dokładnie to, co oni.
Zawsze o poranku staram nie spóźnić się na wykłady. W każdy poniedziałek dojeżdżam na uniwersytet zatłoczonym tramwajem, który chyba nie jest zbyt często czyszczony. Dodatkowo muszę stać obok jakiegoś palacza lub po prostu, brudasa. Z pewnością jest to najtrudniejsze dwadzieścia minut drogi. Po długim oczekiwaniu wreszcie dojeżdżam na uczelnię. Dla pierwszorocznego studenta wydaje się być ogromnym labiryntem, z którego nie da się wyjść nawet z mapą. Po szczęśliwym dotarciu do celu rodzi się kolejny problem. Jak wrócić? Dokładnie takie pytanie zadawałem sobie dwa lata temu, lecz teraz czuję się tam jak ryba w wodzie. Już tylko zakręt w lewo, do końca holu i ostania sala na prawo, gdzie omawiane są preferowane przeze mnie tematy, często nawiązujące do psychologii. Wchodzę tam i od razu zasiadam w pierwszym rzędzie. Trudno skupić się w takich warunkach. Trzy rzędy za mną ktoś testuje głośność swojej nowej komórki, otrzymanej za kolejny zawalony rok, a zaledwie kilka ławek dalej dwie dziewczyny chwalą się utratą swojego dziewictwa na ostatniej imprezie. Gdy moja cierpliwość zaczyna się kończyć, do biurka zasiada niski, brodaty mężczyzna. Nie przejmuje się zbytnio hałasem i powoli zapisuje dzisiejszy temat wielkimi literami: „SNY ŚWIADOME". Nagle nastaje grobowa cisza, a staruszek przemawia do ludu:
- Na pewno odczuwaliście kiedyś, że podczas snu udaje wam się przejąć kontrolę nad dziejącymi się tam wydarzeniami. Czujemy się wtedy jak wszechpotężni magowie lub jak bogowie. O tym właśnie dzisiaj będziemy mówić. Czy ktoś może mi powiedzieć, czym są „sny świadome"?
Nikt nie miał najmniejszego zamiaru podnosić ręki i opowiedzieć. Profesor szyderczo się uśmiechnął. Uwielbiał górować wiedzą nad uczniami. Moim obowiązkiem było starcie mu tego uśmieszku z twarzy.
- W snach świadomych - jak sama nazwa wskazuje - człowiek posiada świadomość: wie, że to sen. Jednak rozgraniczenie pomiędzy snem zwykłym, a świadomym nie zawsze jest wyraziste. Tymczasem świadomość we śnie tworzy pewne kontinuum - od bardzo niskiej, kiedy mówimy sobie, że to sen, ale nic właściwie z tego nie wynika, do krystalicznie czystej, kiedy dokładnie zdajemy sobie sprawę, kim jesteśmy i jakie mamy cele. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy z jego istnienia. Jest to pewnego rodzaju klatka, nakładana przez mózg na ciało podczas snu. Powoduje on, że gdy w śnie np. biegniemy, nie wykonujemy ruchów w rzeczywistości. Gdy zasypiamy, nie zdajemy sobie sprawy z jego obecności - rozpoczyna się on, gdy mózg jest pewien, że straciliśmy świadomość. Jeżeli natomiast zachowamy trzeźwość umysłu podczas zasypiania, i dotrwamy wystarczająco długo, aby w niego wejść, możliwe są halucynacje. Od kolorów i prostych kształtów do osób i miejsc. Osoby mające długotrwałe problemy z zasypianiem, mogą niechcący wejść w ten stan.
- Bardzo, bardzo dobrze. Nic dodać, nic ująć. Widać, że ktoś z was ma trochę oleju w głowie!
Nie odpowiedziałem mu, a jedynie szeroko się uśmiechnąłem. Miał rację. Interesowałem się tym od dłuższego czasu. Kilka razy udało mi się wejść w ten stan, lecz nie mogę opisać towarzyszącego tam uczucia. Następnie nauczyciel tłumaczył grupie różnego rodzaju nudne teorie i starał się im coś wmówić. Przez ten czas mogłem spokojnie siedzieć i relaksować się. Minuty strasznie się ciągnęły. Myślałem, że spędzę na tej sali całą wieczność. Gdy byłem na skraju wyczerpania, wreszcie zadzwonił dzwonek i biegiem wyleciałem z uczelni. Natychmiastowo udałem się autobusem do centrum, by znów spokojnie spędzić popołudnie. Jedynym przystankiem była restauracja, w końcu pies rano zjadł mi śniadanie i dziwię się, czemu tak długo wytrzymałem. Wziąłem do ręki jakąś gazetę, która leżała na stoliku. Był to trochę podarty i zalany kawą „Przegląd Sportowy". Dało się przeczytać niektóre akapity. Najbardziej zaciekawił mnie artykuł o pierwszej pani trener w historii futbolu. Kilka lat temu zdobyła w USA mistrzostwo z Columbus Crew i zachwycał się nią cały piłkarski światek. Mimo, że jest Polką, mało który rodak ją zna. Fanem piłki nożnej nigdy nie byłem, ale postanowiłem przeczytać cały tekst. Wciągnął mnie na tyle, że zamówione przedtem danie zdążyło ostygnąć. Szybko się z nim rozprawiłem i musiałem wracać do domu. Przez całą drogę prowadziłem wewnętrzny monolog na temat tej Polki. Dlaczego przedtem o niej nie słyszałem? Dlaczego krajowi trenerzy, którzy niczego nie osiągnęli, są od niej sławniejsi? Dlaczego....?
Czas zleciał nadzwyczajnie szybko i zanim się obejrzałem, już był wieczór, moja ulubiona pora. Po raz kolejny miałem szansę oderwać się od praktycznie wszystkiego. Jeszcze tylko kilka stron lektury, gaszę lampkę i już gotowe. Muszę tylko chwilę poczekać aż umysł przejdzie w stan nieświadomości. Ciekawe, co tym razem mi się ukaże...
Budzę się, promienie święcą mi na twarz. Wszystko wydaje się takie inne. Moje łóżko jest ogromne, z czystą pościelą. Na ścianach wiszą różnego rodzaju dzieła sztuki, a w oddali słyszę tylko odgłosy jakiegoś instrumentu. Obróciłem się na drugą stronę, ale to, co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Spoglądał na mnie umięśniony mężczyzna mający na sobie tylko majtki!
- Co ty, kurwa robisz?! Wyjazd stąd, bo zadzwonię na policję, zboczeńcu!
- Kochanie, spokojnie. Co się dzieje? - zapytał bardzo spokojnym i zdziwionym głosem.
- „Kochanie"?! Ty p...!
- Rozumiem, że wczoraj było bardzo grubo. Z resztą, mieliśmy, co świętować. Już nie pamiętasz?
- Ale czego? - spytałem zdziwiony.
- Widocznie przesadziliśmy z tymi drinkami. Pani trener niczego nie pamięta. Dzisiaj obowiązkowo siedzisz w domu i leczysz kaca. Zadzwonię do prezesa i powiem, że dzisiaj nie będzie Cię na przedmeczowej naradzie. Chłopcy pewnie czują się podobnie.
Leżałem w łóżku jak sparaliżowany. Nie wiedziałem, co się dzieje. Prawdopodobnie to był sen, ale nigdy nie miałem aż tak realnego. Moje zmysły funkcjonują prawidłowo, szczypanie nie pomaga, więc co się do cholery dzieje?!
Wstałem z łóżka i kierowałem się w stronę łazienki. Od razu, po zrzuceniu kołdry zauważyłem, że mam na sobie różową pidżamę i długie, blond włosy. Jednak nie to mnie najbardziej zdziwiło. Pomacałem się po klatce piersiowej, a tam nic innego jak damski biust dosyć sporych rozmiarów! Musiałem wykonać jeszcze jedno doświadczenie. Delikatnie wsadziłem dłoń za majtki i mnie zamurowało. Ktoś całkowicie pozbawił mnie mojej męskości! Dlaczego jestem kobietą? Gdzie się znajduję? Szybko przypomniałem sobie o ostatnim wykładzie. Być może właśnie przeżywam „sen świadomy"? Nie sądziłem jednak, że ten stan jest aż tak bardzo świadomy. Wiedziałem, że to potrwa tylko chwilę, jak zawsze, więc postanowiłem udawać tą osobę, którą podobno jestem. W końcu nie miałem innego wyboru. Nie mogłem się z tego wydostać.
Na korytarzu spotkałem pokojówkę, która właśnie odkurzała dywan. Przypominała sprzątaczki z filmów. Niska, trochę pulchniutka z białą kokardką z tyłu. Przy okazji podśpiewywała sobie pod nosem jakieś opery. Przechodząc obok niej, zawołałem do niej po imieniu, choć widziałem ją pierwszy raz w życiu. Następnie bezproblemowo trafiłem do łazienki. Widocznie posiadałem wspomnienia z mojego realnego życia jak i z życia pani trener.
Na szczęście udało mi się ochłonąć, ale dziwiło mnie, że ten koszmar jeszcze się nie skończył. Poprosiłem „mojego partnera", o to, aby jednak podwiózł mnie na wcześniej wspomnianą naradę. Posiadałem ogromny garaż z kilkoma naprawdę drogimi samochodami. Może wcale nie jest tak źle jak przypuszczałem.
Na boisko treningowe jechaliśmy dosyć długi kawałek czasu, gdyż znajdował się na drugim końcu Columbus, mojego miasta. Gdy mijaliśmy kolejne przecznice, sklepy i inne budynki, wszystko wydawało mi się bardzo znajome, mimo, że widziałem to pierwszy raz. Deja vu raczej nie brałem pod uwagę, gdyż jest to całkiem inne zjawisko. Gdy dojechaliśmy, od razu skierowałem się do szatni. Już tam na mnie czekali wszyscy zawodnicy. Po kolei rozpoznawałem każdego: Marshalla, Lenharta, Padulę...
- No to co, pani menedżer, zaczynamy ? - spytał mój asystent, Lapper.
- Spok... to znaczy w porządku. Co masz do powiedzenia? Omówimy nawet najmniejsze szczegóły. Pierwszy mecz zawsze jest najważniejszy i nie mam najmniejszego zamiaru go przegrać! A tak w ogóle, z kim gramy?
- Przecież on tygodnia o tym mówimy. Analizowaliśmy ich mecze przez ostatnie dwa tygodnie, nawet wywiesiłem wielki napis HOUSTON DYNAMO w biurze. Pański mąż ostrzegał mnie, że nie jest pani sobą.
- Tylko Cię sprawdzałam. Oczywiście, że wiem. Zacznijmy od początku. Jaką preferują taktykę?
- W ostatnich sparingach przeważnie grali ustawieniem 4-4-2, gdzie skrzydłowi grali bardzo ofensywnie. Powinniśmy ich dokładniej pokryć, gdyż ich dośrodkowania są bardzo groźne. Środkowi pomocnicy nie powinni stwarzać większego zagrożenia- są cofnięci. Należy też uważać na ich odgrywającego Chinga. Dotychczas w trzech sparingach zdobył 8 bramek. Przyda się dodatkowy plaster. Ich bramkarz rzadko wpuszcza bramki z dystansu, więc nie powinniśmy próbować takich strzałów.
Lapper przez długi czas omawiał formację, styl i inne założenia, ale niezbyt mnie to interesowało. Ignorowałem go, patrząc, co się dzieje za oknem lub podziwiając nowoczesną szatnię. Przypominały mi się moje wykłady. Po prostu nigdy nie potrafiłem słuchać.
- Na zakończenie mogę zaproponować przed chwilą omawianą formację. Przypadła pani do gustu?
- Tak, może być. Nie mam żadnych zastrzeżeń.
- W końcu w ogóle mnie pani nie słuchała! Widzimy się jutro o 1200 przed szatnią. Mecz zaczyna się o 1430. Proszę się nie spóźnić.
Zjawiłem się o ustalonej godzinie dnia następnego. Zawodnicy już czekali na ogłoszenie wyjściowego składu. Wziąłem notes Anny, czyli w pewnym stopniu mój i zacząłem czytać po kolei nazwiska:
- Marshall, Conrad, Caroll, Ougthon, Rogers, Renteira, Garey, Basto, Zayner, Burch i Grendi. Jakieś pytania lub zastrzeżenia? Tak myślałam. To teraz na boisko i skopać im dupy!
Stadion pękał w szwach. Każdy chciał zobaczyć obrońcę tytułu w akcji, jednak największe zainteresowanie wzbudzała Anna Gorska, pierwsza pani trener na świecie. Panował ogromny hałas. Dzieci bawiły się trąbkami, ultrasi chwalili się przyśpiewkami, a seniorzy po prostu klaskali. Spotkanie zostało zdominowane przez przyjezdnych z Houston, którzy zmusili nas do defensywy. Mieli kilka naprawdę klarownych sytuacji, jednak to Garey po fantastycznym podaniu od Grendiego, otworzył wynik spotkania. Stadion szalał, można było ogłuchnąć. Moje uszy uratował w 22. minucie Ching, po strzale którego całe Columbus Stadium zamarło. Ten sam zawodnik miał szansę na jeszcze jedną bramkę, lecz nie mógł już nic zrobić. Gola do szatni zdobył dla nas Renteira fantastycznym uderzeniem zza pola karnego. Później okazało się, że ten strzał przesądził o zwycięstwie w tym meczu. Gdy kierowałem się w stronę szatni, aby pogratulować chłopcom trzech punktów, coś mnie zaćmiło i upadłem na ziemię. Straciłem przytomość. Czyżbym wreszcie wyszedł z tego koszmaru?
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozmawiaj z reprezentantem |
---|
Do rozmów między menedżerem a zawodnikiem powinno dochodzić nie tylko w klubie, ale również w reprezentacji. Wybierając opcję "Prywatna rozmowa (rep.)", możesz zasygnalizować graczowi, że musi grać lepiej, by pozostać w kręgu Twoich zainteresowań. Najczęściej są dumni ze swoich występów, ale zdarza się, że odnosi to pożądany skutek. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ