Major League Soccer
Ten manifest użytkownika Margo przeczytało już 3284 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Obudziłem się, ale celowo zamknąłem oczy. Przestałem im ufać. W końcu przed chwilą znajdowałem się w całkiem innym świecie, nieprzypominającym tego realnego. Być może wzrok mnie zawiódł, ale węch już nie miał prawa. Poczułem charakterystyczny smród mojego małego pokoju, którego nie wietrzyłem przez długi czas. Po chwili ujrzałem to, co chciałem ujrzeć najbardziej, czyli skromne mieszkanko mieszczące się w centrum miasta. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, gorzej niż po akademickim kacu. W uszach mi piszczało, choć głośnej muzyki nie słuchałem od stuleci. Jednakże takie drobnostki postanowiłem odłożyć na później. Celem na najbliższe minuty stało się uzyskanie odpowiedzi na dręczące mnie pytanie: Co się ze mną stało? Można to nazwać najzwyklejszym snem, mimo że znacznie różnił się od innych? Niestety nie byłem w stanie tego zrobić. Wykraczało to poza moje możliwości i wiedzę.
Sobotni poranek zapowiadał się całkiem zwyczajnie. Umyłem się, przygotowałem śniadanie, po czym wyprowadziłem psa na spacer. Musiałem spać bardzo długo, gdyż mój pupil załatwił interes na nowym dywanie, jednak nie mogłem go za to winić.
Nie wybrałem sobie najlepszego momentu na przechadzkę. Temperatura spadła do kilku stopni powyżej zera, co całkowicie mnie zaskoczyło, a tak silnego wiatru nie widziałem już od kilku miesięcy. Utrzymanie smyczy stało się zadaniem niewykonalnym, a pies powędrował w siną dal. Nie zabierałem się za szukanie go, gdyż pewnie znajdował się kilka przecznic dalej. Zawsze sam wracał, więc nie przysporzyło mi to większych problemów. Pogoda nie zachęcała do spokojnego spaceru i podziwiania padających na twarz promieni Słońca i radośnie bawiących się dzieci, więc postanowiłem wrócić do mieszkania w celu zmarnowania kolejnych godzin przy robieniu czynności całkowicie zbędnych.
Uprzykrzające mój spokojny żywot masy powietrza miały jednak swoje plusy. Gdy stanąłem przy bramie do kamienicy wyglądającej jak więzienie lub jakiś szpital psychiatryczny, na moją twarz wleciała rozpędzona gazeta. Delikatnie ją zdjąłem, gdyż była przemoczona i troszkę brudna. Posiadała jakże oryginalny tytuł „Sportowiec". Stwierdziłem, że garść informacji ze świata nikomu nie zaszkodziła, a gazety same po drogach nie chodzą, więc ją przygarnąłem. Po kilku minutach leżenia na grzejniku nadawała się do czytania. Od razu przewróciłem ją na koniec, bo właśnie tam znajdował się dział poświęcony piłce nożnej. Przez ostatni czas zaniedbałem mój umysł, a wiedza piłkarska była strasznie uboga. Na środku strony pisano głównie o mistrzostwie Anglii wywalczonym przez Arsenal Londyn oraz mega sensacji we Francji, gdzie klub z Tuluzy zdominował rozgrywki, a pretendenci do tytułu zajmowali lokaty w środku tabeli. Nie brakowało też rubryk o transferach, czyli jednego z najciekawszych elementów piłki nożnej. Skrzydłowy Tottenhamu, Aaron Lennon przeszedł do wielkiej Barcelony, a Luka Modrić i Sebastien Bassong przenieśli się na Old Trafford, przez co „Koguty" straciły swoje filary, a kolejny sezon nie zapowiadał się najlepiej. Bardzo małą czcionką w samym rogu napisano o zakupach Columbus Crew, które planowało dokonać poważnych wzmocnień. Postanowiłem wykonać małe doświadczenie mające pomóc mi w napisaniu "magisterki". Chciałem sprawdzić, czy potrafię przechodzić w stan snu świadomego. Sposób na to znałem tylko w teorii, którą poznałem jeszcze na pierwszym roku, przeglądając książki w bibliotece. Wziąłem kilka tabletek nasennych, po czym zacząłem powoli czytać informacje o amerykańskim klubie. Robiłem się senny, powieki powoli opadały, a następnie usnąłem.
Obudziłem się, stojąc przy lustrze w prawdopodobnie publicznej toalecie. Po raz kolejny przybrałem ciało niejakiej Anny Gorskiej. Poza fryzurą nie różniła się znacznie od kobiety z poprzedniego snu.
- Anno! Anno! Wychodzisz już? - krzyczał jakiś mężczyzna zza drzwi.
- Już idę, poczekaj! - odpowiedziałem głosem pewnym, gdyż teraz już wiedziałem, kim jestem.
- Czym tak długo się tam zajmowałaś? Agenci zaczynają się niecierpliwić, a my od kilkunastu minut jesteśmy spóźnieni. Mam już taksówkę, pospiesz się, do cholery!
Biegiem wybiegliśmy i od razu wsiedliśmy do samochodu, który przez około pół godziny wiózł nas przez całe zatłoczone miasto aż zatrzymał się przy ekskluzywnej restauracji o nazwie Agarius. Prezentowała się bardzo okazale. Można było zauważyć elementy stylu modernistycznego z odrobiną baroku, a w pobliżu parkowały samochody warte kilkanaście razy tyle, co moje skromne mieszkanie. Weszliśmy do środka. Lapper, mój towarzysz, skierował się w stronę kelnera i po krótkiej konwersacji udaliśmy się do stolika znajdującego się na samym końcu lokalu. Siedzieli tam dwaj mężczyźni niezbyt wyróżniający się z tłumu. Mieli na sobie czarne garnitury oraz spokojnie popijali wino, czemu towarzyszyły salwy śmiechu.
- Anna Gorska jeśli się nie mylę? Reprezentujemy swoich klientów, którzy nie mogli zjawić się z powodów osobistych. Tim Schaaf oraz Puntus Martens, witamy serdecznie.
- Tak więc, czas rozpocząć negocjacje.- starałem się nawiązać dialog, choć nie wiedziałem o co w ogóle chodzi.
-Większość spraw została już załatwiona z prezesem, ale pragnę pani przypomnieć całą sytuację. Andy od jakiegoś czasu posiada status bezrobotnego, co niezbyt nas cieszy. Jako, że w Europie osiągnął już bardzo dużo, chętnie przeniesie się za ocean. Mamy nadzieję, że dzięki niemu pojęcie „soccer" zostanie zastąpione „footballem". Nie chcemy olbrzymiego kontraktu, choć za darmo grać nikt nie będzie. Mój klient ma już kilku przyjaciół w mieście, więc adaptacja potrwa dosłownie chwilę. - mówił głosem miłym i zachęcającym.
- Cieszy nas możliwość sprowadzenia go zupełnie za darmo. Propozycja zakontraktowania go zszokowała nas. Van der Meyde ma przed sobą kilka lat gry na wysokim poziomie, a jego doświadczenie jest bezcenne. Obserwujemy go już od dłuższego czasu. - kontynuował Lapper, widząc, że jestem zakłopotany.
- Fakt, nie każdemu zdarza się grać w Interze Mediolan czy Evertonie. Wystąpił też na mistrzostwach Europy w 2004 roku. To profesjonalista pełną gębą. Proszę podpisać tutaj oraz trochę niżej, a zyskacie najlepszego gracza, który odstawi Beckhama i stanie się nową gwiazdą.
Mężczyzna wyciągnął plik spiętych ze sobą kartek oraz podał długopis. Chwyciłem go i zbliżyłem do papieru w celu postawienia parafki, ale Lapper lekko mnie szturchnął.
- Mogę cię na słówko?
-Tak, oczywiście, ale o co chodzi? Musimy państwa na chwilkę przeprosić.
Odeszliśmy od gości i wyszliśmy na zewnątrz. Nie miałem pojęcia co Mike'owi chodziło po głowie.
- Co się stało? - zapytałem zdziwiony.
- Poważnie przemyśl ten transfer. Ten facet celowo pominął jego problemy w Evertonie, których nie umieścił w aktach.
- O czym ty mówisz?
- Naprawdę nie wiesz? Wyrzucono go z klubu miesiąc przed końcem kontraktu. Powodem były problemy z alkoholem. Nikt nie darzy go szacunkiem. To prawda, jest świetnym piłkarzem, ale nie bez powodu nikt go nie chce. Może powinniśmy z niego zrezygnować?
- Ta sytuacja miała miejsce kilka lat temu, z pewnością się zmienił. Nie możemy zmarnować takiej okazji. Jeśli nie poradzi sobie jako piłkarz, to z pewnością przyniesie wiele innych korzyści. Biorę go!
- Anno, będziesz tego żałować... - skończył rozczarowany, po czym wróciliśmy do stolików.
- Przepraszamy za problemy, bierzemy go. Mogę prosić o długopis? - z radością podpisałem się na kartce, zatwierdzając kontrakt.
- Została jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa. - w końcu odezwał się drugi z mężczyzn. Henk Timmer oraz Edgar Davids odrzucili wiele ofert, aby móc zagrać właśnie w Ameryce. Nie trzeba ich specjalnie przedstawiać. Klasa sama w sobie. Po prostu legendy piłki holenderskiej.
- Też tak myślę, a poza tym już o nich rozmawialiśmy podczas ostatniej rozmowy, kiedy wszystko ustaliliśmy. Widzę ich za 2 tygodnie na treningu.
Wkrótce odbyła się prezentacja nowych nabytków. Na stadion przybyła ogromna ilość fanów pragnących zobaczyć nowe gwiazdy w oficjalnych, świętych barwach. Ich liczba spowodowała korki na kilku ulicach. Takiej sytuacji nikt nie przewidział. Sami zawodnicy przypadli do gustu kibicom oraz bezproblemowo zapoznali się z resztą składu. Ameryka okazała się dla nich całkiem przyjemnym miejscem.
W cieniu tych dwóch wielkich piłkarzy znaleźli się nowi grajkowie, którzy wcale nie odstawali umiejętnościami od Holendrów. Zakupem Yakubu, Marka Viduki oraz Boucansauda rozpoczęto formowanie „dream teamu".
Tym razem „amerykański sen” nie był koszmarem i zaskoczeniem, więc po obudzeniu się czułem tylko żal, że musiałem opuszczać USA. Doświadczenie udało się i w pełni potrafiłem kontrolować swój sen, co wprawiło mnie w zachwyt. Nie obyło się też bez efektów ubocznych. Przez równe 2 tygodnie intensywnie wymiotowałem i musiałem opuścić kilka wykładów.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ